15 września 2016

Kujawy w Państwie Gnieźnieńskim

Mieszko I, pierwszy historyczny władca wielkopolskich Polan, w oparciu o swoich współplemieńców energicznie poszerzał swoje terytorium.  Pod koniec X wieku Polanie zajęli Kujawy, przesuwając w ten sposób granice Państwa Gnieźnieńskiego na wschód - z granicznego grodu w Kruszwicy na linię Wisły. Od XI wieku stara granica na linii Noteci i Jeziora Gopło poczęła oddzielać w obrębie już jednego państwa tereny zwane odtąd krajem Polan - na zachód od tej linii, od Kujaw leżących po jej wschodniej stronie.

Północna granica państwa Polan przebiegała na Noteci, strzeżona przed Pomorzanami ciągiem grodów (rozbudowanych za Bolesława Chrobrego), kolejno od zachodu na wschód: Santok, Drezdenko, Wieleń, Czarnków, Ujście, Nakło, Pawłówek, Bydgoszcz (połączony z Pawłówkiem tzw. wałami kujawskimi), Wyszogród (Fordon). Nie wykluczone, że pierwsze sześć z wymienionych wyżej grodów powstało z inicjatywy Pomorzan, które następnie utracili, a w ciągu XI wieku okresowo odzyskiwali. Biorąc pod uwagę wielkość odkrytych dotychczas umocnień w większości tych grodzisk można stwierdzić, że granica północna państwa Polan była w tym państwie najbardziej ufortyfikowaną, co wskazywałoby na duże zagrożenie bezpieczeństwa tworzonego kraju ze strony Pomorzan i Prusów.

Już za czasów Bolesława Chrobrego odbywający swoją podróż do Prus w 997 roku w asyście wikińskiej drużyny biskup Wojciech poruszał się przez niedawno zdobyte przez Polan Kujawy. Tak zapisano w jednym z odpisów tak zwanego (moim zdaniem nazwa nieuzasadniona, do czego powrócę w przyszłych artykułach) Żywota Pierwszego św. Wojciecha (rozdział 27): "Książę zaś poznawszy jego zamiary, daje mu łódź i dla bezpieczeństwa podczas podróży zaopatruje ją w trzydziestu wojów. On zaś przybył najpierw do miasta Gdańska ...". Odpis ten (jeden z wielu, datowanych pomiędzy XIII a XV wiekiem, jakie zachowały się do dzisiaj w różnych fragmentach, kompilacjach i wersjach), a nie zaginiony i nieznany badaczom oryginał, został przez niektórych polskich naukowców bezpodstawnie poświadczony za "zgodny z oryginałem" i dość arbitralnie przypisany niejakiemu Janowi Kanapariuszowi. Ale to już dyskusyjna kwestia na osobny temat na tym blogu. Tutaj zwróćmy tylko uwagę, że hasło "Żywot pierwszy św. Wojciecha" w polskiej Wikipedii jest tak zwanym wpisem-sierotą, bez linku do żadnego innego języka obcego.

Przyjmując za prawdopodobne, iż Bolesław Chrobry wyposażył misjonarza w odpowiednie środki transportu i asystę wojskową w podróży do Prus, pozwolę sobie tutaj na następującą hipotezę dotyczącą przebiegu kujawskiego odcinka podróży. Trasa z Gniezna wiodła prawdopodobnie drogą lądową do Kruszwicy, gdzie podróżni przesiedli się z koni i wozów na kilka łodzi. Podróż wodą od Jeziora Gopło kontynuowana była na wschód pradoliną Bachorzy (Bachorza) - rzeki dzisiaj zanikłej, ale jeszcze do XIV wieku żeglownej, zapewne skanalizowanej na odcinku około jednego kilometra w pobliżu miejscowości Ujma Duża, gdzie przechodzi dział wodny między zlewiskami Odry i Wisły. 

Być może była to pierwsza tego rodzaju budowla hydrotechniczna w Polsce, ktora pozwoliłaby na połączenie systemu dróg wodnych Odry i Wisły. Miałoby to znaczenie wręcz strategiczne w szybkim i wygodnym przemieszczaniu się wojsk Chrobrego na zewnątrz granic pierwszego państwa piastowskiego i w penetracji terenów ościennych (Pomorze, Prusy, Ruś, Małopolska, Śląsk). Jeden z badaczy (archeolog) nawet dostrzegł możliwości wykorzystania przez Wikingów drogi wodnej z rejonu Jeziora Gopło do Wolina, ale nie uwzględnił korzystnych uwarunkowań dla istnienia kanału na Bachorzy, albo co najmniej przewłoki, stwarzającego warunki do podróży z Wolina systemem rzek w rejon Grodów Czerwieńskich, a nawet dalej - dalej dorzeczem Dniestru do Morza Czarnego. Jest to Błażej Stanisławski, w pracy "Jómswikingowie z Wolina-Jómsborga – studium archeologiczne przenikania kultury skandynawskiej na ziemiach polskich" (2013): "W tym też okresie funkcjonował szlak komunikacyjno-transportowy – rynna jeziora Gopło-Noteć-Warta-Odra - via Wolin i Bałtyk do Skandynawii. Mógł on być kontrolowany i obsługiwany przez jómswikingów, którzy przebywali w głównych jego punktach – grodach centrum ziemi gnieźnieńskiej, w Santoku, Cedyni, Szczecinie i w Wolinie. Nie wykluczone zatem, że zjawiska zachodzące w 3. tercji X w. w Wielkopolsce, Wolinie i w południowej Skandynawii mogą być ze sobą powiązane poprzez aktywność jómswikingów."

Najstarszą, znaną tego rodzaju budowlą, wykonaną przez Wikingów około roku 726, jest Kanał Kanhave, przecinający zwężenie wyspy Samsø w południowej części Cieśniny Kattegat. Miał on około 500 metrów długości, 11 m szerokości i 1.25 m głębokości. Pozwalał Wikingom kontrolować ruch morski po obu stronach wyspy, w strategicznej cieśninie pomiędzy wyspą Zelandia i Półwyspem Jutlandzkim. Podobne cele strategiczne mogły zachęcić Wikingów służących Chrobremu, do wykorzystania pradoliny Bachorzy jako najdogodniejszego odcinka, prawdopodobnie w tak zwanej strefie bifurkacyjnej, do połączenia kanałem w jeden system żeglugowy rzek Wisły i Odry, a w ten sposób kontrolowania z Kujaw ujść tych rzek do Bałtyku.


Załączam powyżej fragment mapy Carte de la Pologne divisée par provinces, J.A.B. Zannoni 1772 (źródłoŚląska Biblioteka Cyfrowa), z częścią Województwa Brzesko-Kujawskiego, która chociaż niedokładnie umiejscawia dane topograficzne, to wskazuje przybliżone położenie pradoliny pomiędzy Kruszwicą i Włocławkiem, wyznaczone Trzęsawiskiem Bachorsz (Bachorz) i Rzeką Zgłowińską (dzisiaj Zgłowiączka). Nazwy wodne bachorz, bachorza, bachorze oznaczają mokradło. Dzisiaj Kanał Bachorze prowadzi od Kruszwicy przez miejscowości Papros, Smarglin, Bachorze, Lekarzewice - do ujścia do rzeczki Zgłowiączki pod Brześciem Kujawskim.

Wschodnią granicę Państwa Gnieźnieńskiego z linii Jeziora Gopło (wówczas o długości 37 km, od Łojewa na północy do Kuszewa na południu) na linię Wisły przeniósł jeszcze Mieszko I (Civitas Schinesghe), a Chrobry połączył kanałem gród w Kruszwicy z budowanym przez siebie grodem we Włocławku. Oryginalnie gród zwany Włodzisławiem (Wlodislaw), później - za Galla Anonima, a raczej od czasów Władysława Hermana - Władysławiem. Zespół grodów i osad wokół Jeziora Gopło, z Kruszwicą jako sedes regni principales, uzyskał więc od końca X wieku połączenie wodne z Wisłą, a zatem i z Bałtykiem i z Orientem. 

Trzeba pamiętać, że tereny pomiędzy Jeziorem Gopło i Wisłą na wysokości Włocławka miały dla pierwszych Piastów zasadnicze znaczenie strategiczne nie tylko dla łączności Poznania - Gniezna, czyli centrum państwa piastowskiego - poprzez system rzek, z ujściem Wisły do Bałtyku i z Rusią Kijowską, ale także dla kontroli najlepszej drogi lądowej z Bramy Morawskiej, przez Opole, Sieradz, Koło, Brześć Kujawski, przez spektakularną dzisiaj Bodzię, Gniewkowo i Wyszogród, dalej już Osą i Nogatem do Prus, oraz zachodnim ujściem Wisły przez Bałtyk do Skandynawii. 

Bodzia wymaga na tym blogu, traktującym o manowcach, którymi błądzą historycy i archeolodzy, osobnego potraktowania. Tutaj załączam tylko ilustrację odkrytej tam wikińskiej, składanej wagi szalkowej z brązu (foto: M. Jórdeczka).


Badaczy cierpiących na tak zwane skrzywienie konfirmacyjne ("Krzywe zwierciadło historyków"), nie trzymających się faktów i artefaktów, na siłę szukających nawet najdrobniejszych różnic, a pomijających rzucające się w oczy zasadnicze cechy wspólne między zabytkami z terenów Polski i Skandynawii z epoki Wikingów, zachęcam do głębszej refleksji, czyli do studiów nad kulturową bliskością, zbieżnością w czasie i w przestrzeni oraz porównywalnością większości tych zabytków. Jeżeli tych wspólnych cech jeszcze nie zauważyli, proponuję zacząć choćby od szczegółów ornamentu szalki, należącej do podobnej jak z Bodzi, wykonanej w brązie wagi z epoki Wikingów, znajdującej się w zbiorach szwedzkiego Kalmar Läns Museum (Numer katalogowy KLM 2694, foto: Pierre Rosberg).


Marcin Bielski w swojej XVI-wiecznej "Kronice polskiej" podał, że św. Wojciech "Roku Pańskiego 999 - przyiechawszy do Prus nauczał wszędzie słowa bożego, a gdy go przewoźnik przewiosł przez rzekę Ossę, Psałterz iął odmawiać ...". Analiza źródeł historycznych pozwala przypuszczać, że państwo Mieszka I kończyło się od północnego wschodu na Wiśle, która była rzeką graniczną z Prusami i Rusią.

Tak można interpretować opis granic państwa w dokumencie Dagome iudex z około AD 991: "w tych granicach, jak się zaczyna od pierwszego boku wzdłuż morza [dalej] granicą Prus aż do miejsca, które nazywa się Ruś, a granicą Rusi [dalej] ciągnąc aż do Krakowa ...". Brak w dokumencie uściślenia granicy pomiędzy Polską a Prusami i Rusią każe przyjąć, że naturalną tą granicą była rzeka Wisła - od ujścia do morza, w górę nurtu aż do Krakowa. Plemiona pruskie zamieszkiwały więc przyszłą Ziemię Chełmińską aż po ujście Drwęcy, jak wskazuje na to poniższa mapa (Prusowie, Wikipedia). Dalej na wschód od Drwęcy zamieszkiwały plemiona słowiańskie, które wejdą na scenę historii kilka lat po śmierci św. Wojciecha, kiedy Bolesław Chrobry rozpocznie ekspansję militarno-religijną na drugim brzegu Wisły.


Krzyżykiem zaznaczyłem jedno z hipotetycznych, przybliżonych miejsc śmierci św. Wojciecha - tuż za północnym brzegiem rzeki Ossy (dzisiaj Osy). W świetle źródeł pisanych dotyczących nieudanej misji św. Wojciecha do Prus i wykupienia jego ciała przez Chrobrego, można przyjąć za pewne, że władca Polski podjął misję odwetową wobec Prusów od zajęcia najbliższych przygranicznych terenów Prus, które stanowić będą przyszłą Ziemię Chełmińską. Stąd logiczny i prawdopodobny jest wywód Marcina Bielskiego, że św. Wojciech znalazł się w Prusach, zanim dotarł do rzeki Ossy.

Teza ta stoi w opozycji do innej, wielce nieprawdopodobnej - a do dzisiaj "obowiązującej", aby misjonarz z Ziemi Kruszwickiej fatygował się aż po (nieistniejący wtedy) Gdańsk, skoro Prusów miał tuż za Wisłą. Dodajmy, że także historyk, Julian U. Niemcewicz w swoich poemacie "Bolesław Chrobry" potwierdza m.in.: "Na pamięć gdzie się Polacy zagnali, jakie z Czech, Niemiec odnosili łupy, bije na Dnieprze i w Ossie i w Sali żelazne słupy" (patrz miejscowość Słup na poniższej mapie). Nazwa Słup, a wcześniej Stołp, Stołpie, była dość rozpowszechniona na obrzeżnych terenach Słowian, oznaczająca miejsce graniczne, gdzie pobierano opłaty za przejazd oraz za przewożone towary. Taką rolę spełniał prawdopodobnie wspomniany wyżej gród Słup na granicy pomorsko-pruskiej. Taką samą toponimię ma leżąca na pograniczu Kujaw i Wielkopolski Słupca, również rzeka Słupia i miasto Słupsk, kiedyś na wschodnich obrzeżach Pomorza, do dziś zwany w języku kaszubskim jako Stôłpsk.

