02 maja 2021

Dlaczego ‘Alemure’ w „Dagome iudex” to Ołomuniec

Dokument „Dagome iudex” nie dotrwał do naszych czasów. Jego treść lub tylko część tej treści znana jest z późniejszych kopii, bazujących na streszczeniu (regeście) wykonanym przez kardynała Deusdedita pod koniec XI stulecia. Zachowany w odpisach łaciński tekst, w wersji najczęściej akceptowanej przez polskich badaczy, brzmi następująco:
 
"Item in alio tomo sub Iohanne XV papa Dagome iudex et Ote senatrix et filii eorum: Misicam et Lambertus – nescio cuius gentis homines, puto autem Sardos fuisse, quoniam ipsi a IIII iudicibus reguntur – leguntur beato Petro contulisse unam civitatem in integro, que vocatur Schinesghe, cum omnibus suis pertinentiis infra hos affines, sicuti incipit a primo latere longum mare, fine Bruzze usque in locum, qui dicitur Russe et fines Russe extendente usque in Craccoa et ab ipsa Craccoa usque ad flumen Oddere recte in locum, qui dicitur Alemure, et ab ipsa Alemura usque in terram Milze recte intra Oddere et exinde ducente iuxta flumen Oddera usque in predictam civitatem Schinesghe"
 
Przyjmowane tłumaczenie na język polski jest następujące:
 
"Podobnie w innym tomie z czasów papieża Jana XV Dagome, pan, i Ote, pani i synowie ich Mieszko i Lambert (nie wiem, jakiego to plemienia ludzie, sądzę jednak, że to byli Sardyńczycy, ponieważ ci są rządzeni przez czterech „panów”) mieli nadać świętemu Piotrowi w całości jedno państwo, które zwie się Schinesghe z wszystkimi swymi przynależnościami w tych granicach, jak się zaczyna od pierwszego boku wzdłuż morza [dalej] granicą Prus aż do miejsca, które nazywa się Ruś, a granicą Rusi [dalej] ciągnąc aż do Krakowa i od tego Krakowa aż do rzeki Odry, prosto do miejsca, które nazywa się Alemure, a od tej Alemury aż do ziemi Milczan i od granicy Milczan prosto do Odry i stąd idąc wzdłuż rzeki Odry aż do rzeczonego państwa Schinesghe".

Powyższy przekład nie jest bynajmniej precyzyjny i bezdyskusyjny. Wskażmy przykładowo dwie wątpliwości. Pierwsza, to nieuzasadnione przetłumaczenie "civitas Schinesghe" jako "państwo Schinesghe". Pierwszorzędnym znaczeniem łacińskiego słowa "civitas" ("civitatum" w dopełniaczu) jest miasto, a we wtórnym znaczeniu - państwo. Błędne użycie w tłumaczeniu słowa "państwo" powoduje powstanie sprzeczności logicznej w zwrocie "... aż do rzeczonego państwa Schinesghe", skoro praedictae civitas (rzeczone  miasto) w tym tekście jest, określonym punktem w państwie. Logicznym, zbieżnym z opisem w tym dokumencie punktem, winno być miasto (civitas), a więc "... aż do rzeczonego miasta Schinesghe", wokół którego i między którym, a opisanymi granicami, rozpościerają sie przynależności (pertinentiis) tego miasta. 

Tym miastem może być bardziej Gniezno, niż Szczecin. Taka hipoteza interpretacyjna wymaga uzasadnienia w osobnym artykule. Tutaj tylko podkreślmy, że istnieje co najmniej kilka historycznych odpisów dokumentu Dagome iudex, w których nawet pierwsze słowo pisane jest inaczej - jako Dagone, a Schinesghe występuje również w kilku innych wersjach: Schinesgne, Schinesne, Schniesghee, Schniesche. Nie wiadomo, która z tych nazw jest najbliższa oryginałowi. 

Nie powinno budzić wątpliwości użycie określenia "przynależności miasta", jeżeli weźmiemy pod uwagę, że miasto to, jak i przynależności, było własnością księcia i jego rodziny - i tak też rozumiano wówczas, co dzisiaj jest Polską: "państwo Mieszka". Władca ten, w odróżnieniu od następców, w zachowanych źródłach nie nazywał siebie, ani nie był nazwany "Dux Polonorum". Żydowski podróżnik Ibrahim ibn Jakub nazwał go około AD 965 "Mashaqu król Północy". Widukind z Korbei określił go około tego samego roku jako "Misacam amicus imperatoris" (Mieszko przyjaciel cesarza) oraz nazwał go "Mieszko król, pod którego władzą byli Słowianie, zwani Licicaviki" (Missacam regem, cuius potestatis erant Sclaui, qui dicuntur Licicaviki). Adam z Bremen nazwał po rokiem 992, podobnie jak  Gerhard z Augsburga - "Misica dux Vandalorum". W czasach Mieszka I nie posługiwano się jeszcze toponimem Polska, ani etnonimem Polacy, a określano ją pośrednio - jako dominium tego władcy wraz z jego poddanymi. Określenie władztwa Mieszka I jako "Civitas Schinesghe", chociaż ze zniekształconą nazwą własną - jako "miasto z przynależnościami", w tych okolicznościach nie powinno rodzić wielkiego zdziwienia.

Druga wątpliwość - łaciński zwrot "infra hos affines" nie oznacza, jak przetłumaczono - "w tych granicach", lecz dosłownie - "pod tymi granicami". Ta pierwsza, przyjęta wersja daje pole do mylnych interpretacji o przebiegu granicy państwa, prowadzących do włączania do jego terytorium ziem, które w tekście łacińskim ("pod tymi granicami") rozumieć należy jako leżące poza państwem Mieszka I.
 
Na temat dokumentu donacyjnego Mieszka I „Dagome iudex” powstało już ponad dwieście opracowań, w których uwaga badaczy skupiona była głównie na analizie językowej i prawnej jego treści. Wydaje się, że niedostatecznie dużo wysiłku poświęcono dotychczas na analizie paleograficznej wymienionych tam toponimów. Z tego powodu, między innymi, „miejsce zwane Alemure” (locum, qui dicitur Alemure), nadal pobudza naukowców do szukania go na mapie, w miejscach odległych od tego, jakie wskazał – moim zdaniem dość jednoznacznie, autor treści tego dokumentu. Wykazanie klarowności i bezsporności, jak mi się wydaje, tej nazwy geograficznej jest celem niniejszego artykułu.

Na właściwą ścieżkę poszukiwań umiejscowienia „Alemure’ na obrzeżach państwa piastowskiego skierowały badania polskiego językoznawcy Mikołaja Rudnickiego (1881-1978). Wyniki na temat spornej interpretacji, zawartego w „Dagome iudex” toponimu „Alemure”, zamieścił on w dwóch artykułach: „Pols. Dagome iudex i wagryjska Podaga” (1928) i „Odra i jej ujścia. Studia nad nazwami rzek lechickích” (1936). W tym ostatnim pisał: „Co się tyczy Alemure, Alemura, to najlepiej byłoby je transkrybować na ‘Olo-moře’ ≤ *Olo-morьje i widzieć w tej nazwie jakiś większy rozlew wodny, najlepiej szereg jezior lub większe rozlewisko bagniste przyrzeczne” („Slavia Occidentalis”, Tom 15, 1936).

Trafne jest moim zdaniem powiązanie semantyczne dwóch słów, z których wywiódł ten lingwista dawną nazwę ‘Alemure’: Al(e)- i morze. Pierwszy człon wywodzi się z praindoeuropejskiego słowa *al-, które oznaczało „rosnąć’, ‘odżywiać’. Z tego rdzenia pochodzą na przykład łacińskie „Alma mater” – dosłownie ‘matka żywicielka’ i „aliment” – pożywienie, stąd polskie ‘alimenty’. Słowo „ałkati” w języku staro-cerkiewnosłowiańskim znaczyło ‘łaknąć’, a w staropolskim „łaczny” – to ‘głodny, łaknący’. Stąd dzisiejsze ‘łakomy’, ‘łakocie’.

Językoznawcy zwracają przy tym uwagę, że rdzeń ‘łak-‘ to wynik „przestawki ogólnosłowiańskiej z olk- (Aleksander Brückner), a jeszcze wcześniej, jak ja dodaję, z praindoeuropejskiego *al-. Stanisław Rospond zauważył także, że w słowiańszczyźnie „substytucje wokaliczne w zakresie o ↔ a ↔ e należały do najczęstszych”. Przykładem wymiany "a" na "o" są zdrobnienia imienia Aleksander (Aleksandra) - z Alka na Olka, z Ali na Olę. 

„Alemure” przekształciło się z biegiem czasu w „Olemure”, stąd na bazie tego miejsca geograficznego, które bliżej opiszemy poniżej, powstał gród i jego nazwa Olomouc - Ołomuniec, dawnej także: Olomuz, Olomuc, Olomucz (Kronika Kosmasa). W źródle arabskim z 1055 roku nazwa tego miasta występuje w dwóch formach: Olmjzz, Almjzz (Ivan Lutterer et al. "Zeměpisná jména Československa. Slovník vybraných zeměpisných jmen s výkladem jejich původu a historického vývoje", 1982). 

W języku węgierskim do dzisiaj zachowała się archaiczna nazwa tego miasta - Alamóc (alamóci - ołomuniecki). Peter Tvrdý ("Slovenská rec̆: c̆asopis pre výskum a kultúru slovenského jazyka", 1933) zauważa: "Strona fonetyczna węgierskiego Alamóc (węgierskie 'a' wobec czeskiego 'o') dowodzi, że nazwa miasta Ołomuniec była dobrze znana na Węgrzech w starożytności" (Hláskoslovná stránka maďarského Älamóc (maď. a proti českému o) dokazuje, že meno mesta Olomúca bolo za starodávna v Uhorsku dobre známe).


Oto powyżej panorama Ołomuńca, położonego w rozległej dolinie rzeki Morawy, według litografii F. Kaliwody z 1864 roku. Obok przekształconej nazwy z Alemure na Olomouc, możemy tutaj wymienić inne, czesko-morawskie toponimy i homonimy z przyjętym rdzeniem ‘ol-‘: Olava (pol. Oława – miasto, rzeka), Olešnice (Oleśnica), Oldřich (Ulryk), Oldřiška (imię żeńskie), Oldřichovský Špičák (góra), Oltářní kámen (góra), Olovi (miasto), Olšava (rzeka), Oleška (rzeka), Olše – Olza. Przykładowo, w słowie "oltář" (ołtarz) języku czeskim, tak jak i w polskim, nastąpiła zamiana pierwszej zgłoski "a" (łac. altaria, altare) na "o", analogicznie jak z 'Alemure' wyłoniło się słowo Olomouc.

Kotlina Górnomorawska, w której centralnej części położony jest Olomuniec, była już w czasach prehistorycznych obszarem intensywnego zasiedlenia. Nie będziemy cofać się dalej, niż okres kultury lateńskiej (V wiek p.n.e. - I wiek n.e.), kiedy to kotlinę tą zamieszkiwali Celtowie. Prowadzili oni m.in. z ludami śródziemnomorskimi handel wyrobami z bursztynu bałtyckiego. Poniższa mapa przedstawia przebieg jednego ze szlaków bursztynowych tego okresu - z Zatoki Gdańskiej, przez Śląsk, Morawy nad Adriatyk (źródło:  Centrum dopravního výzkumu, 2019;  z moją edycja, wyjaśnienie poniżej).


Powstałe w epoce brązu szlaki handlowe między Adriatykiem i Bałtykiem, kontynuowane do schyłku czasów antycznych, a więc do upadku w V wieku Cesarstwa Rzymskiego,  po zaledwie wiekowej przerwie, związanej z wędrówkami ludów w Europie, już u progu wczesnego średniowiecza wznowiły swoją aktywność, łącząc ponownie Skandynawię z utworzonym przez Normanów Królestwem Longobardzkim

To dzięki swojemu strategicznemu położeniu na tych szlakach, w wyniku osłabienia przez Bizancjum Kaganatu Awarskiego, słowiańskie plemiona na tych ziemiach uzyskały materialne podstawy do założenia w VII wieku swojego pierwszego państwa, Państwa Samona (mapka obok). 

Osiedleni w Pannonii Awarowie stanowili nie tylko zagrożenie militarne dla dwóch największych potęg politycznych w Europie - Bizancjum i Państwa Franków, ale stali na przeszkodzie prowadzenia handlu między Wschodem i Zachodem, a także Północą (Skandynawia) i Południem (strefa śródziemnomorska). Zapewne dzięki przychylności, a może i pomocy tych wielkich państw, słowiańskie plemiona na tych ziemiach (morawskie, czeskie, serbskie, chorwackie, karynckie) zdołały wyzwolić się spod ucisku awarskiego, akceptując władztwo nad nimi frankijskiego kupca Samona. 

Na powyższej mapie ze szlakim bursztynowym zakreśliłem miasto Brno w Czechach, w pobliżu którego jest grodzisko Staré Zámky oraz, na drugim końcu mapy -  Garsk, osadę wiejską koło Człuchowa na Pomorzu. Oba te miejsca dzieli dystans prawie sześciuset kilometrów, ale łączą, znalezione tam te same srebrne monety, emitowane w latach  976–982, przez bawarskiego księcia Ottona I Szwabskiego, w Ratyzbonie. Są to tak zwane obole (od starogreckiego: ὀβολός - obolós), czyli półdenary, bite - jak stwierdzają badacze (Petr Vachůt, Jan Videman, Alena Rajlichová - "Řezenský obol Oty Švábského a další nové doklady obchodních aktivit z hradiště Staré Zámky v Brně-Líšni", Numismatický sborník 27/2, 2013), dokładnie tym samym narzędziem (stemplem mincerskim). 

Jedyny tekst na tych monetach, pod profilem dwuspadowego dachu, ograniczał się do greckich, o nieodczytanym dotąd znaczeniu, liter "ΛΛO". Może był to skrót (tak często stosowane są skróty w legendach dawnych monet) słowa "[Α]ΛΛΟ", oznaczającego "inny, drugi", w znaczeniu nadanym przez mincerza: "inny, drugi wzór monety"? Widzimy więc, że w X-wiecznych Niemczech, aspirujących (nota bene, do dzisiaj; z pomocą usłużnych historiografów) do spadku politycznego i cywilizacyjnego po Cesarstwie Rzymskim,  monety bili m.in. mincerze z Bizancjum. Wielki, powstały w VIII wieku gród Staré Zámky koło Brna, wraz z innymi grodami morawskimi, jak Ołomuniec, Pohansko koło Břeclava,  do końca XI wieku, brał udział w handlu międzynarodowym, zapewne aż po wybrzeże Bałtyku. 

Nie jest jednak wykluczone, a może nawet bardziej prawdopodobne, pochodzenie monety z Garska - z Wielkopolski, a dalej z Bawarii, jeżeli uwzględnimy, że za Ottona Szwabskiego dwory Mieszka I i Henryka II Kłótnika, konkurenta do tronu bawarskiego, były ze sobą w związkach dyplomatycznych. Trzeba jednak dodać, że i książę czeski Bolesław II, już po śmierci Ottona Szwabskiego, miał dobre kontakty z Henrykiem Kłótnikiem, już wtedy księciem Bawarii.

Wróćmy jeszcze do szlaku bursztynowego z czasów antycznych. Surowiec bursztynowy zwożony był znad Bałtyku na Morawy (częściowo także na Śląsk), gdzie koncentrowały się warsztaty bursztynowe, w których Celtowie produkowali ozdoby sprzedawane w strefie śródziemnomorskiej. Oto celtycka dłubanka, wydobyta  w 1999 roku w okolicach Mohelnic nad górną Morawą. Jej precyzyjny wiek, datowany metodą dendrochronologiczna, to 281 rok przed naszą erą (foto: Centrum dopravního výzkumu, 2019).


