Przykładem wtórnego wykorzystywania przez pomorskich Gotów (ogólnie - Normanów), sprowadzanych przez nich rzymskich wyrobów jest, wydobyty w 1986 roku we wsi Łubiana koło Kościerzyny, skarb (foto poniżej: "Rzemieślnicy czy artyści?", katalog z wystawy, Muzeum Archeologiczne w Gdańsku, 2016). Składa się on z około 2000 przedmiotów z brązu i żelaza, datowanych na okres od końca I wieku p.n.e. do połowy V wieku n.e. Cały skarb znajdował się w rzymskiej misie brązowej, przykrytej 27 żelaznymi grotami włóczni i żelazną rękojeścią jednosiecznego miecza. Groty te prawdopodobnie miały charakter magiczny i stanowiły zabezpieczenie przed wydobyciem skarbu przez niepożądane osoby. Zawartość tego znaleziska w formie pogiętych i pokruszonych fragmentów z brązu, o łącznej wadze około 14 kg, w tym kawałków z około 300 zapinek, kabłąk z ataszami od wiadra, pogięty czerpak, uchwyty od naczyń, okucia rogów, 3 monety, wisiorek, imacze, sprzączki, igły, szpile, ostroga, okucia pasa, ozdoby, nity, kilka narzędzi, pogięte blachy naczyń i około 5 kg bryłek już stopionego brązu najwyraźniej przygotowana była do miejscowego przetopienia jako surowiec pod przyszłe wyroby z brązu.
Nawiasem mówiąc, nie wydaje się dostatecznie zbadana, a zatem i uzasadniona hipoteza formułowana przez wielu historyków i archeologów, jakoby zanik osadnictwa w środkowej Europie w VI wieku wynikał z opuszczania tych terenow w poprzednich wiekach przez dotychczas zamieszkującą je ludność.
Interesującą jest skandynawska zapinka z brązu, pochodząca z wikińskiego emporium w słowiańskim Menzlinie, datowana na lata 890-900 (foto powyżej: Felix Biermann, 2022 - "Slawen und Wikinger in Pommern"). Figura kobiety podkreśla jej kobiece cechy - duże oczy, usta i piersi, podkreślona talia.
Ta ostatnia popularnie zwana jest tylko "sztuką wikińską", ale jest to niesprawiedliwe, zawężające określenie, jeżeli weźmiemy pod uwagę wikińską technologię wyrobu broni, budowy statków morskich, żeglugi i handlu - ogólnie kulturę morską, sztukę tak dyplomacji, jak i wojenną, organizację społeczną, prawo i zwyczaje, literaturę utrwaloną w później spisanych sagach nordyckich itd.
Zauważmy, że z perspektywy okupujących środkową Szwecję (Wschodnia Gotlandia - Östergötland i Gotlandia) plemion gockich, południowe tereny Półwyspu Skandynawskiego były dla nich rubieżą, krańcem ich stałego lądu, stąd dali im nazwę "Skandza" (łac. Scandza), dzisiaj Skandia.
Tworzące
się "współwierzenia"
i utrwalające się "współtradycje" usankcjonowali zapewne pierwsi jarlowie wikińscy, z których wyłoniła
się
dynastia ruskojęzycznych
Rurykowiczów. Wareski książę
Igor Rurykowicz
przysięgał cesarzowi bizantyjskiemu na Peruna (Pieruna) - chyba
najpotężniejszego z bogów słowiańskich, dotrzymać zawartej w AD 944
z Bizancjum umowy polityczno-handlowej.
Bóg Pierun to odpowiednik nordyckiego boga Thora. Słowo angielskie "Thursday", niemieckie
"Donnerstag" wywodzi się, podobnie jak połabskie "perunь
dьnь" od bogów - gromowładców Thora i Peruna. Pierun był bogiem czczonym w całej Słowiańszczyźnie, a także wśród plemion bałtyjskich. Wspomniany wyżej Marcin Bielski, kiedy opisywał państwo Mieszka I, dodał że pośród wielu innych "błazeństw pogańskich" ludzie "chwalili y Pioruna". Opisując miejsce święte Prusów kronikarz odnotował: "Po iedney stronie drzewa onego był ieden Bałwan, który zwali Pieruno, Piorunowi ku czci ...".
Nie narodził się chyba jeszcze historyk, który zechciałby podjąć poważnie
ten nadal "gorący kartofel", jakim jest interesujący temat
współprzenikania mitologii (a szerzej, kultury) nordyckiej (germańskiej) ze słowiańską. Wszelkie
takie, rzucające się w oczy wzajemne związki, badacze krótko załatwiają tezą,
że to musi być wynik wspólnych korzeni indoeuropejskich sprzed kilku tysięcy lat, wykluczając możliwość współprzenikania kulturowego i etnicznego Słowian i Normanów od początków wczesnego średniowiecza po XI wiek. W większości dzieł polskich historyków
Wikingowie postrzegani są jednostronnie, nieobiektywnie i sloganowo - głównie jako barbarzyńcy, rozbójnicy i oprawcy.
Oto mapa ekspansji wikińskich w Europie we wczesnym średniowieczu (źródło:
Bengt Wandbring "Historien sedd från Vestergötland", 2016). Obecność Wikingów we wszystkich zakątkach morskich Europy nie była ani przypadkowa, ani chaotyczna, jak fałszywie wnioskują niektórzy historycy. Wręcz przeciwnie, dynamika poruszania się Wikingów nie tylko po szerokich akwenach, ale i wzdłuż rzek, w głąb śródlądzia wskazuje, że wyprawy te były dobrze przygotowane i miały charakter przedsięwzięć głównie o wymiarze polityczno-strategicznym, a nie awanturniczym - jak widzi to znaczna część badaczy.
Epoka Wikingów była dla Skandynawów okresem niezwykle ekspansywnym, a dzięki swojej mistrzowskiej sztuce szkutniczej i żeglarskiej przemieszczali się na swoich statkach po olbrzymich i odległych od siebie akwenach. Najazdy Wikingów w odległych krajach miały nie tylko, a nawet nie tyle charakter militarny, co przede wszystkim handlowy. Wielu Normanów wyemigrowało wówczas na stałe i osiedliło się w obcych krajach, co nazywali landnam, oznaczające 'przysposobienie ziemi'. Termin ten wskazywał, że Normanie osiedlali się w miejscach niezagospodarowanych jeszcze, przynajmniej według ich kryteriów, przez ludność lokalną.