To po zdobyciu tych ziem miała w Kałdusie powstać bazylika dla biskupa misyjnego na Prusy. Historia potoczyła się inaczej, "nawracanie" Prusów zlecono Krzyżakom. Zauważmy, że na terenach Litwy przetrwały do dziś pruskie toponimy, tak jak w Polsce Osa i Kałdus: Ossa (pol. Osa) - tak jak rzeka Dubissa (lit. Dubysa) i podgrodzie Rossa (lit. Rasos); Kałdus (Kałduś) - tak jak jeziora Gaładuś (lit. Galadusys) i Duś (lit. Dusia).

Swoją drogą zadziwiające jest, że historycy nie dociekają, skąd Bolesław Chrobry znał w 1018 roku drogę aż do odległego o ponad tysiąc kilometrów Kijowa, kiedy wcześniej jego aktywność wojskowa ograniczała się do pobliskich Łużyc i Moraw. Czyż wiedzy o Rusi Kijowskiej nie czerpał od swoich przodków i towarzyszących mu w wyprawie potomków ruskich Waregów? Czyż nie chciał panującym w Kijowie Rurykowiczom pokazać, że on - Bolesław, jak - dając mu to imię oczekiwał jego ojciec Mieszko I, zgodnie ze znaczeniem tego imienia, że będzie od nich - przodków Mieszka, jeszcze "bardziej sławny" (BOL-lszE SŁAW-nyj)? Dlaczego przy tym piastowscy książęta zawierali tak chętnie związki małżeńskie z Rurykowiczami, bo w historii obu dynastii aż 23 razy? Czyż byłoby to tylko z czystego wyrachowania politycznego obu stron, a nie z powodu ich wspólnych korzeni etnicznych i kulturowych? 

Oto mapa "Civitas Schinesghe" w hipotetycznych granicach z AD 991 (na podstawie: Wikipedia), wynikających z interpretacji treści "Dagome iudex", a więc obejmujące w swoich granicach także północne Mazowsze, ale jeszcze bez Pomorza, które za Mieszka I mogło być już w pewnym stopniu kontrolowane przez tego władcę, ale nie związane jeszcze politycznie z państwem Piastów (do czego, na krótko, doprowadził po raz pierwszy Bolesław Chrobry). Moim zdaniem nie ma żadnych dowodów historycznych i archeologicznych, a tylko wątpliwe przesłanki, aby w końcu X wieku państwo gnieźnieńskie sięgało na północ i wschód bardziej, niż Pułtusk (pierwotnie - Połtowsk) - jak przedstawiane jest to zwykle na hipotetycznych, jak ta poniżej, (innych dla Polski z tego okresu nie ma) mapach. Na północ od Pułtuska żyło plemię Galindów, a na wschód od tego grodu - niezależni jeszcze od Polan Mazowszanie wschodni. Bliższa prawdy jest zatem mapa powyżej, przedstawiająca południowe granice zasięgu plemion bałtyjskich u schyłku XII wieku.


XI-wieczna Kruszwica była dla Polan najbardziej strategicznym grodem, na przecięciu się szlaków wschodnio-zachodniego z południowo-północnym. Gród ten, jak zaproponowałem w powyższej hipotezie, miał prawdopodobnie nie tylko bezpośrednie połączenie żeglugowe z Włocławkiem, ale również, jak sądzę, z grodami położonymi na południu nad Wartą: Lądem, Koninem i Kołem. Była to prawdopodobnie w pełni żeglowna droga od ujscia, w pobliżu grodu w Koninie, dawnej rzeki Goplenicy do Warty, na odcinku jej spłyconego i zarosłego w dnie rynny polodowcowej koryta, które zastąpił Kanał Ślesiński - zbudowany w połowie XX wieku, przekop pomiędzy Notecią a Jeziorem Ślesińskim.

To właśnie na północ od Jeziora Ślesińskiego w kierunku Noteci, a na południe od Skulska, istnieje wzgórze morenowe o historycznej nazwie "Przewłoki" (Prevloky, Przevloki, Prsevloky), tworzące w średniowieczu wyspę przy północnym brzegu Jeziora Ślesińskiego. Leży ono dzisiaj na dziale wodnym pomiędzy zlewnią Noteci i Warty. Na nim osadzono we wczesnym średniowieczu gród o tej samej nazwie. Był to gród kasztelański, a więc musiał spełniać ważną, regionalną rolę. Dzisiaj miejsce to leży w pobliżu Nowej Rudy, przy Kanale Ślesińskim.

Usytuowany był na skrzyżowaniu dwóch dróg - w połowie drogi między Poznaniem a Płockiem oraz w połowie drogi pomiędzy Kaliszem i Bydgoszczą. W dokumencie z AD 1314 wymieniony jest  „Laszcone de Prevloki“, czyli w zlatynizowanej formie Łaszcz (dawne imię męskie) z Przewłok. Dokument z 1316 roku, z czasów króla Władysława Łokietka, wymienia świadka: „Pervold, castellanus de Prsevloky“. Gród ten służył ochronie tak zwanej przewłoki, czyli miejsca przenoszenia i przesuwania łodzi na odcinku lądowym, pomiędzy dwoma spławnymi akwenami.

Może warto zauważyć, że imię Perwold, składające się w istocie z dwóch imion: Per i Vold, ma skandynawskie pochodzenie. Per to zdrobnienie od imion Pädher, Peder i Pedr, a te wszystkie oznaczają w języku staronordyckim chrześcijańskie imię Petrus, czyli po naszemu Piotr. Vold natomiast, w wersjach także Voll, Vall, Wall, w staroduńskim wold, w języku staronordyckim jako vǫllr, oznaczają łąkę, pastwisko. Imię kasztelana Perwold wskazuje na nordycką tradycję kulturową tego rycerza, szlachcica. Nie jest wykluczone, że rdzeń "wolod" we wschodniosłowiańskich imionach męskich Wolodymyr (Volodymyr, po polsku Włodzimierz) i w jego zdrobnieniu Wołodja (Volodya), może również pochodzić z tej samej tradycji kulturowej. 

Oto fragment mapy z tomu IV "Kodeksu dyplomatycznego Wielkopolski" z 1881 roku, z zaznaczonym grodem Przewłoki i odcinkiem, na którym dokonywano przewłoki.


Zwróćmy uwagę na starosłowiańską nazwę miasta "Inowłocz", które w średniowieczu nosiły dwa miasta: dzisiejszy Inowrocław (łac. "Novus Wladislaw", "Inovlodislav" - najstarsza, z AD 1185, zachowana w dokumentach nazwa  miasta wiąże się z Włocławkiem, wówczas Władysławiem) oraz dzisiejszy Inowłódz nad Pilicą. Interesujące jest pochodzenie nazwy tych miejsc, czyli ich toponim. W języku staroruskim "wołoczyć" (волочить) oznacza "ciągnąć coś po ziemi, przesuwać, wlec", a w języku staropolskim "włóc" oznaczało ciągnąć bronę po ziemi, bronować, a "wołoka" to dzisiejsza przewłoka. 

Można przypuszczać, że w pobliżu obydwóch tych miejsc istniała przewłoka - spłycenie rzeki uniemożliwiające swobodną żeglugę (odpowiednio na Noteci i Pilicy), przez które Polanie - Waregowie przeciągali swoje łodzie. Były to zapewne dogodne miejsca także do przekraczania rzeki. To w Inowłodzu nad Pilicą zbiegały się dwa wczesnośredniowieczne szlaki handlowe z Kijowa i z Krakowa, kierujące się dalej przez Łęczycę i Topolę Królewską - na północ, przez Płock Wisłą do Prus, oraz na północny zachód, przez Konin, Poznań na Pomorze. O stosowaniu przez Wikingów przewłok pisał około 950 roku bizantyjski cesarz Konstantyn VII Porfirogeneta, o czym wspominam w artykule "Nadchodzą Wikingowie".

Oto poniżej fragment mapy Polski z 1562 roku, stanowiącej załącznik do książki Marcina Kromera "Polska czyli o położeniu, ludności, obyczajach, urzędach i sprawach publicznych Królestwa Polskiego księgi dwie" 1578, opublikowanej w 1984 roku przez wydawnictwo "Pojezierze".


"Przewłoka" pochodzi od słowa "wlec", czyli coś ciągnąć, przesuwać z trudem, które w języku starosłowiańskim brzmiało jako "vlěšti", a w starorosyjskim jako "voloči". W języku staronordyckim słowo "skid" znaczyło "przesuwać", ale także "drewniany kij, drążek". Opisując wyprawę ruskich Waregów na Konstantynopol w AD 941 kronikarz Nestor nazywa ich okręty "skedia". "Skíðblaðnir" natomiast - to legendarny okręt wikiński, opisany w sagach nordyckich (Edda MłodszaHeimskringla) jako najdoskonalszy, najlepszy okręt. Określenie "skidbladnir" oznaczało dosłownie coś wykonanego z cienkich kawałków drewna. Okrętowi temu przypisywano w sagach możliwość, zdolność składania go tak, że chował się do kieszeni i mógł być swobodnie przenoszony.

Zamieszczona obok mapa przedstawia schematyczny przebieg szlaku handlowego z wczesnego średniowiecza pomiędzy Kaliszem i Morzem Bałtyckim w rejonie Zatoki Gdańskiej.  Uwzględnia ona w pewnym stopniu ówczesny obraz geomorfologiczny Zatoki Gdańskiej i Kujaw, w tym ciąg wysp i mielizn na linii dzisiejszego Półwyspu Helskiego, większe niż dzisiaj akweny jezior Gopło i Drużno, aktywną rzekę Bachorzę oraz brak dzisiejszego głównego ujścia Wisły do Bałtyku. 

Ułożona południkowo rynna polodowcowa pomiędzy Wartą a Wisłą, w środkowej części obejmująca Jezioro Gopło, łączy dwie wielkie - pradoliny Warszawsko-Berlińską i Toruńsko-Eberswaldzką. Była ona już w czasach prehistorycznych (epoka brązu) i antycznych (epoka żelaza) wykorzystywana jako dogodny trakt handlowy pomiędzy południowym Bałtykiem, a światem śródziemnomorskim. Leżące na kujawskim odcinku tego szlaku Skulsk (na południe od Kruszwicy) oraz Krusza Zamkowa (na północ od Kruszwicy), obok położonego na północ od Bydgoszczy Osielska, utożsamiane są przez badaczy z antycznym Askaukalis, wymienionym przez Ptolemeusza w opisie północno-wschodniej Germanii.

Z uwagi na chronologiczną ciągłość odkrywanych wzdłuż tego szlaku artefaktów od początków naszej ery, poprzez okres antyczny (m.in. skarb monet celtyckich z I wieku p.n.e., skarb z Zagórzyna ponad 3.000 monet z IV-VI wieku, V-wieczny skarb z Siedlikowa), do pierwszych stuleci Polski piastowskiej (m.in. skarb IX/X-wiecznych dirhamów z Piwonic, XI-wieczny skarb monet z Ogorzelczyna, skarb ze Słuszkowa 13.061 monet złożony w ziemi około AD 1100), można przyjąć że nakreślone na mapie drogi odpowiadają przebiegowi tak zwanego szlaku bursztynowego z czasów rzymskich, który kontynuowany był z mniejszym lub większym natężeniem  i ze zmienną strukturą towarów handlowych, do zarania państwa polskiego.

Szlak ten miał również duże znaczenie w okresie powstawania państwa polskiego, kiedy to uformowane już państwo gnieźnieńskie starało się o zdobycie dostępu do Morza Bałtyckiego z terenu Kujaw, w kierunku Zatoki Gdańskiej. Strategiczne znaczenie miał więc północny odcinek tego szlaku, prowadzący od dolnej Noteci, przez deltę Wisły, aż po wybrzeże morskie. Jednym z dowodów na aktywność militarną na tym odcinku gwardii wareskiej pierwszych władców piastowskich jest największa w Polsce północnej koncentracja znalezisk archeologicznych tak zwanych trzewików - okuć pochew mieczy wikińskich, w tym właśnie rejonie. Te odlane z brązu w okresie X-XII wieku, pochodzą z następujących miejscowości (kolejno w kierunku północnym): Skic koło Złotowa, Dąbrowa koło Raciąża, Raciąż, Kałdus, Podzamcze koło Kwidzyna, Malbork, Myślęcin koło Elbląga, Gdańsk, Gdynia (Oksywie). Niektóre z tych okuć, z charakterystyczną sylwetką ptaka w ornamencie,  znane są w Europie środkowej i wschodniej (ogółem ponad 40 sztuk) i zaliczane przez archeologów do tak zwanej grupy szwedzko-wareskiej (Peter Paulsen). Produkowane były zapewne w szwedzkim emporium handlowym Birka, gdyż tam odkryto dokładne formy odlewnicze tego typu okuć. Inne należą do grup - szwedzkiej, gotlandzkiej i kurlandzkiej.

