17 stycznia 2017

Gryfy pomorskie

Jeżeli gryf piastowski, o czym piszę w artykule "Bizantyjskie gryfy w symbolice wczesnopiastowskiej", przeniesiony został do symboliki waresko-wikińskiej z Bizancjum, to całkiem możliwy jest bezpośredni związek tego emblematu władzy pomiędzy elitami rycerskimi Pomorza i Małopolski. Kronikarz Jan Długosz uważał, że gryf pomorski był bezpośrednią kontynuacją tego emblematu władzy przyjętego wcześniej wśród niektórych rodów rycerskich Małopolski, chociaż możliwe jest także przeniesienie symboliki gryfa z Pomorza do Małopolski

Oto wizerunek gryfa z chorągwi książęcej Kazimierza V (1381-1434), księcia pomorskiego, z manuskryptu "Banderia Prutenorum". Autorstwo rękopisu należy zasadniczo do Jana Długosza, uzupełnione później przez drugiego współautora lub tylko skrybę (tzw. Hand II), ale w głównej części oparte o wcześniejsze dzieło graficzne Stanisława Durinka z 1448 roku. Durink przeniósł na pergamin wizerunki 46 chorągwi, wiszących wówczas w katedrze mariackiej w Krakowie, a zdobytych przez Polskę w zwycięskiej Bitwie pod Grunwaldem (39 chorągwi), Bitwie pod Koronowem w 1410 roku (1 chorągiew) i w Bitwie pod Dąbkami (Nakłem) w 1431 roku (6 chorągwi). Do 46 ilustracji Durinka Długosz dodał później jeszcze 10 sztandarów, należących do oddziałów walczących pod Grunwaldem po stronie Polski (wojska polskie, litewskie, ruskie, czeskie, tatarskie), opatrzył ilustracje komentarzem (jest jeszcze tzw. Hand III) i włączył do swojej kroniki "Annales seu cronici incliti regni Poloniae".


Pod taką chorągwią książę pomorski, Gryfita, Kazimierz V (1351-1413) walczył w Bitwie pod Grunwaldem, po stronie Zakonu Krzyżackiego. Zabytek znajduje się w zbiorach biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego, a kopia (fragment strony Fol. 32v) pochodzi z pracy szwedzkiego historyka wojskowości, prof. Swena Ekdahla z Uniwersytetu Goeteborg, "Die 'Banderia Prutenorum' des Jan Dlugosz - eine Quelle zur Schlacht bei Tannenberg 1410", Göttingen, 1976.

Starszym zabytkiem z ikonografią zawierającą wizerunek gryfa pomorskiego jest poniższy, efektowny odcisk pieczęci księcia Bogusława V (1326-1374), z połowy XIV wieku (foto: Mieszko Pawłowski, w zbiorach Muzeum Narodowego w Szczecinie). Małżonką tego księcia była Elżbieta, córka Kazimierza Wielkiego. Sylwetki gryfa obecne są zarówno na tarczy, jak i na proporcu oraz na okryciu (czapraku) końskim.


Nazwa mitycznego gryfa, będącego godłem również pomorskich 
Gryfitów - dynastii książęcej na Pomorzu, pochodzi od starogermańskiego "*grīpaną", a głębiej - od proto-indoeuropejskiego słowa *gʰreyb (łapać, chwytać). Należy już w tym miejscu oddalić jako nieprawdopodobną, a faworyzowaną przez naszych historyków teorię, że gryf jako herb Pomorza pojawił się w wyniku "sprowadzenia" go z Bliskiego Wschodu na Pomorze, czy szerzej - do Polski, przez wyprawy krzyżowe. Jest to zupełna spekulacja, równie bezpodstawna, jak twierdzenia niektórych historyków, iż gra w szachy dotarła do Europy dzięki wyprawom krzyżowym. Heimskringla, zbiór sag islandzkich wskazuje, że już na początku XI wieku normański król Kanut Wielki grał w szachy. Wspomniane w poprzednim artykule gryfy wiślickie są o wiek młodsze, aniżeli pochodzące z XI wieku, 
ale z okresu jeszcze sprzed pierwszej wyprawy krzyżowej, gryfy z praskiego Wyszehradu. Najstarsze, pełne wizerunki gryfa na Pomorzu pochodzą sprzed drugiej wyprawy krzyżowej, a jednocześnie z okresu pierwszej podróży ewangelizacyjnej Ottona z Bambergu na Pomorze w 1124 roku.
 
Jednakże w ogóle najstarszy motyw gryfa na Pomorzu pochodzi z tak zwanej szkatuły kamieńskiej, wykonanej całkowicie w ornamentyce pogańskiej, a która w późniejszym okresie po jej stworzeniu - zapewne od XIII wieku, miała zawierać relikwię św. Korduli. O tym zabytku traktuję w artykułach "Sztuka Wikingów od Pomorza po Hiszpanię" i "Szkatuła kamieńska czy wolińska?". Tutaj przybliżę jeden ze szczegółów tego oryginalnego, a dzisiaj już zaginionego, pomnika sztuki wikińskiej w stylu Mammen, datowanego na około rok 1000. Obok głowy smoka na pierwszym planie widoczna jest dalej głowa gryfa - orła z uszami (źródło: Universitätsbibliothek Heidelberg, sygnatura: Heid. Hs. 3989 IV B - 1).