Wikingowie-Waregowie byli obecni w rejonie Kaukazu i Morza Kaspijskiego już w X wieku. Jedną z kolejnych wypraw wojskowo-handlowych, jaką podjęli w tamte strony i dalej, w kierunku Persji, pod przywództwem
Ingwara Obieżyświata (Yngvarr víðförli) była ta z lat 1036-1042. Podróż podjęto trzydziestoma statkami ze środkowej Szwecji, przez Bałtyk i Wołgę, do Morza Kaspiskiego. W Gruzji zostali zmuszeni do podjęcia bitwy, którą przegrali. Do Szwecji powrócił tylko jeden statek, a wiadomość o klęsce wyprawy rozniosła się po Skandynawii i Europie.
Adam z Bremy uznał tę katastrofę za karę boską za odrzucenie przez
Emunda Starego, króla Szwecji, Adalberta z Bremy jako biskupa misyjnego w tym kraju i podtrzymanie w tej roli Osmunda (
Asmuðær), biskupa na dworze króla. Król Szwecji przeciwny był dominacji kościoła niemieckiego w swoim kraju. O zagadkowym, służącym na dworze króla Emunda Starego biskupie Osmundzie, który według Adama z Bremy "został wyświęcony przez arcybiskupa w Polanii (
Polaniae archiepiscopo)", wspominam w artykułach "
Zagadka bornholmskich rotund" i "
Słowiańskie klasztory benedyktyńskie".
Fakt, że kronikarz ten nazywał jeszcze wtedy (lata 1073-1076) Polskę Polanią, a Polaków Polanami, potwierdza inny passus z jego dzieła: "Decies maior esse fertur, quam nostra Saxonia, praesertim si Boemiam et eos qui trans Oddaram sunt Polanos, quia nec habitu, nec lingua discrepant, partem adieceris Sclavaniae", czyli: "Mówi się, że jest [Sklawenia] dziesięciokrotnie większa od naszej Saksonii, zwłaszcza jeśli wliczyć do niej Czechów i Polan za Odrą, gdyż nie różnią się oni ani zwyczajem, ani językiem".
Powróćmy do wikińskich, a właściwie wareskich - bo chodzi o szwedzkich Wikingów, podróży poza granice Europy wschodniej. Oto poniżej kamień ze Smiss na Gotlandi, z wizerunkiem wikińskiego żaglowca z wojami na pokładzie (zabytek w zbiorach Historiskamuseet, Sztokholm). Widoczne są, charakterystyczne dla statków wikińskich, podniesione stewy rufowe i dziobowe, zakończone ozdobnymi figurami zwierzęcymi.
Trudno powiedzieć, co reprezentuje podobna jak wyżej sylwetka żaglowca, na fasadzie kościoła Świętego Krzyża (
Surb Khach yekeġetsi) w dalekiej Armenii, na wyspie Achtamar, obecnie
Ahtamar, Turcja (foto: Hartmut Landwehr). Ta bizantyjsko-ormiańska świątynia została zbudowana w latach 915-921. Architektura kościoła oparta jest na formie wypracowanej w Armenii kilka wieków wcześniej. Najbardziej znanym przykładem jest
kościół św. Rypsymy w Wagharszapacie.
Cesarstwo Bizantyjskie i perskie królestwo Sassanidów podzieliły Armenię w latach 387 i 428. Zachodnia Armenia znalazła się pod panowaniem Bizancjum, a wschodnia Armenia znalazła się pod kontrolą Sasanidów. Nawet po ustanowieniu ormiańskiego królestwa
Bagratydów, części historycznej Armenii i obszary zamieszkane przez Ormian nadal znajdowały się pod panowaniem Bizancjum.
Z uwagi na obecność gwardii wareskiej w Bizancjum już od około VII wieku, można przypuszczać, że żaglowiec z Achtamar przedstawia łódź wikińską, na tle bizantyjsko-ormiańskiego programu dekoracyjnego na fasadzie tego kościoła.
Archeologowie Ion Tentiuc i Valeriu Bubulici, z
Narodowego Muzeum Historii Mołdawii w Chisinau, badający okres wczesnośredniowieczny w swoim kraju, słusznie zauważają, że "Pojawianie się/gromadzenie, ukrywanie i nieodnajdywanie skarbów wiąże się z procesami społeczno-gospodarczymi i politycznymi tego okresu, z penetracją enklaw Wikingów na terenach karpacko-dniestrzańskich. Ci przemieszczali się znad Bałtyku starym szlakiem handlowym wzdłuż Wisły i Dniestru nad Morze Czarne, na Bałkany, do Bizancjum czy kalifatu arabskiego, by dostać się do Konstantynopola lub Bagdadu. Wzdłuż tej drogi Skandynawowie stworzyli obozy pośrednie/przystanki, punkty tranzytowe i osady warowne z fosami, wałami ziemnymi i drewnianymi palisadami, które stopniowo przekształciły się w silne ośrodki wojskowo-administracyjne i gospodarcze, prawdziwe proto-miasta, przy budowie których uczestniczyły również lokalne społeczności wschodnio-romańskie" ("Early medieval hoard of forging and jewelry tools found at Voloave, Soroca district, Republic of Moldova", 2020).
Już w połowie VIII wieku, czyli przed rozpoczęciem przez Wikingów
zbrojnych napadów na państwo karolińskie, dysponowali oni siecią osad,
grodów, portów i ośrodków rzemieślniczo-kupieckich, z których Wikingowie kontrolowali szlaki morskie w Europie północnej:
Ribe w Jutlandii (najstarsze miasto w Danii),
Birka w Upplandii (Szwecja), Paviken na Gotlandii,
Grobina w Kurlandii (Łotwa),
Stara Ładoga (staronord.
Aldeigjuborg) w północnej Rusi oraz port w Stargardzie Wagryjskim (Starigard, później
Oldenburg). Były to pierwsze zalążki miast w historii tej części Europy. Początki pierwotnego, słowiańskiego grodu w Starigardzie sięgają przełomu VII/VIII wieku. Ciekawie o historii tego grodu (i nie tylko) napisał na swoim blogu Asmund z PDG - "
Starogard Wagryjski" (2011).