Przywołajmy tutaj jeszcze jedną mapę, opracowaną przez Jerzego R. Godlewskiego, z moją edycją graficzną i uzupełnieniem, którą zatytułował "Położenie Kruszwicy w stosunku do głównych szlaków handlowych VIII-X w." ("Jantarowe szlaki", 1974 Nr 6). 


Droga z Imperium Rzymskiego nad wschodni Bałtyk przez tereny Polski wiodła zasadniczo drogami wodnymi - górną Odrą przez Bramę Morawską, Prosną, Wartą, Goplenicą, Notecią, dolną Wisłą, przez ramiona jej delty do Bałtyku oraz przez Zalew Wiślany do Sambii -  głównego skupiska bursztynonośnego nad Bałtykiem. W pobliżu wschodniego ramienia - Nogatu, powstał w VIII wieku port w Truso, a na północ od zachodniego ramienia Wisły, wzdłuż zachodniego brzegu Zatoki Gdańskiej - grody w Sopocie (gród ten, dostępny z morza, leżał wówczas w bezpośrednim sąsiedztwie linii brzegowej Bałtyku), Oksywiu i Pucku. Zauważmy, że zarówno pierwotnie Sopot, jak i Truso powstały jako osady rzemieślniczo-handlowe, bez umocnień obronnych, co wskazuje na pokojowe współżycie ich mieszkańców z otaczającą ją ludnością. Sytuacja zaczęła się zmieniać od drugiej połowy IX wieku, kiedy osada w Sopocie przekształciła się w mocno ufortyfikowany gród - co i tak nie uchroniło go przed ostatecznym zniszczeniem pod koniec X wieku, tak jak i pół wieku później osadę w Truso, w wyniku militarnej ekspansji Piastów.

Na trasie tej drogi wodnej od Bałtyku po antyczną Kalisię (Calisia), powstawały we wczesnym średniowieczu kolejne grody: Ciepłe, Kałdus, Wyszogród, Inowrocław, Kruszwica, Przewłoka, Konin i inne. Możliwym jest, że na odcinku Kalisz - Konin przebiegała prosta droga lądowa, skracająca, lub nawet zastępująca dwukrotnie dłuższy odcinek rzeczny między tymi grodami. Z uwagi na dużą koncentrację rzymskich artefaktów nie tylko w centrum Kujaw - wokół Jeziora Gopło, ale na południe od tych ziem, tereny między Kaliszem i Łęczycą, obydwa te grody włączając, w aspekcie historycznym należy uznać jako pierwotnie kulturowo związane z Kujawami.  Interesujące jest, że wzdłuż tego prastarego szlaku powstały jedne z najstarszych kamiennych kościołów romańskich w Wielkopolsce i na Kujawach - w Kruszwicy, Kościelcu Kaliskim, Kaliszu i Kotłowie.

Siedem kilometrów na północ od Kruszwicy znajduje się wieś Krusza Zamkowa, gdzie badania archeologiczne prowadzone pod kierunkiem prof. Aleksandry Cofty-Broniewskiej pozwoliły wysnuć wniosek, że słynne "Askaukalis" (Ascaucalis), wymienione na mapie Klaudiusza Ptolemeusza około AD 150 to jedna z trzech osad na ziemiach polskich, a bliżej: na Kujawach – faktorii prowadzących handel z Cesarstwem Rzymskim, obok Kalisza (Calisia) i - jak sądzą niektórzy badacze, Konina lub Żnina (Setidava). 

Biorąc pod uwagę wyraźne preferencje antycznych Rzymian do budowania i używania dróg lądowych, należy liczyć się z tym, że cały rzeczny odcinek od Bałtyku do granic rzymskiej prowincji Noricum (dzisiejsza dolna Austria), obsługiwany był handlowo i kontrolowany militarnie przez "barbarzyńców", czyli przez handlujących z Imperium i służących w armii cesarskiej Normanów. Kontynuowaną poza okres antyczny obecność Skandynawów w rejonie Moraw potwierdzają tam odkrywane wczesno-średniowieczne grody (m.in. Mikulczyce) i liczne artefakty pochodzenia nordyckiego.

Toponimia położonej siedem kilometrów na wschód od Bodzi, na lewym brzegu Wisły miejscowości Korabniki wskazuje, że mogła tam być zlokalizowana  stocznia, w której budowano łodzie rzeczne, a być może i statki morskie dla władców piastowskich. Oto obok wyobrażenie budowy okrętu wikińskiego, zaproponowane przez stronę Hurstwic.

Pierwsi Piastowie, budując hipotetyczny kanał na Bachorzy, zapewnili sobie komunikację żeglugową swoich ośrodków władzy z morzem - nie tylko Wartą na północ do Odry ale i Wartą na wschód, a dalej przez Jezioro Gopło i Bachorzę - na północ do ujścia Wisły i na wschód - Nerem, Bzurą, Wisłą i przez Bug do Rusi. Drugi możliwy przekop, być może jednak niekonieczny, o czym dalej piszę, mógł połączyć nurty Neru i Bzury na wysokości Łęczycy-Tumu - tworząc w ten sposób bezpośrednią drogę wodną pomiędzy Poznaniem-Gnieznem i Rusią.

Na obecność wikińskich łodzi klepkowych dopływających aż do Kruszwicy wskazują znalezione tam żelazne nity okrętowe. Nasi specjaliści od nautyki wczesnośredniowiecznej powszechnie bowiem uważają, że w odróżnieniu od "słowiańskich" łodzi klepkowych, których deski poszycia miały być łączone drewnianymi kołkami, klepki łodzi wikińskich zespalano żelaznymi nitami. Wysoce kontrowersyjnej tezie o istnieniu we wczesnym średniowieczu na Bałtyku słowiańskich łodzi klepkowych poświęciłem artykuł "Słowiańskie kołki w wikińskich łodziach".

Nasi historycy nie są w stanie wykazać, od kiedy i w jaki sposób Słowianie zachodni nabyli wiedzę i kunszt budowy łodzi klepkowych, ale z przekonaniem deklarują, że pojawiły się one  w Polsce piastowskiej dokładnie "w 997 roku, na rozkaz Bolesława Chrobrego" (vide powyższy artykuł). Zdaniem naszych specjalistów, wystarczył rozkaz królewski, aby w Polsce "z nieba spadli" odpowiedni rzemieślnicy i technologie budowy tych statków,  podczas gdy tacy Wikingowie potrzebowali kilku wieków, od IV wieku n.e. - kiedy zbudowali pierwszą, znaną na świecie, łódź klepkową z Nydam) - do XI wieku, aby być w stanie rozwinąć technologię budowy okrętów na poziomie i w skali, umożliwiającej im podbicie Anglii przez potomka Wikingów, Wilhelma Zdobywcę. W owym okresie Słowianie nadal posługiwali się, znanymi od epoki kamienia,  dłubankami. Jeżeli istotnie, Bolesław Chrobry mógł "wydać rozkaz" budowy okrętów, dla jego realizacji musiał mieć do dyspozycji Wikingów.

Poniższy fragment XI-wiecznego Gobelinu z Bayeux, przedstawiający Wikingów z Normandii w trakcie budowania okrętów, przed ich inwazją na Anglię, zatytułowany jest "Oto książę Wilhelm wydaje rozkaz budowy statków" (HIC WILLELM[US] DUX JUSSIT NAVES [A]EDIFICARE).


Zwróćmy uwagę na etymologię miasta Kruszwica, której nazwa składa się z rdzenia "krusza' lub 'krusz', oznaczającego grudkę soli, o tym samym źródłosłowie, co słowa: kruszyć, kruszywo, kruszyna, kruszec, kruchy, skruszony, skrucha. Źródła solankowe na Kujawach eksploatowane były już od czasów prehistorycznych, nic więc dziwnego że w tym regionie jest kilkanaście miejscowości o nazwach związanych z kruszą - bryłką soli. Przywołajmy tutaj dokument z AD 1372, w którym biskup płocki Stanisław nabywa miejscowość Zgowiączki (villam Sgowanthki) nad rzeką Zgłowiączka, gdzie jest "sól, którą kopią" (sal qui foditur). 

Przytoczmy tutaj wyjaśnienie słowa "krusza" albo "krusz" z "Księgi Elbląskiej" z końca XIII wieku, będącej spisem staropolskiego prawa, wydanego w języku staroniemieckim. Źródło to wskazuje, że łamanie soli na kawałki, czyli jej kruszenie w celach handlowych i rozliczeniowych, dało grudce soli - jako popularnej jednostki płatniczej, nazwę "krusza": "Skąd wywodzi swoją nazwę kara, która nazywa się trzysta, niech to będzie wiadomo: dawniej istniał w Polsce zwyczaj łamania soli w kawałki, [poszczególna] ich jednostka zwała się kruszą; co prawda teraz sól [jako pieniądz] wyszła z użycia, wszakże kara nazywa się [nadal] trzysta.” (Wovon dy buse, dy dry hundrit ist genant, den namen habe, daz sy wissende: hy bevor pag man zcu Polen stuckelin zalczes zcu machin, der hiz eines eyn krusch; der buste man do dry hundirt. Nu abir des salczes verpogen ist, nu heiset doch dy busze dry hundirt.). 

Dzisiejsza, oficjalna interpretacja znaczeniowa słowa "krusza" jest jednak inna - ma w "wariancie północnopolskim" (prof. Jan Miodek - żałuję, że nie mogę się w tym przypadku z nim zgodzić) oznaczać gruszę, co jakoby potwierdza umieszczony w herbie Kruszwicy wizerunek drzewa gruszy. Dzisiejszy herb Kruszwicy nie jest jednak pierwotnym symbolem miasta, bo powstał w XVI wieku, a więc w czasach nowożytnych. Starszym, niż współczesny herb z gruszą, jest znany z XV wieku herb Kruszwicy, przedstawiający wieżę na wyspie. Do XV wieku znane było w Polsce kujawskie solarstwo, ale od tamtego stulecia zanikło w Kruszwicy i na całych Kujawach, na rzecz bardziej konkurencyjnych żup krakowskich.

Także w językach południowo-słowiańskich istnieje wiele nazw geograficznych zbliżonych do "północnopolskiej" Kruszwicy: Kruševica - w Bośni-Hercegowinie, Serbii, Chorwacji i Czarnogórze; Krushevice - w Kosowie; Kruševac - w Serbii;  Kruševljani - w Bośni-Hercegowinie, Krušac - w Bośni-Hercegowinie. W języku serbskim "kruszac" (krušac) to "kawałek soli" (łac. frustum salis), natomiast "kruszka" (a więc nie "krusza") to owoc lub drzewo gruszy. Od "gruszy" pochodzą nazwy innych miejscowości południowo-słowiańskich, na przykład Kruškovac w Chorwacji, a także nazwa znanego tam likieru gruszkowego.

Wydobycie soli w tym rejonie Kujaw miało już wczesne tradycje, bowiem już w Bulli Czerwińskiej z 18 kwietnia 1155 roku papież Hadrian IV potwierdził przywilej z warzelni soli w Zgłowiączce (Caccabum in Segouend) klasztorowi w Czerwińsku nad Wisłą (Ciruenzk). Oto fragment tej bulli (źródło: Archiwum Główne Akt Dawnych).


Równie intrygująca druga część w wyrazie złożonym "Kruszwica", jakim jest słowo  -wic (z końcówką -a), które w najstarszych źródłach miało brzmienie: -wic, -vicz (castrum Cruszwic, Crusvicz - Gall Anonim), - viz (Cruciviz - AD 1133), - vic-ia (Crusvicia - AD 1193), -vik. Na wydanej w Bazylei w AD 1562 mapie Polski Wacława Grodeckiego miasto występuje pod nazwą Crusvik, na innych, młodszych mapach także Kruswick (Homann 1740). Nie tylko znalezione w Kruszwicy żelazne nity szkutnicze zaświadczają o obecności Wikingów w tym wczesnośredniowiecznym grodzie, ale i - z uwagi na słowo - wik (-wic, -wicz, -wica) jego sama nazwa może mieć wspólne - słowiańsko-nordyckie pochodzenie. 
 
