09 września 2016

Zagadka bornholmskich rotund

Przylegająca do palatium (pałacu książęcego w formie bazyliki) na Ostrowie Lednickim rotunda zbudowana została na planie krzyża greckiego. Poniżej zestawione są fotografie ruiny kaplicy palatialnej z około roku 1895 (z lewej strony) oraz częściowa rekonstrukcja murów (niestety, niezbyt udana) w stanie aktualnym (z prawej strony). W rekonstrukcji wyeksponowany został krzyż bizantyjski, odwzorowany od małych krzyżyków z brązu znalezionych na wyspie. Przypomina on wiele innych takich krzyżyków na terenie Polski, a przede wszystkim Rusi z epoki Wikingów i z okresu postwikińskiego.


Na aktualnym zdjęciu ruin kaplicy wkleiłem podobne w formie do tych z Ostrowa Lednickiego dwa krzyżyki bizantyjskie, zawieszane na piersiach jako tak zwane enkolpiony - relikwiarze zawierające święte szczątki, na przykład drobiny krzyża, zwanego Krzyżem Prawdziwym, na którym miał zginąć Jezus. Ten z lewej strony pochodzi z Sątoczna nad rzeką Guber na Mazurach, wykonany jest z pozłacanego mosiądzu, datowany na XI-XII wiek. Ten z prawej jest częścią większego skarbu, datowanego na XII wiek, z zespołu grodzisk Horodna-Horodyszcze (Gorodna-Gorodiszcze), dzisiaj okolice wsi Trepcza, koło Sanoka w Bieszczadach. W okresie od VIII do XIII wieku grody te położone w zakolu Sanu, rozbudowane zostały do jednego z największych granicznych warowni Rusi Kijowskiej, broniącej tzw. Wrót Węgierskich.

Podobną funkcję relikwiarza spełniał krzyżyk (jeden z dwóch), odkryty w 2012 roku w pobliżu Østermarie na Bornholmie, jako część większego skarbu wikińskiego. Wykonany ze srebrnego odlewu ma wymiary 16.6 x 6.8 cm i waży 245 gramów (foto poniżej: Roberto Fortuna, Nationalmuseet). Z uwagi na określone motywy wikińskie w ikonografii zabytku (zawieszki krzyżyka w stylu Urnes), z wpływami bizantyjskimi i ruskimi (przedstawienie ikonograficzne, grawerowanie, cyzelowanie i technika niello), archeologowie uznają, że został on wykonany w nordyckiej strefie kulturowej i pochodzi z około 1100 roku. Tak jak wspomniane wyżej krzyże z Ostrowa Lednickiego i z pogranicza ruskiego, zabytek bornholmski ma również zaokrąglone ramiona z charakterystycznymi dla sztuki bizantyjskiej owalnymi wypustkami po przeciwległych stronach ramion.

Warto jeszcze kilka słów poświęcić przedstawieniu graficznemu obu stron (awers po lewej stronie, rewers po prawej) krucyfiksu. Centralną część awersu zajmuje postać ukrzyżowanego Chrystusa, nad którą w medalionie widnieje wynurzająca się z niebios tak zwana Boska Ręka (Manus Dei), symbol par excellence orientalny (żydowski, bizantyjski), o którym wspomniałem w artykule "Słowiańskie klasztory benedyktyńskie". W prawym medalionie umieszczony został wizerunek Matki Boskiej, a w lewym św. Jana. Dolny medalion przedstawia Baranka Bożego (Agnus Dei). Postaci na odwrocie krzyżyka są trudniejsze do zidentyfikowania. Dwie z nich wznoszą dłonie do modlitwy w formie orantu.


Przywołane tutaj przykłady enkolpionów z piastowskiego Ostrowa Lednickiego, ruskich obrzeży państwa Polan i z Bornholmu są jeszcze jedną materialną, "namacalną" (dla tych, którzy nie widzą) przesłanką, wskazującą  na zasadniczą zbieżność kulturową Polan, Waregów i Wikingów. Ta kulturowa i ideowa pokrewność była w epoce Wikingów między tymi trzema społecznościami na tyle głęboka, jak potwierdzają to setki i tysiące artefaktów, że  nie mogła ona powstać tylko na podstawie ulubionych przez historyków "importów" pomiędzy tymi strefami. Podłożem integrującym kulturowo te strefy dominacji  musiało być znaczące wymieszanie się etniczne plemion nordyckich z plemionami Słowian wschodnich i zachodnich. Interpretacja przez historyków obecności wśród Słowian wikińskich, bizantyjskich czy arabskich artefaktów niemal zawsze tym samym, wytartym słowem - wytrychem: "import", pozwala uniknąć im zastanawiania się nad przesłankami etnicznej obecności Skandynawów wśród słowiańskich plemion na Pomorzu, Połabiu, a także w Polsce piastowskiej.

Żaden z polskich historyków nie podjął tego tematu badawczego w globalnym ujęciu, chociażby po to, aby stworzyć podstawy naukowe do ewentualnego zdyskwalifikowania powyższej tezy. Teza o etnicznej integracji słowiańsko-nordyckiej na Pomorzu i w państwie Polan jest z góry przez nich odrzucana, bez próby przeprowadzenia badania naukowego i skonstruowania kontrdowodów ją wykluczających. Tą lukę badawczą można uznać za największą "czarną dziurę" w historiografii polskiego wczesnego średniowiecza.

Wspomnijmy tutaj o małej takiej "dziurze", związanej z zagadkowym, służącym na dworze szwedzkiego króla Emunda Starego (AD 1050-1060), biskupie imieniem Osmund, który według Adama z Bremy "został wyświęcony przez arcybiskupa w Polanii (Polaniae archiepiscopo)". 
 
Informację tę, zawartą w księdze III, rozdziale 14-tym "Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum" pomijają autorzy hasła w polskiej Wikipedii, chociaż kronika ta, pod polskim tytułem "Czyny biskupów kościoła hamburskiego", jest bardzo poważnym i cenionym (przez naszych historyków mniej) źródłem historycznym. Polscy historycy niechętnie, powierzchownie i zdawkowo zajmowali się interesującym tematem miejsca nadania sakry biskupiej Osmundowi. Być może dlatego, że krytyczny wobec tego biskupa kronikarz bremeński nazwał go "nielegalnym", "nieupoważnionym" (łac. acephalum), a także z powodu słowiańsko-skandynawskich bliskich relacji w XI wieku, na jakie wskazywał fakt wyświecenia szwedzkiego biskupa misyjnego w "Polanii".

Niektórzy historycy (w tym wielu polskich badaczy) uważają, że podana przez Adama z Bremy wzmianka o  nadaniu Osmundowi sakry biskupiej w "Polanii" jest tylko wymysłem kronikarza. Wśród historyków, którzy uznają tę informację za prawdopodobną,  zdania są podzielone, o jaką "Polanię" chodziło. Większość uważa, że w kronice mowa jest o Polsce i przez tamtejszego arcybiskupa katolickiego musiał być konsekrowany biskup Osmund.