Kolejna, dużo młodsza symbolika gryfa na Pomorzu pochodzi z Kamienia (odkryty tam w 1975 roku) z około 1124 roku, kiedy to biskup Otto z Bambergu wizytował to książęce miasto (civitatis ducis) - jak go określił Herbord (nieznany w polskiej Wikipedii) w swoim Dialogus de vita Ottonis episcopi Babenbergensis. Wizerunki czterech gryfów zostały utrwalone na odkrytej tam polichromowanej, drewnianej misie (talerzu), datowanej właśnie na początek XII wieku. Misa ta formą przypomina odkryte w Kałdusie, pochodzące z przełomu X/XI wieku, dwie drewniane misy z brązowymi, ułożonymi na krzyż okuciami. Piszę o nich w artykule "Zapomniane ślady wikińsko-bizantyjskie". Podobne naczynia znane są z grobów z tego okresu w środkowej Szwecji (m.in. Birka).
 
Tutaj przytoczmy odręczny rysunek jednego z 46 denarów, bitych w II połowie XIV wieku, w hanzeatyckim mieście Demmin (Dymin) nad rzeką Pianą, jakie odkryto w 1916 roku, w składającym sie z 11916 sztuk monet, w większości (9269) bitych na Pomorzu (ze znakiem gryfa), o wadze 3264 gram skarbie, we wsi Czarnowo (Gross Zarnow) koło Pyrzyc. Były w tym skarbie jeszcze cztery inne wzory denara dymińskiego z tego okresu, który zawierał tą samą symbolikę kwiatu lilii i gryfa. Symbol gryfa był w tym skarbie jeszcze na rewersie denarów, bitych w innych miastach Pomorza (występujące w źródłach pod nazwami łacińskimi: denariis slavicales, denariis slavicalibus i niemieckimi: Vinkenaugen Finkenaugen): Garz (Gardziec) nad Odrą, Goleniów, Pyrzyce, Stargard, Szczecin, Stolpe (Stołpie) nad Pianą, Usedom (Uznam), Wolin oraz na denarach niezupełnie zidentyfikowanych.
 
Ilustracja pochodzi z artykułu w Baltische Studien z 1919 roku: Emil Bahrfeldt - "Beiträge zur pommerschen Denarkunde, der Fund von Gross-Zarnow". Na awersie widnieje symboliczny kwiat lilii, na rewersie wizerunek kroczącego gryfa. Ikonografia monety nawiązuje do symboliki władzy książęcej Kazimierza I Dymińskiego (1135-1180). Od 1160 roku panował on w północnej części Księstwa Pomorskiego ze stolicą w Dyminie, do której należała m.in. także ziemia kamieńska i wolińska.

 
Zanim dalej będziemy mówić o gryfach, zwróćmy uwagę na fakt, że z Pomorza i Kamienia pochodzą najstarsze znane w Polsce wizerunki kwiatu lilii jako symbolu władzy i jako symbolu kultu maryjnego, rozprzestrzeniającego się w Europie z Bizancjum. W tym pierwszym przypadku jest to pieczęć księcia pomorskiego, szczecińskiego i dymińskiego, z dynastii Gryfitów, Kazimierza I, z dokumentu wydanego w AD 1170, o której piszę w artykule "Zapomniane ślady wikińsko-bizantyjskie". Z podobnego okresu pochodzi krzyż liliowy (moje zdjęcie poniżej) umieszczony na fasadzie katedry w Kamieniu, ufundowanej przez tego samego księcia. W owych czasach Kamień był jedną z siedzib książęcych. Budowę katedry rozpoczęto w AD 1176. Była to początkowo trzy-przęsłowa bazylika na planie krzyża greckiego, z transeptem i chórem, u progu XIV wieku rozbudowana o dalsze przęsła w kierunku zachodnim i wieżę. 
 
Widoczna na poniższym zdjęciu, zwieńczona krzyżem liliowym, absyda jest częścią pierwotnej kaplicy biskupiej, uznawanej obok kaplicy klasztornej w Kołbaczu, za jeden z dwóch najstarszych na Pomorzu kościołów wzniesionych z cegły. Uważa się, że kaplicę zbudowano zanim powstała główna bryła katedry. 


Na sklepieniach tej kaplicy (dzisiaj zakrystii) zachowały się romańskie polichromie, przedstawiające między innymi dwa smoki o długich, splecionych ze sobą szyjach. Podobny motyw został utrwalony w terakocie fasady kościoła mariackiego w Drawsku (ilustracje poniżej). 


O symbolice kwiatu lilii pisałem w artykule "Parsęcianie przed powstaniem państwa pomorskiego", nawiązując do ornamentyki na portalu kościoła w Drawsku Pomorskim - pod pierwotnym, a dzisiaj zarzuconym wezwaniem Matki Boskiej (St. Marienkirche). Przedstawia ona prawdopodobnie ujeżdżającą dzika nordycką boginię Freję, która w lewej dłoni trzyma kwiat lilii białej, a w prawej kwiat róży. Niektóre mitologiczne wartości Freji, jak jej pomoc w chronieniu zbiorów zboża i przy narodzinach dziecka oraz płodność, zostały w skandynawskiej kulturze ludowej połączone z atrybutami przypisywanymi Matce Boskiej: dziewictwo, czystość i macierzyństwo - cechy łączone z symbolem białej lilii już od czasów kultury minojskiej. Kojarzenie tego kwiatu z Matką Boską upowszechniło się od połowy XII wieku, kiedy Bernard z Clairvaux wyraził się: "Maria jest lilią czystości, różą jasności". 