Toponim z normańskim wyrazem -wik znany jest także przy historycznej granicy pomiędzy Saksonami oraz Połabianami i Drewianami - Bardowik, obecnie Bardowick, w historycznych dokumentach pod nazwami: Bardowieck, Bardowiek, Bardewyk, Bardewyck - jako znane już pod koniec VIII wieku centrum handlu ze Słowianami. Plemię Drewian zamieszkiwało tereny po zachodniej stronie rzeki Łaby, na południowy wschód od Bardowik. W kolejnym wieku zostali wchłonięci przez plemienne państwo (niem. Stammesherzogtum) Saksonów, utworzone na  początku VIII wieku przez Cesarstwo Karolińskie. Badacze wywodzą nazwę Bardowik i ziemie w pobliżu, zwane Bardengau, od nordyckiego plemienia Longobardów, które zamieszkiwało te tereny w pierwszych wiekach naszej ery, przed emigracją do północnej Italii. Część tego plemienia jednak musiała pozostać, na co wskazują różne źródła historyczne. Bardengau, znane ze źródeł z końca VIII wieku, w języku staro-dolno-niemieckim brzmiało "Headubarden" i oznaczało "wojenne brody". 

Obszar Bardengau, z Bardowikiem i jego mieszkańcami, aż do XII wieku miał pewną niezależność w Cesarstwie Niemieckim. Dopiero gdy Bardowik nie chciał całkowicie podporządkować się księciu saksońskiemu Henrykowi Lwowi, zniszczył go w 1189 roku. W rezultacie w miejsce Bardowika centralnym ośrodek handlowym tego regionu zaczął stawać się Lüneburg, który w 1247 roku otrzymał prawa miejskie.

Kilkadziesiąt kilometrów od Bardowiku leży nad Łabą miasto Dannenberg, co oznacza Góra Duńczyków (Dänen - we współczesnym niemieckim, Dannen - u VI-wiecznego kronikarza Jordanesa). Czy ten toponim to nie kolejna pozostałość po Normanach, kontrolujących kiedyś (Longobardowie, później Wikingowie) Łabę na pograniczu słowiańsko-saksońskim? Póki co lingwiści nie wyjaśnili pochodzenia nazwy tego miasta. Oto wikiński miecz, wydobyty z nurtów Łaby (foto: Archaeologisches Museum, Hamburg).


Proszę porównać toponimy z normańską końcówką -wik z nazwami wikińskich emporiów i osad w Anglii i północnej Francji, zakończonymi na -wic lub -vic: Gipeswic (Ipswich), Lundenwic (Londyn), Hamwic (Southampton), Northwic (Norwich), Warewic (Warwick), Quentovic (okolice Boulogne-sur-Mer), Eorforwic (York), Bromwic (Bromwich), Dunwic (Dunwich), Sondwic (Sandwich), Forewic (Forwich), Droitwic (Droitwich - warzelnie soli od czasów antycznych), jakie widnieją na załączonej mapie w artykule "Pomorze u progu świata wikińskiego". Niektóre z nich mogły powstać przed epoką Wikingów, natomiast ich nazwy o pochodzeniu nordyckim oraz znajdowane na ich terenach artefakty świadczą o prowadzonej tam wymianie handlowej ze Skandynawią. Północnoniemiecka, historyczna prowincja Szlezwik ma jak najbardziej skandynawski źródłosłów. Toponim ten wywodzi się z staroduńskiego rdzenia Sli-, oznaczającego wąską zatokę, wchodzącą w ląd. Końcówka -wik została już tutaj omówiona. Zanim Szlezwik stał się niemiecki - jako południowa część Jutlandii, należał do Danii.

Ze wspomnianego wyżej Warwick pochodził pewien normandzki wódz Guy (Guido), znany z legendy opisanej w średniowiecznym zbiorze rycerskich opowiadań z przełomu XIII/XIV wieku, "Gesta romanorum". Niektórzy historycy uważają, że legenda ta została przyniesiona do Anglii przez Normanów, a historia w niej opisana działa się w X wieku. Anlaf z tej opowieści to prawdopodobnie, wychowany na Rusi Wiking i przyszły król Norwegii, Olaf Tryggvason.  Towarzyszył on latem 993 roku królowi Danii (i przyszłemu władcy Anglii), Swenowi I Widłobrodemu, w atakach na południowe hrabstwa Anglii, a  przed zimą rozbił swoją kwaterę w Southampton, nad kanałem La Manche. Na marginesie, rodzicami Swena Widłobrodego był, zmarły w Wolinie, w 987 roku, król Danii i Norwegii, Harald Sinozęby i obotrycka księżniczka Tofa.

Legendarny Guy z Warwick miał obronić Winchester (położony 20 km od Southampton, w górę rzeki Itchen) przed napaścią Anlafa, pokonując go w wielkiej bitwie. Fakty historyczne są jednak inne - Winchester został uratowany nie dzięki męstwu jakiegokolwiek obrońcy, ale - typowo w wikiński sposób - dzięki wypłacie normańskim napastnikom okupu. Dwa lata wcześniej, w AD 991, Olaf Tryggvason pokonał Anglo-Saksonów w bitwie pod Maldon, zmuszając ich do zapłacenia okupu w kwocie 10 tysięcy funtów srebra. W roku 994 król Anglii Ethelred Bezradny został zmuszony do kolejnego trybutu na rzecz Wikingów (dowodził nimi m.in. Olaf Tryggvason, pod imieniem Anlaf), w kwocie 16 tysięcy funtów srebra. Ale rekordową ilość srebra wymusił od Anglików w 1018 roku, w formie daniny zwanej Danegeld,  król Danii i już wówczas także król Anglii, Kanut Wielki, nota bene, siostrzeniec Bolesława Chrobrego, o wadze 82.500 funtów, czyli niemal 37,5 tony.

Przypomnijmy, że nasz Piotr Włostowic, palatyn Bolesława Krzywoustego, miał rodowe imię Gwilhelm (Gwylhelm), co jest germańską odmianą imienia Guillelmus, staronordyckiego Vilhjálmr, francuskiego Guillaume  i Guy oraz polskiego Gwidon - tego samego, jakie nosił książę ruski z bajki Puszkina. Opowieść o Gwidonie z Warwick, ze zbioru "Gesta romanorum", przywołał w Polsce w 1696 roku Wacław Potocki, w książce "Poczet Herbow Szlachty Korony Polskiey y Wielkiego Xiestwa Litewskiego". 

Wcześniej, bo już w 1562 roku, Mikołaj Rej wydał zbiór aforyzmów o postaciach historycznych i legendarnych, zatytułowany "Zwierzyniec", w którym wiele osób pochodziło z historii opisanych w "Gesta romanorum". Poeta nawiązał do Gwidona z Warwick w aforyźmie o "Gwilhelmie, normandyjskim hetmanie": "Wilhelmus Normandyjski, kiedy się przeprawił - Na Insulę [antyczna, łacińska nazwa - Oceani insulae, dzisiaj - Wyspy Brytyjskie], gdzie walczył, tam wnet ludzi sprawił - A nawy [okręty] ony wszytki roskazał popalić...". Były tam jeszcze inne anegdoty, sięgające do bohaterów z epoki gocko-wikińskiej, jak "Drogonus, król getycki", "Attyla, gotski król", "Oswaldus, normandyjski rycerz".

Staronordycka końcówka -wik przeniknęła do słowiańskich toponimów. Pochodzące z języka wschodniosłowiańskiego końcówki -wica, -wice oraz morfemy -ic(a, e), -icz(a, e), -yc(a, e), -ycz(a, e) stały się nie tylko w polskiej toponimii, ale i w polskiej antroponimii jednymi z częściej stosowanych końcówek.

Władcy piastowscy zbudowali gród w Kruszwicy pod koniec X wieku, według podobnych założeń budowlanych i terenowych, jakie przyjęli przy wznoszeniu pół wieku wcześniej grodu na Ostrowie Lednickim. Oto poniżej zestawienie rekonstrukcji obydwu grodów - z lewej strony Kruszwica, z prawej - Ostrów Lednicki (nie jest zachowana na ilustracjach wspólna skala), źródło: Architektura średniowiecza i starożytności, medievalheritage.eu

Zwracają uwagę, dwie wielkie konstrukcje pomostowe, łączące wyspy ze stałym lądem, wskazujące na wysokie umiejętności budowy obiektów w środowisku wodnym - dziś powiedzielibyśmy inżynieryjnych, wcześniej na terenach polskich na tą skalę nieznanych. Należy przy tym zwrócić uwagę, że gród lednicki Mieszka I był o powierzchni dwukrotnie mniejszy, niż gród kruszwicki, natomiast łączna długość pomostów tego pierwszego grodu wynosiła 610 metrów i była trzykrotnie większa, niż kruszwickiego.


Jeżeli jednak przyjmiemy za miarodajną informację ze źródła historycznego, jakim jest XIII-wieczna "Kronika wielkopolska", już dużo wcześniej, niż z dotychczasowych badań wnioskują archeologowie, Kruszwica istniała już w IX wieku, za Piasta - Oracza, legendarnego protoplasty dynastii piastowskiej: „Otóż był bowiem we wspomnianym mieście Kruszwica pewien ubogi rolnik imieniem Piast, a jego żona zwała się Rzepicha.” (Fuit namque quidam pauper agricola nomine Pasth et nomen coniugis eius Rzepicza in urbe Cruszviciensi morantes predicta).

Wróćmy jeszcze do słowa wiek, pisanego także jako wieck, wik, wyk, vic. Było ono w średniowieczu dość popularnym toponimem na określenie miejsc osadniczych. Jest bardzo starego pochodzenia, używane już przed ponad 5 tysiącami lat w języku proto-indo-europejskim jako weik, na oznaczenie miejsca ludzkiego zasiedlenia: osady, wioski. W tych odległych czasach, kiedy ludy prowadziły koczowniczy tryb życia, słowo oznaczające miejsce domostwa, osady było niemal tak ważne, jak określające członków rodziny, czy stany przyrody. To te grupy słów przetrwały w podobnym brzmieniu do dziś (czy to w języku sanskryt, angielskim, niemieckim, czy polskim itd.), przeniesione z rozpadającego się przez następne tysiące lat tego wspólnego pierwotnego języka na grupy językowe i poszczególne języki. W jednym z najstarszych dialektów tego prastarego języka, w tzw. PII, używanym w południowej Azji, było to słowo vic, w języku awestyjskim (stary perski sprzed 4 tysięcy lat) vis, w języku sanskryt (język z Indii sprzed 3,5 tysiąca lat) vish, w łacińskim języku Rzymian vicus (jako tymczasowa osada), przez Wikingów jako vík, oznaczające spokojną zatokę, przystań, ale też małą osadę.

Interesującym jest, że Indianie z terenów wokół ujścia rzeki św. Wawrzyńca (Mikmakowie, zwani przez Wikingów Skrælings), na określenie domu używali  słowa wikwam (zangielszczone przez białych na wigwam), co dosłownie oznaczało "ich dom". Kogo ich? Czyżby słowo wik zapożyczyli od Wikingów, którzy w X-XII wieku zamieszkiwali pobliską Nową Fundlandię i Labrador, jakkolwiek ich "kopiaste" półziemianki nie były wigwami?

We wczesnym średniowieczu Flamandowie słowem wyk, wijk określali część miasta, dzielnicę, a Saksonowie miejsca handlowe (historyczne nazwy Brunswik, Schleswik, Bardowik). Osiedlający tereny Słowian zachodnich Niemcy, przynoszący ze sobą język pisany, używali w dokumentach wyrazów wiek, wieck, wik, wyk – dla określenia osady słowiańskiej, w odróżnieniu od zakładanego w jej pobliżu przez siebie   miasta. W ciągu średniowiecza nazwa rozszerzyła się w języku niemieckim na określenie przedmieścia. Chociaż słowo z czasem straciło słowiańską konotację, to na terenie Pomorza faktycznie nadal dotyczyło miejsc, w których skupiała się ludność pochodzenia słowiańskiego. U Słowian zachodnich słowo wiek z upływem wieków przeobraziło się w języku łużyckim w -witz, a w polskim w -wice lub -wicz, jako typowe zakończenie nazwy wielu miejscowości.

O prowadzonym przez Polan handlu z Pomorzem i dalej ze Skandynawią w kierunku północnym oraz z Rusią Kijowską i Bizancjum w kierunku wschodnim świadczą następujące artefakty wydobyte z grodziska w Santoku: osełki (być może kamienie probiercze) z fyllitu skandynawskiego, ozdobne grzebienie rogowe, rusko-bizantyjska sprzączka lirowata z brązu, różnokolorowe paciorki szklane i bursztynowe, przęślik z różowego łupku wołyńskiego, bizantyjska szklana kostka mozaikowa z wtopioną blaszką ze złota (znane również z Poznania, Kruszwicy, Kalisza, Czerska i Krakowa). Dodajmy, że znajdowane na Połabiu i Pomorzu  z okresu VIII-XIII wieku oraz w Wielkopolsce (a także rzadziej na Śląsku) z X-XIII wieku oraz we wczesnym średniowieczu w całym basenie Morza Bałtyckiego, osełki fyllitowe wykonane były zasadniczo z surowca pochodzącego z tak zwanych wychodni norweskich (okolice Eidsberg).