Wspomniany wyżej Adam z Bremy, tak pisał o Starigardzie, w zgermanizowanej nazwie jako Aldinburg, w połowie XI wieku: "Aldinburg to wielkie miasto Słowian zwanych Wagriami, położone nad morzem, co się zwie Bałtyckim lub Barbarzyńskim" (Aldinborg civitas magna Sclavorum, qui Waigri dicuntur, sita est iuxta mare, quod Balticum sive Barbarum dicitur). Nie można dziwić się kronikarzowi niemieckiemu, że Bałtyk określił Morzem Barbarzyńskim, bowiem to z tego akwenu Wikingowie i Połabianie dokonywali napadów na Hamburg.
Rzućmy okiem poniżej na historyczną mapę Johannesa Janssoniusa z około 1650 roku "
Wagria quae est Pars Orientalis Holsatiae", z położeniem Oldenburga, a pierwotnie Starigardu. Zamieszkały przez słowiańskich
Wagrów Półwysep Wagryjski, wespół z wyspą Fehmarn i z ich głównym grodem Starigardem, od Danii (wyspa Lolland) oddziela tylko kilkunastokilometrowa cieśnina. Zwróćmy na strategiczne położenie stargardzkiego grodu - chociaż w głębii lądu, mającego połączenie z morzem dwiema drogami wodnymi, w kierunku wschodnim i w kierunku zachodnim. Dzisiaj te cieki wodne i akweny istnieją ledwie w stanie szczątkowym. To w Starigardzie, centralnym grodzie Wagrów, odkryto płaskie cmentarzysko szkieletowe z okresu od IX do połowy X wieku, uznane za mające cechy skandynawskie, oraz kurhany z pochówkami szkieletowymi, prawdopodobnie z tego samego okresu, w Poppendorf koło Rostoku.
Niejednoznaczne są oceny językoznawców co do toponimu wyspy Fehmarn, po duńsku Femern. Według niektórych badaczy niemieckich, nazwa wyspy pochodziła od słowiańskich słów "
w morje" - w morzu. Wskazywałaby na to jej nazwa
Vemere, podana przed AD 1172 przez
Helmolda, miejscowego, wagryjskiego proboszcza i kronikarza. Jeszcze inni odwołują się do toponimów
Imbria (Adam z Bremy) oraz
Ymbria (duńska księga podatkowa
Liber Census Daniae), jako źródłosłowu nazwy wyspy Fehmarn. Wskazują oni na ich podobieństwo do
Himbra - starosaksońskiej nazwy północnej prowincji w Jutlandii, obecnie
Himmerland. Zatem obecnie niemiecka wyspa Fehmarn bierze swoją nazwę bądź z języka połabskiego, bądź z duńskiego. Albo tak z połabskiego, jak i z duńskiego. A to dlatego, że litera F w Fehmarn może być słowiańskim przyimkiem "w" w ewolucji toponimów Fimbria - Fremen - Fehmarn. Słowiańscy Wagrowie mogli więc mówić na tą wyspę "
W Imbria". Mieszkańców wyspy Fehmarn w średniowieczu nazywano
imbri (Michael L. Nielsen - "Runic Inscriptions reflecting linguistic contacts between West Slav Lands and southern Scandinavia", Scripta Islandica, 2014, Vol. 65).
To z dawnej prowincji
Himbra prawdopodobnie pochodziło nordyckie plemię
Cymbrów, po łacinie
Cimbri, bliskie fonetycznie starej nazwy tych ziem. To pochodząca od Cymbrów, antyczna nazwa
Półwysep Cymbryjski, jest starsza w źródłach historycznych, niż współczesne określenie Jutlandia, pochodzące od znanego we wczesnym średniowieczu plemienia
Jutów.
Marcin Bielski, polski kronikarz z XVI wieku, odnotował: "Dania niegdyś
Cimbrica Chersonesis zwana, potem
Jucia". Na wagryjskiej wyspie Fehmarn odnajdujemy słowiańskie toponimy -
Lemkendorf, Potgardae, Godescalsthorp, Gollendorf, Taessemaresthorp, Slawesthorp, Zarnaesthorp,
Bartjen jak i skandynawskie -
Daenskaethorp, Jellingsthorp, Wulfen. Była to więc wyspa, jak i cała Wagria, zasiedlona tak przez dominujących liczebnie Słowian, jak i przez mniej licznych, ale lepiej zorganizowanych Normanów. Na wyspie Fehrman, w pobliżu Puttgarden, zidentyfikowano ślady ich osadnictwa z przełomu VIII/IX wieku.
W zaznaczonym na powyższej mapie grodzie Gaarz (Gartz) Wikingowie prowadzili wymianę towarową, o czym świadczą odkryte tam, poniższe (foto: I: Sommerfeld, Museum für Archäologie Schloss Gottorf, Landesmuseen Schleswig-Holstein) atrybuty handlowe - pozostałości składanych wag szalkowych i odważniki (David F. Hölscher, 2018 - "From Prosperity to Oblivion: The Slavic Settlement at Gaarz in Ostholstein". Towarzyszą tym artefaktom między innymi fragmenty srebrnych dirhamów, bitych w imperium samanidzkim - dzisiejszym Uzbekistanie.
W odległym od Gaarz zaledwie o dwa kilometry Heringsdorf odkryto dwa dirhamy. Jeden pochodził z Persji, z miasta
Shachr-e Rey, koło Teheranu. Został wykonany za czasów panowania kalifa
Harun ar-Raschida (763-809). Drugi dirham pochodził z
Bułgarii Wołżańskiej, z około 940 roku. Został wybity za panowania Mika'il ibn Ja'fara.
W Starigardzie i Starej Lubece ślady po Wikingach pozostały jeszcze liczne na początku XII wieku. Z tego okresu pochodzą m.in. żebra wołowe z różnymi napisami runicznymi. Są to m.in. imiona - Thorkill, Thorgeirr, Thorgisl; sentencja „Nie szukaj dulki w morzu, lepiej użyj czubka masztu [do podnoszenia żagla]” (Tak æigi hā ā hafi ūti, tak heldr hūn); konstatacja „Pái ma dobry nóż” (Pā(i) ā knīf gōðan).
Później, od XII wieku, przybywali tu również osiedleńcy z Saksonii i Fryzji, którzy z czasem zupełnie zgermanizowali słowiańską ludność. Jeszcze w 1580 roku, w Burg - głównym mieście wyspy, ustanowiono, że "żaden chłopiec wendyjskiej krwi nie może zostać przyjęty na ucznia" (... dass keine Knabe wendischen Geblüts als Lehrling aufgenommen werden durfte). Podał tą informację niemiecki badacz historii wyspy, Peter Wiepert ("Slavische Spuren auf Fehmarn", Zeitschrift für Slavische Philologie, 1934. Vol.11. No.1-2). Oto widok na muzeum w Burg, imienia Petera Wieperta, w tle kościół św. Mikołaja.