Żaden jednak historyk sztuki nie pokusił się do tej pory o ikonograficzną analizę i wyjaśnienie podłoża kulturowego ponad dwudziestu gotyckich płaskorzeźb (jedna z najbogatszych kolekcji tego rodzaju w Polsce) na fasadzie drawskiego kościoła. Tak zresztą jak i symboliki gryfa w polskiej tradycji. Drawski wizerunek kobiety na grzbiecie świni historyk Dariusz Piasek próbuje w sposób dość karkołomny wyjaśnić tak: "Zestawienie tego wspaniałego kwiatu (lilii - mój przypis) z obrazem człowieka na świni miało chyba działać na zasadzie kontrastu, ukazując głębię ludzkiego upadku, dysonans pomiędzy boskim powołaniem do świętości i stanem upodlenia, którego symbolem jest nurzająca się w błocie świnia" (D. Piasek  "Smoki, szachownice i święci", 2012). Unika jednak nawiązania do mitologii pogańskiej Skandynawów, w której mowa jest o ujeżdżającej dzika bogini Freja. 

Dzika świnia w tradycji wikińskiej była symbolem pozytywnym, zwłaszcza dla wojowników, uosabiała bowiem siłę i furię - cechy pożądane w walce. Oto tego przykład, jedna z czterech plakietek z brązu, odkrytych w Torslunda na wyspie szwedzkiej Olandia, przedstawiająca dwóch wojowników, noszących na hełmach sylwetki dzika. Zabytek pochodzi z przedwikińskiego okresu Wendel (VI wiek). Rysunek pochodzi z książki "Om lifvet i Sverige under hednatiden" (Oscar Montelius, 1873).


Adam z Bremy uważał, że same słowo "Odyn" (Óðinn) oznacza w języku nordyckim "pełen furii". Językoznawcy nie znajdują wyjaśnienia na pochodzenie słowa "odyniec", a czyż nie mogło ono powstać w języku starosłowiańskim, tak jak słowo "odinъ" (jeden, jeden taki, jedyny) - od imienia nordyckiego boga? Odyniec było męskim imieniem (a później również nazwiskiem), nadawanym wśród wschodnich Słowian.

Moim zdaniem kwiat lilii u bogini Freji, dosiadającej dzika na fasadzie drawskiego kościoła, uosabia wspólną symbolikę pogańsko-chrześcijańską, chociaż zaskakujące jest, że przetrwała jeszcze w tradycji do połowy XV wieku, kiedy zakończono budowę kościoła. 

Pamiętajmy, że przenikanie kulturowe pomiędzy światem śródziemnomorskim i wschodnim, a Skandynawią trwało już od epoki brązu, poprzez epokę żelaza, aż po narodziny na Bliskim Wschodzie chrześcijaństwa i jego rozkwit w Bizancjum. Nordyccy bogowie i boginie miały swoje paralele w mitologii greckiej: Odyn to odpowiednik Zeusa, Frigg to ekwiwalent greckiej bogini Hery, Freja to nawiązanie do bogini Demeter12 głównych bogów w mitologii greckiej i 12 synów boga Odyna w mitologii nordyckiej. XII-wieczny Saxo Grammaticus, w swojej kronice Gesta Danorum, Bizancjum wielokrotnie wskazywał jako legendarną stolicą nordyckich bogów, unikając mitologicznej, pogańskiej nazwy Asgard.

Gryfy na wspomnianej misie kamieńskiej zostały regularnie rozmieszczone na czterech polach, rozdzielonych przez dwa pasy krzyżujące się na dnie naczynia. Symetria pasów tworzących znak krzyża greckiego wpisanego w koło odpowiada wzorowi wspomnianego wcześniej na tym blogu bizantyjskiego nakrycia głowy, zwanego  kamelaukion (kamilavkion), a na Rusi kamilawka, czyli wykonana z włosia wielbłądziego (wielbłąd to po grecku  kamelos). Nakrycie w tej formie stosowali cesarze bizantyjscy, czego przykładem jest omówiona w artykule "Zacierane ślady bizantyjskie", tak zwana korona św. Stefana (zdjęcie poniżej, foto: András Szeitz, 1995), a także ortodoksyjni mnisi. Gryfy na misie kamieńskiej, z wysuniętymi do przodu łapami, są elementem typowym dla kultury wikińskiej. Misa ta więc pochodzi prawdopodobnie z rusko-bizantyjskiego kręgu kulturowego.


Charakter misy o cechach bizantyjskich z Kamienia wskazuje, że należał on do elity społecznej, którą w owym czasie tworzył w tym grodzie dwór księcia Warcisława I.  Zabytek ten jest więc niemal o wiek starszy, niż pieczęć księcia Bogusława II z 1214 roku, uznawana jako najstarsze wyobrażenie gryfa jako herbu książęcego Gryfitów.

W prezbiterium kościoła cysterskiego w Kołbaczu wmurowana jest poniższa płaskorzeźba, przedstawiająca herb z gryfem. Poniżej herbu zachowała się inskrypcja, której tylko część z dolnego wersetu zdołałem odczytać: "Siedziba książęcego rodu Gryfitów ..." (Residenz des fürst[lichen] Geschlechts der Greifen ...). Szkoda, że szczeciński konserwator zabytków nie zadbał o właściwą konserwację tych zabytków. Aby nie rzucały się zbytnio w oczy? Fotografia z 2004 roku pochodzi z portalu Dioblina - cysterskie opactwo w Kołbaczu.


Wizerunek gryfa używany był w oficjalnych dokumentach Gryfitów co najmniej od 1194 roku, jak wynika z opisu pieczęci na zachowanym odpisie z aktu darowizny księżnej 
Anastazji Mieszkówny (wnuczki księcia kijowskiego Izjasława II i z przodkami ze szwedzkiego rodu królewskiego) i jej synów Kazimierza II i Bogusława II dla kościoła mariackiego w Kołobrzegu. Gryf był także pierwszym herbem książąt obotryckich, ale germanizująca się linia tej dynastii przyjęła od AD 1219 za swoje godło głowę tura.  