Zwróćmy uwagę na jeszcze jeden ślad ze strefy wpływów bizantyjskich i wikińskich jednocześnie, jakim był w Kruszwicy kościół św. Klemensa - rzadkiego w owych czasach patrona w Polsce. Powstał on prawdopodobnie w XI wieku na zachodnim brzegu Jeziora Gopło, na terenie tworzącej się w pobliżu grodu na wyspie osady targowej. Imię Klemensa stało się od czasów przyjęcia przez Danię chrześcijaństwa, popularnym imieniem w wikińskiej strefie kulturowej: w Danii, wschodniej Anglii i w Normandii. Pierwszy kościół pod wezwaniem św. Klemensa powstał w Danii w 1035 roku, a w ciągu dwóch-trzech kolejnych wieków wzniesiono w tych trzech krajach - jak nigdzie indziej w Europie, łącznie ponad 60 kościołów, noszących imię tego patrona. Dzięki legendzie św. Klemensa, związanej z bizantyjskimi misjonarzami Cyrylem i Metodym, zrodził się, popularny wśród Wikingów, kult tego świętego jako patrona żeglarzy. To w Kruszwicy archeolodzy odkryli z tego okresu złoty krzyżyk, przez Witolda Hensela ("Archeologia o początkach miast słowiańskich", 1963) ocenionego, jako "roboty bizantyjskiej".

Kościół św. Klemensa w Kruszwicy przetrwał do XVII wieku, a zachowały się po nim dwa dzwony, odlane w AD 1608. Po lokacji miasta w 1422 roku przez Władysława Jagiełłę, król przyznał mieszczanom prawo do dorocznego jarmarku na św. Klemensa (23 listopada). 


Charakterystyczne są również wczesnośredniowieczne, wypalane z gliny, szkliwione pisanki, puste w środku lub z grzechotką, jakie najczęściej na terenach Polski występują w odkryciach archeologicznych z Wielkopolski i Kujaw, a także na Pomorzu i w mniejszym stopniu na Śląsku i w Małopolsce. Oto powyżej pisanka z XI-wiecznego Wolina, której pewne motywy zdobnicze są takie same, jak na pisankach znalezionych w Poznaniu (Ostrów Tumski), Gnieźnie  i w Kruszwicy oraz w Karnicach koło Łobza na Pomorzu.

Technika szkliwienia glinianych pisanek pochodzi z Bizancjum. Najstarsze tego rodzaju zabytki, z końca X wieku, we wczesnośredniowiecznej Europie wywodzą się z Rusi Kijowskiej, skąd rozprzestrzeniały się wśród Słowiańszczyzny wschodniej, południowej i zachodniej, a także w Skandynawii, aż do połowy XII wieku. 

Oto mapa ze znaleziskami kijowskich pisanek. oznaczonymi czarną kropką (źródło: Sebastian Brather, 2008 - "Archäologie der westlichen Slawen"). Uważa się, że w większości przypadków kijowskie pisanki były oryginalnie wyrabiane na Rusi Kijowskiej i wywożone do innych rejonów Europy, zapewne najczęściej jako prestiżowe prezenty, a tylko w małym stopniu wyrabiane poza Rusią, prawdopodobnie w Kruszwicy, przez raczej krótki okres. Znaczną ilość pisanek archeolodzy odkryli na Kujawach i Wielkopolsce, co świadczy o szczególnych powiązaniach kulturowych pierwszych Piastów z Rusią Kijowską.


Część badaczy jest zdania, że służyły one do przedchrześcijańskich obrzędów magicznych, związanych z "nadaniem", czy też początkiem życia. Inni badacze uważają, że pisanka ma swoje źródło w chrześcijaństwie, przyniesiona do Europy z perskich obrzeży Bizancjum. Sama nazwa "pisanka" jest słowem z języka starosłowiańskiego, w którym określenie "pisać" oznaczało "malować". Słowiańskie gliniane pisanki wyprzedziły o ponad wiek pojawienie się w zachodniej Europie zwyczaju malowania na Wielkanoc jaj kurzych, kiedy to Kościół uznał jajko za symbol zmartwychwstania Jezusa i przyjął do rytuału wielkanocnego święcenie jaj ("benedictio ovoum"). Zwyczaj ten przynieśli z Bizancjum (niektórzy badacze oceniają, że zrodził się on tam już w IV wieku) na Zachód po drugiej krucjacie krzyżowcy.

Przyjrzyjmy się bliżej uwarunkowaniom geomorfologicznym w okolicach Tumu-Łęczycy, ukształtowanych w fazie Frankfurt-Poznań ostatniego zlodowacenia około 18.400 lat temu. Poniższa mapa została opracowana na podstawie mapy wczesnośredniowiecznego zasiedlenia tych okolic, zamieszczonej w artykule Andrzeja Nadolskiego "Early mediaeval Łęczyca" (Archaeologia Polona V, 1962). Numeracja oznacza zachowane lub nie relikty, kolejno: 1 - grodzisko zwane Szwedzką Górą; 2 - opactwo benedyktyńskie; 3  - osada (stare miasto) Tum, z kościołem św. Krzyża i cmentarzem (krzyżyk) oraz młynem (gwiazdka); 4 - nowe miasto Łęczyca, z zamkiem książęcym; 5 - dawne koryto Bzury; 6 - ślady starych dróg. Kolorem zielonym oznaczony jest fragment Pradoliny Warszawsko-Berlińskiej, której korytem płynęła Paleorzeka Północnoeuropejska, o genezie której traktuje artykuł "Epoka lodowa na Pomorzu".


Po odejściu lodowca wpadające do Paleorzeki Północnoeuropejskiej wody Bzury początkowo nadal płynęły w kierunku zachodnim, korytem dzisiaj tworzonym przez kanał Łęka - Dobrogost (Kanał Królewski), dolne biegi Gnidy i Neru - dopływu Warty. W następnej fazie, w wyniku tworzących się w powodu akumulacji rzecznej w pradolinie łat i progów, bieg wpadającej do Pradoliny Warszawsko-Berlińskiej Bzury został rozgałęziony na wysokości Łęczycy na zachodni i wschodni (tak zwana bifurkacja). Pradolina Warszawsko-Berlińskiej wypełniała się w okresie holoceńskim osadami torfowymi, które nie podlegały procesom gęstego zalesienia, ale zarastania łęgami i podmokłymi łąkami. Stąd też powstały pobliskie nazwy miejscowe - Łęka i Łęczyca.

Powyżej opisany układ hydrograficzny pomiędzy Bzurą a Nerem mógł trwać do wczesnego średniowiecza, co pozwoliło Wikingom zapewne szybko zorientować się, że miejsce to było wyjątkowe - mające połączenie wodne z Bałtykiem zarówno w kierunku na zachód i północ - w stronę Zatoki Pomorskiej, jak i na wschód i północ - w kierunku Zatoki Gdańskiej. W ten sposób w pochodzie Waregów - Polan spod Kijowa na zachód Tum stał się pierwszym ośrodkiem władzy przyszłych Piastów.

Warunki żeglugowe, umożliwiające dalekosiężne kontakty drogami wodnymi, były jednym z ważnych powodów lokalizacji w tym miejscu grodu w Tumie, ale nie jedynym. Drugim, równie isotnym czynnikiem było niemal wyjątkowe na ziemiach polskich, zgromadzenie w rejonie przyszłej Łęczycy, występującego powierdzchniowo minerału, zwanego syderytem. W odróżnieniu od dość powszechnie występującej na Niżu Polskim rudy darniowej, zawierającej zwykle 20-30 procent żelaza, syderyt może mieć go dwa razy więcej. 

Trzecią przesłanką dla wyboru tej lokalizacji były nie odległe, w okolicach Konina, zasoby piaskowca, łatwego w obróbce budulca kamiennego (poza dostępnymi na polach głazami narzutowymi, zwykle granitami, gnejsami i innymi twardymi skałami). Prawie całą drogę z kopalni w Brzeźnie do Tumu można było przebyć rzekami - Wartą, Nerem i Dobrogostem. Dla przybywających tutaj ze wschodu Waregami, wspartymi plemionami Polan i Lędzian, gród w Tumie mógł być pierwszym, centralnym miejscem ich osiedlenia. Piaskowiec kwarcytowy z Brzeźna znajdowany jest w kościołach Poznania, Gniezna, Ostrowa Lednickiego, Trzemeszna, Mogilna, Kruszwicy, Kościelca Kaliskiego, Kalisza, Strońska, Rudy, no i Tumu.
 
Zastanówmy się, jak badacze nasi tłumaczą zagadkową etymologię słowa "Tum" - jako grodu, o którym teraz mówimy, a także o nazwach "Ostrów Tumski", dla wysp położonych w rozwidleniach Odry (Wrocław, Głogów) i Warty (Poznań). Wszystkie te cztery grody mają podobną, X/XI-wieczną chronologię. Dominuje wśród specjalistów pogląd, że słowo "tum" pochodzi od niemieckiego "dom" i oznacza katedrę lub kolegiatę (jak ta w Tumie). Toponimy te musiałyby powstać po posadowieniu tam znaczących budowli kościelnych, tak jak m.in. na Wzgórzu Tumskim w Płocku. Niemiecki "Dom" - katedra, ma jednakże łaciński, a nie niemiecki źródłosłów, bo pochodzi od słowa "domus" - kopuła, która zwykle wieńczyła okazałą katedrę. Inni powiadają, że "tum" pochodzi od niemieckiego słowa "tuom" - co miało oznaczać sąd albo nawet sejm, na którym "dumano czyli radzono".  Takie wyjaśnienie powyższych toponimów nie wydaje się sensowne. Nad "tumem" jako miejscu "dumania" w sądzie lub w sejmie wypada tylko zadumać się nad żałosnym poziomem wielu haseł w Wikipedii.
 
Wobec braku bardziej dorzecznych wyników badań zawodowych językoznawców nad etymologią słowa "tum", pozwolę sobie zaproponować następujące możliwe wyjaśnienie. Do języka staroruskiego przeniknęło wiele słów i toponimów z pogranicza plemion wschodniosłowiańskich i ugro-fińskich, których część została "przywleczona" na ziemie polskie za pośrednictwem Waregów. Przykładem mogą być hydronimy dwóch rzek w Polsce: pomorska Rega i podlaska Lega. Oba prawdopodobnie wywodzą się z języka staro-ugro-fińskiego, w którym słowa (końcówki w hydronimach) -ega, -oga, -uga i -yuga oznaczały "rzekę", czego pozostałością we współczesnym języku estońskim  jest "jõgi", a w fińskim "joki". Oto parę, z ponad 120 hydronimów o takim pochodzeniu, jakie znane są z tego pogranicza (ziemie na północ i północny wschód od Rusi Nowogrodzkiej): Inga, Waga, Elga, Wołga, Onega, Ładoga. 

Mała dygresja: Jednym z artefaktów, wskazujących na szczególne rolę Kruszwicy w kontaktach nie tylko handlowych, ale i politycznych z Rusią w XI wieku, jest odkryta tam ołowiana bulla wielkiego księcia kijowskiego Wsiewołoda I (1030-1093). Pieczęć na awersie uwidacznia postać św. Andrzeja, na co wskazuje mocno zatarty napis w języku greckim, odczytywany jako Άγιος Ανδρέας (święty Andrzej). Na rewersie nosi następujący napis w języku staroruskim: "Г[оспод]и помози рабоу своемоу Андрею" (Panie, pomóź swojemu słudze, Andrzejowi). Książę ten przyjął na chrzcie imię Andrzej. Ilustracja pochodzi z pracy Andrzeja Poppe - "Pieczęć ruska z Kruszwicy", Slavia Antiqua 1979). Na marginesie, według Nowego Testamentu św. Andrzej jako pierwszy został powołany przez Chrystusa na apostoła, dlatego w tradycji ortodoksyjnej często nazywany jest „Protokletosem”. Zgodnie z tradycją ortodoksyjną uważany jest za założyciela Kościoła w Bizancjum, a jego następcami są patriarchowie Konstantynopola.


Wracając do wschodniej toponimii, w podobny sposób, jak wskazane wyżej hydronimy, z tego samego rejonu północno-wschodniej Europy, poprzez Ruś Kijowską na ziemie Polski dotarło z Waregami słowo "tum", które w języku czeremiskim oznacza "dąb" ("Linguarum Totius Orbis Vocabularia comparativa Augustissimae cura collecta", 1789). Tak więc toponimy "tum" w Polsce mogły wywodzić się od miejsc z okazałymi dębami, a te w każdym z tych czterech miejsc, z uwagi na duże zawilgocenie i żyzną glebę oraz odsłonięte otoczenie łęgowe lub rzeczne dające dużo światła, miały bardzo dobre warunki wegetacji. 