Inni badacze sądzą, że w świetle zniszczeń, jakich doznała Polska w wyniku wojny domowej i napaści Czech w 1038 roku, kraj nasz nie dysponował około 1050 roku dostatecznie odbudowaną organizacją kościelną (nieznane są nawet imiona arcybiskupów gnieźnieńskich przez cztery dekady po tym kryzysie), aby polski arcybiskup katolicki mógł dokonać tego czynu. Badacze ci są zdania, że "nielegalność" biskupa Osmunda wynikała z faktu, ze został on konsekrowany nie w Polsce, ale w Kijowie, przez tamtejszego metropolitę prawosławnego Hilariona. "Polania" w kronice Adama Bremeńskiego miała więc dotyczyć kraju kijowskich, a nie wielkopolskich Polan. Taki pogląd wyraził m.in. szwedzki orientalista i archeolog Ture J. Arne ("L'évêque Osmund et la Polonia d'Adam de Brême", Slavia Antiqua, 1948) oraz specjalizujący się w epoce Wikingów, angielski historyk Peter H. Sawyer ("Kings and Vikings. Scandinavia and Europe AD 700-1100", 2009).


Moim zdaniem możliwy jest trzeci pogląd, iż biskup Osmund został wyświęcony przez arcybiskupa ortodoksyjnego w Polsce. To kraj Polan (Polaków) miał na myśli Adam Bremenski, gdy w księdze IV, rozdziale 18 swojej kroniki pisał, iż "Trzecią jest wyspa [w istocie półwysep] zwana Sambią, sąsiadująca z Rusami i Polanami" (Tertia est illa, que Semland dicitur, contigua Ruzzis et Polanis), a więc używany przez niego termin "Polania" odnosi się do Polski, a nie do kraju Polan naddnieprzańskich. Za hipotezą otrzymania w Polsce sakry biskupiej przez Osmunda przemawiają jeszcze następujące argumenty. Powstanie ludowe z 1038 roku zwrócone było nie tylko przeciwko władzy państwowej, ale i kościołowi katolickiemu, mającemu swój udział w ucisku materialnym ludności. Kościół prawosławny, którego ostoją w Polsce była Małopolska, jak wskazują źródła historyczne i archeologiczne, nie był prawdopodobnie poddany rewolcie ludowej. O obecności kościoła wschodniego w Polsce piastowskiej pisałem m.in. w artykułach: "Zacierane tradycje bizantyjskie", "Słowiańskie klasztory benedyktyńskie", "Bizantyjskie źródła kultu maryjnego".

Były tego zapewne co najmniej dwa powody: kościół wschodni, w odróżnieniu od rzymskiego, poprzez używanie w liturgii języka słowiańskiego, a więc i korzystając z lokalnych kapłanów, miał bezpośredni kontakt z wiernymi, podczas gdy kościół katolicki nadużywał niezrozumiałej łaciny, traktując język lokalny za pogański, niezrozumiały dla być może większości jeszcze cudzoziemskich księży. Drugim ważnym powodem skierowania ostrza buntu wobec kościoła katolickiego, a nie prawosławnego były wielkie feudalne obciążenia materialne wiernych ze strony kościoła katolickiego, podczas gdy kościołowi prawosławnemu bliższa była asceza i skromne życie materialne. Zauważmy, że Adam z Bremy nazwał biskupa Osmunda także "wędrownym mnichem" (łac. girovagus), a przecież prowadzący ascetyczne, wędrowne życie mnisi (nie mówimy o pielgrzymach) - to tradycja typowa dla wschodniego chrześcijaństwa. Foto powyżej - wędrowni mnisi (źródło: Orthodox Church in America, blogs.ancientfaith.com).

Tak więc jest prawdopodobnym, że nienaruszony powstaniem ludowym kościół prawosławny mógł poprzez nieznanego nam z imienia prawosławny metropolita Polski nadać sakrę biskupią Osmondowi i wysłać go z misją chrystianizacyjną do Szwecji. Trzeba również pamiętać o silnych związkach politycznych w połowie XI wieku pomiędzy Rusią, Polską i Szwecją. Kazimierz Odnowiciel pojął za żonę Marię Dobroniegę, siostrę księcia Jarosława Mądrego, przyszłą matkę dwóch królów Polski (Bolesława Szczodrego i Władysława Hermana). Gertruda, siostra Kazimierza, wyszła za mąż za księcia kijowskiego Izjasława I (na chrzcie otrzymał imię Dimitrij).

Ilustracja obok (foto: Adam Kędzierski) przedstawia ołowianą pieczęć  (bullę) księcia turowskiego, nowogrodzkiego, a następnie kijowskiego Izjasława I (1024-1078), odkrytą w Kaliszu (Zawodziu) - będącego jedną z siedzib Kazimierza Odnowiciela (źródło: Adrian Jusupović i Przemysław Nowak, 2017 - "Bulla księcia kijowskiego Izjasława Dymitra Jarosławowicza z grodziska na Zawodziu w Kaliszu i jej historyczny kontekst"). 

Na awersie wyobrażenie św. Dymitra Sołuńskiego (gr. Demetrius), odzianego w tunikę, z tarczą i włócznią wyraźnie wskazuje na bizantyjski styl ikonograficzny tej pieczęci. Po obu bokach awersu pieczęci widnieje napis: z lewej strony OАГIOС (z greckiego Αγιος – święty), z prawej strony ДIМIТРI (Dimitri). Na rewersie przedstawione jest wyobrażenie Matki Boskiej Orantki. Po obu jej bokach znajduje się napis: z lewej ΜΡ (Μητηρ – Matka), a z prawej Θυ (Θεου – Boska). W literaturze źródłowej znane są trzy inne egzemplarze tej bulli, dwa z Nowogrodu oraz jeden z Kijowa. Książę Izjasław posługiwał się tą pieczęcią w Kaliszu - grodzie Bolesława Szczodrego, bratanka swojej siostry, zapewne w czasie wygnania w latach 1073–1077. Ojciec Izjasława, Jarosław Mądry, wsparł Kazimierza Odnowiciela w pokonaniu Miecława, samozwańczego władcy Mazowsza.

Jarosław Mądry miał za żonę Ingegerdę Szwedzką, córkę Olafa Skötkonunga, pierwszego chrześcijańskiego króla Szwecji, i Astrydy Obotryckiej. Adam z Bremy podał, że (drugą) żoną Olafa i matką Emunda była Edla, córka nienazwanego władcy słowiańskiego, a Emund wraz z matką wychowywał się w słowiańskim kraju "Vindland". Edla była także matką norweskiej królowej Astrydy Olofsdotter. Mianowanie przez króla Emunda Starego swoim biskupem Osmunda - wyznawcy religii prawosławnej, było jeszcze wtedy, przed ostateczną separacją kościoła rzymskiego i bizantyjskiego, aktem wykonalnym, chociaż w oczach biskupów katolickich, jak widzimy z kroniki Adama Bremeńskiego - nagannym i nielegalnym.

Zwróćmy jeszcze uwagę na ikonograficzne i czasowe paralele, wykraczające terytorialnie poza obszar kulturowy Polski i Danii w XII wieku, jakimi są przedstawienia królewskiej pary darczyńców na freskach kościoła w szwedzkim Vä, Skania (AD 1121) i postacie fundatorów w rotundzie św. Katarzyny w czeskim Znojmo (AD 1134). Godne uwagi podobieństwa między tymi dwoma pomnikami polegają na tym, że budowa kościołów i malowidła ścienne są wzajemnie sobie współczesne, oba wykorzystują tę samą technikę malarską (fresk / secco) i oba wykazują wpływy bizantyjskie (Por.: Ulla Hastrup - "Jag har funnit....", w: "Ikonographisk Post" 2018, Nr 1/2).