Osady i grody wikińskie, czy słowiańsko-skandynawskie, nie były jakimiś skleconymi ad hoc kryjówkami i bazami wypadowymi, dla uprawiania profesji "chodzenia na wiking", czyli wypraw morskich w celach rozboju i plądrowania - jaką to łatkę etymologiczną przykleili Wikingom polscy badacze i przestali pisać ich z dużej litery, jak Normanów, Waregów czy Skandynawów, ale tak, jak się pisze nazwę zawodów, czyli z małej litery.
Zauważmy, że wikińskie określenie "fará i vikingu" - dosłownie: "udać się na daleką wyprawę", oznaczało podjąć się podróży do dalekich zatok (vik - zatoka), bez przesądzania jak ona przebiegnie, czy pokojowo i handlowo, czy też wojennie. Starigard, czyli w dzisiejszym polskim Stargard Wagryjski, jest dobrym przykładem wikińskiego miasta i portu, schowanego w głębi lądu, a jednocześnie mającego doskonałe, alternatywne połączenia żeglowne z morzem.
Zaprzeczeniem ukutego przez historyków fałszywego schematu o "wikingach - piratach", są nie tylko liczne artefakty wskazujące, że w strefie Bałtyku byli bardziej handlowcami i przedsiębiorcami, aniżeli wojownikami. Dowodem tego jest, między innymi, wrak największego, znanego dotychczas, statku towarowego Wikingów. Ten napędzany głównie żaglem statek, w 2017 roku został wydobyty z dna Zatoki Wismarskiej, 40 kilometrów na południowy wschód od Stargardu Wagryjskiego. Badania wykazały, że drewno sosny (z elementami dębowymi), z którego wykonano kadłub, zostało ścięte w 1188 roku, w zachodniej Szwecji. Jego długość wynosi około 24 metry, a szerokość około 7 metrów. Ładowność statku mogła wynosić aż około stu ton!
Jednostka ta była przeznaczona do przewozu ładunków szczególnie ciężkich, na przykład kamieni. Wiemy, że wydobywany na wyspie Olandii kamień wapienny był już w owym okresie eksportowany do wielu krajów Europy, znany jako doskonały materiał na budowę kościołów i zamków. Oto rekonstrukcja graficzna lewej burty tego żaglowca handlowego (źródło: scinexx.de das Wissenmagazin, © Massimiliano Ditta, 2019).
Nie był to jedyny statek, wydobyty pod Wismarem w tamtym roku. Jeszcze dwa inne wraki statków wikińskich zostały wówczas podjęte z dna zatoki - jeden z płaskim dnem, drugi o smukłym kadłubie, być może o charakterze wojennym. Naukowcy pracują nad ich konserwacją, identyfikacją i opisem.
Z kolei na północny zachód od Wagrii i wcześniej, bo w 2000 roku, w rzece Schlei, w pobliżu miasta Szlezwig, wydobyto inny wrak statku, z podobnego okresu, jak ten z Wismaru. Drewno dębowe kadłuba pochodziło ze wschodniego wybrzeża Jutlandii i zostało ścięte po AD 1169. Jego długość wynosiła około 15 metrów, a szerokość około 4 metrów. Klepki łączone były żelaznymi nitami, uszczelniane wełną owczą. Statek miał ślady wielokrotnego naprawiania i długiego okresu eksploatacji. W korycie tej części rzeki odkryto jeszcze dwa inne wraki handlowych statków wikińskich z XI i XII wieku (Fahrdorf, Karschau), których szczegóły już tutaj pominiemy.
Dodajmy jednak wizerunek innego, bardziej spektakularnego wraku statku (Haithabu 3), odkrytego w 1980 roku, w pobliskim Haithabu (Hedeby), datowanego na AD 1025, o długości 22.1 m, szerokości 6.25 m i ładowności około 60 ton, którego graficzną rekonstrukcję prezentujemy poniżej (rysunek: Wikinger Museum Haithabu – Stiftung Schleswig-Holsteinische Landesmuseen). Jest to statek typu Knarr.
Knarr (knara) był klasycznym, pełnomorskim statkiem handlowym. Używany głównie w rejsach oceanicznych. Jak ustalono dzięki archeologii eksperymentalnej, był w stanie przepłynąć 75 mil (121 km) w ciągu jednego dnia, a jego załoga liczyła około 10–20 osób. Knarr uzyskiwał średnią prędkość podróżną około 7 węzłów. Tego typu statki rutynowo przemierzały północny Atlantyk, przewożąc zwierzęta gospodarskie, takie jak owce i konie, oraz zapasy do osad nordyckich na Islandii, Grenlandii i Winlandii (Ameryka Północna), a także wożąc towary do swoich emporiów na Wyspach Brytyjskich, w Europie kontynentalnej, w tym wschodniej oraz pośrednicząc w ten sposób w handlu morskim z Orientem.
W świetle wydobywanych w Europie wraków statków morskich, pochodzących z ostatnich wieków pierwszego tysiąclecia naszej ery oraz pierwszych wieków drugiego tysiąclecia, jakże szablonowo i blado wypadają epitety, bo w żadnym wypadku terminy naukowe: "wikingowie - piraci". Europejska archeologia morska niemal nie zna z tego okresu, liczącego pięć wieków, innych wraków statków, niż konstrukcje wikińskie. Świadczy to o kompletnej dominacji na morzu skandynawskich ludów w epoce Wikingów, w epoce, w której dzięki między innymi handlowi zamorskiemu, Europa przeżyła rewolucję cywilizacyjną - tak zwany "renesans karoliński", rozwój miast i powstawanie państw. I to dzięki, a nie mimo cywilizacji morskiej, stworzonej przez Wikingów - jak by chcieli dzisiejsi propagandyści "Europy rzymskiej (narodu niemieckiego)".
Germańskość, jako kryterium etniczne lub językowe, formalnie łączące Franków, Szwabów, Alemanów z Gotami, Anglami i Lombardami, nie miała w tamtej epoce żadnego kulturowego i politycznego znaczenia, bowiem obie grupy germańskie, podobnie zresztą jak to było (i jest, niestety) wśród Słowian, bardziej walczyły ze sobą, niż współpracowały.