Sebastian Klonowic, polski poeta tak pisał w 1595 roku w poemacie "Flis": "Bo gdzie dębowe drzewo z topolowem, z dawna porosło, zowią to ostrowem". Zygmunt Gloger ("Dolinami rzek, opisy podróży wzdłuż Niemna, Wisły, Bugu i Biebrzy", 1903)  zwrócił uwagę, że  "w mowie staropolskiej ludu nadrzecz­nego nazywano 'ostrowem' każdy brzeg ostry czyli stromy, starym lasem zwykle porosły, którego nie zalewały nigdy powodzie, ale żłobiąc w nim 'buchtę' podmywały spodem".
 
Wracajmy do Tumu nad Bzurą. W oparciu o analizę paleogeograficzną wskazuję na poniższej mapie  prawdopodobne miejsce rozgałęzienia Bzury na nurt zachodni (Dobrogost) i wschodni (Bzura), znajdujące się obecnie na wysokości 100.7 metrów n.p.m. Miejsce to, w przypadku zanikającej bifurkacji, dla utrzymania żeglugi w obie strony, łatwo mogło być na kilkudziesięciometrowym odcinku pogłębione. Zaznaczona na mapie, a wspomniana wyżej droga handlowa ze wschodu i południa Europy, wiodąca przez kraj Polan na Bałtyk, przechodziła od Łęczycy przez tak zwane "Łęczyckie Błota" w pradolinie paleorzeki Północnoeuropejskiej po usypanej grobli.

Z uwagi na gęstą i o spokojnych nurtach sieć rzeczną nizinnych terenów Wielkopolski i Kujaw, można przypuszczać że dla piastowskich Waregów - urodzonych żeglarzy, były te ziemie wyjątkowo dobrze przystosowane do komunikacji wodnej i szybkiego przemieszczania wojsk wewnątrz kraju, a zatem były to tereny o dobrych właściwościach obronnych. Pamiętajmy przy tym, że inna była w tamtych czasach szata przyrodnicza - wysoki stopień zalesienia, i inne warunki hydrograficzne - wysoki poziom wód gruntowych, gęstsza sieć jezior, wód stojących i bagien. Te trudne warunki transportu lądowego czyniły z rzek, w dzisiejszym rozumieniu, prawdziwe "autostrady wielkopolskie". Kto je mógł opanować i lepiej wykorzystać, niż normańscy potomkowie znad Dniepru? Przykładowo, dzisiejszy średni poziom lustra wody w Jeziorze Gopło wynosi 76.9 m n.p.m., podczas gdy maksymalny, odnotowany u progu holocenu wynosił 82.5 m n.p.m., a więc we wczesnym średniowieczu musiał być nadal o metr do dwóch metrów wyższy, niż obecny. Jego powierzchnia była około trzykrotnie większa, niż obecna. Nieprzypadkowo Jan Długosz nazywał je Morzem Polskim (Mare Polonorum).

Dostępna wiedza paleogeograficzna pozwala odtworzyć cztery miejsca we wczesnopiastowskim państwie gnieźnieńskim, w których zachodzące zjawiska bifurkacji tworzyły system wodnych połączeń komunikacyjnych o strategicznym dla państwa znaczeniu. Były to wspomniane wyżej, od północy i wschodu,  połaczenia Noteci z Wisłą - poprzez Bachorzę, Warty z Wisłą - poprzez Ner i Bzurę oraz dodatkowo, od południa i zachodu, połączenie Prosny z Odrą - poprzez Barycz i górnej Odry ze środkową Wartą - poprzez Obrę i ewentualną przewłokę w rejonie Księża Wielkopolskiego. Oto poniżej moja propozycja rekonstrukcji sieci wodnej Wielkopolski i Kujaw na przełomie X/XI wieku (na podstawie mapy Polski, edycja Sławomir Dmowski, 2003).


Towarzyszący Mieszkowi I i Bolesławowi Chrobremu rusko-normańscy Waregowie, dla których trakty wodne stanowiły podstawowy system transportowy i komunikacyjny, z pewnością wykorzystali swoją wiedzę nautyczną dla utworzenia najbardziej efektywnej sieci dróg wodnych w tym kraju. Ich żeglarski know-how o drogach wodnych Rusi zapisany jest w wielu dokumentach historycznych i pomnikach językowych, na przykład Austrvegr - "droga od Waregów do Greków", czy nordyckie nazwy porohów Dniepru, pomiędzy Kijowem (Konugard), a Konstantynopolem (Miklagard).

Tutaj przypomnijmy mniej znany zabytek, jakim jest Kamień z Tmutarakania (miasto przy wschodnim krańcu Krymu). Jest to marmurowa płyta z 1068 roku, ze staroruską inskrypcją, która podaje pomiar odległości między dwoma miastami - Tmutarakań i Korczew (Kercz). Jest to najstarszy dowód prac hydrograficznych starożytnej Rosji i spektakularny zabytek archeologiczny dawnego Księstwa Tmutarakańskiego, założonego przez, współczesnego czasom Bolesława Chrobrego, wareskiego księcia Mścisława Chrobrego. Czy zbieżność przydomków tych władców jest zupełnie przypadkowa?

Wykuty w marmurze napis głosi: „Latem 6576 (AD 1068), w indykcie szóstymksiążę Gleb [wareski książę Gleb Światosławowicz] zmierzył morze na lodzie od Tmutarakan do Korchewa - dziesięć tysięcy i cztery tysiące sążni”. Naukowcy ustalili, że w istocie jest to dystans w prostej linii pomiędzy cerkwią Bogurodzicy (zbudowaną w AD 1022) w Tmutarakaniu, a cerkwią św. Jana Chrzciciela w Kerczu - najstarszą świątynią chrześcijańską na Krymie i na Rusi, założoną przez Bizancjum w VI wieku..


Wróćmy do toponimu Dobrogosta. To słowiańskie imię, w mitologii pochodzące od wysłannika boga, przynoszącego dobre wieści, czyli patrona dobrych nowin. Najstarsza jego wzmianka pochodzi z AD 1065. W dziele bizantyjskiego historyka Agatiasza z Myriny (Agathias) "O panowaniu Justyniana" pojawia się imię Dabragezas (gr. Δαβραγέζας) jako dowódca wojsk bizantyjskich w latach 554-555, tłumaczone w języku rosyjskim jako Dabragez, a według Stanisława Rosponda (za czeskim slawistą Luborem Niederle), pochodzące od słowiańskiego imienia Dobrogost (Dobrogast). 

Rosyjski publicysta Władysław Artiomow uważa, że imię Dobrogost, obok takich imion jak Wsiegord, Chwalibud, Mezamir, Idar, Kiełagast, Boż, wnieśli do słowiańszczyzny Antowie, zintegrowani etnicznie i kulturowo ze Słowianami, zwłaszcza z ich południowym odłamem. Może dlatego imię (także toponim) Dobrogost (w odpowiednich transkrypcjach) występowało poza Polską najczęściej wśród południowych Rusinów, Słowaków, Czechów, Serbów i Chorwatów, ale także Gotów (Hlewagast, Widugast). Oto ilustracja Wiktora Korolkowa z serii "Mitologia słowiańska", przedstawiająca schodzącego z nieba Dobrogosta, ubranego w skrzydlate buty. 

Przeważa jednak opinia, że dowódca w armii bizantyjskiej był Ostrogotem, a jego imię wywodzi się z gockiego słowa Dapragaizas, oznaczającego kogoś z ciężką włócznią. Imię Radagaisas (posiadający lekką włócznię) pojawiło się wśród Wandali (Gotów) już wiek wcześniej. To ostatnie imię nie jest dalekie od słowiańskiego boga Radogosta (Radogasta, Radegasta), nazywanego zamiennie Swarożycem. Centrum jego kultu było w Radogoszczy, stolicy Redarów. Czyżby chodziło o wspólnego, jednego i tego samego boga wśród plemion Słowian połabskich i tamtejszych Wikingów?

W strefie nadczarnomorskiej, na pograniczu gocko-słowiańskim, pod koniec VI wieku działał Ardagast, wódz slowiańskiego odłamu Sklawinów. W AD 585 stał na czele nieudanej wyprawy na Bizancjum, gdzie jego wojska zostały pobite pod Adrianopolem.

Złożone ze słów "wola, wolny" i "gast, gost" staropołabskie imię Woligost było prawdopodobnie pierwszą słowiańską nazwą miasta Wolgast (Wołogoszcz). "Wola" to staropolski toponim dla miejsc wolnych - osad niezależnych od panowania ich pierwotnych założycieli, na przykład Zduńska Wola, warszawska Wola. Starosłowiański wyraz "gost", tak jak i starogermański "gast" - jako przyrostki lub przedrostki, służyły do określania miejsc gościnnych dla obcych, na przykład w rosyjskim "gostinica", w niemieckim "Gasthaus". O etymologii słowa "gast" wypowiadałem się w artykule "Bałtyk morzem wewnętrznym Wikingów".

Zawichost nad Wisłą został we wczesnym średniowieczu zbudowany przez nadciągających ze wschodu Lędzian (Lachów), w miejscu spłycenia rzeki dogodnym na przeprawy przez nią. Nazwa miasta może pochodzić od podwijania podczas pokonywania brodu koniom ogonów: "zawij chwost", czyli podciągnij ogon. Innym możliwym źródłosłowem nazwy tego miasta jest ewentualne imię lędziańskiego założyciela grodu o imieniu Zawigost (oznaczającego zawołującego, zapraszającego gości), zbliżony do wspomnianych wyżej imion i nazw Dobrogost i Radogost, znanych zarówno w tradycji słowiańskiej jak i nordyckiej (gockiej). Inne, podobne męskie imiona z polskiego średniowiecza to zapisane jako Malogost (Małogost), Milogost (Miłogost), Segost (Żegost, od żec - palić), Vnegost.

Nazwa miasta "Zawigost" występuje jeszcze w wydanej w Amsterdamie i w Paryżu pracy szwedzkiego historyka Gustawa Adlerfelda (1671-1709) "Histoire militaire de Charles XII roi de Suède" (Historia wojskowa króla Szwecji Karola XII). Miasto Bydgoszcz także zawiera ten słowiańsko-germański trzon w swojej dawnej nazwie Bydgost (Budegost). W języku duńskim byde oznacza "prosić, zapraszać, zamawiać, oferować", natomiast gast to "członek załogi statku". Czy może to mieć coś wspólnego z pochodzeniem nazwy Bydgoszcz?

Oto fragment, odkrytego w Zawichoście, kościanego grzebienia, pochodzącego z około XII wieku (foto: Marek Florek).


Wspomniane wyżej dwa lub trzy przekopy pozwoliły prawdopodobnie na wykorzystanie transportu drogą wodną mioceńskiego piaskowca kwarcytowego z wychodni w Brzeźnie koło Konina, jako budulca znajdowanego w najstarszych wielkopolskich kościołach: w Tumie (wykorzystany nie tylko w obecnej kolegiacie, ale i w fundamentach kościoła klasztornego z przełomu X/XI wieku), Gieczu, Poznaniu, Ostrowie Lednickim, Gnieźnie, Lądzie nad Wartą, Kazimierzu Biskupim, Starej Wsi koło Konina, Kruszwicy, Inowrocławiu, Mogilnie i Strzelnie. Z tego samego budulca postawiony został w Koninie słup romański, z łacińską inskrypcją z 1151 roku (Janusz Skoczylas 1995 - "Wykorzystanie surowców skalnych we wczesnośredniowiecznej architekturze monumentalnej Wielkopolski").
 
Gdy mówimy o rzekach Państwa Gnieźnieńskiego, to nie powinno ujść naszej uwadze podobieństwo fonetyczne ich nazw i końcówek, jakie spotykamy na terenach dawnej Rusi Kijowskiej i Nowogrodzkiej. I tak w Polsce Bachorza, na Rusi: Koboża, Nimoża, Sogoża; w Polsce Ner, na Rusi: Negur, Tor, Bir, Wir, Tiar; w Polsce Prosna, na Rusi: Desna, Grozna, Biezna, Drozna; w Polsce Bzura, na Rusi: Czura, Mura, Sura, Tora, Wkra (u nas też); w Polsce Warta, na Rusi: Tałta, Wochta, Łachta, Wieta; w Polsce Noteć, na Rusi: Łować, Bieseć, Ipuć, Niekszać, Lemieć.

Opisywane wyżej tereny na wschód od Jeziora Gopło tworzą krainę o zagadkowej nazwie Kujawy, po raz pierwszy wzmiankowaną w AD 1136 (tzw. Bulla Gnieźnieńska), przy okazji wymienienia należących do Kujaw ("per Cuiaviam") kilku wsi pomiędzy Kruszwicą i Włocławkiem.   