Wróćmy do rotund, tych charakterystycznych dla architektury bizantyjskiej kościołów budowanych na planie krzyża greckiego. Orędownicy kultury karolińskiej czy ottońskiej - jako uniwersalnego w Polsce piastowskiej źródła inspiracji, nie są jednak w stanie wskazać jaki to architekt, czy warsztat zachodni "sprowadził" do Polski rotundy, skoro najsławniejsza rotunda w Cesarstwie Niemieckim - kaplica pałacowa Karola Wielkiego w Akwizgranie, została zbudowana przez Bizantyjczyków. Półtora wieku wcześniej powstał w formie rotundy ortodoksyjny kościół św. Jerzego w Zwartnots w Armenii. 

To nie na zachodzie Europy, ale na jej wschodzie i w całym świecie słowiańskim powstała największa ilość kościołów zbudowanych na planie centralnym. W samych Czechach i Morawach, jak w żadnym innym kraju (czy to nie pokłosie chrystianizacyjnej misji Cyryla i Metodego?), pozostało do dziś ponad 50 reliktów dawnych rotund. "Przyniesione" z Bizancjum pierwsze rotundy powstały na Morawach, a następnie rozprzestrzeniły się do Czech, Polski, Bawarii, aż dotarły do Skandynawii. Zdaniem Jana Bažanta, profesora Czeskiej Akademii Nauk, w połowie XIII wieku mogło być na terenie Czech około tysiąca małych kościołów w formie rotund (J. Bazant - "The Classical Tradition in Czech Medieval Art", 2003).

Na Gotlandii zachowało się wiele śladów archeologicznych po najstarszych kościołach, sięgających prawdopodobnie końca IX wieku. Ich elementy architektoniczne wskazują na wpływy armeńskie i bizantyjskie. Wskazuje to na przejście na chrześcijańską wiarę w rycie ortodoksyjnym części Waregów handlujących poprzez Ruś z Orientem. Były to wówczas kościoły zapewne niezależne od jakiegokolwiek biskupa, podobnie jak kościoły w Armenii i w Gruzji. Ocenia się, iż kościoły na Gotlandii zachowały bizantyjską formę, wystrój i rytuał przez niemal trzy wieki.

Rotundy, z "przyklejonymi" do nich absydami, pojawiły się w najstarszych budowlach sakralnych w Polsce. Były one pierwszymi kościołami lokalnych możnowładców. Powstały one  jako kaplice palatialne w Gieczu, Wiślicy, Przemyślu, Płocku oraz w Łeknie koło Wągrowca - najdalej na północ położonej wczesnośredniowiecznej rotundzie w Polsce. Odkryte tam relikty rotundy pod wezwaniem św. Piotra, orientowanej ku wschodowi,  wskazują na czas jej powstania na początek XI wieku. Na reliktach tej rotundy powstał w XII wieku kościół i klasztor cysterski. Oto wizualna rekonstrukcja rotundy (foto: Damian Rybak, źródło: DziedzictwoRegionu.pl).


Trzy inne przedromańskie rotundy powstały na Wawelu, w tym w cztero-absydowa rotunda św. Feliksa i Adaukta, zwaną także rotundą NPM, zbudowana za czasów Bolesława Chrobrego. Nieco starszą od niej była rotunda w Gnieźnie, powstała zapewne jeszcze za życia Mieszka I, o czym wspominam w artykule "Zacierane tradycje bizantyjskie". Bogdan Suchodolski dopatruje się nawet "rotundowej kaplicy grodowej Mieszka I" z absydą, na Drzwiach Gnieźnieńskich (B. Suchodolski - "Dzieje kultury polskiej", 1986), chociaż zapewne zabytek ten ilustruje rotundę w Pradze.
 
 
Przy okazji Gniezna i czasów jego narodzin, zwróćmy uwagę na zestawione poniżej na ilustracji dwa artefakty, przedstawiające na wydłużonej rękojeści głowę nieokreślonego zwierzęcia. Ten po lewej stronie, odkryty w Osebergu (Norwegia), niedaleko historycznego wikińskiego emporium w Kaupang, ten po prawej - w piastowskiej stolicy Gnieźnie. Inna jest ich wielkość (pierwszy 50 cm, drugi, określony jako amulet - 5 cm), stan zachowania, materiał użyty (odpowiednio, drewno i kość), inny czas powstania (Oseberg - I połowa IX wieku, Gniezno - datowany, chyba zbyt szeroko, na X-XIII wiek), ale bardzo zbliżony jest ogólny wyraz artystyczny tych przedchrześcijańskich zabytków, sugerujący powstanie ich w tej samej, czyli wikińskiej, strefie kulturowej.


Wróćmy znowu do rotund. Przedstawiona powyżej próba rekonstrukcji rotundy św. Feliksa i Adaukta (z widoczną od południowego wschodu piątą absydą w formie aneksu) oparta jest na wynikach badań archeologiczno - architektonicznych, przeprowadzonych w 1917 roku przez Adolfa Szyszko-Bohusza. Uważał on, że bryła wawelskiej rotundy wyraźnie nawiązuje do tradycji budownictwa bizantyńskiego, przeniesionej do Małopolski za pośrednictwem Państwa Wielkomorawskiego. Na terenach tego państwa, obejmujących dzisiejsze Czechy, Morawy, Słowację, Małopolskę, Śląsk, niewielką część Austrii i Łużyce znanych jest 85 rotund lub ich reliktów. Architektura krakowskiej cztero-absydowej rotundy, czyli w formie tzw. tetrakonchos, była podobna do wspomnianej wyżej rotundy ormiańskiej, a geograficznie i czasowo bliższa czeskiej świątyni w klasztorze w Sazawie, do której nawiązałem w artykule "Słowiańskie klasztory benedyktyńskie".

Druga w dzisiejszej Polsce czteroabsydowa rotunda, datowana między XI wiekiem, a drugą połową XII wieku, była także w Zawichoście nad Wisłą. Jej kulturowe pochodzenie (fundacja) nie jest znane na tych ziemiach do przełomu XI/XII wieku. Niektórzy archeolodzy i historycy (A. Buko, Z. Świechowski) wskazują na ruskie wpływy kulturowe. Największą w Polsce z tego okresu jest Rotunda św. Prokopa w Strzelnie. Zwróćmy uwagę, że patronem strzelneńskiego kościoła jest Prokop z Sazawy, czeski święty, założyciel benedyktyńskiego klasztoru w Sazawie, przestrzegającego liturgii starosłowiańskiej. Nie tylko wspólny patron łączył niektóre romańskie kościoły w Polsce i w Czechach, ale i także rotundowa architektura, znana na przykład z XI-wiecznego kościoła grodowego w Tyńcu nad Sazawą

Pamiętajmy że sztuka romańska w Europie, w tym w Niemczech zwana tam karolińską i ottońską, wyrosły pod silnym wpływem m.in. sztuki bizantyjskiej, a ta ostatnia z kolei czerpała z kultur antycznych (rzymskiej, greckiej) i wschodnich (arabskich, żydowskich, perskich). Monastyczym zachodni zrodził się ze starszego monastycyzmu wschodniego. Jej założyciel Benedykt z Nursji oparł się na dziełach bizantyjskiego mnicha Jana Kasjana. Ufundowane we Francji w 909 roku największe w historii Europy benedyktyńskie opactwo Cluny stało się w okresie X-XII wieku ośrodkiem nie tylko pierwszego w Kościele ruchu reformatorskiego, ale i centrum rozwoju sztuki romańskiej w Europie. Inna sprawa, że później zakon ten podupadł moralnie, aż w XIII wieku stolica papieska musiała przejąć go w "zarząd komisaryczny", a główny ciężar krzewienia kultury materialnej (rolnictwo, rzemiosło) przejął zakon Cystersów.