W rozległej dolinie w pobliżu Ołomuńca badacze (m.in. Josef Bláha) zidentyfikowali najstarszą w państwie, zamieszkaną na stałe - po czasy dzisiejsze, powstałą w VI wieku, słowiańską osadę rolniczą (ceramika typu praskiego). Jest to miejsce o najstarszej, nieprzerwanej, trwającej około 1400 lat, ciągłości osadniczej Słowian w Czechach. Fakt ten świadczy niewątpliwie o atrakcyjności osiedleńczej tych terenów we wczesnym średniowieczu. Poza podstawowymi zaletami przyrodniczymi (dobre gleby, łagodny klimat) ważnym czynnikiem, sprzyjającym osadnictwu w tym rejonie, stanowiły trzy wzniesienia ponad poziom zalewowy, w ramionach meandrującej i rozgałęziającej się rzeki, oraz pobliski bród, umożliwiający przeprawę przez rzekę. Warunki te sprzyjały ukształtowaniu się w tym regionie przebiegu dalekosiężnego szlaku handlowego, łączącego wybrzeże śródziemnomorskie, przez Bramę Morawską z Bałtykiem (szlaki bursztynowe). 

W Ołomuńcu krzyżował się również, powstały w X wieku, szlak handlowy wiodący od Kalifatu Kordoby na Półwyspie Iberyjskim, przez Francję (Narbona, Arles, Lyon, Verdun), południowe Niemcy (Moguncja, Ratyzbona), Czechy (Praga), Morawy (Ołomuniec), Małopolskę (Kraków), Grody Czerwieńskie, do Rusi Kijowskiej i dalej na Wschód, do Kaganatu Chazarskiego. Wymienione miasta były największymi skupiskami ludności żydowskiej w Europie. Kupcy, głównie żydowscy, pośredniczący w handlu między światem islamskim i chrześcijańskim, ale także pogańskim, nazywali byli radanitami - od arabskiego ‏الرذنية‎ - ar-Radaniya i hebrajskiego ‏רדהנים - Radhani

Chociaż z racji położenia geograficznego morze było dla Czechów i Morawian odległą egzotyką, to w swojej tradycji ludowej przechowali dawne przysłowia ze słowem moře: „Moře nevypiješ, Boha nepřeválíš” (Morza nie wypijesz, Boga nie obalisz), „Na svatého Řehoře čáp letí přes moře” (Ze świętym Grzegorzem bocian przelatuje nad morzem).

Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że Ołomuniec ma szczególne położenie żeglugowe pomiędzy Bałtykiem, a Bałkanami i basenem Morza Czarnego. Otóż historyczne Alemure było miejscem, gdzie na najkrótszym odcinku działu wodnego łączyły się dorzecza Odry, wpadającej do Bałtyku, i Dunaju, uchodzącego do Morza Czarnego. Dla ludów uprawiających żeglugę dalekosiężną, tak morską, jak i śródlądową, a u proga średniowiecza byli nimi w zasadzie tylko Wikingowie, kontrolowanie tego miejsca miało wymiar strategiczny. Położony nad Morawą, dopływem Dunaju Ołomuniec, dzieli od Odry tylko ... kilkukilometrowy odcinek lądowy, aby połączyć żeglowne drogi wodne, łączące Bałtyk z Morzem Czarnym (foto: google street view, czerwiec 2019). 


Tym łącznikiem lądowym jest odcinek pomiędzy miejscowościami Hustopeče nad Bečvou (275 m n.p.m.), skąd do Ołomuńca wiedzie droga wodna Beczwą - dopływem Morawy, i Jeseník nad Odrou (270 m n.p.m.), skąd prowadzi droga wodna Odrą do Bałtyku. Dystans między nurtami Beczwy i Odry wynosi w tym miejscu tylko 11 km, a różnica wzniesień zaledwie 5 metrów. Dodatkowo, co najmniej przez połowę tego odcinka przebiega, wpadający do Odry, potok Luha. Chociaż prawdopodobnie nie umożliwiał on swobodnej żeglugi dużymi łodziami, to zapewne mogły być on przez niego przeciągane. Miejsce to spełniało doskonałe warunki do tak zwanej przewłoki - przemieszczania łodzi lądem pomiędzy dwoma akwenami, podobnie jak  przewłoki dzielące zlewiska rzek Wielkiej Rusi, na uprawianych przez Skandynawów i Rusów szlakach od Waregów do Greków. Warunki topograficzne były więc tutaj szczególnie korzystne dla przebiegu dalekosiężnego szlaku handlowego. 

Oto zestaw paciorków odkrytych w pobliżu Ołomuńca, pochodzących z przełomu VIII/IX wieku, okresu poprzedzającego powstanie państwa wielkomorawskiego (foto: M. Bém). Zdaniem archeologów zabytki te dotarły do Ołomuńca ze wschodniej strefy Morza Śródziemnego - z Syrii lub Egiptu ("Great Moravia and the beginnings of Christianity", ed. Pavel Kouřil, 2014).
 
 
Drugi człon w ‘Alemure” – „morze”, pochodzi ze staroczeskiego moře, a wcześniej od prasłowiańskiego morьje i praindoeuropejskiego *móri, oznaczającego "stojące wody". W łacinie to "mare" - morze ("Mare nostrum" - rzymskie określenie na Morze Śródziemne). Ale również w języku gockim "marei" to morze, tak jak w staro-wysokoniemieckim "mari". Oba te ostatnie języki wykształcone już były na przełomie czasów antycznych i średniowiecza. W średniowiecznym nowo-wysokoniemieckim słowo "Mahre" - oznaczało bagnistą równinę, podobnie jak w dzisiejszym angielskim "marsh" oznacza bagno, w niemieckim "Moor" - torfowisko, bagno, a w czeskim - "marast", obok słów "bláto", "bahno".
 
To prawdopodobnie od praindoeuropejskiego rdzenia mar-, mor-, oznaczającego stojące, bagienne wody, powstała nazwa meandrujących w bagnistych dolinach rzek Marica w Bułgarii, Morawa w Serbii i Morawa w Czechach. Dla migrujących i osiadających się ludów germańskich, iliryjskich i słowiańskich, rzeki te - z bagnistymi brzegami i trudne do przeprawienia się, sugerowały ich nazwanie słowem wspólnym dla języków indoeuropejskich. 

Na marginesie, podobnie starą, praindoeuropejską etymologię, ma rzeka Wisła i od niej pochodne nazwy - od słowa veis, oznaczającego coś ciekłego, płynącego. Od hydronimu Wisła powstały inne nazwy rzek, takie jak Wisłok, Wisłoka, toponimy Wiślica, Wisełka, czy etnonim Wiślanie. Zauważmy, że wymieniona przez Geografa Bawarskiego w około AD 845 nazwa Wiślan - Uuislane, jest starsza, aniżeli nazwa Kraków, czy ziemia krakowska - odtworzone z arabskiego alternatywnie jako zwokalizowane formy: *Käräkö, *Käräkowa, *Karäkawu, wymieniona trzykrotnie w dokumencie Ibrahima ibn Jakuba, z około AD 966. Nie jest wykluczone, że pierwotna, słowiańska nazwa miasta miała końcówkę -a i brzmiała Krakowa (Krakova), tak jak na przykład Braslava (Preslava, dziś Bratysława), Nitrava (dzisiaj Nitra).

Podróżnik ten podał, że przebycie drogi z Krakowa do Pragi zajmuje trzy tygodnie. Niektórzy badacze wątpią w tą informację (czas podrózy wydaje im się przesadzony). Ibn Jakub, jak podają źródła, był w Pradze w AD 961, więc raczej miał możliwość uzyskania tam miarodajnej informacji.  Jego przekaz jest jednak prawdopodobny, jeżeli uwzględnimy, że trasa - w wielu miejscach podgórska, pokonywana była pieszo, z towarami wiezionymi przez konie lub woły, co wskazuje na średnie tempo podróży 25 kilometrów dziennie. Trasa ta mogła prowadzić z Krakowa przez Wadowice, Cieszyn, Ołomuniec, Vysoke Myto, Pardubice i Český Brod do Pragi. 

Być może od morawskiej rzeki, zwanej u Tacyta Marus, pochodzi nazwa Moraw - kiedyś państwa, dzisiaj krainy geograficznej. Mähren to niemiecka nazwa Moraw. Nazwa Marus występuję też na mapach rzymskich w odniesieniu do serbskiej Morawy. Jednakże w języku starosłowiańskim morava to teren bagnisty, podmokły i taki może być pierwotny źródłosłów kraju Moraw. W języku serbskim moravište oznacza ślepe koryto rzeki, odcięte od jej głównego nurtu. O podobnym charakterze każdej z tych rzek, przynajmniej na określonym ich odcinku, który przyciągał od czasów prehistorycznych ludzkie osadnictwo, powiemy niżej, na przykładzie najbliższej Polski rzeki Morawy.
 
Końcówka hydronimów -ava, -awa jest charakterystyczna dla języka starosłowiańskiego, głównie w strefie dawnych Wielkich Moraw i terenów sąsiadujących i oznacza ogólnie wodę. Tak, jak w łacinie "aqua" - woda. Oto parę przykładów hydronimów z tą końcówką. W Czechach: Vltava, Morava, Opava, Oskava, Oslava, Otava, Stěnava (pol. Ścinawka), Svitava, Jihlava, Litava, Rudava, Sázava, Srbava, Úhlava itd. Na Słowacji: Orava, Bebrava, Brava, Hučava, Litava, Myjava, Olšava, Ondava, Rimava itd. W Polsce: Osława, Drawa, Kurawa, Łupawa, Motława, Piława, Rudawa, Skotawa, Scinawa, Szkarpawa, Widawa. 

W języku starogermańskim odpowiednikiem są toponimy z końcówką -achwa, ahwa. Stąd dzisiejsza Vltava to starogermańskie słowa "Wlt-ahwa", czyli dzika, wznosząca się rzeka. Później nazwa ewoluowała z Wulda na dzisiejszą Moldau. Również rzeka Moldau na dawnych Łużycach, lewy dopływ Łaby, dzisiaj w niemieckim brzmieniu, miała swój słowiański źródłosłów jako Môldawa, zniemczona później na Moldaha. W języku łużyckim była to Wołtawa. Wielu lingwistów opowiada się jednak za germańskim pochodzeniem formantu -awa, -ava - od starogermańskiego -aha, obecnie -au. Kto wie, czy w interesującej nas części Europy środkowej, toponimy, zwłaszcza hydronimy, z końcówką -awa (-ava), nie powstały, przynajmniej w części, z udziałem plemion celtyckich (miasto Ovilava, rzeki Drava, Sava).

Po przeanalizowaniu procesów geologicznych i przyrodniczych, jakie następowały w aktualnie trwającej epoce holoceńskiej i które u progu średniowiecza pozostawiły obraz geomorfologiczny i przyrodniczy, który odpowiadałby charakterowi „większego rozlewiska bagnistego przyrzecznego” jest tylko jedno miejsce w dzisiejszych Czechach, które odzwierciedlałoby opis topograficzny i fizjograficzny, kryjący się za słowem ‘Alemure’. Tym miejscem jest wspomniana wyżej Kotlina Górnomorawska. 

Poniższy fragment mapy (źródło: David Rumsey Map Collection), wydanej przez Hondiusa w 1623 roku (na bazie mapy Mercatora z około 1560 roku) dobrze prezentuje morfologię terenów górnego dorzecza rzeki Morawy, nad którą leży Ołomuniec (na tej mapie - Olmuntz). Kotlina ta otoczona jest wokół terenami górzystymi. Od północnego wschodu jest to sudeckie pasmo Jesioniki (czes. Jeseniki), z którego na północnym stoku biorą źródła Odry. Od południowego wschodu kotlinę Ołomuńca otacza karpackie pasmo Gór Hostyńsko-Wsetyńskich (czes. Hostýnsko-vsetínská hornatina), od południa góry Chřiby, a od zachodu wzniesienia Wyżyny Drahańskiej (czes. Drahanská vrchovina).


Jak zauważa czeski geolog Ondřej Bábek, „Kotlina Górnomorawska jest w zasadzie bardzo dużą doliną, która rozciąga się z północnego zachodu na południowy wschód. Rozciąga się w środkowych Morawach w przybliżeniu od Uničova do Holešova na długości około 70 km i maksymalnej szerokości 20 km. Dno doliny jest płaskie, wręcz bardzo płaskie. Rzut oka na cyfrowy model reliefu pokazuje, że Kotlina Górnomorawska to największa rzeczywista równina w Czechach, na której nachylenie nie przekracza konsekwentnie 1°. Dla porównania: to tak, jakbyśmy zarejestrowali nierówności mniejsze niż trzy czwarte mm na stole do ping-ponga o standardowej długości 2,74 m” („Zdánlivá nuda na Hané. Příběh geologicky aktivní příkopové propadliny”, 2020). Oto z tej publikacji pomiary nachylenia dna doliny i otaczających ją stoków.
 
 
Najbardziej charakterystyczny dla doliny jest profil trzeci, gdzie niecka jest najszersza, a rzeka Morawa z dopływami tworzy system przeplatających się koryt w formie „warkoczy”, co w nauce zwane jest anastomozą rzeczną. U zbiegu tych „warkoczy” położone jest miasto Ołomuniec. Ta utworzona przed pięcioma milionami lat pradolina położona jest na średniej wysokości 226 metrów n.p.m., a miąższość osadów do jej podłoża krystalicznego sięga 120 metrów, czyli jej pierwotne dno leży tylko około sto metrów nad poziomem morza.

Geomorfologiczny obraz tej kotliny, wraz ze stratygrafią osadów plioceńskich, plejstoceńskich i holoceńskich do głębokości 30 metrów, przedstawiony jest na poniższej ilustracji (źródło: Ondřej Bábek et al. „Electrical resistivity imaging of anastomosing river subsurface stratigraphy and possible controls of fluvial style change in a graben-like basin, Czech Republic”, w: Geomorphology, Vol. 317, 2018). Autorzy pracy analizują przebieg procesów akumulacyjnych i zmiany geomorfologiczne w Kotlinie Górnomorawskiej. 

 
Opisane w powyższej pracy dynamiczne zmiany w ukształtowaniu i przebiegu koryt rzecznych są charakterystycznymi procesami geomorfologicznymi, zachodzącymi w dolinach zalewowych, o niskim nachyleniu terenu i o niskich brzegach. Nie będziemy wchodzić w szczegóły ich badań, ale dla naszych celów istotne są te informacje, które pozwalają odtworzyć ogólny krajobraz tej kotliny oraz szatę roślinną, jakie formowały się w ciągu kilku ostatnich tysięcy lat. Wcześniej, w epoce pliocenu, kotlina ta była olbrzymim, słodkowodnym jeziorem, które w ciągu kilku kolejnych milionów lat zostało całkowicie wypełnione osadami jeziornymi, rzecznymi, eolicznymi, a także polodowcowymi. Wznoszący powierzchnię terenu proces sedymentacyjny kompensowany jest, w wyniku powolnych ruchów tektonicznych, postępującym obniżaniem się krystalicznego dna kotliny. W ten sposób, w okresie tysiącleci, wysokość powierzchni doliny w stosunku do poziomu morza zasadniczo nie ulega większej zmianie.

Centralna, najniżej położona część Kotliny Górnomorawskiej, nosi nazwę Niziny Środkowomorawskiej (Středomoravská niva), albo równina Hany. Jej średnia wysokość to 206 metrów n.p.m., a powierzchnia około 415 km2. Jest to równina zalewowa, o szerokości 4-4,5 km, której obszary akumulacyjne położone są wzdłuż rzeki Morawy i dolnej Beczwy (Bečva), w pasie o długości około 70 km, od Litovel do Napajedla. I to ona, moim zdaniem, mogła nosić historyczną nazwę ‘Alemure’. Oto poniżej dwa zdjęcia dzisiejszego, charakterystycznego krajobrazu, w pobliżu martwych odnóg rzecznych na tej nizinie (foto: Robert Hruban, Moravske-Karpaty).
 