Z opisu IX-wiecznej podróży Wulfstana z Hedeby do Truso wiemy, że przebył on statkiem dystans około 480 mil morskich w ciągu 7 dni i nocy, czyli ze średnią prędkością około dwóch i pół węzłów. Trzykrotnie z Danii i dwukrotnie z Norwegii dłuższa była podróż morska do Islandii. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że najodleglejsze od przykładowego Hedeby rejony, do których docierały okręty wikińskie, oddalone były od Danii - jak wybrzeże Palestyny, o 4.000 mil morskich, oznacza to, że hipotetyczny czas nieprzerwanej i najkrótszą trasą podróży morskiej odbytej do takich miejsc, zająłby dwa do dwóch i pół miesiąca. W rzeczywistości pokonanie tak długiej drogi morskiej zajmowało znacznie więcej czasu, z uwagi iż żegluga odbywała się bliżej brzegów morskich, okresowych postojów na tych brzegach i rekonesansów handlowo-grabieżczych w głąb lądu. Można przypuszczać, że powroty załóg okrętów wikińskich do rodzinnych, skandynawskich stron następowały po kilku miesiącach, a nawet kilku latach.
Badania IX-wiecznych szczątków kostnych śledzi, pochodzących z Truso i Budzistowa (Kołobrzegu) wskazują, że część tej ryby łowiona była na pograniczu Bałtyku i akwenów Oceanu Atlantyckiego, czyli zapewne w cieśninie
Kattegat. Śledź stał się już we wczesnym średniowieczu szczególnie cenionym gatunkiem ryby, ze względu na jego zdolność do przechowywania i sprzedawania w dużych ilościach na rynku, duże skupiska
tarła, które zapewniały łatwe chwytanie, oraz wysoką zawartość tłuszczu. Handel śledziem na duże odległości był jednak ograniczony ze względu na ekonomiczny dostęp do soli, która jest niezbędna do konserwacji świeżo złowionego śledzia przed psuciem się. Stąd rodząca się już w końcu VIII wieku rola Kołobrzegu, jako centrum produkcji soli i handlu śledziami.
Podstawowym wyżywieniem załóg w czasie podróży morskich było prawdopodobnie niesolone mięso suszonego przez co najmniej trzy miesiące dorsza (po norwesku
tørrfisk), które może przetrwać w stanie spożywczym nawet kilka lat. Zawiera ono około 85 procent protein, witaminy z grupy B, E i D oraz wapno, żelazo, potas, sód i magnez. "
Saga o Egilu" zawiera wzmiankę o wodzu wikińskim
Thorolfie Kveldulfssonie, który w 875 roku dostarczał suszonego dorsza z Norwegii do Anglii. Suszonego dorsza sprowadzano w średniowieczu z Norwegii także do Polski, znaną u nas pod zgermanizowaną nazwą
sztokfisz, w formie suszonych filetów z dorsza (foto poniżej: Frøy Katrine Myrhol).
W staroangielskim, X-wiecznym poemacie "
Exodus", opisującym
wyjście Izraelitów z Egiptu, autor nazywa ich - z uwagi na nieznane ich przyszłe losy w podróży, "wikingami morza" (
saewicingas), a wędrujących przez pustynię "żeglarzami" (
flotan) - w ten sposób, aby czytany w kulturze nordyckiej poemat był lepiej zrozumiany. W epoce Wikingów, w
języku staroangielskim określano przybyszów czy też najeźdźców skandynawskich wieloma słowami:
æscmann, flotmann, liþsmann, sælida, sæmann, sæsceaþa, sæþēof, scegðmann, ūtwicing. Przykładowo, słowo "
æsc" w tym języku miało trzy znaczenia: jesion, włócznia, statek. "
Æscmann" było też imieniem męskim, prawdopodobnie przyjętym przez osadnika skandynawskiego, znanym w hrabstwie Suffolk, jak wynika ze wzmianki za rok 1066 w Domesday Book,
sporządzonym przez Normanów spisu majatków w podbitej Anglii. W literaturze staroangielskiej termin “
Norðmonna” należy interpretować jako określających raczej Norwegów, niż wszystkich Skandynawów. Duńczycy są tam zwani "
Dene", "
Denisc". Anglicy nazywali swój kraj "
Engleland", czyli "kraj Anglów" -
Anglowie to plemię przybyłe tam z południowej części Półwyspu Jutlandzkiego, zwanej dzisiaj Szleswikiem. Danię natomiast zwali "
Denemearcon", "
Dænmercan".
Słowa "flota" i "liþs" w staroangielskim to statek, łódź; słowo "sælida" to żeglarz, podróżnik; "sæ" to morze; "sceaþa" to szkoda; "þēof" to złodziej; "scegð" to okręt wojenny; wyraz złożony "ūtwicing" to "obcy Wiking", pochodzący od słów "ūt" - "na zewnątrz, poza (czymś), zewnętrzny, dalszy" oraz "wicing" - Wiking (napastnik, bandyta). Określenie "ūtwicing" dotyczyło zapewne ostatnio napadających Skandynawów, w odróżnieniu od tych już wcześniej osiadłych w Anglii, którzy przestali już być "zewnętrznymi" Wikingami.
Większość historyków, dla ustalenia kim byli Wikingowie, wolała podążyć za schematem utrwalonym przez średniowiecznych, anglosaskich i kościelnych kronikarzy, takich jak wspomniany wyżej Adam z Bremy, biskup Hamburga, który napisał: "... byli oni naprawdę piratami, których zwie się inaczej Wikingami" ("... ipsi vero pyratae quos illi Wichingos appellant").
Przez tą skrzywioną narrację nieobiektywnych historyków, Wikingów postrzega się głównie jako pogańskich rabusiów, którzy bezlitośnie atakowali kościoły chrześcijańskie i zabijali bezbronnych mnichów. Ale to tylko część, a obiektywnie - nawet margines ich historii. Wikingowie odegrali kluczową rolę w szerzeniu chrześcijaństwa, czego przykładem jest jego rozwój w Normandii i powstanie w architekturze, głównie kościelnej, tak zwanego "stylu gotyckiego".
Stygmatyzowany przez wieki, prostacki lub nawet infantylny obraz Wikingów przetrwał do dzisiaj, gdy dla podkręcania sensacyjności tematu, pod pozorem naukowej formy swoich enuncjacji, nadal - już jako fake news, nadal utrwalany jest w ten sposób przez "bulwarowych", co niestety nie znaczy że nie z tytułami akademickimi, historyków.