Historycy francuscy zwracają uwagę na fakt, że w tym kraju wczesnośredniowieczne malarstwo bizantyjskie koncentruje się w Cluny i w całej Burgundii. Na początku XII wieku w burgundzkim Citeaux powstał zakon Cystersów (założony przez ortodoksyjnych mnichów benedyktyńskich z Cluny), który pozostawił po sobie iluminowane manuskrypty z bizantyjskim piętnem językowym i artystycznym. Także w Polsce sztuka romańska zawdzięcza swój rozwój mnichom benedyktyńskim i cysterskim. Niektórzy nasi historycy zauważają, że cysterskie klasztory w Jędrzejowie, Sulejowie, Koprzywnicy i Wąchocku, będące bezpośrednimi filiami burgundzkiego opactwa w Morimond posiadają dużo bogatszą ornamentykę architektoniczną, aniżeli klasztory cysterskie podległe opactwom niemieckim (Łekno, Ląd, Wągrowiec, Obra, Mogiła).

Interesującym jest, że bizantyjskie rotundy przez Czechy i Polskę dotarły także do Skandynawii. Oto obok na ilustracji z 1897 roku (J.P. Trap "Kongeriget Danmark" 1899 Tom 3) jedna z nich - kościół w Nylars. Na małej wyspie Bornholm powstało w XII-XIII wieku kilkanaście romańskich kościołów w formie rotundy, w tym cztery przetrwały do dziś: Østerlars, Nylars, Olsker i Nyker.

W tym samym okresie wybudowano w całej Danii więcej rotund romańsko-bizantyjskich, w tym w Bjernede na Zelandii oraz w ówczesnej duńskiej Skanii i Szlezwiku. Kościół w Bjernede ufundowała rodzina Hvide, zaufana króla duńskiego Waldemara II Zwycięskiego, którego matką była Zofia Rurykowiczówna, jak się sądzi - córka Ryksy (Rychezy), córki Bolesława Krzywoustego księcia nowogrodzkiego Włodzimierza. Kolejne, ze znanych i przetrwałych w Danii siedmiu rotund, powstały w Horne, na wyspie Fionia (Funen) oraz w Thorsager w Jutlandii. Te dwie ostatnie rotundy miały plan fundamentów (przyziemia) taki sam, jak i kościół w Bjernede, co pozwala sądzić, że i one powstały dzięki rodzinie Hvide i wszystkie trzy były użytku króla Waldemara II oraz jego elit szlacheckich.

Warto tutaj dodać, że wikiński założyciel rodu, Skjalm Hvide, w rewanżu za poniesioną z ręki Rujan (piractwo) śmierć swojego brata, napadł na Rugię około 1100 roku i zmusił Rujan do płacenia królowi Danii trybutu. Według Saxo Gramatyka Skjalm Hvide ustanowił pokój między Duńczykami a Wendami. Z relacji tego kronikarza wynika, że dowodził on wojskami króla Danii, Eryka I. Aktywny w nawracaniu na chrześcijaństwo połabskich Słowian był później jego wnuk, biskup Absalon, fundator w AD 1161 klasztoru cystersów w Sorø - córki opactwa w Esrum. W kościele klasztornym w Sorø pochowana jest Eufemia Pomorska  (Euphemia af Pommern, 1286–1330) – królowa Danii, córka Bogusława IV, księcia pomorskiego, szczecińskiego i wołogoskiego oraz Małgorzaty (1265-1320), córki księcia rugijskiego Wisława II. Bratem tej ostatniej, a wujkim królowej Danii, był książę pomorski Warcisław IV. Mówię o tym, tylko tytułem przykładu, o wielowiekowych związkach dynastycznych pomiędzy władcami Pomorza i Skandynawii.
 
Wróćmy jeszcze do czasów króla Bolesława Krzywoustego, bowiem zawarty przez niego sojusz z Danią mógł się przyczynić do osadzenia na Bornholmie załóg wojskowych Bolesława, jako przyczółek dla wsparcia chrystianizacji Pomorza przez Duńczyków raczej, niż przez Niemców. Niemcy zabiegali wówczas o przejęcie kontroli nad kościołem duńskim i podporządkowania arcybiskupstwu w Bremen metropolii w Lund. Podobne dążenia wysuwali wobec Polski, gdzie metropolia w Gnieźnie miałaby podlegać Magdeburgowi. Druga misja chrystianizacyjna Ottona z Bambergu na Pomorze w roku 1128 była już nie na zlecenie Bolesława Krzywoustego, ale króla Niemiec Lotara III, a w programie tej misji Otton miał schrystianizować Rugię "dla Niemiec". Stąd ślub Ryksy, córki Bolesława, z księciem duńskim Magnusem Silnym. W 1129 roku, z pomocą Duńczyków Krzywousty zaatakował Pomorze, a książę pomorski Warcisław został wzięty do niewoli przez Duńczyków. Po śmierci Magnusa w 1134 roku Ryksa wyszła za mąż za wspomnianego księcia  Włodzimierza.

 
Spójrzmy na poglądową mapę północnej Europy wokół basenu Morza Bałtyckiego, z naniesionymi, z pewnością niekompletnymi, miejscami powstania, od połowy XII wieku, wczesnośredniowiecznych kościołów w formie rotund. W istocie, lokalizacje rotund koncentrują się w dwóch obszarach - południowo-zachodniego Bałtyku i środkowej Szwecji. 

W tym ostatnim przypadku ważną, jeżeli nie decydującą rolę odegrała dostępność do lokalnych (Borghamn-Vadstena, Östergötland oraz wyspa Olandia) zasobów znakomitego kamienia wapiennego, powstałego w ordowiku 485-450 milionów lat temu. Jego obróbka w blokach, łatwiejsza, niż powszechnie  dostępnych granitów i gnejsów, oraz jako zaprawa wapienna, sprzyjała powstawaniu w Szwecji pierwszych obiektów murowanych z kamienia. Sławny z uwagi na jakość i kolorystykę kamień wapienny z Olandii, wydobywany już od VI wieku (kamienne stele z rzeźbionymi obrazami i napisami), od XIII wieku stał się przedmiotem eksportu do wielu krajów Europy, w tym do Polski.

Wracając do wspomnianych wyżej krucyfiksów, może warto tutaj jeszcze przywołać, podobny do nich kształt krucyfiksu i podobne, bizantyjskie wyobrażenie Chrystusa, jaki reprezentuje zabytek na ilustracji z boku, pochodzący z grobu królowej duńskiej Dagmary, żony Waldemara II Zwycięskiego, a urodzonej jako Marketa (Margareta) - córka króla czeskiego Przemysła Ottokara I. Zmarła ona w 1212 roku, a jej grób znajduje się w benedyktyńskim kościele św. Bendta w Ringsted. 

W zachowanych z XVI wieku legendach (Christiern Pedersen - "Vocabularium ad usum Dacorum";  Peder Olsen - "Collectanea ad historiam danicam pertinentia") przedstawiona jest historia narodzin duńskiej flagi Dannebrog (biały krzyż na czerwonym polu), związana z krucjatą antypogańską Waldemara II Zwycięskiego w 2019 roku w Estonii, przy wsparciu wojskowym księcia rugijskiego  Wisława I, księcia Saksonii Alberta I Askańczyka i politycznym papieża Honoriusza III. Legenda mówi, że podczas bitwy pod Lyndanisse (historyczna, niemiecka nazwa Reval, dzisiaj Tallin), armia duńska przegrywała i sytuacja stawała się beznadziejna. Król wówczas pomodlił się do Boga, błagając o znak siły do ​​wygrania bitwy. I jak później opowiedział, niebo się otworzyło i biały krzyż na czerwonym płótnie spadł z nieba. Król uznał to za znak, którego potrzebował, a armia duńska znalazła dość siły, aby wygrać bitwę.