W wierszowanej kronice "Die Mecklenburgische Reimchronik des Ernst von Kirchberg" z AD 1378, zawierającej m.in. niemieckie tłumaczenie "Kroniki Słowian" Helmoda jest ta oto poniższa ilustracja, przedstawiająca króla Szwecji Albrechta III Meklemburskiego i jego ojca Albrechta II, księcia Meklemburgii. Interesujące są widoczne na chorągwiach obu krajów godła państwowe: wprowadzone przez Albrechta III do herbu Szwecji trzy korony oraz godła Meklemburgii - głowa tura i gryf.


Przy okazji wspomnienia postaci księcia Alberta III Meklemburskiego warto dodać, że jego kandydaturę na króla Szwecji w 1363 roku mocno wsparł wpływowy arystokrata szwedzki, Bo Jonsson Grip. Jako czołowy przedstawiciel, należącej do rady królewskiej arystokracji, przez kilka dziesięcioleci całkowicie zdominował on życie polityczne w Szwecji. Po tym, jak został wydalony ze Szwecji król Magnus Eriksson, można uznać, że pod koniec swojego życia, aż do śmierci w 1386 roku, Bo Jonsson Grip był praktycznie prawdziwym władcą Szwecji, mimo że formalnie nim już był Albert III. Wspominam o tym, bowiem Jonsson Grip, nie tylko nosił nazwisko Gryf (w języku staroszwedzkim "grip" to gryf), ale również posługiwał się herbem z głową gryfa. Zbudowany przez niego zamek w Gripsholm był później rezydencją krolów szwedzkich. Oto jego ilustracja (źródło: Bo Jonsson Grip).


Trudno jest naszym dziejopisarzom znaleźć wytłumaczenie autentycznego świadectwa istnienia "elementu skandynawskiego" wewnątrz dynastii Gryfitów, który podniósł wizerunek gryfa (chyba jednak nie z babilońskiej inspiracji, patrz niżej) do rangi oficjalnego herbu Księstwa Pomorskiego oraz wielu miast pomorskich, a za 
Eryka Pomorskiego (jego oficjalny tytuł: "Z łaski Boga król Danii, Szwecji, Norwegii, Wendów i Gotów, książę Pomorza") przeniósł tą symbolikę do godła szwedzkiej prowincji Skanii. Poniżej zestawione są współczesne herby Skanii i Szczecina.


Tego "elementu skandynawskiego" - jak chcą niektórzy historycy, najwyraźniej w średniowieczu nie dostrzegają, bowiem pomimo że na pieczęciach miejskich Szczecina jakie się zachowały od XIV wieku widnieje głowa gryfa, nie przeszkadza to naszym pisarzom dziejów "obwiniać" za herb szczeciński dopiero ... XVII-wieczną dynastię Wazów, albo też uciekać z wczesnego średniowiecza w drugą stronę - w głęboką przeszłość, szukając genezy pomorskiego gryfa, uwaga ... w Mezopotamii sprzed 5 tysięcy lat!

Interesującym jest fakt, że wywodzący się ze starych rodów połabskich (Albrecht III w prostej linii od księcia Obodrytów Przybysława) i pomorskich (Eryk Pomorski w prostej linii od księcia Pomorza Warcisława I) książęta o słowiańskim rodowodzie zostali włączeni w najwyższe kręgi władzy państw skandynawskich. Należy liczyć się z tym, że ich korzenie dynastyczne nie były w istocie li tylko słowiańskie, ale i skandynawskie (z okresu gockiego lub wikińskiego), jak na to wskazują źródła historyczne, i w coraz większym stopniu - archeologiczne. Rzućmy okiem poniżej na miecz wikiński (na pierwszym planie), datowany na przełom IX/X wieku. Wydobyto go z jeziora Grosser Petscher See, w pobliżu Dreetz, w połowie drogi między Rostokiem a Szwerinem (z wystawy "Słowianie Połabscy", w Muzeum Państwa Polskiego w Gnieźnie, foto: Asmund z PDG, 2019).


Wracając do heraldyki skandynawsko-słowiańskiej, oto herb Eryka Pomorskiego, kolejno od lewego górnego rogu w prawo, z symboliką państwową Dani, Szwecji, Pomorza i Norwegii.


Gdyby szukać analogii z symboliką gryfa, czyż - zamiast dalekiej w czasie i w przestrzeni Mezopotamii, nie bliżej byłoby w czasie i przestrzeni do tego oto gryfa o bizantyjskich cechach, w formie zawieszki z brązu (dł. 3 cm), pochodzącej z X-XI-wiecznej Starej Ładogi (fotografia poniżej, w zbiorach Muzeum Hermitage), czyli z okresu regularnych kontaktów handlowych Pomorza z wikińską Rusią?

Niemal identycznych osiem zawieszek brązowych, znaleziono w łotewskim wczesnośredniowiecznym grodzisku Daugmale nad Dźwiną, niedaleko jej ujścia do Bałtyku, na terenach historycznej prowincji Zemgalia

Wikiński kamień runiczny z Mervalla, szwedzka prowincja Södermanland, Numer katalogowy Sö 198, nosi napis: "Sigríðr wzniosła ten kamień ku pamięci swego męża Sveinna. Pływał on często cennym statkiem towarowym do Semgalii, poza Dómisnes [przylądek u krańca Zatoki Ryskiej - mój przypis]". Na tym grodzisku na ziemiach Zemgalów odkryto m.in. 130 monet, głównie bizantyjskich i arabskich, a także 27 fragmentów wag szalkowych.