Oto jeszcze jeden przykład wikińskiej muzykalności, utrwalony w formie XI/XII-wiecznej, kamiennej rzeźby w
katedrze Nidaros (Trondheim, Norwegia), przedstawiającej muzyka grającego (a być może przy tym śpiewającego) na drewnianym, trzystrunowym instrumencie smyczkowym, rodzaju tak zwanej harfy smyczkowej (
tagelharpa). Zdjęcie pochodzi z książki "A History of Norwegian Music", Nils Grinde, 1991.
Jak ci "eksperci" - historycy i archeolodzy, potrafią w księgach, artefaktach i grobach odróżnić prymitywnego zbója, aby go nazwać z małej litery wikingiem, od cywilizowanego Normana, Warega czy Skandynawa, aby pisać go z dużej litery?
Pure nonsense. Sami Skandynawowie w epoce Wikingów swoje eskapady handlowe i wojenne na południowy zachód nazwali
vestrviking, a te, skierowane na południowy wschód -
austrviking. Kiedy, gdzie i którzy Skandynawowie w epoce Wikingów, według tych "ekspertów", byli Waregami lub Normanami, a którzy tylko "wikingami"? Niektórzy nasi historycy zaczynają jednak powoli dostrzegać granice tego nonsensu, tak jak Henryk Samsonowicz ("Północ - Południe", 1999), który widzi w Wikingach - zamiast nieokiełznanych łupieżców, nowoczesnych eksploratorów-handlarzy, którzy wykazali się niezwykłą ekspansywnością, pokonując granice tworzących się państw feudalnych, rozwijali kontakty gospodarcze i kulturowe pomiędzy Wschodem i Zachodem, Południem i Północą.
Naszym badaczom nie udało się jeszcze zdefiniować różnicy - chociaż sami wprowadzili to rozróżnienie, pomiędzy Normanem z dużej litery i wikingiem z małej litery, to podążając ich tokiem rozumowania, sugeruję następujące wyjaśnienie: wiking, kiedy gra w domu na lirze - przestaje być wikingiem, a staje się Normanem; zaś Norman, kiedy odkłada na bok lirę i wypływa w morze w niecnych, lub nawet w nieokreślonych zamiarach - staje się wikingiem. Ale jakim cudem nasi archeologowie potrafią odróżniać artefakt wikiński od normańskiego, skandynawskiego czy wareskiego? - bo takich określeń zamiennie używają dla zabytków z epoki Wikingów, tego nie uznają za konieczne wyjaśnić. Oto
dysonans poznawczy, rodzaj intelektualnej schizofrenii - w jaki wprowadzają się ci badacze. Ale cóż, dla nas - Europejczyków, nie jest miłe, jak barbarzyńska Północ czy barbarzyński Wschód, podszywa się pod nasze korzenie cywilizacji łacińskiej.
Jeżeli wszystkie te przymiotniki: wikiński, normański, skandynawski, wareski miałyby w tym kontekście i w tym samym okresie być synonimami, a w istocie nimi są - to jakie jest uzasadnienie, aby ich rzeczownikowe źródłosłowy nie miałyby być konsekwentnie pisane z dużej litery - na oznaczenie ludzi i plemion, których łączy podobne pochodzenie etniczne i kulturowe, a dzielą pewne, mniej lub bardziej powszechnie przyjęte, niuanse etniczno-kulturowe. Czy Skandynaw, Wareg, Norman czy Wiking tamtych czasów "szedł na wiking", czy prowadził handel, czy grał na lirze czy nie - nie ma dla nazw tych wspólnot etniczno-kulturowych żadnego znaczenia semantycznego. Żadnego. Dlatego historiografia francuska już w XIX wieku przyjęła, iż Wikingowie to wyprawiający się w okresie od VIII do XI wieku za morze Skandynawowie.
Banalizacja i trywializacja epoki Wikingów i osiągnięć cywilizacyjnych plemion nordyckich w tym okresie, przez historiografów "głównego nurtu", stoi w jaskrawej sprzeczności ze skalą źródeł historycznych i archeologicznych, wskazujących na wielki udział Wikingów w otwarciu Europy na Wschód, ten bliższy i dalszy. To w znacznej mierze dzięki Wikingom wczesne średniowiecze stało się w Europie okresem wzmożonych kontaktów handlowych i cywilizacyjnych ze światem Islamu. Przypływ srebra arabskiego do Europy, zwłaszcza jej części wschodniej i północnej, przypadający na wieki VIII – X liczony jest w milionach dirhamów. Monety arabskie na ziemiach polskich pojawiają się, dzięki obecnym tutaj Wikingom, już w pierwszej połowie IX wieku, a różnorodność mennic kufickich, z których pochodzą, jest ogromna - aż z około 80 miejsc ze świata arabskiego. Musimy sobie zdawać sprawę, że te ogromne zasoby srebrnych monet arabskich w Polsce były zasadniczo efektem wikińskiego handlu ze Wschodem, a nie rozboju. To tylko jeden z wielu wymiarów słowa "Wiking", jak widać z dominującej narracji historyków - dużo mniej interesujących dla tych badaczy.
Czy nasi historycy i lingwiści aby nie cierpią na rozdwojenie jaźni, kiedy synonim wczesnośredniowiecznego Skandynawa piszą jako "wiking", natomiast kozackiego rozbójnika (z tureckiego
quazzāq - awanturnik)
, który u progu czasów nowożytnych reprezentował zlepek etniczno-religijno-kulturowy ludzi uciekających z niewoli ruskich, litewskich i polskich magnatów, piszą jako Kozak?
W podobny sposób, jak polscy historycy zmienili Wikinga - Skandynawa na wikinga - rozbójnika, część naszych geologów jakiś czas temu postanowiła, że od tej pory nie będą już pisać "
zlodowacenie Wisły, Odry, Sanu, Warty", ale "zlodowacenie wisły, odry, sanu, warty", tłumacząc, że chcą w ten sposób, aby odbiorcom ich prac naukowych nie myliły się
plejstoceńskie nasunięcia lądolodu skandynawskiego na ziemie Polski z ... podmarzaniem zimą rzeki Wisły, Odry, Sanu, Warty (
sic). Dopiero po wielu latach używania przez geologów i glacjologów tego dziwacznego "terminu naukowego"
Rada Języka Polskiego łaskawie wyjaśniła im tajniki naszej mowy ojczystej i nieprawidłowość językową tego terminu, obecnie już zarzuconego przez to środowisko naukowe.