Jednakże poza legendą jest jeszcze wzmianka o tej bitwie w Kronice Henryka Łotysza, (Heinrici Chronicon Livoniae), spisanej w interesującym nas fragmencie w czasach, kiedy to wydarzenie miało miejsce. Opisując przebieg wydarzeń poprzedzających bitwę oraz zmienne koleje jej losu, kronikarz opisał, że po zaskakującym, wyprzedzającym ataku Estończyków na wojska duńskie, ci salwowali się ucieczką, a losy bitwy na korzyść króla Waldemara II rostrzygnął ze swoimi wojskami książę Ranów Wisław I. 

Dzięki tej wygranej Duńczycy zawdzięczają powstanie swojej flagi, a król obdarzony został przydomkiem Zwycięski, jednakże dopiero w XVI wieku. Nazwa grodu Lyndanisse (Lindanise, Lindanäs) znaczyła "gród Duńczyków", po łacinie Castrum Danorum. Dzisiaj jest to Tallin, a Estończycy uważają, że tamtejszy zamek Toompea został zbudowany nie przez Duńczyków, ale przez Lindę, bohaterkę mitologii narodowej. Jednakże Taani-linn(a) może znaczyć w języku estońskim "gród Duńczyków", po duńsku "Danskerbyen" lub "Danskerborgen". Tallina to pierwsza nazwa stolicy Estonii po uzyskaniu przez ten kraj niepodległości w 1918 roku.

Duńska legenda nawiązuje do podobnej sytuacji, opisanej w żywocie bizantyjskiego cesarza Konstantyna "De vita Constantini", a także do zawołania tego cesarza: "Pod tym znakiem [krzyża] zwyciężysz" (In hoc signo vinces). 

Dannebrog stał się wzorcem dla flag przyjętych przez pozostałe państwa skandynawskie, a forma krzyża na tych flagach zwana była kiedyś krzyżem nordyckim, a dzisiaj krzyżem skandynawskim. Taki krzyż widniał na flagach Zakonu Krzyżackiego, a dziś mają m.in. flagi niektórych miast w Łotwie, Estonii i Litwie oraz północno-francuskich miast Calais i Falaise - to oxstatnie jest miastem rodzinnym Wilhelma Zdobywcy, księcia Normandii i króla Anglii, wikińskiego potomka Rollona (Rolfa).

Za czasów tego króla duńskiego kontakty z Polską i Rusią usankcjonowane więc były tradycjami więzi krwi rodów królewskich tych trzech krajów. Dotychczas odkryto rotundy lub ich pozostałości: w Danii 15, Szwecji 13 i w Norwegii jedną (ruiny w Tønsberg, Telemark) - wszystkie datowane na okres od drugiej połowy XII do pierwszej połowy XIII wieku. Wymieńmy kościoły - rotundy w Szwecji: Bromma, Solna, Munsö (wszystkie w okolicach Sztokholmu), Vårdsberg, Tjärstad i ruiny Klosterstad (Östergötland); przebudowany Dimbo-Ottravad, ruiny Agnestad i Skörstorp (Västra Götaland); Hagby i Voxtorp (Småland); Valleberga i nieistniejący już Helsingborg (Skåne).

Oto z boku stara fotografia malowniczego kościoła w Hagby, koło Kalmaru (foto: Ragnar Lundin, Nordiska museet). Poniżej natomiast mamy dwie fotografie, odkrytych w 1997 roku, fundamentów nieznanej dotychczas rotundy w Klosterstad (pierwotna nazwa Klåstad), położonego po północno-wschodniej stronie wielkiego jeziora Vättern (źródło: Rikard Hedvall, 2003 - "Kyrkorna i Klåstad: En presentation av ett pågående projekt"). Kościół został wybudowany w pierwszej połowie XIII wieku. Na lewym zdjęciu, zorientowanym w kierunku N-S,  od strony SW można zauważyć kamienny próg wejścia do kościoła, a po przeciwnej stronie półkolisty chór, z podłogą wyłożoną ceglanymi kafelkami. Prawe zdjęcie wykonane zostało od wschodu, od strony chóru - prezbiterium. Pod widoczną ceglaną podłogą znajdowała się oryginalna podłoga z zaprawy wapiennej.


Leżący w północnej części historycznej krainy Götaland (Gotalandia) region Östergötland, należy do najstarszych w Szwecji, gdzie powstały pierwsze świątynie chrześcijańskie. W bezpośrednim sąsiedztwie kościoła - rotundy w Klosterstad odkryte zostały, jeszcze starsze, fundamenty wcześniejszego, drewnianego kościoła słupowego.  Kościół ten pochodził z XI wieku i został zastąpiony po ukończeniu budowy kościoła kamiennego, o kolistej nawie.

Interesujące jest, że za czasów Wilhelma Zdobywcy, i niedługo po nim - czyli w XI/XII wieku, normańskie kościoły - rotundy powstawały także w podbitej Anglii, z których cztery zachowały się, mniej lub bardziej przebudowane, do dziś: kościół Grobu Świętego w Cambridge, Temple Church w Londynie, kościół św. Jana Chrzciciela w Little Maplestead i kościół Świętego Grobu w Northampton. Oto "przy okazji" wnętrze tego ostatniego kościoła, już po "modernizacji" w okresie gotyku (źródło: "An Inventory of the Historical Monuments in the County of Northamptonshire", 1985).


Jak widać, nie tylko Wikingowie nadbałtyccy, ale Normanowie znad kanału La Manche, poprzez nawiązywanie do świątyni Grobu Pańskiego w Jerozolimie i jej rotundowej formy, byli ściślej związani z tradycjami kościoła wschodnio-chrześcijańskiego, niż kraje związane politycznie i kulturowo z Cesarstwem Niemieckim i kościołem rzymskim, gdzie budowano kościoły zasadniczo na planie krzyża łacińskiego.

Wracając na Bornholm - wiek wcześniej w Engegård, oddalonym niespełna dwa kilometry od kościoła w Nylars, złożono w ziemi skarb, w którym znalazły się m.in. denar Bolesława Chrobrego typu "Princes Polonie" oraz jego "denar ruski", dwa denary czeskiego króla Brzetysława I i denar Mieszka II - prawdopodobnie ostatniego polskiego władcy, zatrudniającego gwardię wareską. Znalezisko z Engegård z 1863 roku uznane zostało przez archeologów jako zdeponowany po 1038 roku (tzw. terminus post quem) wikiński skarb. Był to najpóźniej złożony skarb wikiński na tej wyspie i jednocześnie największy - zawierał 859 monet oraz srebrne siekańce o wadze 925 gramów. Otwiera on pod numerem 1 duński katalog skarbów średniowiecznych, tzw. DMS (Danmarks middelalderlige skattefund). 

Fakt ten wskazywałby na kontakty państwa pierwszych Piastów z Bornholmem i to niekoniecznie natury handlowej, jak "odruchowo" klasyfikowane bywają przez naszych archeologów depozyty monet. Denary Chrobrego, znajdowane także na Gotlandii, mogły trafić do Skandynawii wraz z powracającymi z Polski po upadku państwa pierwszych Piastów w 1038 roku wikińską rycerską arystokracją. I być może z nią należy również wiązać przyczynę powstania rotund bornholmskich. 