Łotewski historyk Guntis Zemītis, a także niektórzy polscy i rosyjscy badacze, dopatrują się w ozdobach z Daugmale symbolu nie gryfa, lecz konia uznając, że pochodzą one z czasów pogańskich, z szerokiego okresu pomiędzy X a XIII wiekiem. Dźwina w owych czasach była dla Skandynawów traktem wodnym łączącym ich ziemie z Nowogrodem i Bizancjum. Być może są to zabytki nieco starsze, bowiem już od XI wieku tereny te poddane były pierwszym próbom chrystianizacji przez kościół ortodoksyjny w Pskowie. To zapewne rusko-wareskim wpływom pobliskie miasto Lielvārde zawdzięcza w swoim herbie cztery bizantyjskie krucyfiksy, takie same jak na "ruskiej" monecie Bolesława Chrobrego, o której pisałem w artykule "Język starosłowiański u pierwszych chrześcijan w Polsce".
 
Z bardzo podobnym wizerunkiem gryfa, w formie ażurowej płytki, odlanej z brązowego stopu, być może posrebrzanego, odkrytej w 2002 roku, mamy do czynienia z rejonu miejscowości Żulice, pow. Tomaszów Lubelski, o czym poinformowała Elżbieta M. Kłosińska w artykule "Ażurowa aplikacja z motywem gryfa z Lubelszczyzny - awarski rarytas czy mistyfikacja?" (Materiały i sprawozdania rzeszowskiego ośrodka archeologicznego, 2009). Płytka ta ma długość 3,5 cm, wagę 9 gramów. Według "kolekcjonera" (właściciela lub pasera), który zgłosił to odkrycie, oraz jeszcze jednej, analogicznej płytki wykonanej ze złota (o wadze 15-16 gramów), ale tej już badaczce nie pokazał, obie pochodzą z tego samego miejsca, którego - jak wspomina pani archeolog, "nie chciał, albo nie potrafił" sprecyzować, bowiem "motywował to tym, że nie chciałby aby w kolejnych odkryciach ubiegli go archeolodzy (sic)". 

Pozostawmy na boku ten niecodzienny encounter naukowca z przedstawicielem nielegalnej konkurencji, a skupmy się na samym zabytku, chociaż - z braku czasu dla analizy przedmiotu (bo szybko wrócił do kieszeni "kolekcjonera"), sama badaczka nie jest pewna czy był to faktycznie zabytek, a nie fałszerstwo. Załączona obok fotografia artefaktu, w porównaniu z powyższym zabytkiem z Łotwy, nie pozostawia moim zdaniem wątpliwości, że chodzi o to samo wyobrażenie gryfa, z łapami zakończonymi szponami, a nie kopytami (gdyby miał to być koń). Polski zabytek jest bardzo zniszczony, co raczej eliminuje podejrzenie o podróbce.

Zdjęcie z publikacji autorki jest niestety o bardzo małej rozdzielczości, ale wyraźnie rysuje się na obu zabytkach podobna głowa, układ "skrzydeł" i całej sylwetki gryfa, no i niemal te same wymiary gryfa. O ile "ruski" gryf ze Starej Ładogi ma ślady po otworach nitowych na łapach i tułowiu, to w polskim dodatkowe cztery otwory umieszczone zostały w rogach płytki. Badaczka przyporządkowuje gryfa z Żulic innym tradycjom: "zwyczaj użytkowania podobnych ozdób ... był charakterystyczny dla milieu wschodnioeuropejskich stepów i zamieszkujących je ludów koczowniczych" sugerując, że pochodzi on z VII-VIII wieku, z czasów awarskich najazdów.

Faktem jest, że jeden z emblematycznych, przypisywanych kulturze awarskiej zabytków, jest poniższa sprzączka do pasa, będąca w kolekcji Metropolitan Museum of Art, wykonana ze stopu miedzianego i posrebrzana, o wymiarach 4.7 x 3.9 cm - bardzo podobna do zabytku z Żulic. Zwróćmy uwagę, że nieznane jest pierwotne pochodzenie artefaktu z Nowego Jorku, a zatem nie posiada on własnego kontekstu archeologicznego, a jego datowanie (VIII wiek) i kontekst kulturowy został nadany przez historyków sztuki.


Awarskie atrybucje przez historyków sztuki wizerunku gryfa na artefaktach, pochodzących ze strefy oddziaływania Awarów panońskich są w dużej mierze pochopne. Zważymy, że symbolika gryfa zrodziła się poza światem ludów koczowniczych - w starej, osiadłej cywilizacji irańskiej - w państwie Elam, pod koniec IV tysiąclecia p.n.e. i rozprzestrzeniła się wśród starożytnych kultur Mezopotamii, Egiptu i Grecji, a u progu średniowiecza - w Bizancjum.

Znajdowane na zabytkach awarskich symbole gryfa są wyrazem zachodzącego wśród Awarów z Kotliny Panońskiej przyswajania sobie bizantyjskich elementów kulturowych, w szerszym procesie akulturacji Awarów wśród osiadłych ludów wschodnioeuropejskich. Nosiciele pasa ze sprzączką z symbolem gryfa nie musieli być chrześciajaninami, ale z pewnościa żyli w strefie chrześcijańskiego (bizantyjskiego) oddziaływania. Zauważmy, że motywy gryfa na artefaktach awarskich nie pojawiły się od początku osiedlania się ich w Pannonii od II połowy VI wieku, ale w VIII i IX wieku, a więc po interakcji wielu pokoleń Awarów z plemionami z nimi współzamieszkującymi i sąsiadującymi.