Gleba składa się z iłów i glin lessowych, tworzących żyzne pola i łąki. Klimat w kotlinie jest relatywnie cieplejszy, w stosunku do otaczających ją obszarów. Dominująca w kotlinie szata roślinna jest ciepłolubna. Są to lasy łęgowe, łąki i roślinność wodna. Jest to obszaru chronionego krajobrazu, zwany Litovelské Pomoraví. Pomorawie to historyczna nazwa ziem w dorzeczu Morawy, po stronie czeskiej i słowackiej, podobnie jak i nazwa regionu (Поморавље - Pomorawlje) wzdłuż biegu serbskiej Morawy. Analogiczną etymologię ma Połabie - dla słowiańskich ziem wzdłuż środkowej i dolnej Łaby, czy polskie Powiśle.
 
Językoznawcy tłumaczą pochodzenie słowa "łąka" od od prasłowiańskiego *lǫka → wygięcie, krzywizna (stąd słowo "łuk"), potem oznaczający teren w zakolu rzeki lub nad rzeką. W staro-cerkiewnosłowiańskim było to słowo "lągъ", a w staropolszczyźnie "ląg" - m.in. łąka lub pastwisko, najczęściej położone nad rzeką bądź na nizinie, podmokłe lub zalewane wodą ("Słownik pojęciowy języka staropolskiego", 2015), a więc dzisiejszy łęg. Inni lingwiści wywodzą znaczenie mokradła, podmokłej łąki czy ługu od starosłowiańskiego słowa *lugь oraz zdrobniałego od niego *lužьkь - stąd w języku rosyjskim słowo łuża (лужа) - kałuża i w języku dolnołużyckim toponim Łužyca (pol. Łużyce).
 

Kilkanaście kilometrów na północny zachód od Ołomuńca, na podwyższonym tarasie lessowym w regionie Litovelské Pomoraví, na skraju równiny zalewowej rzeki Morawy,  leży wieś Náklo. W jej pobliżu, na początku XX wieku, w martwym zakolu dawnej rzeki, obecnie jeziora, odkryto ważne w skali kraju stanowisko archeologiczne, w którym znajdowały się konstrukcje palowe, ceramika i naczynia z brązu. Ceramika pochodziła z długiego przedziału czasowego około dwóch tysięcy lat - od późnej epoki brązu po wczesne średniowiecze. Naczynia z brązu (foto poniżej: Alex Bernardova et al. 2017 -  "The prehistoric wetland site of Náklo (Moravia, Czech Republic) – a unique piece of history") datowane na okres halsztacki


Językoznawcy czescy wywodzą toponimy “Náklo” (albo “Nákolí”),  Nákle, Nákly, ze słów "na kło",  albo "na pal", co mogło oznaczać miejsce z domami postawionymi w grząskim terenie na palach. Najstarsza nazwa tej miejscowości "Nakel" pochodzi z AD 1078. Określenia te dawniej znaczyły również miejsca bagienne z niskimi drzewostanami wierzbowymi. 

Stąd do dzisiaj przetrwało w języku ludowym słowo "náklí", odnoszące się do młodej wierzby nad rzeką, ścinanej co roku, w celu wyplatania różnych wyrobów koszykarskich. Rdzeń nakl- oznaczał także rzeczny osad, aluwium, muł, miejsce błotniste. W Tyńcu nad Sazawą (Týnec nad Sázavou) zachowało się, wiodących do tej rzeki, kilku uliczek o tej samej nazwie "K Náklí". To miejsce, gdzie rzeka wchodzi w ostre zakole, zwane jest "W Náklí", podmokłe miejsce zarośnięte wierzbami, gdzie w dawnych czasach budowano tu tratwy i spławiano drewno. Toponim Sazawa, wzmiankowany w AD 1045 jako „flumen Zazoa”, pochodzi od prasłowiańskiego „sadjati”, czyli sadzać, składać - tutaj w znaczeniu: na brzegu, jakieś depozyty - może drewno i inne towary, a może gromadzony po powodziach i wylewach piasek. Oto droga "K Náklí" w Tyńcu nad Sazawą (foto: google street-view, 2019).


W innych językach słowiańskich również znajdujemy pochodne, przykładowe toponimy. W Polsce: Nakło nad Notecią (łac. castrum Nakel, czyli ówczesny Nakieł; stąd dzisiaj: nakielski), Nakielno (niem. Klein Nakel) koło Wałcza, jezioro Nakielko (niem. Nakelsee) koło Wałcza, Nakla (niem. Nakel) koło Bytowa, Nakielec koło Lądu nad Wartą, Nakło nad Sanem, Nakło (niem. Nakel) koło Opola, Nakło Śląskie, Nakielniki koło Sulejowa nad Pilicą, Nakielnica nad Bzurą, Nakol koło Połańca nad Wisłą, Nakły nad Narwią, Nakły nad Bugiem. Nieznana jest dokładna lokalizacja innego Nakła, wymienionego pod rokiem 1124 roku jako Naclam w pobliżu Kołobrzegu, przez kronikarza Herborda w "Vita Ottonis episcopi Babenbergensis". Niektóre z tych miejscowości leżą w starorzeczach, w oddaleniu od dzisiejszego koryta rzeki.

Jak podaje polski slawista Wiesław Boryś ("Onomastica Jugoslavica" 11, 1984), toponimy z rdzeniem nakl- są dobrze potwierdzone również wśród obszaru językowego południowych Słowian. W języku serbo-chorwackim: Naklo, Nakla, Nakal, Naklice; w Słowenii: Naklo, Nakel, Na Naklu, Za Nakli. Podobne toponimy spotyka się w strefie bułgarsko-macedońskie. Autor uważa, że pierwotny źródłosłów naklo pochodzi z dawnej Rusi, od słowa záklo (zákla). W tych formach oznacza ono zatokę jeziora przypominającą klin, zakręt rzeki, pole klinem wcinające się w las, róg pola, łąki, pastwiska w zakolu rzeki, miejsce w rogu ogrodzenia.

Nieprawidłowo moim zdaniem tłumaczone jest przez naszych językoznawców pochodzenie nazwy miasta Nekla nad rzeką Moskawą, dopływem Warty. Miałoby ono jakoby znaczyć "ławicę piachu, zarośla lub przystań". Duża rozbieżność semantyczna między tymi słowami pozbawia sensowności takiego wyjaśnienia. W rzeczywistości słowo Nekla jest nowszą formą słowa Nakla, mającą ten sam źródłosłów, co Nakiel. Położenie miasta Nekla na krawędzi bagnistej pradoliny rzeki Moskawy, tak jak i pobliskiej wsi Nekielka oraz, na marginesie, leżącego kilka kilometrów poniżej polańskiego grodu w Gieczu, potwierdzałoby zgodność toponimów Nekla i Nekielka z wyjaśnieniem zaproponowanym przez czeskich lingwistów dla toponimu Nakło. Poniżej zamieszczam hipsometryczną mapę pradoliny Moskawy w okolicy Nekli.


Przy okazji godzi się zauważyć, że hydronim wielkopolskiej rzeki Moskawa jest tożsamy z pochodzeniem nazw dwóch rzek na ziemiach wschodnich Słowian, będących we wczesnym średniowieczu pod  dominacją elit rusko-wareskich. Chodzi tutaj o ukraińską rzekę Moskwę, będącej dopływem Cisy oraz rosyjską rzekę Moskwę, dopływ Wołgi. Rdzeń *mosk- w języku prasłowiańskim oznaczał „lepki, bagienny” lub „bagno, wilgoć, płyn”. Czyż nazwa Moskawy nie została przywleczona do Wielkopolski przez naddnieprzańskich Polan - budowniczych grodu w Gdeczu (Gieczu), właśnie nad rzeką Moskawą? Nie da się pominąć faktu, że w pobliżu rzeki Moskawy, miasta Nekla i grodu w Gieczu znajduje się wieś z nazwą o rusińskim pochodzeniu - Rujsca, mająca jednoznacznie związek z małopolskim toponimem Ruszcza, to jest gniazdem rodowym Świebodziców - Gryfitów, o czym wspominam w artykule "Bizantyjskie gryfy w symbolice wczesnopiastowskiej". Rujsca to w dawnych dokumentach łacińskich Rusca Minor, zapewne w odróżnieniu od małopolskiej Ruszczy, która była "główną" (Major). W okolicach Giecza są dalsze toponimy rusińskie: Ruszkowo, Rusibórz, Rusiborek.

Jak już jesteśmy przy wielkopolskim Neklu i Gieczu, to wypada wspomnieć o leżących miedzy nimi, u brzegów rzeki Moskawy, reliktach wczesnośredniowiecznej osady w Stroszkach, gdzie odkryto m.in. oryginalny grzebień, z ornamentami i motywem przewodnim - wyobrażeniem ryby w sieci, zanurzonej w wodzie. W swojej pracy "Ze studiów nad elitarną kulturą ludności grodów tzw. centralnych państwa pierwszych Piastów, czyli ponownie o wczesnośredniowiecznym grzebieniu ze Stroszek pod Gieczem. Ujęcie porównawcze" (2020), archeolog Michał Kara przyznał, że "Osada wchodziła w skład zaplecza grodziska w Gieczu, jednego z kilku tzw. osad centralnych w najstarszym państwie piastowskim", a grzebień "... to ekskluzywne dzieło rzemiosła skandynawskiego, pojedynczy egzemplarz lub z krótkiej serii pochodzącej z przełomu IX/X wieku lub pierwszej połowy X wieku". 

Zdaniem badacza, ze względu na zawartą w nim symboliczną ikonografię, grzebień spełniał funkcje rytualne.  Badacz ten ucieka jednak od najbardziej realnej hipotezy interpretacyjnej, że było to narzędzie wykonane na zamówienie miejscowego przedstawiciela elity państwowej, a - jego zdaniem, miałby on trafić tam "... najprawdopodobniej w ramach wymiany ceremonialnej między miejscowymi elitami a elitami społeczności bałtyckich, w tym skandynawskich". A przecież samą istotą wymiany ceremonialnej jest poprzedzająca  i warunkująca ją, istniejąca między stronami, ścisła więź kulturowa, polityczna i najczęściej więź pokrewieństwa. 

W tej sytuacji próba odseparowania zabytku od jego miejscowego, oryginalnego, pierwotnego właściciela, a uznanie go tylko jako przechowującego otrzymany z Rusi lub Skandynawii prezent, jest zabiegiem cokolwiek akrobatycznym. Autor uzasadnił obecność zabytku w piastowskich Stroszkach, hmm, "... mentalną zbieżnością, łączącą ówczesne ludy „barbarzyńskiej” Europy".

Tego rodzaju iunctim - dictum to wygodny wytrych interpretacyjny tylko dla niewiele rozumującego archeologa, którego nie stać na głębszą analizę związków etniczno-kulturowych, jakie niewątpliwie łączyły wczesnośredniowieczne ludy w obrębie basenu Morza Bałtyckiego. 

Jednakże ówczesne, czyli X-wieczne ludy, dzieliło ponad pół tysiąca lat od upadku Rzymu, jeżeli przyjmiemy, że nastąpiło to w 410 roku, kiedy "wieczne miasto" zostało zdobyte przez Wizygotów. Wraz z upadkiem Rzymu określenie „barbarzyńskiej” Europy" straciło sens, skoro "barbarzyństwo" pokonało "cywilizowany" Rzym, pół tysiąca lat przed pojawieniem się grzebieni typu Stroszki.

Oto z przywołanej pracy mapa rozmieszczenia grzebieni - zabytków "typu skandynawskiego", jak ze Stroszek, które ma wiązać nieokreślona "mentalna zbieżność" ich dawnych właścicieli. Czy ta "mentalna zbieżność" pomiędzy miejscami odkrywania tych grzebieni, odległymi od siebie nawet tysiące kilometrów, następowała telepatycznie, czy może jednak przez interakcję osobistą pomiędzy ludźmi o podobnych tradycjach, kulturze, religii i może nawet języku? Czy na terenach położonych pomiędzy tymi artefaktami, już tej "mentalnej zbieżności" nie było? Oto, na jakie manowce prowadzą próby wprowadzania do nauki terminów ją wulgaryzujących - nieokreślonych i mętnych znaczeniowo, które nic nie wyjaśniają, ale ściemniają i bałamucą czytelnika.


Przykłady toponimu Nakło, związanego ze środowiskiem wodnym, z innych krajów słowiańskich: Naklo nad rzeką Sawa (Słowenia), Naklo nad rzeką Tara (Czarnogóra), Naklice nad rzeką Cetina (Chorwacja), Kalce Naklo nad rzeką Krka (Słowenia), Nakły nad rzeką Wielikaja (Rosja), Nakolec nad jeziorem Prespa (Macedonia). W tym ostatnim przypadku (Nakolec, starsza nazwa Nakoł, wymieniona w AD 1337) etymologia związana z osadą palową zostałałaby potwierdzona, gdyby odsłonięte w latach 1987/1988, w wyniku spadku poziomu wody, podwodne szczątki pali u brzegu jeziora, zostały archeologicznie zbadane. Mogła to być równie dobrze osada palowa z okresu neolitu lub epoki brązu, jaka została odkryta przez archeologów w odległym od jeziora Prespa o kilkanaście kilometrów jeziorze Ohryda (stanowisko Ploča-Mićov Grad pod Gradište, Macedonia).

Rzeka Morawa, w tej części swojego biegu, od tysięcy lat swobodnie meandruje w swej równinie zalewowej, tworząc względnie stałe i okresowe odnogi. W niektórych miejscach tworzy tak zwane delty śródlądowe (anastomoza rzeczna). W miejscach zaślepionych meandrów tworzą się rozlewiska jeziorowe.

Nizina Środkowo-morawska z wielką ilością spokojnie spływających, meandrujących i rozwidlających się rzek, zwłaszcza w okresach zalewowych, tworzyła bezkresny, płaski obszar zalany wodą, któremu nazwa „Ale-morie” lub podobna, oznaczająca „rosnące, wzrastające morze”, najzupełniej odpowiadała. Jak wielka może w tej dolinie "wyrosnąć" woda, przekonali się mieszkańcy Ołomuńca w 1997 roku, kiedy ostatnia, wielka powódź nawiedziła miasto (foto: idnes.cz).
 
 
Zauważmy, że przy ‘Alemure’ autor „Dagome iudex” użył dodatkowego określenia „locum” – miejsce, obszar, a jeszcze nie „civitas” – miasto, pomimo że gród w Ołomuńcu istniał w okresie spisywania tego dokumentu. Można zatem przyjąć, że autorowi chodziło nie o pojedynczy gród, ale o większy obszar, do którego sięgała granica państwa Mieszka I. 
 
Być może, że 'Alemure' reprezentowało w tym dokumencie nie tyle kotlinę rzeki Morawy, ale cały kraj Moraw, który od rzeki bierze swoją nazwę; podobnie w tym dokumencie 'Craccoa' znaczyło zapewne nie miasto Kraków (byłoby wówczas określone jako civitas, urbs, castrum lub podobnie), ale krainę - ziemię krakowską. Byłyby to więc w terminologii lingwistycznej choronimy - nazwy własne krain geograficznych.
 
Powstanie grodu w Ołomuńcu poprzedziło założenie na wydmowym wzniesieniu tej niziny, w połowie VII wieku, w pobliżu dzisiejszych przedmieść Povel i Nové Sady, osady obronnej. W tym okresie dożywało swojego istnienia wspomniane wyżej państwo Samona, którego ośrodki władzy centralnej znajdowały się prawdopodobnie w dorzeczu rzeki Morawy.
 
Z początkiem IX wieku na wzgórzu Petrskim powstał gród Olomouc, nazwany po raz pierwszy po łacinie Olomutici. W 863 roku kościół św. Piotra w Ołomuńcu poświęcił prawosławny św. Cyryl (827-869), co potwierdza dokument z "Codex Diplomaticus et Epistolaris Maraviae, Tomus Primus", Olomucii 1836: "Książę Rościsław (ilustracja: Wikipedia) reinkarnował kościół św. Piotra w Ołomuńcu w dniu jego poświęcenia przez czcigodnego brata Cyryla, z udziałem wszystkich mieszkańców zamku i miasta, aż po brzegi rzeki Morawy" (Rates dux, tradidit in die consecrationis ecclesiae sancti Petri in Olomutici, per venerabilem fratrem Kyrillum, omnes homines castelli et civitatis ad ripam usque Marave fluvii). 