Symptomatyczny zanik depozytów srebrnych siekańców w Polsce w drugiej połowie XI wieku potwierdzałby zakończenie przez polskich władców opłacania srebrem wojskowych najemników ze Skandynawii. Po okresie powstań ludowych w latach 1030-tych, władcy piastowscy z jednej strony zrezygnowali z utrzymywania organizacji państwowej opartej na obcej sile, z drugiej zaś odbudowę chrześcijaństwa oparli na współpracy z kościołem rzymskim, rezygnując z liturgii słowiańskiej i z obrządku wschodniego.

Jak wiemy z kroniki Galla Anonima, Bolesław Chrobry "... miał zaś dwunastu przyjaciół i doradców ...; z nimi też poufalej prowadził tajne narady w sprawach królestwa". Kim była ta ścisła elita, nie tylko zresztą rządowa, ale i towarzyska ("... z którymi oraz ich żonami, lubił ucztować ...") - nie wiemy. Jak ważną była ona dla Bolesława Chrobrego i jak bardzo o nią dbał, świadczy informacja Galla Anonima, że "Dwór zaś swój tak porządnie i tak okazale utrzymywał, że każdego dnia powszedniego kazał zastawiać 40 stołów głównych ...". Zauważmy, że na tzw. tingach - nordyckich zebraniach ludowych powoływano sądy, ze zwyczajową liczbą 12 ławników, zgodną z mitologiczną ilością głównych bogów nordyckich i liczbą sędziów (najwyższych kapłanów) w otoczeniu boga Odina. W sadze o Egillu Skallagrímssonie wymieniona jest liczba 12 berserków (wojowników) jako właściwa wielkość drużyny dla osobistej ochrony króla. W sadze o Hrolfie Kraki król Aldis miał 12 berserków, pomagających mu w obronie swego królestwa. Jeżeli wybór przez Chrobrego doradców w liczbie dwunastu nie był przypadkowy, to nie należy sądzić, żeby ważył się on szukać paraleli w Chrystusie i dwunastu apostołach.

Z kościoła w Valleberga (Skania) pochodzi wykonana pod bizantyjskimi wpływami chrzcielnica, na której umieszczono m.in. wizerunek Chrystusa w nimbie krzyżowym (zdjęcie z prawej). Kościół i chrzcielnica, wykonane w kamieniu wapiennym, datowane są na drugą połowę XII wieku. Jest to jedyny w Skanii kościół, który pierwotnie zbudowany był w formie rotundy. Należy on do diecezji Lund, której katedra - jak sądzą niektórzy historycy sztuki, dostarczyła pewnych inspiracji architektonicznych, a może w części i wykonawców, dla kolegiaty w Tumie.

Podobną techniką tak zwanej niskiej płaskorzeźby wykonane zostały nieliczne na ziemiach polskich miniaturowe kamienne ikony, wszystkie tutaj wymienione pochodzące z terenów Grodów Czerwieńskich. Najmłodsza, pochodząca z pierwszej połowy XIII wieku, przedstawiająca Chrystusa w geście błogosławieństwa, odkryta została na grodzisku w Czermnie i należy do zbiorów Muzeum Zamojskiego. W owym czasie, wymieniony po raz pierwszy w "Powieści dorocznej" Nestora pod rokiem 981, wareski gród w Czermnie był w pełnym rozkwicie. Starszą od tej ostatniej, bo z przełomu XII/XIII wieku, jest (zaginiona po 1945 roku) kamienna ikona z Gródka nad Bugiem, przedstawiająca Matkę Boską z Dzieciątkiem. Zapewne jeszcze starszą, datowaną na XII wiek i także w stylu rusko-bizantyjskim (mimo widniejącego nad głową krzyża "łacińskiego"), jest kamienna ikona popiersia Chrystusa z Bełżca, znajdująca się obecnie w Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie (na zdjęciu z lewej).

Pamiętajmy, że rezerwowany przez niektórych historyków wyłącznie dla chrześcijaństwa zachodniego i katolicyzmu "krzyż łaciński", popularny był również we wczesnym średniowieczu w Bizancjum, jak widać na poniższej złotej monecie (solidus) z około AD 797-802, bitą przez cesarza Konstantyna VI, przedstawiającą jego matkę Irenę, dzierżącą w prawej dłoni tak zwany globus krucyfiksowy (łac. globus cruciger), a w lewej berło.


Zwróćmy uwagę, że niedokończone po 1038 roku budowy palatium książęcego w Gieczu i bazyliki katedralnej w Kałdusie wskazują, że razem ze zniszczonym Gnieznem i tracącym po tym roku na znaczeniu Ostrowiu Lednickim, te cztery stołeczne grody były prawdopodobnie największymi skupiskami elit wikińskich w Polsce. Poznań jako siedziba biskupstwa misyjnego, bezpośrednio podległego Rzymowi, mógł nie być obsadzony drużyną wikińską. 

Elity wareskie były prawdopodobnie wewnętrznymi przeciwnikami umacniania się władzy królewskiej Mieszka II, który zaraz po śmierci swojego ojca, Bolesława Chrobrego w 1025 roku, koronował się na króla Polski. Były one zapewne związane z konkurującym do tronu polskiego, jego starszym półbratem, księciem Bezprymem. To zapewne dzięki gwardii wareskiej Bezprym miał wsparcie polityczne i militarne na dworze książąt ruskich w Kijowie, co umożliwiło mu przejęcie w AD 1031 władzy w Polsce. Mieszko II schronił się wówczas w Czechach, a jego żona, królowa Rycheza Lotaryńska, wraz z dziećmi, została zmuszona do wyjazdu z Polski.

To z tą arystokracją wareską definitywnie rozstał się, stawiający na związki z Cesarstwem Niemieckim Kazimierz Odnowiciel, który po trzech latach powrócił do Polski i przejął z pomocą Niemiec władzę królewską. Król rozprawił się także z mazowieckim Masławem (Miecławem) - rycerzem o być może o wikińskich korzeniach. Związki Polski i Cesarstwa były królowi bliskie nie tylko ze względu na swoją matkę Rychezę, ale również z uwagi na swoje wykształcenie (doszedł do stanowiska diakona), pobrane w jednym z dwóch klasztorów benedyktyńskich w Cluny (miał tam przybrać imię Charles) lub w Dijon. Matka Kazimierza, Rycheza Lotaryńska, została po śmierci beatyfikowana. Oto powyżej, przedstawiający ją, XIV-wieczny obraz, znajdujący się obok jej sarkofagu w katedrze w Kolonii.

Trzeba też pamiętać, że w żyłach polskiego króla Kazimierza Odnowiciela, tak jak i pozostałego jego rodzeństwa, płynęła także krew "bizantyjska", czyli grecka. Ich prababką bowiem była grecka cesarzowa Niemiec, Teofanu. Ich ciotką zaś była, też z grecką krwią i niewątpliwie kulturą, przeorysza klasztoru w Essen, o imieniu Teofanu (w polskiej Wikipedii nieprawidłowe, zlatynizowane imię).

Czy bornholmskie rotundy nie są aby śladem po wikińskich załogach polskich grodów, albo raczej po jarlach - dowódcach tych grodów, którzy ufundowali te rotundy?