Oto poniżej mapa Kotliny Panońskiej z zaznaczonymi miejscami odkrycia sprzączek "awarskich" z gryfem - jak na wizerunku w prawym górnym rogu - tak zwany "typ Čunovo" (dzielnica Bratyslawy), za źródłem: Gergely Szenthe, 2018 - "Material culture patterning as the source of the Avar power network, 8th century AD". Najbliżej Polski zaznaczona jest pod numerem 28 miejscowość na Słowacji - Sebastovce koło Koszyc, w dorzeczach rzek Hornad i Tisza (pol. Cisa) - dopływu Dunaju. Czarną kropką oznaczono, towarzyszące tym zabytkom, znaleziska z pasami ozdobionymi okuciami ze sceną walki zwierząt; czerwoną kropką - pozostałe odkrycia tego typu arytefaktów (polskich Żulic nie zaznaczono).
 

Podobna ornamentyka gryfa (w niektórych wariantach przypomina bardziej konia) widnieje na bardzo licznych (60 sztuk) zabytkach z terenu Łotwy, o wielokrotnie weryfikowanym datowaniu na okres X-XIII wiek, w odróżnieniu od gryfów z Żulic z nieznanym tłem archeologicznym. 

Warto zauważyć, że Żulice położone są na granicy działów wodnych Wisły i Dniestru, a więc leżą bezpośrednio na krótkim, lądowym odcinku najkrótszego szlaku wikińskich wypraw pomiędzy Morzem Czarnym (i dalej Orientem), a południowym Bałtykiem. 

Leżąca w pobliżu Żulic miejscowość Przewłoka może nie mieć "przypadkowej" nazwy (takie w toponimii raczej się nie zdarzają), ale wynikać ze strategicznego wręcz  usytuowania -  dosłownie jeden kilometr od źródeł rzeki Rzerzyca, wpływającej do Sołokiji - dopływem Dniestru i Huczwy - dopływu Bugu, oraz dziewięciu kilometrów od źródeł Wieprza - dopływu Wisły. O usytuowaniu lądowych przepraw w kraju pierwszych Piastów pisałem w artykule "Kujawy w Państwie Gnieźnieńskim". 


Chociaż odlewy ze Starej Ładogi i Daugmale przypominają bardziej wizerunek gryfa, niż konia, to trzeba przyznać, że na wczesnośredniowiecznym pograniczu wikińsko-słowiańskim wiele z tego rodzaju odlewów, o podobnej stylistyce, ma klarowną postać konia. 

Oto powyżej ołowiana figura konia, odkryta w połabskiej Brennie nad Hawelą (Wyspa Katedralna, Brandenburg, I połowa XII wieku). Więcej o miniaturowych figurach konia z wczesnego średniowiecza na terenach północno-zachodnich Słowian można dowiedzieć się z pracy Pawła Szczepanika "Miniaturfiguren von Pferden aus den Gebieten der frühmittelalterlichen Nordwestslawen" (2017). 

Dodajmy tutaj do tej kolekcji kultowych figurek koni drewniany zabytek z wczesnośredniowiecznego grodu w Wolinie (źródło: Muzeum Narodowe w Szczecinie). Wysokość 8.5 cm, szerokość 5.7 cm.
 

Liczebność takich znalezisk w szerokiej strefie południowego i wschodniego Bałtyku, od Połabia po Prusy (ale także Opole nad Odrą) wskazuje, że miejscowe ludy trudniły się na szeroką skalę hodowlą koni. Wielka rola tego zwierzęcia w gospodarce i obronności oraz wysoki status w przedchrześcijańskiej kulturze Słowian zachodnich tylko to potwierdza. 

Chociaż uwaga X-wiecznego podróżnika Ibrahima ibn Jakuba, że "Jego kraj ma ... wiele koni, które są sprzedawane do innych miejsc, dotyczyła Połabian, to można przyjąć, że była ona zasadna dla innych plemion słowiańskich południowego Bałtyku. Konie odgrywały tam nie tylko ważną rolę gospodarczą, ale i rytualno-magiczną. 


Powyższa drewniana figurynka, odkryta w Szczecinie na podgrodziu, datowana na XII wiek, przedstawia zapewne konia, chociaż właściciel tego zabytku - Muzeum Narodowe w Szczecinie, kwalifikuje go jako przedmiot kultowy, oraz ogólnie jako "
figurkę antropomorficzną". Traktujmy taki opis jako przejęzyczenie, bowiem jest to figurka zoomorficzna. Jej wysokość 16.3 cm, a grubość 3.2 cm.

Chociaż profil łba konia zakłócony jest pewnego rodzaju okryciem na oczach, to jednak fakt ten nie tylko nie budzi, ale wręcz usuwa wątpliwości, że chodzi tutaj o wyobrażenie kultowego konia pomorskiego, który z zasłoniętymi oczami miał wróżyć przyszłe losy lokalnego plemienia, czy społeczności. Przywołajmy tutaj wzmiankę o tym fakcie kronikarza Herborda (niewiadomo czemu nie ma miejsca w polskiej wikipedii, chociaż znany w rosyjskiej i czeskiej), który donosił o mieszkańcach Szczecina, którzy mieli zwyczaj przeprowadzania konia przez włócznie ułożone na ziemi, aby wywróżyć pomyślność lub niepowodzenie w zamierzanych wyprawach zbrojnych. 

Tak w tradycji Słowian, jak i wśród plemion bałtyjskich, konie miały wysokie poważanie, bliskie zwierzętom świętym. Dlatego dziwi podążanie polskich historyków i archeologów za niepoprawnym w tym względzie tłumaczeniem z łaciny tekstu "Helmolda Kronika Sławiańska z XII wieku" ("Kronika Słowian"), z wydania w 1862 roku, gdzie oryginalny, łaciński tekst kronikarza: "Carnes iumentorum pro cibo sumunt, ..." jest mylnie tłumaczony jako "Mięso końskie używają na pokarm, ...", zamiast: "Biorą na pożywienie mięso bydła, ...". Tego rodzaju błędy świadczą o unikaniu przez badaczy sięgania do pierwotnych źródeł obcojęzycznych, a powoływanie się, jakby "na prawach oryginału" (bo przecież, jak im się zdaje - "cytują autora"), na kompilacje z drugiej lub trzeciej ręki, ale w języku polskim.