Wielkomorawski książę Rościsław wygnał wcześniej, pochodzących z Niemiec misjonarzy, by ograniczyć germańskie wpływy w państwie. Z tego samego źródła pochodzi wzmianka z lat 885-889, o nadaniu temu kościołowi, zlokalizowanemu w "żupie Ołomuniec" (Supa Olmutici), jakiego dokonał książę morawski Świętopełk I

Za Bolesława I Srogiego, w połowie X wieku, Ołomuniec stał się jednym z ośrodków handlowych Przemyślidów, na trasie Regensburg-Praga-Libice-Ołomuniec-Kraków-Kijów. Natomiast na okres X wieku archeologowie wyodrębnili kolejno upadek, zniszczenie grodu, a z końcem tego wieku ponowną jego odbudowę. Współczesny czeskiemu księciu Ibrahim ibn Jakub wymienił Bolesława Srogiego jako jednego z czterech wielkich władców Słowian: "Kraje Słowian ciągną się nieprzerwanie od Morza Syryjskiego (Śródziemnego) po Ocean ku północy (...) Królowie ich są obecnie czterej: król Bułgarów (Piotr I) i Buislaw (Bolesław I Srogi), król Pragi i Krakowa, i Mesko (Mashaqu), król Północy i Nakon (Naqun) na końcu Zachodu". Jak widzimy, wymieniając władców Polski i Czech kronikarz ten jednoznacznie określa około AD 966 przynależność Krakowa do Czech.
 
Przypisywana przez badaczy, reprezentujących skostniały akademizm, niezrozumiałość albo kontrowersyjność określenia ‘Alemure’, znanego w tym brzmieniu jedynie z dokumentu "Dagome iudex", wynika z samoograniczania się przez nich do tradycyjnej wymiany poglądów w zamkniętych gronach historyków i językoznawców, których aparat badawczy coraz częściej okazuje się niewystarczający w szeroko rozumianych naukach historycznych.

Pozwolę sobie na inną, niż aktualnie „obowiązująca” wykładnię o hipotetycznym przebiegu granic Polski w ich części określonej w „Dagome iudex” toponimem "Alemure". Pomijam tutaj wątpliwości, jakie budzi przyjmowana obecnie interpretacja przebiegu granicy północnej państwa Mieszka I, zawarta w do dzisiaj kontrowersyjnych toponimach "Schinesghe" i "longum mare". 

Ten ostatni mógł istotnie, w tej wersji interpretacji, oznaczać Morze Bałtyckie, na co wskazywałoby wprowadzona przez Adama Bremeńskiego nazwa tego morza jako "Balticus": "Balticus, eo quod in modum baltei longo tractu [podkreślenie moje] per Scithicas regiones tendatur usque in Greciam", czyli "Balticus, ponieważ rozciąga się w formie pasa [balteina długim odcinku przez regiony scytyjskie [południowe wybrzeża Bałtyku] aż do Grecji [to jest Rusi]". Zlatynizowane słowo "baltus" pochodzi od gockiego "bælt", którą to nazwą Normanowie obdarzyli część Cieśnin Duńskich, będących podłużnymi, zwężonymi akwenami dla przejścia statków, w formie pasa wodnego. Zapewne od nazwy tych cieśnin Adam z Bremy przyjął określenie dla całego Bałtyku. 

I w takim znaczeniu autor "Dagome iudex" pod nazwą "długie morze" (longum mare) mógł ukryć nazwę Bałtyku. Zauważmy jednak, że tożsamość semantyczna tego określenia w "Dagome iudex" i u Adama z Bremy pojawiłaby się najpierw w dokumencie Mieszka I - kilkadziesiąt lat wcześniej, aniżeli w takim znaczeniu użył go (poprzez słowo "balt" - pas), jak się uważa - po raz pierwszy, Adam z Bremy. Czy związek semantyczny określenia Morza Bałtyckiego jako "longum mare" z "Dagome iudex" z "mare balticum" u Adama Bremeńskiego nie wskazywałby na fakt, że twórca państwa polskiego znał to określenie bezpośrednio z języka nordyjskiego?

Pierwsze w źródłach historycznych określenie "Baltia" nie dotyczyło jednak Morza Bałtyckiego, a Półwyspu Skandynawskiego, uważanego w czasach antycznych za wyspę. Użył go w I wieku n.e. Pliniusz Starszy, w następującym zdaniu: "Xenophon Lampsacenus a litore Scytharum tridui navigatione insulam esse inmensae magnitudinis Balciam tradit, eandem Pytheas Basiliam nominat", czyli „Ksenofont z Lampsakos mówi nam, że w odległości trzech dni żeglugi od wybrzeży Scytii znajduje się ogromna wyspa zwana Baltia, która przez Pyteasa zwana jest Basilia”. 

W istocie, jak widzimy z przytoczonego cytatu, śródziemnomorski świat antyczny wiedział o istnieniu Bałtyku i Skandynawii, conajmniej od czasów Ksenofonta w V wieku p.n.e., a faktycznie dużo wcześniej - w epoce brązu, kiedy w oparciu o bałtycki bursztyn zrodził się dalekosieżny handel pomiędzy południem i północą Europy. Od tamtych czasów ludy śródziemnomorskie mogły używać na określenie Skandynawii i Bałtyku słowa bliskiego łacińskiemu "balteus", czyli pas.

Zauważmy, że ewentualne przeniesienie znaczenia z nordyjskiego "bælt" - pas [wodny] na łaciński "Balticus" - "longum mare", czyli "długie morze" nie byłoby zjawiskiem odosobnionym w procesie wzajemnego przenikania się języków obcych dwóch, współżyjących ze sobą nacji. Przykładowo Wikingowie, znając co w języku słowiańskim znaczy nazwa pomorskiego miasta Kamień, które musieli zamieszkiwać, nazwali je w swoim języku podobnie semantycznie - Steinsborg. Podobnie miasto Szczecin Wikingowie nazwali Burstaborg, gdzie "bursta" oznaczało w ich języku szczotkę, wyrabianą wówczas ze szczeciny, czyli twardego włosa dzika lub świni. 

Przykłady transponowania przez Normanów do swojego języka identycznego ze słowiańskimi znaczenia toponimów świadczą również o długotrwałych więzach kulturowych pomiędzy światem nordyckim i słowiańskim na wczesnośredniowiecznym Pomorzu.

Są jednakże inne możliwe, godne rozważenia hipotezy, na temat przebiegu północnej granicy dominium księcia Mieszka I, opisanego w "Dagome iudex". Przede wszystkim wątpliwości budzi przyjmowana na "oficjalnych" mapach państwa Mieszka I, wykreślonych na podstawie tego dokumentu, przynależność do jego domeny Wolina, będącego pod dominującym wpływem militarnym, handlowym i politycznym Wikingów Haralda Sinozębego

Harald Sinozęby, poślubiając Tofę (ur. około 936), córkę  Mściwoja,  księcia Obotrytów, stworzył ścisłe związkach nie tylko rodzinne, ale i polityczne z półpaństwową organizacją tego plemienia. Dzięki ich współpracy około 970 roku zostało erygowane biskupstwo obotryckie w Starigardzie wagryjskim. Słowiański gród Starigrad był pierwotną siedzibą książęcą i centrum politycznym połabskiego plemienia Wagrów

Już ojciec Mściwoja, wspomniany wyżej książę Nakon, był pierwszym władcą zachodniosłowiańskim, który około 955 roku, a więc przed Mieszkiem I, przyjął wyznanie chrześcijańskie. Wykopaliska w Oldenburgu ujawniły groby ciał chrześcijańskich i pozostałości budynków kościelnych z lat 950-tych. Ilustracja obok przedstawia próbę rekonstrukcji, pochodzącego ze Starigardu i datowanego na IX wiek relikwiarza (źródło: Sebastian Brather, 2008 - "Archäologie der westlichen Slawen"). Widoczne są, charakterystyczne dla ornamentyki wikińskiej, plecionki i krążki. Zachowane fragmenty (ciemniejsze na rysunku) wykonane zostały z kości.

Jak ścisłe związki polityczno-kulturowe łączyły księstwo obotryckie z Danią, świadczy m.in. kamień runiczny z około 970 roku (fotografia obok: Roberto Fortuna, Nationalmuseet), pochodzący z Sønder Vissing, 40 km od Jelling (Jutlandia, Dania). Ten obrobiony, granito-gnejsowy głaz narzutowy o wysokości 245 cm, nosi następujący napis: "Tofa kazała postawić ten kamień, córka Mściwoja, dla matki swej, żona Haralda Dobrego, syna Gorma" (Tōfa lēt gørva kumbl, Mistiuis dōttiR, øft mōður sīna, kona Hara[l]ds hins gōða, Gōrms sonaR). Nie wiadomo, czy swoje staronordyckie imię Tofa (Tova, Tove) zostało jej nadane przy urodzinach, czy też raczej obrała lub otrzymała przy zamążpójściu za Haralda Dobrego, jak go nazwała na kamieniu, czyli Sinozębego. Na marginesie, Tova to imię IX-wiecznej chrześcijańskiej męczenniczki z Anglii, która zginęła podczas napadu duńskich Wikingów. 

Na pytanie, dlaczego na siedzibę biskupią wybrano Starigard, a nie gród Mechlin (Weligrad, Mickelenburg) - książęcą  siedzibę Mściwoja, odpowiedzi należałoby szukać w przygranicznym położeniu Starigardu z Danią i zainteresowaniem króla Haralda Sinozębego utrzymaniem wpływów nad tą nowo tworzoną diecezją. Pamiętajmy, że pretensje do podporządkowania nowego biskupstwa rościły sobie archidiecezje w Hamburgu oraz Magdeburgu. Król duński liczył zapewne na włączenie grodu i biskupstwa w Starigardzie w założone przez niego struktury polityczno-kościelne Danii. Na początku XII wieku biskupstwo misyjne w Oldenburgu przejęli już Niemcy, delegując tam z arcybiskupstwa w Bremie na misję ewangelizacyjną do Wagrii Wicelina, przyszłego świętego i apostoła nie tylko Wagrii, ale całego Holsztynu.

Harald Sinozęby był nie tylko władcą panującym w Danii i Skanii, ale i w swoim czasie kontrolującym nadbałtyckie ośrodki Połabian i Pomorzan (Wolin, być może i Szczecin). Starigard to u Adama Bremeńskiego - "civitas maritima". Starigard połączony był z morzem rynną polodowcową, z łańcuchem niewielkich jezior (dzisiaj zanikłym), wiodącą w dwóch przeciwległych kierunkach - dającą możliwość dotarcia z morza do grodu, zarówno od wschodniej, jak i zachodniej strony Półwyspu Wagryjskiego. Oto z boku plan Oldenburga z AD 1320, z mapy Joana Blaeu "Wagria, que est Pars Orientalis Holsatiae" z 1665 roku.

Po epoce Wikingów, port w Starigardzie zaczął tracić na znaczeniu, na rzecz korzystniej dla handlu morskiego położonych - przy głębszych akwenach, portów w Lubece i Kilonii. Podobne zmiany dotyczyły i innych wikińskich emporiów na Bałtyku, jak Truso na rzecz Gdańska, czy Hedeby na rzecz Schleswig. Nie używane i nie utrzymywane drogi wodne, prowadzące do Starigardu sprzyjały postępującym procesom sedymentacyjnym (piaski, muły) oraz eutrofizacyjnym (zarastanie). Gród zatracił swój morski charakter i stał się, już jako Oldenburg, miastem śródlądowym. Oto jego wygląd na przełomie XIX/XX wieku (ulica Burgerthorstrasse). Kiedyś żeglowny kanał, a dzisiaj raczej, jak rów melioracyjny, nosi nazwę Oldenburger Graben.

Jeszcze w 1552 roku niemiecki geograf Sebastian Münster w swojej pracy "Cosmographia universalis", pisał: "Niegdyś nadmorskie miasto miało bardzo bezpieczny port, ale teraz wydaje się, że przeniosło się w głąb lądu, ponieważ niosące piasek morskie sztormy odcięły miasto od portu, tak że nie nadawał się on już do użytku; w wyniku tego i z powodu wojen słowiańskich jego dobrobyt zmalał, tak że jest tylko miastem wiejskim i nie ma fortyfikacji (Olim ad mare posita civitas portum habebat tutissimum, nunc mediterranea videtur abiisse, quod mariaestus exaggerans arenas exclusit urbem a portu, ut importuosa esset, indeque & per Sclavorum bella defluxit splendor eius, ut iam diu rusticum nec clausum habeatur oppidulum).


W Rerik powstało duńsko-obotryckie emporium handlowe. Obok Mechlina i Starigardu powstały grody w Swarzynie-Zwierzynie (Schwerin), Dubinie-Dobinie, Wyszemirze (Wismar), Strzelcach (Strelitz). Wspomniany tutaj Ibrahim ibn Jakub tak określił zamożność księstwa obotryckiego: "„Kraj Nakona graniczy najdalej na zachód z Sasami [Saksūn] i z niektórymi Norsemanami [Murmān]. Jego kraj ma niskie ceny i wiele koni, które są sprzedawane do innych miejsc. Są dobrze uzbrojeni, z tarczami, hełmami i mieczami". Wpływy duńskie w rodzącym się księstwie obotryckim nie wytrzymały próby czasu, zostały wkrótce zastąpione dużo silniejszym konkurentem do ziem słowiańskich, jakim było Cesarstwo Niemieckie.

Oto fragment wspomnianego kamienia runicznego z Sønder Vissing, z zakreślonymi słowami w alfabecie Fuþark starszy: "Tofa" i "Mistiuis" (Mściwoj). Faktycznie znaki w pierwszym imieniu mogą być odczytane jakby Tuf(a?). Bliskie jest to imię innemu - Tófu, będące w mitologii nordyckiej zdrobnieniem od Thorfrithr, oznaczającego "piękny Thor", albo "pokój Thora". Oto fragment z Edy starszej poetyckiej: "Obudź się, Angantyrze! To Hervor cię budzi, twoja jedyna córka po Tófu! (Vaki, Angantýr! || vekr þik Hervǫr, eingadóttir || ykkr Tófu!).


Wracajmy do ostatnich lat życia Mieszka I i do dokumentu "Dagome iudex". W owym czasie współpraca duńsko-obotrycka skierowana była przeciwko Niemcom (powstanie Luciców w latach 983-995, spalenie przez Mściwoja Hamburga), jak i Polsce (w wyprawie w AD 986 króla Ottona III przeciw Lucicom brał udział Mieszko I; Otto III, formalnie już król Niemiec, był wtedy zaledwie kilkuletnim chłopcem). Najazd Mściwoja na Hamburg mógł być wspierany przez Duńczyków, bowiem to archidiecezja hambursko-bremeńska sprawowała nadzór nad biskupstwem w Starigardzie, co z pewnością nie leżało w interesie Haralda Sinozębego.

Z drugiej strony, Polska za Mieszka I była w silnych związkach politycznych z wrogą Duńczykom Szwecją. Żoną króla Szwecji Eryka Zwycięskiego była Sygryda Storråda, prawdopodobnie córka Mieszka I. Król ten zawdzięcza swój przydomek zwycięskiej nad zięciem Haralda, Styrbjörnem Silnym w bitwie pod Fyrisvallarna z około 985 roku. Styrbjörn był w owym czasie, wyznaczonym przez Haralda jarlem Wolina, a więc w bitwie musiała brać udział koalicja pomorsko-duńska. Jak sugerują zachowane cztery kamienie runiczne, w bitwie tej brali udział także Toke Gormson, prawdopodobnie brat Haralda Sinozębego, oraz Asbjörn - syn Toke i bratanek Haralda. Wszyscy oni tam zginęli. Oto jeden z tych kamieni (DR 296), wmurowany w ścianie kościoła w Hällestad, koło Lundu, dzisiaj w szwedzkiej Skanii.