W Darłowie istnieje jedna z pięciu znanych na Pomorzu średniowiecznych rotund. Na architektoniczne podobieństwo darłowskiej  kaplicy św. Gertrudy do bornholmskich rotund zwrócił uwagę w 1892 roku Ludwig Böttger, architekt państwowy i autor monografii o zabytkach sztuki i architektury na Pomorzu Środkowym ("Die Bau- und Kunstdenkmäler der Provinz Pommern", Stettin 1892, 3. Theil, skąd pochodzi ilustracja obok). 

Pomorski historyk sztuki Franz Kugler w 1840 roku uznał darłowską rotundę za  jedną z najpiękniejszych budowli pomorskich z przełomu XIV/XV wieku. Przeprowadzająca w 1961 roku konserwację tej budowli Iwona Strzecka doszła do wniosku, że  jej architektura świadczy o zawartych w niej wpływach skandynawskich. Należy liczyć się z tym, że fundatorem świątyni mógł być, urodzony i zmarły w Darłowie książę Eryk Pomorski (1382-1459), król Danii, Norwegii i Szwecji.

Oprócz związanego z historią Skandynawii Darłowa "bornholmskie rotundy" powstały jeszcze w czterech innych miastach Pomorza - w Wołogoszczy (Wolgast), Goleniowie, Koszalinie i Słupsku. Kaplice - rotundy w Wołogoszczy i Koszalinie - podobnie jak w Darłowie, noszą wezwanie św. Gertrudy, podczas gdy patronem świątyń w Goleniowie i Słupsku był św. Jerzy.


Ośmioboczna, na planie centralnym, kaplica w Goleniowie (ilustracja powyżej) nie przetrwała do czasów współczesnych, zachowały się jednak dobrze, odkryte w 2004 roku dzięki staraniom Ewy Aberbuch, jej fundamenty. Podobnie, jak w przypadku wszystkich pozostałych rotund pomorskich, kaplica w Goleniowie stała poza murami miejskimi, na podgrodziu, w słowiańskiej osadzie Wyk. Jej wygląd zachował się na rycinie miasta z mapy Lubinusa, z początków XVII wieku.

Oto z boku jeden z ośmiu zachowanych do dzisiaj w Szwecji kościołów - rotund, w Skörstorp, w regionie Västra Götaland (foto: Sanfrid Welin, 1890).

Na wyraźne związki etymologiczne polańskiego Gniezna z wareskim Gniezdowem wskazuje już Kronika Galla Anonima, gdzie autor pisze o nazwie Gniezna, która "po słowiańsku znaczy tyle co gniazdo", czyli w języku ruskim "gniezdo". Wypada tutaj przypomnieć, że pod samym Gnieznem ulokowana była, dzisiaj już nie istniejąca, wieś o nazwie Waręgowice, znana z dokumentu z 1291 roku jako posiadłość książęca pod nazwą Warangowicz. Czyżby pierwotna kolonia gwardii wareskiej Mieszka I ? Szkoda, że w dotychczasowych badaniach nad początkami państwa polskiego pominięto próbę identyfikacji i lokalizacji tej wsi, w celu przeprowadzenia badań archeologicznych w kwestii przecież zasadniczej, jaką jest zakres obecności elit skandynawsko-wareskich w Polsce u progu narodzin państwa.

W pasie pomorskiego wybrzeża, w pobliżu jeziora Sarbsko i wsi Sarbsk, istnieje wieś o nazwie Bargędzino, po kaszubsku Bargãdzëno. Bargend- (Bargãd-) - rdzeń tego toponimu, fonetycznie nie jest odległy od staronordyckiego rdzenia Borgund- w toponimie Borgundarhólmi (w Knýtlinga saga), czyli dzisiaj Bornholm.  Nie należy wykluczać, że toponim Bargędzin może mieć nordyckie pochodzenie, tak jak etnonim Burgundowie.

Natomiast z etnonimami Serbowie i Serbołużyczanie należy wiązać następujące toponimy, rozprzestrzenione od Dolnego Śląska, przez Wielkopolskę po Pomorze. Oto ich przykłady: Dolny Śląsk - Sarby (koło Ziębic), Serby i Stare Serby (koło Głogowa); Wielkopolska - Pasierby (koło Gostynia), Sarbia (koło Wągrowca), Sarbiewo (koło Gorzowa Wielkopolskiego), Sarbia i Sarbka (koło Czarnkowa); Pomorze - Sarbsko (Serbskô to po kaszubsku państwo Serbia), Sarbsk, Sarbinowo (koło Koszalina),  Sarbia (koło Trzebiatowa); także na Mazowszu - Sarbiewo, koło Płońska. Końcówka -sk w niektórych tych toponimach wskazywałaby na rusko-wareskie wpływy językowe. Toponimy o zbliżonej fonetyce, być może także etymologii, znajdują się również w Skandynawii: Sörby (Östergötland, Szwecja) i Sørby (Vestfold, Norwegia). "Sør" po norwesku znaczy "południowy".

W odkrytych w pobliżu Grødby na Bornholmie grobach mężczyzn, kobiet i dzieci, datowanych według znalezionych tam monet na lata 1047-1076, natrafiono między innymi na słowiańsko-wikińskie kabłączki skroniowe. Sama nazwa Grødby, czyli Grød-by posiada intrygujący przedrostek grød-, prawdopodobnie pochodzący od starosłowiańskiego słowa gradъ, czyli dzisiejszego gród. Germańskim odpowiednikiem tego przedrostka jest *gard i *gart, jednakże nazwa "Grødby" jest bliższa słowiańskiemu źródłosłowowi. Zauważmy, żę w wymarłym języku połabskim na męża mówiło się "tjarl". Czy mogło to mieć coś wspólnego z przypuszczalnie powszechnymi ożenkami Skandynawów (ogólnie - "jarlów") ze Słowiankami?

Fotografia obok (źródło: nordenskirker.dk) przedstawia pochodzący z pobliskiego Grødby kamień runiczny z czerwonego piaskowca, o wysokości 255 cm (szczyt jest ukruszony), datowany na lata 1050-1150, jaki znajduje się w romańskim kościele Aakirke, bornholmskiej największej świątyni, czasami zwaną katedrą. Na kamieniu wyryte zostały następujące słowa: "Thorfast i Troels i Bove umieścili te słowa na cześć ... i brata. Bóg i Matka Boska pomagają ich duszom ..." Czyż ci, zamieszkujący ze Słowiankami w Grodby chrześcijańscy autorzy tej inskrypcji nie mogli być powracającymi z Polski około AD 1050 przechrzczonymi Wikingami?

Należy pamiętać, że dobre relacje Kazimierza Odnowiciela z Cesarstwem Niemieckim, dzięki którym przecież w AD 1040 powrócił w Polsce do władzy, nie zahamowały bliskich związków tego króla i jego syna Bolesława Szczodrego z Księstwem Kijowskim. W interesującej nas tutaj kwestii współistnienia w Polsce kościoła rzymskiego i ortodoksyjnego w XI wieku są fakty wskazujące na równoprawność obydwu wyznań, jak na przykład to że obydwaj królowie obrali sobie za żony księżniczki wyznania prawosławnego: ten pierwszy w AD 1041 wspomnianą wyżej Dobroniegę Marię, ten drugi w AD 1068 Wyszesławę Światosławówną. Świętosława Swatawa, córka Dobroniegi, zapewne również wychowana w obrządku wschodnim, jak wspomniałem wyżej, wyszła w AD 1062 za czeskiego księcia Wratysława II. Zauważmy, że wyniesione przez Odnowiciela w szkole benedyktyńskiej nauki i wartości nie stanęły naprzeciwko jego łacińsko-bizantyjskiemu małżeństwu, bowiem sam ten ruch monastyczny głęboko czerpał z tradycji kościoła wschodniego.