Jego etymologię wywodzi się zwykle, i mylnie, od słowa kujati (kuiati), oznaczającego wicher (staropolskie kujać - szumieć) lub teren wydmowy.

Takie wyjaśnienie może być zasadne np. dla położonej na wyżynnych piaskach w sercu Kaszub wsi Kujaty (z Pomorza pochodzą nazwiska Kujat, Cujate, Kujath), ale nie wydaje się mieć sens dla słowa "Kujawy" - jako regionu przed wiekami bagiennego, a dzisiaj nizinnego i równinnego, obfitującego w czarnoziemy. Jest jeszcze inne, dawne znaczenie słowa kujati - jako "wyrywać, wyrywać z korzeniami", co uzasadniałoby nazwę dla tych żyznych, ale pozbawionych lasów (wykarczowanych) ziem.

Podobne warunki geomorfologiczne, jak na polskich Kujawach, ma - w mniejszej skali, miejscowość na Morawach o średniowiecznej metryce, o nazwie Kujavy (mapa powyżej). Położona jest ona w pradolinie Odry. W jej pobliżu jest rezerwat przyrodniczy Bartošovický luh, wzdłuż meandrującego nurtu Odry, z towarzyszącymi rozlewiskami i roślinnością zalewową i łąkami łęgowymi. Niewiele bardziej na północ, już w Polsce (opolskie), w dorzeczu meandrującej Osobłogi, dopływu Odry mamy średniowieczną wieś o nazwie Kujawy. Kolejną miejscowością o nazwie Kujawy jest wieś w dorzeczu dwóch meandrujących rzek Świdra i Wilgi, na wschodnim Mazowszu.

W języku starosłowiańskim kujati oznacza "utyskiwać", w ukraińskim kujaty - "ociągać się", w słoweńskim kujati - "dąsać się". I te znaczenia także nie mogły tworzyć sensownego źródłosłowu dla "Kujaw".

Zastanawiające jest, że nazwa "Kujawy" pojawiła się jako "Kūyāba" u arabskiego geografa al-Balkhi'ego około AD 920, jako jedna z trzech części Rusi ("Saqaliba" - określenie oznaczające także białego niewolnika), obok Slawia ("Ṣ(a)lāwiya") i Artania ("Arṯāniya"). Może dwie dekady później, wspomniany wyżej perski geograf al Istakhri w swojej "Książce dróg i prowincji" ("Kitab al-Masalik wa-l-mamalik") nazwał te trzy plemiona odpowiednio: "Kūtaba", "Sāqlab" i "Uthanie". Według niego król Rusów żyje wśród pierwszego z tych plemion, do którego tylko przybywają kupcy. Do trzeciego z tych plemion nikt nie dociera, bowiem tubylcy zabijają wszystkich obcych i wrzucają do rzeki. Wspomniany już cesarz Konstantyn VII w swoim dziele "O zarządzaniu państwem" w AD 952 po raz pierwszy po grecku nazwał Kijów jako  "Kioaba" (po grecku Κιοάβα, czytaj: Kijoawa).

W tym okresie (AD 945-969) władczynią Rusi Kijowskiej była księżna Olga, przyszła święta, której imię i ikonografia przeżywa dziś kościele prawosławnym swój renesans. Ciekawe jest, że w kościele ortodoksyjnym przetrwało bardziej jej zeslawizowane imię Olga (od nordyckiej Helgi), a nie imię Heleny (Jeleny), jakie otrzymała na chrzcie w Konstantynopolu w AD 957. Oto jedna ze współczesnych jej ikon.

Ukraińscy historycy uważają  Kujawię (Куявія, Куябия, Kuyavia) za Kijów, albo za ziemie w jego okolicach, a Sławię za tereny w pobliżu Nowogrodu (nie ustalono położenia Artanii, zapewne graniczyła z Pieczyngami). Ruska etymologia słowa "Kujawia" może również łączyć się Kijawianami - ewentualnymi potomkami Kija - legendarnego, polańskiego Warega, założyciela Kijowa. Pamiętajmy, że w piśmie arabskim zwykle pomijane są samogłoski, co może rodzić szczególnie przy starych dokumentach źródłowych, różnice interpretacyjne. 

W przypadku słowa "Kujaba" (Kujawa) jest to tym bardziej prawdopodobne, że dokument al-Balkhi'ego w którym to słowo pojawiło sie po raz pierwszy nie istnieje, a było przepisywane przez późniejszych X-wiecznych geografów perskich: wspomnianego już al-Istakhri'ego, Ibn Hawqal'a  oraz anonimowego autora książki "Hudud al-'Alam" ("Granice świata"), z 982 roku. 

Pierwszy, nowożytny tłumacz arabskiego podróżnika z X wieku Ibn Fadlana, oraz innych geografów wschodnich, orientalista Christian M. Frähn ("Ibn-Foszlan's und anderer Araber Berichte über die Russen älterer Zeit", 1823) uważał, że Ibn Hawqal nazwał Kijów "كوبابه", co bez stosowanych w odpisach znaków diakrytycznych mogło być w różny sposób odczytywane, ale jego zdaniem najbardziej prawdopodobna jest nazwa Kijowa, jaką podał Ibn Hawqal, to "Kujabe" albo "Kujawe".  Jeszcze w XIII wieku, jak stwierdził historyk August L. Schlözer ("Nestor und Russische Annalen in ihrer Slavonischen Grund-Sprache", 1802), perski uczony Nassireddin (Nasir al-Din al-Tusi) nazwał Kijów jako "Kujawah". Nieuzasadnione są opinie, powtarzane za XIX-wiecznym, słowackim historykiem Pawłem Szafarzykiem, że nazwa Kujaw dla ziem położonych na wschód od Wielkopolski, była na tych terenach wcześniejsza, niż etnonim ten, znany nad Dnieprem na początku X wieku. 

Także nazwa Polan pojawiła się po raz pierwszy nie dla określenia plemienia piastowskiego, lecz w "Powieści minionych lat" Nestora pod rokiem 898, a później pod AD 944 - dla Polan żyjących nad Dnieprem na południe od Kijowa. Pisał on: "Język słowiański i ruski są jednymi, przez Waregów nazwani Rusinami, a wcześniej byli Słowianami. Nazywali się Polanami, a ich język był słowiański. Nazywano ich Polanami, ponieważ osiedlili się na polach, a język słowiański jest jednym" (A cлoвeньcкый языкъ и руcкый oднo ecть, oтъ вaрягъ бo прoзвaшacя Руcью, a пeрвoe бѣшa cлoвeнe ; aщe и пoлянe звaxуcя, нo cлoвeньcкaa рѣчь бѣ. Пoляни жe прoзвaни быши, зaнe в пoли cѣдяxу, a язык cлoвeнcки eдин). Kronika ta została napisana w języku łączącym słownictwo staro-cerkiewno-słowiańskie (terminy religijne) ze słownictwem staroruskim (terminy prawne). 

Wraz z X-wieczną nazwą naddnieprzańskich ziem w pobliżu Kijowa: "Kūyāba"  - w języku arabskim i "Kujawia" w języku słowiańskim, która przywędrowała wraz z plemieniem Polan i utrwaliła się w XI wieku nad jeziorem Gopło, na trasie tej wędrówki powstawały grody i osady, biorące swoje nazwy od imienia Kija - legendarnego założyciela Kijowa: Kijowiec, Kijewo, Kije, Kijewice itp. Kijowiec to m.in. średniowieczny gród, położony 50 km na południe od Lwowa, średniowieczna osada pomiędzy Białą Podlaską a Brześciem nad Bugiem i wieś w pobliżu Kazimierza Biskupiego na Kujawach. Kijów (lub Kijewo) to także, zaginiona dzisiaj, średniowieczna osada w pobliżu Santoka nad Notecią, występująca w dokumentach źródłowych (m.in. w "Kronice Wielkopolskiej") jako Kyow, Keyow, Kyowo, villa Kyiewo. Kije to małopolska wieś koło Pińczowa, w której kościół ufundował w XII wieku wareski lub ogólnie - wikiński potomek, wspomniany wyżej, Piotr Włostowic (Dunin), herbu Łabędź

Można więc postawić uprawnioną tezę, że kijowskim Polanom, którzy zajęli ziemie przyszłej Wielkopolski i Kujaw, zawdzięczamy nie tylko  źródłosłów toponimu "Polska", ale i toponimu "Kujawy", dawnej ziemi, wymienionych w połowie IX wieku przez Geografa Bawarskiego, tubylczych Goplan, a może bardziej właściwie - Głobian (vide "Polanie wielkopolscy znad Dniepru"). 

Według sporządzonego przez kronikarza spisu civitatum et regionum dla dzisiejszych ziem Polski, plemię Glopeani zostało wymienione jako najbardziej liczne - z ponad (aut eo amplius) czterystoma civitates. Chociaż łacińskie słowo civitas tłumaczy się zwykle jako 'miasto', to w przypadku IX-wiecznego dokumentu, kiedy w opisywanej przez kronikarza Europie 'barbarzyńskiej" nie było miast, porównywalnych do tych z byłego cesarstwa rzymskiego, określenie to należałoby tłumaczyć raczej jako wszelkie skupiska wspólnot na określonym terenie, a więc tak grody (protomiasta), jak i wsie i osady. 

Sporządzony zapewne na zlecenie władców niemieckich spis plemion słowiańskich i ich zaludnienia, miał dla ekspansywnego cesarstwa frankijskiego duże znaczenie nie tylko militarne, jak się powszechnie sądzi, ale i gospodarcze - czego się na ogół nie dostrzega. Słowiańska część Europy była bowiem w tamtych czasach dla chrześcijańskiego państwa frankijskiego źródłem pozyskiwania pogańskich niewolników - tak na potrzeby własne, jak i na sprzedaż do hiszpańskich kalifatów arabskich. Osiedlenie się rusko-wareskich Polan, znanych z nad Dniepru z handlu niewolnikami z Bizancjum, w pobliżu ludnego plemienia Goplan, wróżyło im wielkie dochody z trzebienia miejscowej ludności i dało podstawy ekonomiczne dla powstania państwa.

Oto poniżej współczesna alegoria założenia miasta Kijowa przez Kija (z młotkiem Thora na piersiach), Szczeka i Chorewa na obrazie ukraińskiego malarza Artura Orlonowa, na podstawie XII-wiecznej "Powieści minionych lat". Obok trzech braci - oraczy (jak Piast - oracz) stoi z dzieckiem na ręku ich siostra Lybiedź (Łabędź). Prasłowiańskie słowo *elbedь, a później lebedь, będące w języku starocerkiewno-słowiańskim formą łacińskiego słowa "albus" i oznaczało "biały", ale także "łabędź". Takie pochodzenie mają dzisiejsze słowa w języku polskim: rzeka Łaba (niem. Elbe, w staroniemieckim Alba, po łacinie Albis), łabędź, czy lebioda (popularna w średniowieczu i wśród ludzi ubogich bylina konsumpcyjna i ziele lecznicze, z białawym nalotem).


Prawdopodobnie duńskiego pochodzenia był Piotr Włast (1080-1153), zwany Duninem, a dzisiaj Włostowicem, palatyn Polski (Petrus comes Poloniae) za czasów Bolesława Krzywoustego. Miał on za żonę ruską księżnę z dynastii Rurykowiczów, Marię Olegownę. Ojciec Marii, książę czernichowski Oleg, był kuzynem Włodzimierza Monomacha, którego żoną była Gytha z Wessex, prawdopodobnie siostra Magnusa Haraldsona, czyli ciotka Piotra Dunina, o czym mówimy niżej.

Niektórzy badacze uważają, że herb Łabędź, wraz z imigrującym do Polski Piotrem Duninem, przybył do naszego kraju z Danii. Jest to możliwe, jeżeli przyjmiemy, że ten możnowładca był synem Magnusa - komesa wrocławskiego, a później mazowieckiego, o którym wspominał Gall Anonim w swojej kronice, odpowiednio pod wydarzeniami z lat 1092 i 1109, a którego identyfikuje się ostatnio (Tomasz Jurek) z Magnusem Haraldsonem (1051- około 1110), synem Harolda II (Godwinsona), króla Anglii. Godwin, ojciec Harolda, mógł mieć duńskie pochodzenie, bowiem został mianowany księciem Wessexu przez wspomnianego wyżej Kanuta Wielkiego, duńskiego króla Anglii. 

Oto poniżej scena koronacji Harolda Gonwinsona, prawdopodobnego dziadka Piotra Dunina, na króla Anglii w AD 1066. Ilustracja pochodzi ze wspomnianego wyżej, normandzkiego gobelinu z Bayeux. Wyszywane napisy głoszą: HIC RESIDET HAROLD REX ANGLORUM (Tutaj siedzi Harold, król Anglików) oraz STIGANT ARCHIEP[ISCOPU]S (Arcybiskup Stigand). Stigand był wcześniej nadwornym kapłanem Kanuta Wielkiego oraz później jego synów - Harolda I Zajęczej Stopy oraz Hardekanuta, kolejnych władców Anglii.