Czy w opisanych wyżej warunkach silnych wpływów Danii wśród plemion połabskich i pomorskich oraz ścisłych powiązań politycznych Mieszka I z Niemcami - wrogiem Danii i Słowian połabskich oraz Szwecją, możliwe byłoby, aby stolicą mieszkowego państwa - wrogiego wobec Połabian i Pomorzan był, sąsiadujący z Jumensis provincia (Saxo Gramatyk) pomorskiego plemienia Wolinian, Szczecin - zwany przez Normanów Burstaborg, bardzo spekulacyjnie interpretowany dzisiaj przez niektórych badaczy jako "Schinesghe"? 

Nie należy też pomijać faktu, że hipotetyczny, polański Szczecin, byłby nie tylko strategicznie narażony na ataki pobliskich wrogich plemion z zachodu i północy, ale jako domniemane centrum polityczne, a zatem i wojskowe państwa Mieszka I, byłby peryferyjny wobec całego terytorium państwa, a więc strategicznie niezdolny do obrony jego granic wschodnich i południowych. Dotychczasowy dorobek polskich historyków niestety nie rozwiewa, a raczej wzmacnia powyższe wątpliwości co do znaczenia słowa "Schinesghe" i co do przebiegu granicy północnej państwa Mieszka I.

Istnieją jeszcze inne, poważne argumenty, przemawiające za tym, iż nie tylko ziemia wolińska, ale nawet całe Pomorze aż po Noteć, mogło leżeć poza granicami państwa Mieszka I, opisanymi w "Dagome iudex". Do tej kwestii warto "przy okazji" powrócić.


Oto powyżej moja propozycja mapy Polski, opracowana na podstawie mapy z Wikipedii polskiej, zamieszczonej pod hasłem „Dagome iudex”. W odróżnieniu od tamtejszej hipotezy o przebiegu granic Polski za Mieszka I  i pomijając wskazane wyżej wątpliwości co do granicy północnej, sądzę, że południowa granica Polski nie sięgała wówczas dalej, niż do sudeckiego pasma górskiego Jesioniki i do grodu Jesenik nad Odrą. Z tego miejsca granica Polski biegła wododziałem Sudetów do Milska (kraju Milczan), położonego w dorzeczu Nysy Łużyckiej, pomiędzy górną Kwisą i górną Szprewą.

Przebieg granic, jaki proponuję, został wytyczony w oparciu o przyjęte jednolite, a nie wybiórcze (jak się stosuje w dotychczasowych hipotezach) kryterium o położeniu wszystkich wymienionych w „Dagome iudex” toponimów, z wyjątkiem samego „Schinesghe” – nazwy mieszkowego dominium, na granicy (Oddera - Odra) lub poza granicami państwa polskiego (Longum Mare – Bałtyk lub raczej Pomorze; Bruzze – Prusy; Russe – Ruś Kijowska; Craccoa – Kraków; Alemure – Nizina Środkowomorawska (Ołomuniec); Milze – Milsko). Mapa ta nie uwzględnia krótkotrwałych zdobyczy terytorialnych Mieszka I, w wyniku napadów na sąsiadujące kraje i plemiona, wymienianych w różnych źródłach historycznych, z uwagi na ich doraźny charakter, nie potwierdzony założeniem tam polskiej organizacji państwowej.

Nie ma miejsca w tym krótkim artykule na rozwijanie uzasadnienia, dlaczego południowa granica Polski nie mogła być ustalona w tym dokumencie na południe od "Craccoa" i na południe od "Alemure". Oprócz przytoczonego wyżej cytatu z relacji Ibrahima ibn Jakuba z podróży po Europie środkowej, wymienię jeszcze jeden argument wskazujący, że Mieszko I nie mógł podarować swojego państwa papieżowi, w którym byłby Kraków, bowiem X-wieczne kościoły Krakowa dopiero od roku 1000 zostały włączone do archidiecezji gnieźnieńskiej. Przed tym rokiem były one już w strukturach kościoła rzymskiego - co najmniej od 976 roku, kiedy całe Czechy (biskupstwo w Pradze) i Morawy (biskupstwo w Ołomuńcu), włączone zostały do jurysdykcji arcybiskupstwa w Moguncji. Niezależna od Pragi pozycja Ołomuńca w kościele rzymskim  została potwierdzona w dokumencie z 28 kwietnia 976, kiedy to nieznany z imienia biskup Ołomuńca brał udział w synodzie metropolitarnym w Moguncji. Zanim powołano w tamtym te rzymskie biskupstwa w Czechach i na Morawach, nieusankcjonowane prawem roszczenia do jurysdykcji nad Czechami rościła sobie diecezja ratyzbońska, a nad Morawami biskupstwo w Pasawie (Passau), w dużym stopniu dzięki dywersyjnej, antysłowiańskiej działalności pod koniec IX wieku Wichinga, pochodzącego z Passau niemieckiego biskupa Nitry (Słowacja).

Rzymskie biskupstwo ołomunieckie było spadkobiercą założonego w AD 864 przez Cyryla i Metodego, ortodoksyjnego biskupstwa morawsko-pannońskiego. Misjonarze ci byli pochodzącymi z Macedonii Słowianami.  W roku 869 papież Hadrian II w swojej bulli "Gloria in excelsis Deo" zatwierdził w tej diecezji liturgię słowiańską i powołał na jej biskupa św. Metodego, który zastąpił św. Cyryla. 

Pierwsze kościoły, a później biskupstwo w Krakowie musiały podlegać diecezji w Ołomuńcu już w latach 946/953 - 962/969, kiedy tą diecezją kierował morawski biskup Prohor, bowiem w zachowanych dokumentach źródłowych o krakowskiej diecezji dwukrotnie pojawia się jego imię jako pierwszego biskupa Krakowa w latach 969-986. Kolejnym biskupem miał być Prokulf, kierujący diecezją krakowską w latach 986-995, który wcześniej - w latach 970-976, miał być biskupem Ołomuńca. Imię Prohor jest greckiego pochodzenia - od Prochoros (Προχορος), przyjęte w średnich wiekach wśród Słowian, będących pod wpływem ewangelizacji bizantyjskiej. Przetrwało do dzisiaj w języku rosyjskim jako imię Прохор, zdrobniale Proszka. Oto przykłady wywodzących się z tego imienia słowiańskich toponimów: Prohoř,  Prohořský potok (Czechy), Prohor Pčinjski (Serbia), Prohor Pcinski (Macedonia), Prohorowka (Rosja, Ukraina), Prohorowe (Ukraina).

Zagadkowa jest jednakże końcówka -ulf w imieniu Prokulfa (łac. Proculphus). Semantycznie stanowi ona samoistne imię Ulf-r w języku staronordyckim, a współcześnie Ulf i Ulv, na przykład w języku norweskim. Imię to w starej tradycji skandynawskiej znaczy 'wilk'. Ulfilas, znany również jako Ulphilas (AD 310-383), zlatynizowane odmiany gotyckiego imienia *𐍅𐌿𐌻𐍆𐌹𐌻𐌰 (Wulfila), oznaczającego dosłownie „Mały Wilk”, był Gotem kapadockiego pochodzenia greckiego, który służył jako biskup i misjonarz. 

To jemu przypisuje się przekład Biblii na język gocki (Biblia gocka), czego dokonał za pomocą opracowanego przez siebie alfabetu gockiego – wymyślając system pisma oparty na alfabecie greckim, w pewnej części także na łacinie i runach (porównaj z zestawieniem obok). 

Zauważmy przy tym, że pięć wieków później, inny grecki mnich - wspomniany św. Cyryl (Konstantyn), w podobny sposób wykorzystał język grecki dla stworzenia około AD 855 alfabetu słowiańskiego (głagolica, później cyrylica - od imienia świętego), co umożliwiło mu przełożenie Biblii na język starocerkiewno-słowiański. Zestawienie powyżej to głagolica bułgarska, z polskim znaczeniem liter; stylizacja: Andrzej Barabasz.

Imiona nordyckie z rdzeniem 'ulf' przewijają się w historii Gotów, opisanej w dziele "Getica" przez bizantyjsko-gockiego kronikarza Jordanesa w VI wieku: Achiulf, Athavulf, Agrivulf, Ediulf, Hunuulf, Oduulf, Roduulf, Vultuulf, Vulfila.

A propos nordyckiego imienia morawsko-krakowskiego biskupa Prokulfa zwróćmy uwagę na jeszcze jedną nordycko-małopolsko-morawską paralelę z poprzedzającego okresu, jaką są, widoczne na poniższej ilustracji, IX-wieczne żelazne płacidła spod Wawelu  - grzywny wielkomorawskie (z lewej strony) i z Oppstryn, niedaleko Ålesund, Norwegia (z prawej). 

Podobne skarby pochodziły z okresu państwa Wielkich Moraw  (m.in. Mikulczyce, Stare Mesto), do których należał Dolny Śląsk i Małopolska, ale przede wszystkim w tej ostatniej posługiwano się grzywnami żelaznymi jako środkiem płatniczym. Zabytki tego typu znajdowane są także w Słowacji (m.in. Hradek nad Wagiem, Pobedim). Państwo Wielkich Moraw stanowiło we wczesnym średniowieczu (od VIII do początku X wieku) centrum obiegu tej formy płatności (około 60 miejsc archeologicznych na Morawach, Małopolsce i w Słowacji).

Dodajmy, że najstarsze w Europie grzywny siekierkowe pochodzą z terenów dorzecza środkowego biegu Wołgi i Kamy na terenie dzisiejszych republik Tatarstanu i Udmurcka, prawdopodobnie jako środek płatniczy stosowany przez tureckie plemiona Bułgarów, gdzie pojawiły się już w V wieku.


Podane wyżej okresy sprawowania urzędu przez dwóch pierwszych biskupów krakowskich mogą być sporne, natomiast nie powinien być sporny fakt, że obydwaj należeli do założonego przez Cyryla i Metodego kościoła ortodoksyjnego. Wielu naszych badaczy niechętnych przyznaniu wiarygodności istniejącym śladom źródłowym o tych biskupach, próbuje je podważyć lub uznać co najwyżej istnienie jednego biskupa. Nie chcą oni tym samym przyznać, że najstarsze kościoły Krakowa z końca IX wieku mogły należeć do organizacji kościoła bizantyjskiego. 

Historycznym źródłem, wskazującym na obecność kościoła cyrylo-metodiańskiego w dorzeczu górnej Wisły, czyli w kraju Wiślan, jest wzmianka w "Żywocie św. Metodego" - manuskrypcie z XII/XIII wieku, odnalezionym w zbiorach Soboru Uspieńskiego w Moskwie. Popularnie, bez dostatecznego naukowego uzasadnienia, historycy przyjmują, że żywoty świętych braci Cyryla i Metodego, zostały spisane przez ich bezpośrednich uczniów na terenie historycznej Panonii, stąd mają one stanowić łącznie tak zwaną "Legendę Panońską". Brak takiego hasła w Wikipedii, w jakimkolwiek jezyku, wskazuje na niefortunną, ale nagminnie stosowaną w literaturze historycznej, nazwę. 

Ciekawe, że ten jeden z najcenniejszych pomników historycznych Słowiańszczyzny - pod nazwą "Żywot św. Metodego", nie ma w polskiej Wikipedii swojego hasła, chociaż ma w pięciu innych językach słowiańskich. Walki między słowiańską i łacińską częścią Kościoła morawskiego wyrażają się wyraźniej w życiu Metodego, niż w spisanym kilka lat wcześniej żywocie Konstantyna. Dlatego też dokument ten ma silniejsze, niż poprzedni żywot, rysy apologetyczne.

"Żywot św. Metodego" powstał prawdopodobnie na Morawach, jeszcze pod koniec IX wieku, wkrótce po śmierci św. Metodego, a przed wypędzeniem uczniów Cyryla i Metodego z tego kraju. Wskazuje na to jego treść, gdzie autor pisze pozytywnie o morawskim księciu Świętopełku jako opiekunie Kościoła Słowiańskiego. Liczne szczegóły żywota również wskazują na dostęp autora do licznych źródeł pisanych, do których nie miałby dostępu w takim zakresie po wypędzeniu z Moraw. Można rozważać, czy autor "Żywota św. Metodego" nie był jednym z głównych uczniów braci greckich - Gorazdem lub Klimentem. O tym pierwszym piszę dalej w tym artykule, o Klimencie (Klemensie) - w artykule "Niewidzialne ślady kulturowe na łopacie archeologa".

Wzmianka w uspieńskim wydaniu "Żywota św. Metodego" podaje, że dzięki perswazji ("po dobroci") ze strony św. Metodego, pewien książę Wiślan, przyjął chrzest. Miało to miejsce około 880 roku. Odnośny fragment rękopisu tak rzecze: "Pogański kniaź, silny wielce, siedzący w Wiśle [Wiślica lub Kraków], urągał wielce chrześcijanom i krzywdy im wyrządzał. [Metody] Posławszy zaś do niego rzecze: Dobrze będzie dla ciebie synu ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem ochrzczony na ziemi cudzej, a będziesz mnie wspominał. I tak też się stało". Oryginalny tekst, ma w polskiej transkrypcji następujące brzmienie: "Pogański kniaź silni wielmi sidia w Wislie rougaszesja krstianom i pakosti diejasze. Posławże ku nemou recze:  Dobroti sa krti snou woleju swojeju na swojei zemli dane plienenynoj demi krszteny boudesz i na tjużei zemli i pomęnesz i męie żenby."

Niektórzy badacze słusznie uważają chrzest owego, nieznanego z imienia księcia słowiańskiego, lecz jeszcze nie polskiego, jako pierwszy chrześcijański, w rycie ortodoksyjnym, chrzest władcy na ziemiach polskich. Można zastanawiać się, z kim od strony etnicznej i kulturowej bliżej związane było ówczesne plemię Wiślan - z Białymi Chorwatami czy z Lędzianami. Jedno jest pewne - politycznie Wiślanie, tak jak i podbici w AD 879 Lędzianie - według tak zwanego Dokumentu praskiego, stanowili część Państwa Wielkomorawskiego. Poniżej zamieszczona jest kopia pierwszego wersetu z cytowanego fragmentu rękopisu, spisanego cyrylicą w minuskule.


Brak jest źródeł historycznych i archeologicznych o istnieniu przed rokiem 1000 kościołów na Śląsku (a jeżeli były, podlegałyby od AD 973-976 biskupstwu w Pradze, zgodnie z Dokumentem praskim), stąd zagarnięcie Śląska przez Mieszka I było łatwiejsze nie tylko militarnie, ale i politycznie. Jednakże to w granicach państwa czeskiego znajdował się pierwotnie Śląsk, czego jednym z dobitnych dowodów było płacenie Czechom przez władców piastowskich Polski trybutu, z tytułu włączenia Śląska do Polski. 

Kronika Kosmasa, podała pod rokiem 981: "Umarł Sławnik, ojciec św. Wojciecha. Pan możny, posiadał wiele zamków w różnych stronach Bohemii ... także po północnej stronie, naprzeciwko Polski, miał zamek Kłodzko nad rzeką Nysą [nawet kiedy kronikarz pisał te słowa w XII wieku, miasto nie należało do Polski - mój przypis]" (Anno D. 981 Obiit Slawnik pater sancti Adalberti, magnus dominus, qui multa castra Bohemiae ad ommes partes tenuit ... item ad aquilonalem plagam contra Poloniam castellum Kladzco, situm iuxta flumen nomine Nizam). Pomimo opozycji Polski, ale z akceptacją piastowskich książąt śląskich, Śląsk został przez Cesarstwo Niemieckie w 1355 roku formalnie inkorporowany do Korony Królestwa Czech (Coronae Regni Bohemiae).