Oto powyżej, raczej nie awarskiego pochodzenia, jak niektórzy badacze uważają, brązowa zawieszka - amulet z sylwetką konia, zdobionego krążkami, z tej samej serii ozdób, odkryta w duńskim Veddelev, niedaleko Roskilde (foto: Flemming Rasmussen). Archeologowie duńscy uważają ten zabytek jako wschodniosłowiański, gdyż większość znalezisk tej grupy artefaktów pochodzi z terenów Wzgórz Wałdajskich, gdzie ma swoje źródła wiele ważnych dla wikińskiej komunikacji rzek: Dniepr, Wołga, Daugawa (Zachodnia Dźwina), ŁowaćMsta i Siaś. Był to rejon szczególnie intensywnych połączeń lądowych pomiędzy tymi rzekami, czyli tak zwanych przewłok, gdzie konie w transporcie odgrywały zasadniczą rolę.

Podobny charakter do figury konia z Veddelev ma poniższy, brązowy zabytek zdobionego w krążki konia z siodłem, pochodzący z XI-wiecznego Wolina (Sebastian Brather, 2008 - "Archäologie der westlichen Slawen").


Poniżej prezentuję fragment mapy (źródło:
Vikings-Voyages, Wikipedia; daty wskazują sugerowane przejęcie władzy przez Wikingów), z głównymi trasami uczęszczanymi przez Wikingów, wraz z naniesionym przeze mnie położeniem Daugmale i Żulic. Przyznajmy, to podkarpackie, wówczas lesiste i pełne strumieni "milieu", a tym bardziej błotniste dorzecze łotewskiej Dźwiny, nie było zbyt gościnne dla plemion stepowych, wśród których badaczka szukała właściciela żulickiego gryfa. 

Wracając do figury gryfa z podkarpackich Żulic, otwartą kwestią jest, czy zabytek ten należał do awarskiego, czy wikińskiego wojownika, ale można z cala pewnością wskazać na fakt przenikania tak do kultury awarskiej, jak i wikińskiej elementów bizantyjskiej ornamentyki, do jakich należy wizerunek gryfa.


Wracając do Gryfitów - kto wie, może jeden z protoplastów tej dynastii, książę Świętobór - możliwy syn wspomnianego artykułach "Polanie wielkopolscy znad Dniepru" i "Parsęcianie przed powstaniem państwa pomorskiego", księcia Siemomysła, albo już książę Warcisław I - ewentualny wnuk Siemomysła, mieli możność widzieć największe dzieło sztuki tkackiej ich czasów, jakim był Gobelin z Bayeux? Jego publiczna prezentacja odbyła się w 1077 roku w trakcie uroczystości poświęcenia katedry Notre-Dame w Bayeux, w obecności samego Wilhelma (Williama) Zdobywcy i jego brata przyrodniego, biskupa Odona, prawdopodobnie uczestnika zwycięskiej Bitwy pod Hastings i zleceniodawcy na wykonanie sławnego gobelinu. Może śmiała dywagacja o ewentualnych kontaktach pomorsko-normandzkich nie jest zupełnie pozbawiona sensu, jeżeli zważymy na wikińskie tradycje gwardii wareskiej Mieszka I - prawdopodobnego przodka pomorskich książąt? Mieszko I podarował cesarzowi Ottonowi III azjatyckiego wielbłąda. Zwierzę to, nieobce Wikingom - Waregom zapuszczającym się w głąb Azji, musiało budzić ich szczególny podziw, skoro na jednym z fragmentów gobelinu z Bayeux, nad głową Wilhelma Zdobywcy, widnieją dwa azjatyckie (dwugarbne) wielbłądy.

Należy zauważyć, że konsekrowana katedra przyjęła jako jedna z pierwszych w Europie zachodniej wezwanie św. Marii - kultu już wtedy od sześciu wieków oddawanego w kościele ortodoksyjnym, a który dopiero miał się rozpowszechnić w kościele rzymskim.

Centralna scena gobelinu (23-cia), opisana jako UBI HAROLD SACRAMENTUM FECIT WILLELMO DUCI, przedstawia chwilę przysięgi składanej na dwa ołtarze (a może relikwie), których dotyka Harold II - przyszły król Anglii, Wiliamowi I - księciu Normandii (i przyszłemu królowi Anglii, zwycięzcy nad Haroldem w Bitwie pod Hastings). Tą inspirującą scenę przyozdabiają według niektórych historyków m.in. gryfy - symbole walecznej i silnej władzy królewskiej, które przyjęli do rodzącej się w XII wieku w Europie symboliki heraldycznej założyciele pomorskiej dynastii Gryfitów.


Wyobrażenia gryfa na tym gobelinie nie są jednakże całkiem jednoznaczne, być może są to uskrzydlone leopardy, występujące (już bez skrzydeł) w herbie Normandii. Nie budzą natomiast wątpliwości płaskorzeźby gryfa, lwa i węża (smoka) na fasadzie katedry w Bayeux (foto poniżej: Henk Bekker). Zwróćmy jeszcze uwagę na przyniesioną z Bizancjum ząbkowaną i zygzakowatą ornamentykę fryzów portali tego kościoła, która od początków XIII wieku jako tzw. Zackenstil przeniknęła do malarstwa nadreńskiego i saksońskiego.