Pod koniec VIII wieku funkcjonowały już
Truso i
Hedeby
(Haithabu) w Szlezwiku. Poprzez Hedeby wiodła najkrótsza droga lądowa
(17 km od Hedeby do rzeki Treene) pomiędzy Bałtykiem i Morzem Północnym. Można przypuszczać, że emporia Birce, Paviken, Grobinie, Starej Ładodze i w Truso kontrolowane były przez Wikingów z Gotlandii - czyli Waregów, podczas gdy Ribe, Stargard Wagryjski i Hedeby należały do Wikingów duńskich. O tym, że Birka była gockim miastem, odnotował w XI wieku, przywołany wyżej, Adam Bremeński: "Birka jest głównym miastem gockim (
oppidium Gothorum), położonym w środku kraju
Sweonów (
Sveoniae)".
Chociaż naukowcy nie dorobili się dotychczas uzgodnionego poglądu, kim byli Normanowie, kim Wikingowie, a kim Waregowie, to analizując źródła historyczne można przyjąć, ze nazwa Wikingów dominowała na terenach od wysp duńskich, zachodniej Szwecji, Norwegii i na zachód od Łaby - aż po zachodnie krańce Europy, południowe wybrzeża Grenlandii i wschodnie wybrzeża dzisiejszej Kanady. Nazwą Waregów lub Rusów posługiwali się kronikarze dla określenia plemion pochodzenia nordyckiego i nordycko-słowiańskiego, zamieszkujących północne, wschodnie i południowe wybrzeża Bałtyku oraz interior środkowej i wschodniej Europy, na wschód od Łaby po Wołgę. Mianem Normanów określano zarówno Wikingów, jak i Waregów. Nazwa Skandynawii i Skandynawów na określenie Europy nordyckiej pojawiła się dopiero w XVIII wieku.
Z uwagi na swoje korzystne położenie geograficzne Hedeby stał się szybko
najważniejszym emporium łączącym handel morski Europy północnej i
wschodniej z Europą zachodnią. Od końca VIII wieku począł się rysować
zbudowany przez ruchliwych i wszędobylskich Wikingów szlak handlowy
wiodący od
Kalifatu Abasydzkiego
(z centrum w Bagdadzie), poprzez Ruś i Bałtyk, z Europą zachodnią. W
tym okresie istniała już pierwsza wśród Słowian zachodnich osada
handlowa w
Rerik (dzisiaj Gross Strömkendorf), koło Mechlina, naczelnego grodu
Obotrytów,
później zgermanizowanego na Mikilenborch (w staro-saksońskim był to "Wielki gród"), a dziś Dorf Mecklenburg. To od
niego powstała nazwa księstwa, a dzisiaj regionu Meklemburgia. Po Reformacji w literaturze historiograficznej pojawiła się łacińsko-grecka nazwa Meklemburgii jako "
Megapolens", "
Megapolen" lub "
Megapolis", z pochodnymi przymiotnikami "
Megapolensis", "
Megapolitanae", "
Megapolensium", "
Magnopolensium" itd. Oto plan
portu Rerik (Reric) z zaznaczonymi znaleziskami (źródło:
vikinghistorytales.blogspot.com).
Wykopaliska archeologiczne prowadzone w byłym emporium Rerik wskazują na prowadzony tam handel międzynarodowy o szerkim zasięgu. Przyległe do emporium cmentarzysko zawierało około 350 grobów, datowanych głównie na VIII wiek. Dominowały tam groby kremacyjne w urnach, ale były też groby kremacyjne bez urn, a także groby szkieletowe, groby łodziowe, groby komorowe oraz pochówki zwierzęce. Ceramika z grobów składała się głównie z naczyń słowiańskich i skandynawskich, oraz nieliczna ceramika z Fryzji, oraz z okolic Eifel i dolnego Renu.
Następne, za przyczyną Wikingów (zapewne duńskich), centra handlowe powstały na początku IX wieku w
Kaupang w Norwegii oraz wśród Słowian połabskich i pomorskich:
Menzlin nad Pianą,
Ralswiek na Rugii,
Dierkow nad Warnową,
Bardy-Świelubie nad Parsętą (znane w angielskiej, ale nie w polskiej Wikipedii),
Szczecin (którego słowiańskie początki osadnictwa, ale także obecność skandynawska, datowane są na przełom VII/VIII wieku) i
Wolin.
Zapewne Kaup w pobliżu Wiskiauten (
Mokhovoye)
w Sambii był także wikińską (wareską) faktorią, na co wskazuje jedno z
największych w strefie bałtyckiej cmentarzysk z IX-XI wieku (ponad 500
kurhanów). Jest to ostatni w Europie nieprzebadany tak wielki kompleks
archeologiczny z epoki Wikingów. Dla porządku dodajmy, że w strefie południowego Bałtyku są trzy miejsca z historyczną nazwą
Dannenberg, czyli "Góra Duńczyków", wszystkie położone w pobliżu rzeki lub morza: Dannenberg nad Łabą (na południe od Hamburga), Dannenberg na wyspie Wolin (dzisiaj wieś Domysłów) oraz Dannenberg nad rzeką Szeszupe, dopływem Niemna (litewska nazwa Danebergas; dzisiaj Talniki, obwód Kaliningradzki, Rosja). Czy toponimy te to nie pozostałości po epoce Wikingów? Część badaczy niemieckich uważa, że nazwa Dannenberg brzmiała pierwotnie Tannenberg, a więc - "Góra Jodłowa". Jednakże takie wyjaśnienie nie jest przekonywujące, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że jodła jest drzewem charakterystycznym dla rejonów górskich, bardzo odległych od ziem nadbałtyckich.
Oto poniżej fragment panoramy Dannenberga nad Łabą z miedziorytu Meriana z 1655 roku. Widzimy wzgórze z zamkiem i wieżą, która do dziś zachowała nazwę Baszty
Waldemara II (1170-1241) - króla Danii, który był więziony w Dannenbergu w latach 1224/1225, za sprawą władcy Szwerina,
Henryka. Król duński musiał się wykupić i zrezygnować z pretensji do ziem połabskich (poza Rugią). Żona Henryka -
Audacja Małgorzata (1196-1270), była piastowską księżniczką z Kujaw.