Na marginesie Dokumentu praskiego, patrząc od strony metody naukowej należy odrzucić - tak bardzo nieudowodnioną, jak bardzo stanowczą tezę Dariusza Sikorskiego: "Z punktu widzenia stanu prawnego i ówczesnej rzeczywistości postanowienia zawarte w dokumencie praskim są po prostu absurdalne, gdyż Warcisław – czy to jako książę, czy król Czech – nie mógł wydać w ręce Gebharda biskupstwa w opisywanych granicach, bo znaczna część tych terenów nie znajdowała się pod jego władzą" (D. A. Sikorski, 2012 - "Przynależność polityczna i kościelna ziem południowej Polski w X wieku"). Badacz ten, ze "stanu prawnego i ówczesnej rzeczywistości", która nie jest przez naukę dostatecznie poznana i nie będzie nigdy w pełni poznana, wysnuł wniosek, wbrew metodzie naukowej - dla niego definitywny i ostateczny, a więc metodologicznie wadliwy, a merytorycznie wątpliwy. Już sama teza kłóci się z logiką, bo zawarte w dokumencie postanowienia  nie mogą być "absurdalne", skoro co najmniej ich część jest prawdziwa. Taka figura słowna, typowa raczej dla mediów bulwarowych, rzadko kiedy broni się w nauce.

O zgodzie papieża i cesarstwa na przejęcie przez Polskę ziemi krakowskiej i ustanowienie tam w 1000 roku diecezji prawdopodobnie decydujący wpływ miało unicestwienie przez panującą w Czechach dynastię Przemyślidów w 995 roku rodu Sławnikowiców, do którego należał św. Wojciech oraz Radzim Gaudenty, pierwszy arcybiskup Gniezna.

Poza odmiennym przebiegiem południowej granicy Polski na mapie dokonano kilku innych poprawek: skorygowano położenie ‘Alemure’, zgodnie z identyfikacją tego toponimu jako Nizina Środkowomorawska; pominięto nazwę grodu w Gdańsku, wówczas jeszcze nie istniejącego – jeżeli wierzyć dendrodatom (lata 60-te XI wieku), a nie hipotezom o Kanapariuszu i przypisanej mu dacie AD 997; naniesiono VIII-wieczny gród w Sopocie; naniesiono grody w Siewierzu, Będzinie i w Warężynie, broniące kiedyś nie tylko północnej granicy Moraw, ale i lokalnych kopalń rud ołowiu i srebra. Na marginesie, o wątpliwej wiarygodności hipotezy o kanapariuszowym autorstwie "Żywota św. Wojciecha" traktują artykuły: "Lotaryngia miejscem powstania Żywota św. Wojciecha", "Lotaryngia jednym ze źródeł polskiego chrześcijaństwa" oraz "XI-wieczna geneza Gdańska". 

Zastanówmy się nad etymolgią niektórych, występujących na pograniczu polańsko-rusko-małopolskim toponimów.  Tereny polańskie za czasów pierwszych Piastów to dzisiejsza Wielkopolska oraz południowe Mazowsze. Tereny ruskie to Grody Czerwieńskie. Nad Warężanką, lewym dopływie Bugu, leży po stronie ukraińskiej miejscowość Waręż (w dokumencie z AD 1538 - Waranss). Oba te toponimy, w języku ruskim odpowiednio Warienżanka i Wariaż, nawiązują wyraźnie do Wariagów czyli po polsku Waregów. Niedaleko Żmigrodu leży miejscowość o nazwie Warzęgowo, która pierwotnie mogła brzmieć jako Wariegowo. Obecne polskie "rz" wymawiane było w języku starosłowiańskim (zachowane w dzisiejszym rosyjskim) jako miękkie "r": rieka - rzeka, riad - rząd, morie - morze, priroda - przyroda etc. Przykładem takiej ewolucji języka polskiego jest dzisiejsza miejscowość Krzyżan, która w Bulli Gnieźnieńskiej z AD 1136 zapisana była jako "Krisan". Nie rozwijajmy już tutaj kolejnej interesującej etymologicznej zbieżności Żmigrodu z ruskimi Żmijowymi Wałami i ich polańskimi odpowiednikami. Więcej na ten temat zamieszczono w artykule "Język starosłowiański u pierwszych chrześcijan w Polsce".

W widłach Noteci i Warty, w okolicach wsi Piłka, jedno z jezior nosiło dawniej nazwę Waraż. Nad Czarną Przemszą leżą w pobliżu siebie historyczne miejscowości Siewierz  a na południe od niej Warężyn i Warężyńska Kuźnica (wcześniej Waręska Kuźnica), należące w średniowieczu do założonego przez Piastów śląskich Księstwa Siewierskiego

Etymologia toponimu Siewierz wywodzi się od prasłowiańskiego *sěverъ i starocerkiwno-słowiańskiego сѣвєръ - północ (strona świata.) Zachowało się to słowo w większości dzisiejszych języków słowiańskich: rosyjskim i serbskim - север, bułgarskim - се́вер, słoweńskim - sẹ́ver, czeskim i słowackim - sever. Nazwa miejsca Siewierz, jak i pobliskiej Góry Siewierskiej, nadana została zapewne jeszcze za czasów przedpiastowskich, kiedy tereny te stanowiły północny kraniec Wielkich Moraw. Dodajmy, że tak jak śląski Siewierz brał swoją nazwę od północnego położenia wobec Morawian, tak ruskie plemię Siewierzan, z ich grodem Nowogród Siewierski, mogło zostać tak nazwane (egzonim) przez położone w centrum Rusi Kijowskiej plemię Polan, zamieszkującego m.in. Kijów, z którymi Siewierzanie graniczyli od północy.

Pogranicze polańsko-śląskie w drugiej połowie X wieku było miejscem ożywionych kontaktów, o czym świadczy nie tylko skupisko trzech grodów w Siewierzu, Będzinie i Warężynie, ale i ten oto, pochodzący z tego samego okresu, zestaw żelaznych płacideł, odkrytych w odległych o 30 km północny wschód od Siewierza Kostkowicach. Rejon ten, jak wskazują pobliskie, stare toponimy - Żelisławice, Rudniki, Poręba, Hucisko, Stara Huta, był miejscem wydobycia rudy i wytopu żelaza. Występują tutaj, nieliczne w Polsce w warunkach powierzchniowych, syderyty - bogate w żelazo minerały. 


Można sądzić, że charakter kontaktów polańsko - śląskich na tych ważnie gospodarczo ziemiach, pomiędzy plemionami z północy i południa, był w tym przypadku raczej pokojowy, aniżeli wojenny. Potwierdzają to zabytki archeologiczne z tego okresu, wskazujące na prowadzoną tutaj działalność handlową. W Łośniu, kilkanaście kilometrów na wschód od wspomnianych trzech grodów Siewierz - Będzin - Warężyn, broniących północnej granicy, należącej do Wielkich Moraw ziemi krakowskiej, odkryto ołowiane odważniki handlowe, pokryte warstwą brązu, które są identyczne co do wagi i sposobu produkcji, jak te ze skandynawskich emporiów (Hedeby, Birka). 

Na miejscu grodziska w Będzinie odkryto zbrojnik - żelazną płytkę, pochodzącą ze zbroi lamelkowej. Ten rodzaj zbroi znany był w IX/X wieku na Rusi, a także został odkryty w Visby, na Gotlandii. Na Górze Zamkowej w Będzinie odkryto również m.in. ołowiane okucie końcówki pasa, datowane na II połowę IX wieku. Z Będzina-Grodźca pochodzi, odkryty w 1949 roku w grobie szkieletowym, na cmentarzysku rzędowym, miecz wikiński typu X (według klasyfikacji Jana Petersena). Miecze te produkowane były od IX do początku XI wieku. 

Jednakże w epoce Wikingów i w miejscach ich penetracji artefakty handlowe i wojenne często ze sobą współwystępują, co wskazywałoby na przejmowanie przez Wikingów kontroli nad ziemiami ważnymi gospodarczo poprzez swój "autorytet militarny", niekoniecznie zawsze użyty, dla wykorzystania materialnego tych ziem, przy mniej lub bardziej wymuszonej współpracy lokalnej ludności. Tak powstawały nadbałtyckie emporia wikińskie, tak tworzyły się, kontrolowane przez Wikingów, lokalne miejsca produkcyjno-handlowe w głębi kontynentu i tak rodziły się zręby państwowości kilku krajów Europy wschodniej i środkowej.

Wypada tutaj zamieścić zestawienie trzech, datowanych na XI wiek i pochodzących z Moraw, normańskich hełmów (źródło: Francis Laking, 1922 - "A record of European armour and arms through seven centuries"). Wszystkie są z krótkimi nosalami, zostały wykute z jednego kawałka żelaznej blachy. Tylko pierwszy z lewej ma bliżej ustalone miejsce pochodzenia - Ołomuniec lub okolice miasta. 


Odkrycia archeologiczne innych hełmów normańskich w Czechach, na Morawach i Słowacji wskazuje na ich wareskie, czyli ruskie pochodzenie. Na przykład hełm z nosalem z miejscowości Stromovka (dzisiaj w obrębie Pragi) jest na tyle podobny do innego, odkrytego w Gniezdowie, że wręcz sugeruje ten sam, gniezdowski warsztat, który mógł wykonać oba hełmy w X wieku. 

Do tego samego warsztatu zalicza się też hełm z Bojná, lub być może z Vyšehrad, koło Turčianske Teplice, obydwie lokalizacje na Słowacji, datowany na IX/X wiek (źródło: Tomáš Vlasatý, 2015-2018 - "The Helmet from Bojná (?), Slovakia One of the biggest mysteries of Slovakian Early Medieval archaeology").


Jest jeszcze jeden normański hełm z Ołomuńca, nie wiadomo czemu nie wymieniony w przytoczonej wyżej publikacji z 1922 roku. Do 1864 roku znajdował się on w zbiorach parafii w tym mieście, a obecnie należy do Kunsthistorisches Museum w Wiedniu (Numer inwentarzowy: Hofjagd- und Rüstkammer, A 41). Wykonany z kutego żelaza, datowany jest na okres od połowy XI do XII wieku. Jego wymiary: 26,2 cm × 19 cm × 22,3 cm; waga 1,3 kg. Waregowie przejęli wzór hełmów stożkowych prawdopodobnie z Persji.


Dodajmy, że obecność wikińska w Czechach, na Morawach, Słowacji i w Polsce, a także włączając księstwa ruskie, reprezentowana przez liczne artefakty sukcesywnie odkrywane w tych krajach,  tworzyła w obrębie własnego, słowiańskiego etnosu,  jeszcze jeden, tym razem normański wspólny mianownik kulturowy. 

Innym przykładem integracji etniczno-kulturowej pomiędzy światem słowiańskim i nordyckim we wczesnym średniowieczu jest poniższe zestawienie zabytków z motywem twarzy lub maski wojownika wikińskiego, kolejno na szkatułach z Kamienia na Pomorzu i z Bambergu, na srebrnym amulecie z Gniezdowa na Rusi, oraz na brązowym trzewiku pochwy miecza z byłej osady słowiańskiej plemienia Milczan, w Nimschütz nad Szprewą, w Łużycach. Wszystkie te zabytki łączy wspólny motyw ikonograficzny - twarz wąsatego i brodatego mężczyzny, otoczona ornamentem plecionkowym.

Przy tym ostatnim zabytku, datowanym na koniec X wieku, archeologowie widzą podobieństwo do innych, wikińskich okuć pochwy miecza, pochodzących znad bałtyckiej wyspy Hiddensee oraz z Menzlin nad Pianą, koło Anklam. Na marginesie, niektórzy badacze wywodzą zgermanizowany toponim Anklam od starosłowiańskiego Nakło, zachowane w zniekształconej pisowni jako Tachlim lub Taglim. Jednakże bardziej prawdopodobne jest, że pierwotna nazwa tego miasta brzmiała Tąglim, która wywodziła się od słowa tęgi, mocny.

W czeskich Litomericach nad Łabą w 1902 roku odkryto głownię wikińskiego miecza, datowanego na XI wiek. W 1932 roku w czeskiej wsi Lipova, oddalonej zaledwie 30 km od wspomnianego Nimschütz, odkryto wikiński toporek ozdobny ze znakami runicznymi.


W istocie motyw głowy wikińskiego wojownika, przez niektórych badaczy uznawany za "maskę", w odniesieniu do zabytku z Nimschütz, ma swoje dużo bliższe analogie w tego samego rodzaju artefaktach, jakimi są trzewiki pochwy miecza. 

Poniższa ilustracja (Charlotte Hedenstierna-Jonson, 2002 - "A group of Viking Age sword chapes reflecting the political geography of the time") przedstawia zabytek z Nimschütz, (pod numerem 1) oraz trzy kolejne z dzisiejszej Ukrainy - Korosteń, Chersoń i Szestowica nad Desną. 


Z podobnym przedstawieniem graficznym pochodzi brązowe okucie pochwy miecza z Gniezdowa oraz dwa z Bułgarii - z Nowi Pazar koło Szumiena oraz z Warny. Ten sam motyw głowy wojownika, ale w nieco innym układzie graficznym, występuje w trzewikach pochodzących z Roskilde (Dania), Haithabu (Niemcy), Lundur (Irlandia), Steigen (Norwegia), Ljarskogen (Islandia), Amsberg-Sör, Birka i Anga (Szwecja) oraz Araisi i Kristapinu (Łotwa). Zabytki te datowane są na okres od końca IX do końca X wieku. 

Oto wikiński trzewik z Gniezdowa (foto: S. Yu. Kainov, 2009 - "Sword’s scabbard chapes from Gnezdovo"). O wizerunkach męskich twarzy na innych, wikińskich zabytkach (zawieszki, okucia krzyżowe) wspominam w artykule "Słowiańsko-wikińskie symbiozy".


Wczesnośredniowieczne związki słowiańskich plemion w Łużycach, Czechach, na Morawach i w Słowacji z Normanami nie były pierwszymi w historii wzajemnymi relacjami polityczno-kulturowymi pomiędzy tymi grupami plemiennymi. Bizantyjski historyk Prokopiusz z Cezarei opisując toczone w okresie lat 30-tych i 40-tych VI wieku walki o tron Longobardów, zajmujących tereny na pograniczu dzisiejszej Austrii i Węgier, wspomina o współpracy pobliskich Słowian z Hildegisem, jednym z nieskutecznych pretendentów do tronu. Lombardzki książę Hildegis dowodził wojskami, złożonymi z kilku tysięcy wojowników słowiańskich (morawsko-słowackich) i lombardzkich, które wyprawiało się do Bizancjum - do Mezji (dzisiejsze pogranicze serbsko-bułgarskie), tocząc tam łupieżcze walki. Będąca pod bizantyjskim panowaniem Mezja była już wtedy zasiedlona przez plemiona słowiańskie (serbsko-chorwackie). Później, w północnych Włoszech,  wojska te walczyły skutecznie po stronie Ostrogotów, przeciwko wojskom bizantyjskim.

Widzimy więc, że to nie wspólnota etniczno-językowa w obrębie tak Słowian, jak i Germanów, a aktualne przymierza polityczno-wojskowe decydowały o tym, czy relacje wewnątrz plemion germańskich i słowiańskich były pokojowe, czy wojenne.

Popatrzmy na mapę Polski z zaznaczonymi miejscami przenikania na nasze tereny artefaktów, uznanych archeologicznie jako pochodzących z Wielkich Moraw, albo też imitacji takich artefaktów, jeżeli zostały wykonane na naszych ziemiach (źródło: Jacek Poleski, 2014 "Contacts between the tribes in the basins of the Vistula and Oder and Great Moravia").
 
 
Trudno jednakże zgodzić się z autorem tej mapy, że główna grupa artefaktów - sprzęt jeździecki, uznana na ziemiach polskich jako "morawska", wykonana została w "stylu karolińskim". Cechy w IX/X-wiecznym uzbrojeniu, tradycyjnie uznawane przez naszych badaczy jako "karolińskie", są w istocie typowe dla uzbrojenia Wikingów. 