Motywy zygzagowate rozpowszechniły się od początków XII wieku najbardziej, ale nie tylko, w architekturze postwikińskiej, to znaczy w krajach w których Wikingowie przejęli władzę. Motyw zygzaka, preferowany w architekturze normańskiej, był szeroko stosowany na wszystkich obszarach zdominowanych przez Normanów, zwłaszcza w Normandii, Anglii, Irlandii i na Sycylii; występuje również w Danii i Norwegii. 

W Normandii motyw zygzaka pojawił się w połowie XI wieku na portalach kościołów. Zygzaki ozdabiały tympanony, otwory okienne i innych elementy architektury. Najwcześniejsze portale normandzkie w Anglii pochodzą  z początku XII wieku, a od drugiej połowy XII wieku pojawiły się w Irlandii. Na Sycylii motywy zygzakowate znane są już z I połowy XII stulecia. 

Ufundowana przez Ottona z Bambergu (przyszłego pomorskiego misjonarza) tamtejsza katedra św. Piotra i św. Jerzego (jeden z "głównych" świętych w kościele bizantyjskim) posiada cztery elementy architektoniczne z motywami zygzakowatymi w różnych wzorach - trzy na portalach i jeden na płaskorzeźbie w chórze.


Zamykając kwestię wizerunku gryfa w heraldyce można powiedzieć, że poza czasami antycznymi i jego orientalno-bizantyjskim pochodzeniem był on w całej historii Europy najbardziej emblematycznym właśnie dla Pomorza. Oto jeszcze zestawienie głównych herbów ziem pomorskich: Vuandalorum, Cassubiorum, Stetini Pomeraniae, z wykonanej na drzeworycie, wydanej w Bazylei mapy "Pomerania XIIII Nova Tabula" Sebastiana Münstera z 1552 roku. Na marginesie, wyraz łaciński "tabvla" można zapisać także jako "tabula", bowiem w tym języku litera "v" reprezentuje także literę "u". W mowie łacińskiej "v" wymawiano jako "w" lub jako "u" - jeżeli w tym ostatnim przypadku "v" stało między spółgłoskami, np. w wyrazie "Venvs".


Należy zauważyć, że zamieszczona w książce "Pradzieje Wielkopolski", Poznań 2008, fotografia  pochodzącej z grodu w Gnieźnie plakietki z poroża, mylnie została zaklasyfikowana jako przedstawiająca wyobrażenie gryfa. W istocie jest to stwór hybrydowy uosabiający uskrzydloną postać lwa z oślimi uszami, podczas gdy wizerunki gryfa przedstawione są na dwóch płytkach glinianych z tego grodu, datowanych na XII-XIII wiek.


Jak dalekie w przestrzeni i czasie było przenikanie motywów skandynawskich do naszej kultury świadczy ornament na XII-wiecznej posadzce w kolegiacie w Wiślicy. Na powyższej ilustracji zestawione są wyryte na niej niektóre elementy oraz zdjęcie fragmentu chrzcielnicy z Alnö w Szwecji, pochodzącej z początku XIII wieku. O tej ostatniej piszę w artykule "Klucz do zagadki z Jelling w szkatule z Kamienia Pomorskiego?". Obydwa zabytki przedstawiają w charakterystycznej dla sztuki skandynawskiej (z wyraźnymi wpływami scytyjsko-perskimi, które przeniknęły zapewne w okresie zamieszkiwania przez Gotów ziem nad Morzem Czarnym), trwającej od końca okresu Vendel (VIII wiek) formie mitologiczne wyobrażenia tak zwanych chwytających zwierząt (ang. gripping beasts) - z wysuniętymi i rozczapierzonymi przednimi łapami. Kultura okresu Vendel zrodziła się, jak wiadomo, w rejonie dzisiejszej Gamla Uppsala, będącego centrum politycznym Svearów - przyszłych Szwedów, już od III wieku naszej ery. Okres Wendel (ang. Vendel Period), tak jak i epoka Wikingów (ang. Viking Age), jest - jak na razie, ignorowana przez polską Wikipedię.

Na bordiurze (obwodzie) rytowanej posadzki wiślickiej umieszczono kolejno dwa lwy, gryfa (połączenie orła z lwem), opasanego smoka, opasanego centaura (pół-człowiek, pół-koń), lwa i bazyliszka (skojarzenie węża z drapieżnym ssakiem). Na postumencie chrzcielnicy szwedzkiej są to cztery opasane lwy, a powyżej (niewidoczne na powyższej fotografii) węże, smoki i anioły.

Pięknie odwzorowana, finezyjna sylwetka "pomorskiego gryfa" (gryf i kwiat lilii - XII-wieczna symbolika władzy księcia pomorskiego Kazimierza I) widnieje na płytce ceramicznej, jakie ozdabiały obudowę kominka w zbudowanej w 1911 roku kamienicy mieszczańskiej przy ulicy de la Réforme 62 w Brukseli. Tylko ta jedna została przypadkiem ocalona w trakcie przebudowy wnętrza domu, jako podarunek właścicielki dla rodowitego mieszkańca Szczecina. Oto jej fotografia, gdzie gryf zdobiony jest czterema narożnymi liliami i innymi motywami kwiatowymi (zdjęcie własne).


Kamienny, masywny wizerunek pomorskiego gryfa, w tym przypadku szczecineckiego (bo jest w herbie miasta), wspaniale oddała dłutem w świętokrzyskim piaskowcu Faustyna Makaruk. Oto jej "śpiący gryf" - dzieło powstałe w Szczecinku w 2013 roku pod kierunkiem prof. Stanisława Lutostańskiego, w ramach tamtejszego pleneru rzeźbiarskiego warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych; umieszczone na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich (foto: Irek Markanicz).