Na praskim Wyszehradzie, pod fundamentami bazyliki św. Wawrzyńca, pozostały relikty po przedromańskiej rotundzie na planie kwadratu, z trzema absydami, datowane na AD 1070-1080. Niektórzy czescy archeologowie widzą w niej wpływy ottońskie, a także podobieństwo z reliktami pod kościołem św. Salwatora w Krakowie. Inni uznają tą budowlę za przykład architektury bizantyjskiej, spotykanej poza Bizancjum również na Bałkanach i rzadziej we Włoszech. Interesujące są zachowane płytki posadzki z tej rotundy, przedstawiające m.in. w reliefie bizantyjskie gryfy.

Najstarszą w Czechach rotundą, a przy tym najstarszą chrześcijańską świątynią w tym kraju był powstały w połowie IX wieku kościół św. Klemensa - papieża w Lewym Hradecu. Prawdopodobnie tam, oprócz Rzymu, trafiły relikwie patrona, które sprowadzili z Krymu Cyryl i Metody. Byłby to zapewne pierwszy znany kościół w Czechach, w którym  liturgia prowadzona była w języku starosłowiańskim.

Przywołałem tutaj zaledwie część przykładów wspólnego, bizantyjskiego rodowodu w architekturze przedromańskiej Czech i Polski, którego impulsy docierały do naszego kraju od czasów misji chrystianizacyjnej Cyryla i Metodego w IX wieku.  Zarówno wpływ bizantyjski jak i czeski na architekturę pierwszych polskich kościołów murowanych w zbiorowej pracy pod redakcją Henryka Samsonowicza "Ziemie polskie w X wieku i ich znaczenie w kształtowaniu się nowej mapy Europy" (Kraków 2000), został całkowicie zanegowany.

Zawyrokowano tam po prostu, że "w najwcześniejszej znanej architekturze piastowskiej nie ma śladów wpływów czeskich". W wawelskiej czteroabsydowej rotundzie dopatrzono się natomiast form "architektury ottońskiej", zawartych m. in. w przywołanej tam katedrze w Akwizgranie. Form takich nie znaleziono jednak w faktycznie istniejących reliktach tej rotundy, ale zostały one wykreowane w stworzonej w 1983 roku hipotezie o większej wysokości absyd tej budowli, sprowadzającą jej proporcje "do obiektów z kręgu architektury karolińsko-ottońskiej". Hipoteza ta podpiera się na odcisku drewnianego słupa w przyziemnej części przybudówki do bryły podstawowej, dającej asumpt do teorii, że musiała być ona fragmentem klatki schodowej. Z położenia tego odcisku wcale nie wynika, że tak być musiało.

Ale nawet gdyby miały tam być schody, to fakt taki nie wykluczałby, że mogły one na przykład prowadzić na emporę (galerię), tą typową dla architektury wschodniej (bizantyjska bazylika, żydowska synagoga) konstrukcję. Tym bardziej wyimaginowane jest przyjęte w tej hipotezie kolejne założenie, że hipotetyczne schody łączyły aż trzy kondygnacje. Czyż trzeba dodawać, że "skonstruowano" je czysto spekulatywnie (do czego nie upoważniają zachowane relikty), aby osiągnąć wymarzone "ottońskie proporcje" budowli? Nie odkryto więc dowodu archeologicznego, ale w dążeniu do udowodnienia przyjętej tezy wykreowano go, zgodnie z "klinicznymi" zasadami tworzenia błędu poznawczego.

Przyjrzyjmy się genezie zbudowanego na przełomie X/XI wieku w formie jednoabsydowej rotundy kościoła św. Benedykta w Krakowie-Podgórzu. Poniższa ilustracja jest próbą odtworzenia jej oryginalnej bryły (źródło: "Kraków 1000 lat temu" ex Gloria.tv).


Zachowane ślady pierwotnej konstrukcji kościoła wskazują na bliskie związki architektoniczne z obiektami z wczesnośredniowiecznej aglomeracji osadniczej w morawskich Mikulczycach (hradiště Mikulčice). To stamtąd pochodzi jeden z najstarszych  kościołów naszych południowych sąsiadów jakim jest, przetrwały do dzisiaj w zasadniczo niezmienionej formie, datowany na IX/X wiek kościół św. Małgorzaty Antiocheńskiej w Kopczanach (Kopčany). Patronką jest wczesnochrześcijańska święta prawosławna (gr. Hagía Marína), pochodząca z bizantyjskiego miasta Antioch. Mimo, że papież Gelazjusz I w AD 496 zakwestionował istnienie jej jako męczenniczki, to jej kult utrwalił się później również w tradycji katolickiej. Kościół św. Benedykta w Krakowie wydaje się być przykładem związków kulturowych wczesnośredniowiecznych Moraw i Małopolski z prądami cywilizacyjnymi płynącymi ze Wschodu.

Czy na tle znacznie lepiej w Czechach niż w Polsce udokumentowanych żywych prądów kulturowych można tak łatwo, jak to czynią historycy odcinający się albo zacierający czeskie wpływy w Polsce, eliminować ewentualność że część tego nurtu kulturowego (religia, architektura, sztuka, piśmiennictwo), jak w zasadzie działania naczyń połączonych, przepływała z naczynia bardziej pełnego kulturowo i ludnościowo (Czechy) do pojemnika bardziej pustego, czyli bardziej "chłonnego", jakim była Polska na przełomie X/XI wieku? Gęstość zaludnienia, dobrze skorelowana z intensywnością gospodarki, była w owym okresie w Czechach i na Morawach niemal dwukrotnie wyższa niż w Polsce. A że naczynia te od czasów państwa Wielkich Moraw (poprzez Śląsk i Małopolskę) były ze sobą różnymi kanałami połączone, nie trzeba zgłębiać praw fizyki, żeby zauważyć liczne czeskie ślady kulturowe we wczesnośredniowiecznej Polsce.

Post scriptum (2022):

Temat słowiańskiej architektury kościelnej na Bornholmie i w południowej Szwecji poruszył badacz duński Jan Eskildsen w szkicu zatytułowanym "Medieval Rotundas in Central and Eastern Europe. Early medieval exchange of architecture and possible eastern orthodox influence" (Średniowieczne rotundy w Europie Środkowo-Wschodniej. Wczesnośredniowieczna wymiana trendów w architekturze i możliwe wpływy prawosławia wschodniego), opublikowanym na portalu Academia w 2020 roku.

3 komentarze:

  1. Zdecydowanie zgadzam się z tezami artykułu. Podobne wnioski można wysnuć z dyskusji na Tarace, której lekturę polecam :

    :http://www.taraka.pl/nie_bylo_chrztu_polski#permaid19087

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkie dzięki za zwrócenie uwagi na nieznany mi wcześniej portal, a w nim bardzo interesujący artykuł Piotra Wojnara "Nie było chrztu Polski w 966 roku" i ożywcza intelektualnie i stymulująca dyskusja pod nim.

    Jakąż rewolucję w dostępie do wiedzy i możliwości swobodnej wymiany myśli wprowadził internet! Obnażył jednocześnie, jak bardzo dogmatyczni stają się niektórzy nasi eminentni historycy, okopani na tych samych od kilku generacji pozycjach, operujący do cna przeżutymi sloganami i "prawdami oczywistymi", a niezdolni do bezstronnego ważenia dostępnych nauce faktów i do logicznego formułowania argumentów. Brawo młodzi (duchem i umysłem)!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.

    OdpowiedzUsuń