Najbardziej jaskrawym przykładem tego fałszu historycznego jest powszechne uznanie przez historyków w Europie mieczy wikińskich za "karolińskie". Nieliczne próby odwrócenia tej propagandowej narracji, w oparciu o zdawałoby się niepodważalne fakty historyczne i archeologiczne, trafiają na głuche uszy i ślepe oczy oficjalnej historiografii. O potwierdzających ten stan rzeczy faktach archeologicznych wspominałem w artykule "W poszukiwaniu świętego Graala".

Oto poniżej fotografia fragmentu ostrza wikińskiego miecza typu ULFBERHT, wykonanego ze stali damasceńskiej, jaki odkryto w grobie szkieletowym (komorowym), położonym na krawędzi terasy zalewowej rzeki Morawy, we wsi Nemilany, koło Ołomuńca (Alena Selucká et al. - "Konzervace železného meče ULFBERHT", 2001). Zagadkowa jest druga litera w wyciśniętym na tym mieczu słowie: UЛFBERHTI. Jest to litera "L", napisana jednakże jako "Л" - w języku starocerkiewno-słowiańskim, cyrylicą.


W zorientowanym w kierunku wschód - zachód grobie, o wymiarach 3,6 x 2 x 1,5 m, pochowany był dorosły mężczyzna w wieku 20-30 lat, a oprócz miecza w drewnianej pochwie, wyściełanej w środku trzema rodzajami tkaniny, złożono w nim nóż, wiadro drewniane z obręczami metalowymi oraz jajka. Rękojeść miecza wykonana była z drewna klonowego. Miecze tego typu wyrabiano od początku IX do końca XI wieku. Litera "Л", ze starosłowiańskiego alfabetu na tym mieczu, przypomina nam o bitym w podobnym okresie denarze Bolesława Chrobrego z jego, wytłoczonym cyrylicą, imieniem "БОЛЕСЛАВ". O tej monecie wspominam w artykule "Język starosłowiański u pierwszych chrześcijan w Polsce". Czy można dalej, jak to czyni oficjalna historiografia, marginalizować tego rodzaju zabytki i uznawać je za zdarzenia przypadkowe, epizodyczne, niewiele znaczące, za nieumyślne błędy rzemieślnika?

Znany jest jeszcze jeden miecz wikiński, najprawdopodobniej typu "Ulfberht" (napis mocno zniszczony), odkryty w 1889 roku w samym mieście Ołomuniec (Alan Williams - "A metallurgical study of some Viking swords", Gladius Vol. XXIX, 2009). Datowany jest na przełom X/XI wieku i zdaniem autora, może mieć związek z polską okupacją Moraw na samym początku XI wieku.

Nie można tutaj pominąć, niedostrzeganej dotychczas przez historyków i archeologów "głównego nurtu", analogii pomiędzy klingami mieczy wikińskich, odkrytymi w odległych od siebie zabytkach w Słowacji i Norwegii. Chodzi tutaj o miecz ze słowackiej miejscowości Blatnica, koło Nitry (na ilustracji poniżej - rekonstrukcja, autorzy: Michal Pirek, Patrik Barta, 2013 - "Nález honosného meča z Blatnice") oraz rękojeść oznaczona numerem C4072 (Museum of the Viking Age, University of Oslo, 2021), znaleziona w miejscowości Våga, koło Haugesund, w południowo-zachodniej Norwegii. 

Oto ich zestawienie. Dodajmy, że obydwa zabytki zadekretowane są oficjalnie w obydwu krajach jako elementy "mieczy karolińskich". Według klasyfikacji Jana Petersena, są to rękojeści ciężkiego miecza wikińskiego typu D, produkowanego w okresie AD 800-950. Miecz z Blatnicy datowany jest na pierwszą połowę IX wieku. Poza Skandynawią znane są od Szkocji i Irlandii, przez Aalburg nad Mozelą (Holandia, wydobyty z koryta rzeki), przez "nasze" Truso, aż po Gniezdowo na Rusi.


Popatrzmy na  zbiór bogato inkrustowanych w stylu wikińskim zabytków z grobów książęcych na Słowacji - ze wsi Blatnica i Šurany: miecz, topór, strzemię, klamry i okucia pasków, okucia pochew miecza, elementy uprzęży końskiej, naszyjnik, zapinki, ... (rys. Dörre Tivadar, 1899). Jakże można te charakterystyczne dla kultury nordyckiej zdobione zabytki uznać za "karolińskie" lub nawet awarskie?


Zestawmy stworzony w XX wieku mit o "mieczach karolińskich", z kolejnym źródłem historycznym. Benedyktyński mnich i kronikarz, Regino z Prüm, zmarły w 915 roku, bezpośredni świadek opisywanego przez siebie wydarzenia, tak pisał o obronie jego ziemi przeciwko najazdowi Wikingów w dniu 6 stycznia 882 roku: "W którym to miejscu niezliczona masa piechurów zebrała się z pól i wiosek razem w jeden oddział, aby walczyć jeżeli zostaną zaatakowani" (In quo loco innumera multitudo peditum ex agris et villis in unum agmen conglobata eos quasi pugnatura adgreditur). Sytuacja ta, w której tubylcy nie dysponowali uzbrojonymi jeźdźcami, miała miejsce 250 kilometrów w głębi Cesarstwa Karolińskiego, i tak jak przeważnie wiele innych w tych czasach, zakończyła się zwycięstwem Wikingów.
 
Powstają pytania, na które dotychczas historycy nie znajdują wiarygodnej odpowiedzi - gdzie była w tym i setkach innych miejsc Cesarstwa, atakowanych przez Wikingów, zadekretowana w 864 roku w skierowanym przeciw Wikingom edykcie z Pîtres przez cesarza Karola II Łysego, legendarna "kawaleria karolińska" z osławionymi "mieczami karolińskimi"?  Nie ulegający dominującej w historiografii fałszywej narracji, pomniejszającej klęski Cesarstwa w konfrontacji z Wikingami, niemiecki historyk Hans Delbrück ("Geschichte der Kriegskunst im Rahmen der politischen Geschichte", 1907) określił inny edykt "nakazujący" ("Ut ostile bannum domni imperatori nemo ..." - Aby nikt nie ośmielał się omijać zakazu władcy ...), zatytułowany Capitularia missorum specialia wydany przez Karola Wielkiego w AD 802, jako "pusty, kancelaryjny zapis" (Kanzleiformel ohne jeden realen Inhalt). 

Dzisiaj historycy próbują uzasadnić te trwające klęski militarne Cesarstwa nie zbrojną i taktyczną dominacją Wikingów - co jest faktem, ale spekulatywnymi przyczynami "politycznymi", albo strachliwym charakterem samego cesarza Karola Łysego - co jest tylko kombinatorstwem naukowców na usługach polityków (czyli dzisiaj tak zwanych "ekspertów"), mającym wskazać na "wiecznie żywą" wyższość cywilizacyjną Cesarstwa (Rzymskiego Narodu) Niemieckiego nad każdą inną, a więc dla nich zawsze "barbarzyńską". Oto wybity przez Karola Wielkiego w AD 812 srebrny denar, z jego podobizną na modłę cesarzy rzymskich - w wieńcu laurowym (źródło: Wikipedia).


Ciekawe, że nasi historycy gorliwie (bo często swoje mniemania podają za fakty) identyfikują wczesnośredniowieczne zabytki jako pochodzące z Cesarstwa Niemieckiego, na przykład z bliżej nieokreślonego "warsztatu szwabskiego", natomiast jednoznacznie wikińskie zabytki z Wolina, w większości zapewne tam wyprodukowane, nazywają "importami", albo obłudnie opatrują określeniem, jako "przedmioty w stylu inspirowanym sztuką skandynawską" (ostatnio archeolodzy: W. Duczko, B. Stanisławski, P. Urbańczyk). O ograniczeniach warsztatowych niektórych archeologów, zwłaszcza tych  z ambicjami pisania historii, wspominam w artykule 
 "Niewidzialne ślady kulturowe na łopacie archeologa".

Oto wiele mówiąca mapa Europy z zaznaczonym występowaniem dwóch (na podstawie dotychczasowych znalezisk archeologicznych), spośród 26 typów mieczy wikińskich, według klasyfikacji Jana Petersena - typu S (kolor fioletowy) i typu Z (kolor czerwony). Miecze tych typów pojawiły się w użyciu u schyłku X wieku. Zachodnia Europa kontynentalna, jak widać, byłaby tutaj żółtą pustynią, gdyby nie pozostawione przez Wikingów miecze po ich inwazjach na Francję i Flandrię. Europa środkowa i wschodnia, tak jak Anglia i Irlandia, to w epoce Wikingów terytoria z ich stałą obecnością, obejmującą mniejszą lub większą kontrolę polityczną, wojskową i ekonomiczną tych ziem.


Wracajmy do amendowanej mapy Polski za Mieszka I. Wprowadziłem do niej również historyczną nazwę Białych Chorwatów, zgodnie ze współczesnym czasom Mieszka I źródłem historycznym, jakim jest dzieło z połowy X wieku cesarza bizantyjskiego  Konstantyna VII Porfirogenety, "De administrando imperio". W rozdziale XXXI tak umiejscawia to plemię: "Chorwaci, którzy obecnie zamieszkują Dalmację, pochodzą od Chorwatów niechrzczonych, Białymi zwanych, którzy mieszkają za Turkami [Węgrami], niedaleko Frankonii [Niemcy - Marchia Wschodnia, dzisiaj Austria], granicząc ze Słowianami niechrzczonymi Serbami" (Chrovati, qui Dalmatiae partes nunc inhabitant, a Chrovatis baptismi experlibus, qui et albi appellantur, originem ducunt; qui sanę ultra Turciam prope Franciam incolunt, et Sclavis contermini sunt non baptizalis Serbiis). 

Należy podkreślić, że cesarz Konstantyn VII odróżnia, zamieszkujących Łużyce "Serbów niechrzczonych", od Serbów osiedlonych w Bizancjum. Ci ostatni przyjęli chrześcijaństwo w drugiej połowie IX wieku, co potwierdza list papieża Jana VIII z 873 roku, do serbskiego księcia Muncimira, zachęcający do podporządkowania Kościoła serbskiego diecezji w Sirmium (Sremska Mitrovica), na czele której stanął bizantyjski misjonarz Metody.  

Poniższy rysunek przedstawia ołowianą pieczęć Petrisława, księcia Duklan (plemię południowych Serbów), z drugiej połowy X wieku. Na awersie widoczna jest postać Matki Bożej z Dzieciątkiem (Hodegetria) oraz dwa krzyże. Na końcach ramion krzyża z lewej strony pieczęci cztery litery - Theta, Epsilon, Omikron, Kappa, tworzą monogram Θεοτόκος - Theotókos, czyli Bogurodzica. Rewers nosi następujący tekst w języku greckim: "+ΠΕΤΡ(Ο)Υ ΑΡΧΟΝΤΟΣ ΔΙΟΚΛ(Ε)ΙΑ(Σ) ΑΜΗΝ"  - +Piotr, archont [książę] Dioklei. Amen.


Umiejscowienie Białych Chorwatów na zaproponowanej tutaj mapie jest dość umowne i relatywne w czasie, bowiem część z nich rozproszyła się wzdłuż pasma podgórskiego Karpat i Sudetów i stopiła się etnicznie ze Słowakami, Morawianami i Czechami, a pozostała, być może - jeżeli nie zasadnicza, to najbardziej bojowa, chrobra część Chorwatów, podjęła wędrówkę w kierunku Bałkanów.

Proces przemieszczania się na południe Chorwatów, Serbów i innych plemion słowiańskich, często wespół i we współpracy z innymi plemionami "barbarzyńskimi", jak Goci, Getowie, Herulowie, trwał już kilka wieków, często przybierając charakter konfrontacyjny, z napotkanymi po drodze, wcześniej osiadłymi ludami. Na początku IX wieku, osiedli już od dwóch wieków w zachodnich Bałkanach Chorwaci, przez kilka dziesięcioleci  stawali zbrojnie przeciwko Cesarstwu Karolińskiemu, w sprzeciwie za wymuszany przez nie trybut (m.in. Powstanie Liudewita). Do tych, nieudanych zresztą, powstań przeciwko imperialnej polityce cesarstwa przyłączali się także Słowianie karantańscy.

Przypomnijmy tutaj kilka słowiańsko-normańskich paraleli z pierwszych wieków osadnictwa Słowian na Bałkanach zachodnich. XIII-wieczny Latopis Popa Duklanina mówi m.in. o prześladowaniach chrześcijan w VII wieku przez władcę Słowian o imieniu Swewlad - legendarnego założyciela dynastii serbo-gockiej. XIII-wieczny chorwacki historyk, Tomasz Archidiakon, w swojej kronice "Historia Salonitana", pisał o czasach arcybiskupa Lovro (Wawrzyńca), który piastował ten urząd w Splicie w XI wieku. Wówczas pewien ksiądz "imieniem  Ulfus [Vulfo, Vuk]" zebrał wśród Chorwatów wielkie dary i udał się do papieża w Rzymie z petycją, aby ten zezwolił na odprawianie nabożeństw w języku słowiańskim. Kronikarz podał dalej, że ksiądz ten z Rzymu "powrócił do Gotów", bo tak nazywał zamiennie Słowian z Dalmacji. Chorwackie imię Vuk wywodzi się ze starosłowiańskiego  *vьlk - wilk.


Echem tych wydarzeń i związków normańsko-słowiańskich, jak można przypuszczać, jest przedstawione na powyższej mapie, charakterystyczne, ułożone południkowo - od Karyntii nad górnym Dunajem, do Dalmacji nad wybrzeżem Adriatyku, rozmieszczenie znalezisk mieczy wikińskich typu K, według klasyfikacji Jana Petersena (1919). 

Ten typ miecza pojawił się w historii w końcowych dekadach VIII wieku. Skandynawscy i brytyjscy badacze używają zazwyczaj terminu „miecze wikińskie”, podczas gdy badacze niemieccy, polscy i ogólnie słowiańscy, dla tych samych zabytków używają najczęściej i bezzasadnie terminu „miecze karolińskie”. Jak wskazują na to liczne źródła archeologiczne, gdziekolwiek odkryte w Europie miecze wikińskie były z zasady bronią w rękach Wikingów i plemion z nimi sprzymierzonych. Oto poniżej replika wikińskiego miecza typu K, odkrytego w Ballinderry, w Irlandii (źródło: Elgur Swords). Roślinna ornamentyka miecza w płytkim reliefie, z pojedynczymi i zakręconymi pętlami, oszczędnymi liniami w kształcie litery S, symetria kompozycji, sugeruje wpływy stylu Oseberg.


Pozwólmy tutaj sobie na pewną dygresję o możliwych, między innymi, serbskich i chorwackich korzeniach, wspomnianych wyżej, najstarszych, możnowładczych rodów w Czechach - Przemyślidów i  Sławnikowiców. Pierwszym, historycznym władcą Czech był przemyślidzki książę Borzywoj I, a jego żoną i pierwszą matką dynastii - Ludmiła, później św. Ludmiła, córka księcia Sławibora, władcy serbskiego plemienia Milczan. Z kolei Sławnikowicom niektórzy badacze przypisują biało-chorwackie pochodzenie. 