Matka Harolda, a prababka Piotra Dunina, Gytha Thorkelsdóttir, była duńską arystokratką. Pamiętajmy, że u progu XI wieku to duńscy Wikingowie stali w opozycji do Normanów z Normandii, w walce o dominację nad Wyspami Brytyjskimi. Kilka miesięcy po koronacji na króla Anglii Harald zginął w bitwie pod Hastings, z normandzkim księciem Wilhelmem Zdobywcą, kolejnym nordyckim królem Anglii. Babką Piotra Własta - Dunina mogłaby być Edyta, zwana Łagodnym Łabędziem (w staroangielskim Ealdgȳð Swann hnesce), żona Harolda Godwinsona, matka Magnusa. Mniej trafne i wtórne wydaje się jej imię Łabędzia Szyja, bowiem hnesce - "łagodny", przekształcono później w hnecca, co w staroangielskim znaczy już "szyja". 

To od jej "łabędziego" przydomku Piotr, a może już  wcześniej Magnus, mógł przyjąć herb Łabędzia. Niewykluczone, że toponim Stare Łabędy koło Gliwic wywodzi się od nazwy herbu, pochodzącego ze Śląska Piotra Włostowica. Najstarszy, zachowany zapis nazwy tej miejscowości - Labant, pochodzi co z AD 1286, czyli z kolejnego wieku po śmierci Piotra Włostowica.  Językoznawca Stanisław Rospond jest innego zdania - przywołuje legendę ludową, według której nazwa ta miała powstać od gnieżdżących się w pobliżu "dzikich łabędzi".

Od Magnusa, ojca Piotra Dunina, pochodzi nazwa Magnuszew nad Wisłą (koło Warki), na starym szlaku prowadzącym od Czerska - kiedyś siedziby Magnusa i być może miejsca jego pochówku, do Sandomierza. Także inne toponimy wzięły nazwy od komesa Magnusa, jak Magnusy koło Lutomierska (ten ostatni znany z XI-wiecznych grobów normańskich) - na jednej z dróg pomiędzy Czerskiem a Wrocławiemi Magnuszowice koło Brzegu nad Odrą (z czasów, kiedy Magnus był komesem wrocławskim). Od Piotra Włostowica pochodzi nazwa Piotrkowa (później Trybunalskiego) - na szlaku od Czerska do Wrocławia, oraz Piotrowice niedaleko Czerska. 

Jednakże niewykluczone jest, że herb Łabędzia przeniknął do nas z Rusi, jeżeli weźmiemy pod uwagę wspomnianą wyżej legendę założycielską dynastii Rurykowiczów, z udziałem kobiety o imieniu Łabędź. Zważymy przy tym, że przybrany przez Piotra przydomek lub nazwisko Włast, w języku starosłowiańskim власть (czyt. właść) oznacza siłę, moc, a także władzę. Zauważmy, że wschodniosłowiański bóg  Weles, w starosłowiańskim języku określany był  też jako Волосъ (Wołoś). W języku staroruskim волость (wołość) oznaczała władzę, ale także kraj, terytorium. W języku polskim zachowały się pochodne słowa: włość, włościanin, właściciel.

Piotr Włast mógł pochodzić z wareskiej, czyli ze zrusycyzowanej rodziny (wskazuje też na to jego ruska małżonka), co umożliwiło mu w Polsce dobry kontakt językowy, bez czego trudno mu byłoby zrobić tak wielką karierę polityczną. Wbrew zachowanej w źródłach historycznych tradycji nazywania tego władcy Duninem lub Doninem, wielu naszych historyków neguje jego duńskie korzenie. A przecież w tej samej tradycji używano w staropolszczyźnie podobnych określeń, jak Węgrzyn czy Rusin. 

Łabędź jako imię żeńskie wśród wschodnich Słowian, będących przez wieki w interakcji etnicznej i kulturowej z Rusami - Waregami, być może nawiązuje do "boskich" konotacji kobiety - łabędzia w mitologii nordyckiej. Córki boga OdynaWalkirie, opiekowały się poległymi w boju bohaterskimi wojownikami, przebywającymi w pozaziemskim świecie Walhalla. Czasami schodziły na ziemię, przemieniając się wtedy w piękne, białe łabędzie. Motywy tej legendy można znaleźć m.in. na fasadzie ratusza miejskiego w Oslo, w formie płaskorzeźby, przedstawiającej współczesne postaci kobiece, uosabiające młode panny Walkirie (źródło:  Norsknett, 2007).


Śladem wspólnych, słowiańsko-orientalno-nordyckich tradycji kulturowych wydaje się być XIX-wieczna "Bajka o carze Sałtanie", pióra Aleksandra Puszkina, w której kniaź Gwidon ratuje łabędzia, a ten okazuje się przemienioną w ptaka księżniczką. Kniazini przeistacza się ponownie w piękną kobietę, którą poślubia młody carewicz. Imię Gwidon ma starogermańskie pochodzenie. W Skandynawii jest to imię Vid (oznaczającego puszczę, las) i od niego pochodne: Alvid, Agviðr, Alviðr, Arnviðr, Agviðr, Bergviðr, Freyviðr, Jarvid, Norvid, Ulfviðr, Vidrun itd. 

Kolejną, związaną z łabędziem, słowiańsko-nordycką parantelą jest wspomniany wyżej, "duński" (jak mówią kronikarze, ale raczej wareski) rycerz, a później polski arystokrata, Piotr (w dokumentach - Petr) Włostowic. W świetle bulli papieża Celestyna III z 1193 roku, przekazał ufundowanemu przez siebie, benedyktyńskiemu opactwu św. Wincentego we Wrocławiu dziesięciny z ziem odziedziczonych po ojcu i dziadku. Tak więc co najmniej od dwóch pokoleń przodkowie Piotra Dunina mieszkali na Śląsku. Nie przeczy to jednak przekazanej tradycji historycznej, że miał on - tak, jak i jego przodkowie, normańskie korzenie. 

Wracajmy nad Dniepr. Dopowiedzmy tutaj, że zanim potomkowie legendarnego Kija zdecydowali się ruszyć na zachód, w kierunku  ziem przyszłej Polski, założyciel rodu podjął wcześniej nieudaną próbę osadnictwa nad Dunajem. Kronikarz Nestor podaje, że Kij "... przyszedł ku Dunajowi i upodobał sobie miejsce, i założył gródek mały, i chciał siąść tu z rodem swoim, lecz nie dopuścili go okoliczni mieszkańcy. Tak i po dziś dzień nazywają Dunajcy grodzisko to Kijowiec. Kij zaś, przyszedłszy w swój gród Kijów, tu żywot zakończył; i bracia jego Szczek i Choryw, i siostra ich Łybedź tu pomarli". Jako prawdopodobne lokalizacje tego grodu rosyjski historyk Iwan Liprandi wskazywał na serbskie miasto pod dzisiejszą nazwą Kladovo nad Dunajem, albo ewentualnie wsie Kiovo lub Kovilovo, położone około 30 km od ujścia rzeki Timok do Dunaju.

Zwróćmy uwagę na strój wikińskiego żeglarza (z kompasem słonecznym w dłoni), jaki widnieje na znaczku pocztowym wydanym przez Wyspy Owcze z 2002 roku (źródło: Wikipedia). Poza hełmem na głowie i skórzanymi butami na stopach, żeglarz ubrany jest w kaftan i tak zwane owijacze na nogach, a więc strój noszony na Rusi od średniowiecza po czasy nowożytne. Zauważmy, że słowo "kaftan" ma pochodzenie orientalne (perskie), przyjęte w takim znaczeniu nie tylko na Rusi, ale m.in. w Szwecji (jako "kofta") i w Polsce. Takie też stroje noszą polańscy założyciele Kijowa na powyższej, ilustracyjnej rekonstrukcji w obrazie Orlonowa.

Intrygujące pytanie - dlaczego nazwy Polan i Kujaw zniknęły w X wieku z kronik dotyczących ziem kijowskich, aby w XI wieku rozpowszechnić się w Polsce, nigdy nie stało się przedmiotem szerszych badań polskich historyków. Dziś coraz bardziej widocznym staje się, że Polanie z Wielkopolski to przybyła tam na początku X wieku mieszanka etniczna waresko-słowiańska ruskiego plemienia Polan, która zdominowała lokalne, nieznane nam z nazwy plemiona słowiańskie, zapewne w części również wymieszane po trzech wiekach współobcowania z ludnością gocką.

Przywołajmy tutaj jeszcze wyniki badan antropologicznych żołnierzy poborowych w Polsce, jakie prowadził nasz wybitny antropolog Jan Czekanowski. Badania te wykazały na Ziemi Łęczyckiej - poniżej ujścia Bzury, i Kujawach - aż po  Pałuki i Kociewie, "zachowanie się aż do naszych czasów ludności o składzie rasowym bardzo zbliżonym do mieszkańców Skandynawii" (Slavia Antiqua, 1948).

To allochtoniczni, czyli przybyli z zewnątrz Polanie nadali Polsce nazwę kraju; tak jak przybyli ze Szlezwiku na przełomie er Anglowie nadali nazwę Anglii; tak jak w V wieku przybyli zza Renu do północnej Galii Frankowie nadali nazwę Francji; jak osiedeni w V wieku na pograniczu dzisiejszej Francji i Szwajcarii nordyccy Burgundowie nadali nazwę tej historycznej krainie Francji; tak jak przybyli w VI wieku do północnej Italii nordyccy Longobardowie nadali tej części kraju nazwę Lombardii; tak jak przybyli ze Stepów Pontyjskich na Bałkany bułgaro-tureckie plemiona Bułgarów i Hunagorów (Madziarzy, potomkowie Hunów), którzy zasiedlili odpowiednio Moezję i Trację (w VII wieku) oraz Panonię (w IX wieku),  nadając swoim nowym ojczyznom (i domowi zastanych tam autochtonicznych plemion) nazwy Bułgarii oraz "Kraju Węgrów" (Magyarország). 

6 komentarzy:

  1. Nie twierdzę, że wszystkie moje tezy są trafne, ani tym bardziej dostatecznie w jednym artykule uargumentowane. Chociażby dlatego, że historia nie jest nauką o prawdach objawionych, czyli raz i na zawsze ustalonych. Jesteśmy jednakże istotami rozumnymi, komunikującymi się nie za pomocą odszczekiwania, ale artykułowania myśli. Zachęcam do głębszych przemyśleń i popierania dowodami wyrażanych opinii. Być może w ten sposób czegoś wzajemnie możemy się nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ciekawe tezy, a szczególnie moje ulubione mapy 👍 Proszę się nie przejmować troglodytami....

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję. Studiując publikacje z zakresu historii zauważam, że w swoich pracach wielu historyków analizuje przebieg wybranych wydarzeń dziejowych, w większym lub mniejszym stopniu wspierając się o owoce badań tylko niektórych nauk pokrewnych - archeologii, etnografii, językoznawstwa, historii sztuki. Niestety do rzadkości należy głębsze sięganie przez historyków do geografii historycznej, która pozwala lepiej identyfikować zasięg terytorialny określonych zdarzeń, zjawisk lub stanów historycznych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjny! Przeczytałem cały opublikowany tekst i głębokość Twoich badań zapierała dech w piersiach. Otrząsnąłem się z zanurzenia się w przeszłość, która obudziła mnie z sennej wizji „oficjalnej” historiografii, pozwalam sobie na zgłębienie Twojej wiedzy, aby wypełnić moją pustkę, jeśli tak zdecydujesz. Mieszkam w Brazylii od prawie 80 lat, jestem potomkiem europejskich imigrantów, którzy przybyli tu pod koniec XIX wieku i próbowałem ułożyć genealogię mojej rodziny. Najdalej dotarłem do bulli gnieźnieńskiej. Przeszukiwanie Kodeksu dyplomatycznego maioris Poloniae; Posnanie. 1810 przez Eduardiego Raczyńskiego, we wsi „Silche” (eponim?) odnalazłem nazwisko rodowe „Silca”. Kartograf Joachim Lelewel przypisał wieś do brzegów Noteci (w miejscu, gdzie dziś leży Zalachewo). Jednak „rewizjerzy” w następnym stuleciu piętnowali błąd Lelewela, twierdząc, że Silche znajdowało się na terenie dzisiejszych Sielc. Czy miałbyś argumenty, aby zgodzić się lub obalić opinię recenzentów, którzy twierdzili, że Lelewel „nie znał tego regionu”? Byłbym wdzięczny za odpowiedź od Państwa. Pozdrawiam, Valton Silka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zalachowo, Sielec (W pobliżu Żnina)

    OdpowiedzUsuń