Jest to łacińskie tłumaczenie greckiego oryginału, w którym Biali Chorwaci zwani są Belohrobatoi, chociaż autor używa też terminu Wielka Chorwacja - i mégia Hrovatia (ἡ μέγια Χρωβατία). Położenie geograficzne Białej Chorwacji opisane jest w dziele Porfirogenety niejednoznacznie, w kilku miejscach, od sąsiedztwa z Bawarią (Βαγιβαρεια - Bagibareia) na zachodzie, po pobliże Peczyngów (Πετσενέγκοι - Petsenénkoi) na wschodzie. Nie może to dziwić, bowiem jeszcze u progu X wieku trwała ekspansja Madziarów na ziemie zajęte wcześniej przez Słowian i ich finalne zasiedlenie Kotliny Panońskiej

Dodajmy, że nazwa Chorwatów jest najstarszym, znanym w źródłach pisanych etnonimem wśród plemion słowiańskich. Wymieniona jest jako antroponim trzykrotnie na dwóch, pochodzących z przełomu II/III wieku n.e., znad Morza Azowskiego, tak zwanych Tablicach Tanais, m.in. jako jako Χοροάθος - Choroáthos - władca starożytnego miasta Tanais. Uważa się, że nazwa ta wywodzi się z języka proto-osetyjskiego (proto-alańskiego) *xurvāt - ten, kto strzeże, chroni. Antyczni Chorwaci znad Morza Czarnego mogli być pierwszym, znanym plemieniem, powstałym z fuzji etnicznej i kulturowej alańsko-gockiej, z której powstał jeden z głównych, rodzących sie w tej strefie substratów etnicznych proto-Słowiańszczyzny.

Ludy słowiańskie wykształciły się tamże w wyniku tak wojennych zaborów i mieszania sie etnicznego z zabranymi w niewolę kobietami innych plemion, jak i pokojowego współżycia, interakcji kulturowych i dobrowolnego mieszania się etnicznego. W tych procesach fuzji plemion brały udział zarówno plemiona koczownicze, z zasady wojenne: Scytowie, Jazygowie, jak i plemiona osiadłe, zasadniczo pastersko-rolnicze: Sarmaci, Alanowie, Antowie, Goci (Gotowie), Grecy pontyjscy.


Warty przytoczenia tutaj jest powyższy, ocalony fragment templonu (gr. τέμπλον - témplon), wydobyty z ruin cerkwi we wsi Šopot, po wschodniej stronie Alp, w Chorwacji. Templon to fragment architektury bizantyjskiej, oddzielający w cerkwi sanktuarium z ołtarzem od nawy świątyni. Zabytek ten przedstawia fragment, ozdobionego greckim fryzem, zwieńczenia templonu, z krzyżem greckim i dwoma gołębiami, poniżej którego ostał się napis, tak zwany Natpis kneza Branimira: "+BRANIMIRO COM[ES] ... DUX CRVATORṼ COGIT[AVIT]..." („hrabia Branimir… uważany za księcia Chorwatów…”). Branimir Chorwacki panował w latach 879-892.

Dodajmy tutaj jeszcze jeden bizantyjski element ikonograficzny, nawiązujący do krzyża i gołębi z chorwackiego templonu, jakim jest poniższa płaskorzeźba z krzyżem greckim i gołębiami (źródło: BridgemanImages.com). Pochodzi on z prawosławnego klasztoru Saint-Antoine-le-Grand, w pobliżu  wsi Saint-Laurent-en-Royans, na zachodnim krańcu Alp, we Francji. Klasztor ten podlega monastyrowi Skała Szymona (gr. Σιμωνόπετρα - Simonópetra), na greckiej górze Athos.


Tradycyjnie przyjmowane położenie Białych Chorwatów na pograniczu polsko-rusko-słowackim jest pewnym, a może nawet i znacznym uproszczeniem, bo lud ten w okresie wczesnego średniowiecza przemieszczał się na zachód, w kierunku Łużyc, a następnie na Bałkany, w pewnym stopniu jednak osiedlając się na mijanych terenach, z których następowała dalsza migracja. Tak więc należy liczyć się z tym, że pod koniec X wieku Biali Chorwaci mogli znajdować się, w większym lub mniejszym zagęszczeniu, w całym południowym pasie państwa Mieszka - pomiędzy Czerwienią, a Łużycami.

Prawdopodobną pozostałością po Białych Chorwatach jest spolszczony toponim Górażdże na Opolszczyźnie, Gorazdov na Słowacji,  Horaždovice w Czechach, oraz kilka na Bałkanach: Goražde w Bośni-Hercegowinie i w Czarnogórze, Gorazdec i Goraždevac w Serbii, Gorażdevac w Czarnogórze. Dodajmy tutaj wezwanie św. Gorazda, jakie nosi prawosławny monastyr w Hrubá Vrbka na Morawach, prawosławna cerkiew św. Gorazda w Ołomuńcu, a także kościoły katolickie św. Gorazda w Vilémov koło Ołomuńca, oraz w Koszycach, na Słowacji.

Gorazd to najbliższy z miejscowych uczniów św. Metodego w trakcie jego misji chrystianizacyjnej na Morawach, prawdopodobnie Biały Chorwat ze Słowacji i przyszły święty kościoła łacińskiego i wschodniego. Gorazd, arcybiskup morawski i panoński, jako trzeci z kolei biskup ołomuniecki kierował tą diecezją w latach 885-890. Jednakże wkrótce, papież Stefan V zakazuje używania języka słowiańskiego w liturgii, a władca Moraw, Świętopełk I, sprowadza do kraju duchowieństwo niemieckie. Około dwustu uczniów św. Metodego zostaje pojmanych, niektórzy zostają zabici, a inni sprzedani na targu niewolników w Wenecji. Sam biskup Gorazd miał schronić się w Polsce, zapewne w Małopolsce, w Krakowie (gr. Γοράσδος κατέφυγε στην Πολωνία). Jeżeli tak było, to nie był to pobyt długi, bowiem wymieniony jest on w XVII-wiecznym słowniku  "Glossarium ad scriptores mediae et infimae Graecitatis", Karola du Fresne, jako arcybiskup Bułgarii.

Poniższy fresk (foto: Petar Milošević, 2017) przedstawia tak zwanych Siedmiu Apostołów Bułgarii, czyli Cyryla i Metodego oraz ich pięciu uczniów. Od lewej do prawej są to: św. Naum,  św. Klemens, św. Sawa, św. Metody, św. Angelarios, św. Cyryl oraz św. Gorazd. Polichromia pochodzi z X-wiecznego monastyru św. Nauma w Macedonii, ale powstała lub została zrekonstruowana na początku XIX wieku.


Wśród XIV-wiecznych manuskryptów łacińskich, pochodzących z biblioteki wikariuszy kolegiaty w Wiślicy,  Jerzy Zathey odkrył fragment kalendarza w języku polskim, gdzie dzień 17 lipca wymieniony jest jak święto św. Gorazda - Morawianina lub Bułgara, świętego kościoła prawosławnego. Jerzy Zathey, jeden z rzeczywistych ekspertów średniowiecznych manuskryptów, tak wyraził zdziwienie swoim odkryciem: "Skąd ten apostoł Bułgarów wyznaczony w r. 885 przez św. Metodego na następcę na arcybiskupstwie Moraw i Pannonii znalazł się jako święty w polskim kalendarzu w XIV wieku? Tłumaczyć to można tylko pozostałością tradycji kultu wieków poprzednich" ("Studia dziejów kultury polskiej", Gebethner i Wolf, 1949).

Słowiańskie imię Gorazd mogło zrodzić się w strefie nadczarnomorskiej, w rejonach przenikania kulturowego Gotów i Słowian. Zostało ono zrekonstruowane w prasłowiańskim brzmieniu *gorazdъ, co jest bliskie gockiemu słowu 𐍂𐌰𐌶𐌳𐌰 (czyt. razda) - oznaczającemu "głos, mowa". W połączeniu z przedrostkiem *ga- miałoby to imię oznaczać elokwentnego, czyli mówiącego płynnie, zręcznie. W języku starocerkiewno-słowiańskim gorazd to człowiek doświadczony, zręczny. W językach rosyjskim i macedońskim гораздый (gorazdij) oznacza wielki, znaczący, godny uwagi.

Jeżeli w Małopolsce zachowany został pomnik po prawosławnym św. Goraździe, mimo niesprzyjających przecież warunków konfrontacji kościołów łacińskiego i ortodoksyjnego, po schiźmie w XI wieku, to nie może dziwić kolejny prawosławny zabytek z tego regionu, jakim jest XI-wieczny enkolpion z Krakowa (foto: Tomasz Kalarus, źródło: Cezary Buśko, Wojciech Głowa 2010 - "Osada przedlokacyjna na Rynku krakowskim"). Ten bizantyjski zabytek wykonany został w brązie, z wypełnieniami emalią.

Termin 'enkolpion', od starogreckiego eg-kólpio(s) - ἐγ-κόλπιο(ς), znaczący po polsku 'napierśnik', pojawił się po raz pierwszy w 811 roku, w liście patriarchy Nikeforosa (Nicefora) do papieża Leona III

W związku z prowadzoną tutaj analizą związków polityczno-kulturowych Ziemi Krakowskiej w okresie przedpiastowskim, warto przywołać wyniki badań paleobotanicznych, autorstwa Adam Izdebski et al, 2015 - "Historia przyrodniczo-gospodarcza Polski w świetle analizy ilościowej danych palinologicznych", które wskazują, że na Ziemi Krakowskiej (Pogórze Małopolskie) areał łąkowo-pastwiskowy, a zatem poziom hodowli zwierząt,  wzrastał od przełomu VII/VIII wieku, aż po schyłek X wieku, aby dalej spadać, aż do ponownego osiągnięcia poziomu z IX/X wieku dopiero pod koniec XV wieku. Podobnie, w okresie od VIII do X wieku, dynamika przyrostu areału zasiewu zbóż była wyraźnie większa, aniżeli w następnym okresie od XI do XV wieku. 

Należy sądzić, że zwiększona w okresie VIII-X wieku hodowla, zapewne głównie bydła i koni oraz szybko rosnący obszar zasiewów zbóż w południowej Małopolsce, wiązał się z silniejszą, niż plemienna organizacją społeczną, co wskazywałoby na możliwe  objęcie tych ziem morawską organizacją państwową już od VIII wieku, oraz na pewien regres w dziedzinie gospodarczej, w okresie państwa piastowskiego.

Językowymi pomnikami prawosławnej misji chrystianizacyjnej w Małopolsce, jeszcze z okresu jej przynależności do Wielkich Moraw, bądź już za czasów pierwszych Piastów, są toponimy wywodzące się od imienia biskupa ortodoksyjnego Klimenta z Ochrydy, świętego prawosławnego i katolickiego, współtwórcy liturgii słowiańskiej, będącego uczniem Cyryla i Metodego. Są to miejscowości, o nazwach nieznanych w innych regionach Polski, jak: Klimontów i Klimontowska koło Sandomierza, Klimontowska koło Staszowa, Klimontów koło Jędrzejowa, Klimontów, dzisiaj dzielnica Sosnowca, Klementowice koło Kazimierza Dolnego. Podobny źródłosłów mają miejscowości w Czechach (Klimentov koło Mariańskich Łaźni, w Słowacji (Klimentov koło m. Dobšiná, Klimentovo koło m. Čierna Lehota), na Ukrainie (Klimentowe koło Odessy i Klimentowe koło Sum) i w Bułgarii (Klimentovo koło Warny, Kliment koło Isperich). W Czechach i na Morawach jest ponad dwadzieścia kościołów, noszących imię św. Klimenta.

W pobliżu wsi Osvětimany, 60 km na południe od Ołomuńca, istnieje stanowisko archeologiczne, zwane Hradisko svatého Klimenta (Grodzisko św. Klimenta), z niżej zaprezentowaną tablicą informacyjną. Dowiadujemy się z niej, między innymi, że: "Początki osadnictwa szczytu wzgórza św. Klimenta (wysokość 460 m n.p.m.) sięga prawdopodobnie czasów prehistorycznych, epoki brązu. Początki osadnictwa o bardziej trwałym charakterze sięgają IX wieku, kiedy to w strategicznie korzystnym i dobrze chronionym miejscu, nad starym szlakiem handlowym łączącym Pomorze z Brnem, założono tu gród. (...) Domy stały w rzędzie około 50 m na zachód od kościoła. Fragmenty zaprawy z wypełnień wykopów wskazują, że w IX wieku istniała tu budowla z kamienia układanego na zaprawie, której ściany otynkowane były wysokiej jakości zaprawą wapienną. Późniejsza tradycja umieszcza na terenie grodu kościół, w którym znajdowały się szczątki św. Klemensa do czasu, kiedy Konstantyn i Metody przenieśli je do Rzymu. (...) Na szczycie wzgórza św. Klimenta oznaczono lokalizację kościoła i przebieg wałów - wał wewnętrzny z kamiennym murem czołowym i wał zewnętrzny z fosą".


Tradycje wielkomorawskie w Małopolsce i jej i związki kulturowe z Czechami - spadkobiercą politycznym państwa morawskiego, kontynuowane były daleko poza okres cyrylo-metodiański. Istnieją naukowe podstawy, aby uwzględniać prawdopodobieństwo, że klasztor w Tyńcu nad Wisłą założyli mnisi z czeskiej Sazawy, gdzie jeszcze do końca w XI wieku odprawiano ortodoksyjną liturgię w języku słowiańskim. Zwróćmy tutaj uwagę tylko na argumenty onomastyczne, przemawiające za taką tezą. Występujące w południowej i środkowej Polsce nazwy miejscowe Tyniec mają swoje onomastyczne pierwowzory w licznych toponimach w Czechach i na Morawach, na przykład (w nawiasie nazwa powiatu): Týnec nad Labem (Kolín), Týnec nad Sázavou (Benešov), Panenský Týnec (Louny), Hrochův Týnec (Chrudim), Týnec (Břeclav; kilka kilometrów na południe od grodziska Mikulczyce), Týnec (Klatovy), Velký Týnec (Olomouc), Dobrovice - Týnec (Mladá Boleslav), Třebušín - Horní a Dolní Týnec (Litoměřice), Kralovice - Mariánský Týnec (Plzeň), Rabštejnská Lhota - Smrkový Týnec (Chrudim), Planá - Týnec (Tachov), Chotěšov - Týnec (Plzeň), Chožov - Mnichovský Týnec (Louny), Koleč - Týnec (Kladno), Malý Bor - Týnec (Klatovy), Týn nad Vltavou (České Budějovice), Týneček (Olomouc), Týniště nad Orlicí (Rychnov nad Kněžnou), Týnišťko (Ústí nad Orlicí). Przypadki?

"Tyniec" ("Týnec") - to staroczeskie zdrobnienie słowa "tyn". Tynieczek (Týneček) jest dalszym zdrobnieniem. O jego etymologii mówiłem w artykule "Słowiańskie klasztory benedyktyńskie". Obydwa występują w ponad trzydziestu nazwach miejsc geograficznych w Czechach i na Morawach. Ich czeskie ślady w Polsce zachowały się w kilku nazwach na Dolnym Śląsku, Małopolsce i południowej Wielkopolsce (Kalisz). Ich bardziej spolszczona nazwa to wielkopolski Gostyń i, w warstwie semantycznej, polski odpowiednik - mazowiecki Płock. Ten ostatni toponim pochodzi prawdopodobnie od słowa "płot", w znaczeniu -- ostrokół, palisada, z pierwotnie dodaną końcówką -sk, którego stare nazwy brzmiały jako Płocsk, Płocsko, przekształconą później w końcówkę -ck. Ten sam źródłosłów występuje w toponimie Połock (Białoruś), Płoski (dawniej Płocki) koło Żmigrodu (Dolny Śląsk) i Płoty (Pomorze).

Badający w połowie XIX wieku tradycje ludowe wśród ludności wiejskiej na ziemi krakowskiej, w swej pracy "Włościanie z okolic Krakowa" (1858), historyk Józef Mączyński odnotował: "Chrobatowie [Chorwaci], których jedną gałązką są włościanie z okolic Krakowa, nale­żeli do tych szczęśliwych plemion, co najdłużej pod własnemi żyli rządami, a przęśli potem pod władzę innych Słowian, jak o to: Morawów, Czechów, a wreszcie orężem Bolesława Chro­brego, złączeni zostali nierozłącznym nigdy narodowym związkiem z temi Słowianami, którym, pod rządami na­stępców jego, Polska była matką.... O! te ich piosnki i muzyka, to dwie siostry, a taniec to ich brat; wszyscy zaś troje, to bliźnięta, tak po­dobni do siebie, że zaraz każdy od­gadnie, że to dzieci jednej matki, a tą była Chrobacya [Chorwacja]".