Między Hamburgiem a Dannebergiem leżał sławny we wczesnym średniowieczu gród handlowy
Bardowik - toponim jak najbardziej nordycki, gdzie prowadzona była wymiana towarów na pograniczu słowiańsko-saksońskim. Nie jest wykluczone, że był on - jeżeli nie założony w VIII wieku przez Normanów - potomków osiadłych tam Longobardów, to kontrolowany przez pewien okres w IX wieku przez Wikingów. 10 km na zachód od Danneberga nad Łabą leży miasto Göhrde, które pierwotnie nosiło słowiańską nazwę Gorde - od starosłowiańskiego *
gordъ - gród. W pobliżu Göhrde leży największy w północnych Niemczech zwarty kompleks leśny
Staatsforst Göhrde, z dużym stanem starodrzewia. Oto widokówka z tego lasu, z przełomu XIX/XX wieku, ze stanowiskiem dokarmiania dzików (źródło: Ansichtskartenversand).
Oto poniżej widok na Dannenberg nad Łabą od strony rzeki
Jeetzel (foto: akpool GmbH), w pobliżu ujścia do Łaby, z przełomu XIX/XX wieku. Nazwa rzeki Jeetzel ma słowiański rodowód, w języku starosłowiańskim to
jesenu, czyli po polsku jesion. Być może nazwa powstała z porastających brzegi rzeki jesionów. W dorzeczu tej rzeki zamieszkiwało najbardziej na zachód wysunięte słowiańskie plemię
Drzewian (
Drevani, AD 1004;
Drewnianie, AD 1393).
Głównym grodem plemienia, w kronikach wymienionym w AD 1191, było Lugowe (Luchowe), obecnie Lüchow. Toponim Lugowe może pochodzić od starosłowiańskiego *lugъ - ług, które z kolei wywodzi się od germańskiego Lauge. W kraju Drzewian ług mógł być jednym z głównych, zbywanych dalej, towarów. Ług to wodny roztwór zasadowy popiołu drzewnego, zawierającego węglan potasu i sodu, razem z łojem zwierzęcym tworzył środek piorący i myjący, zastępujący mało dostępne w średniowieczu mydło.
Liubice, czyli Stara
Lubeka (Lübeck) - powstała na początku IX wieku słowiańska osada, później rozbudowana i umocniona jako gród, stała się jednym z głównych grodów
obotryckich. Była siedzibą książęcą, aż do
śmierci
Henryka Gotszalkowica z rodu
Nakonów (Nakonidów)
w 1127 roku, od kiedy to zaczęła się hanzeatycka historia tego miasta.
Na marginesie, nazwa plemienia Wagrów, lub Wagria - zamieszkała przez
nich północno-zachodnia prowincja ziemi obotryckiej, sąsiadująca z
wikińskim Hedeby, w starych źródłach pisana jest także jako Wagiria,
Waigri, Waringia (po łacinie
Varini -utożsamianych na ogół z
Warnowami), zbliżona jest do nazwy Waregów - Wikingów z Rusi.
Książę duński
Kanut Lavard, ożeniony z Ingeborgą, córką księcia kijowskiego
Mścisława I Haralda, był również księciem wagryjskim (uznawanym przez Obotrytów jako ich
kneze, czyli
kniaź), zamordowanym podstępnie w 1130 roku (późniejszy święty katolicki) przez
Magnusa Silnego, którego żoną z kolei była
Ryksa,
córka Bolesława Krzywoustego. Wskazuje to na wcześniej już
ukształtowane związki między ruskimi i połabskimi Wikingami (co zresztą
potwierdzają wykopaliska archeologiczne na Rusi i na Połabiu). Oto odkryty przez archeologów w Lubece fragment kości zwierzęcej, z wyrytym napisem runicznym (źródło: Joachim Hermann, 1985 - "Die Slawen in Deutschland").
Na związki handlowe między wagryjskim Starigardem (Oldenburg) a
pomorskim Wolinem, czyli między dwiema faktoriami wikińskimi, świadczą
szczątki odkrytego na Wolinie (osada handlowa w pobliżu tzw. Wzgórza
Wisielców), zbudowanego z drewna dębowego pochodzącego z Wagrii z lat
860-870, statku który po wielokrotnych remontach użytkowany był przez
okres prawie całego wieku.
Z pewnością emporium w Truso, aktywne w tym samym okresie, co Starigard i Wolin, było w VIII-IX wieku trzecim, głównym węzłem handlowym na południowym brzegu Bałtyku. Zapleczem gospodarczym dla Truso były ziemie pruskie, które z lasów dostarczały skór, futer oraz - chyba przede wszystkim, smoły. W dzisiejszych lasach mazurskich dominuje, a tym bardziej w lasach pruskich sprzed tysiąca lat, dominowała sosna zwyczajna (
Pinus silvestris) - najlepszy surowiec do wyrobu
dziegciu (smoły z drewna).
Smoła była niezbędna w codziennym życiu Wikingów - żeglarzy, ponieważ - jak sugerują badania naukowe, każdy okręt, statek czy łódź potrzebował smoły do konserwacji i uszczelniania kadłuba. Jednostki te musiały być regularnie smarowane między dłuższymi rejsami, zwłaszcza pełnomorskimi. Dziegieć służył Wikingom także do powlekania żagli statków. Z uwagi na olbrzymie zaplecze leśne port w Truso mógł być jednym z głównych dostarczycieli smoły na Bałtyku.
Najstarsze zachowane źródło historyczne, podające nazwę Truso, to relacja podróżnika
Wulfstana z Hedeby do Truso w AD 890. Nazwa Truso, pisana też w źródłach Druso, może wywodzić się od Rusów, czyli od ruskich Waregów. Najstarsze, zachowane świadectwo, podające pod rokiem 839 nazwę Rhos na określenie Rusów-Waregów, to
Annales Bertiniani (Roczniki Bertyńskie). Perski geograf
Ibn Khordadbeh, na przełomie IX/X wieku określił ruskich Waregów jako "pochodzących ze Słowian", albo "żyjących wśród Słowian" - w zależności od sposobu przetłumaczenia jego słów: "hum jins min al-Ṣaqālibah". Wzmianka ta wskazuje, iż Waregowie byli wymieszani etnicznie, kulturowo i językowo ze Słowianami.
Interesujący w związku z tym jest toponim
Wargeliten (
Waregalitten), jaki w średniowieczu nosiła na Mazurach miejscowość
Warlity Wielkie, koło Ostródy. Ta stara nazwa mogła wywodzić się od słowa Wareg - czyli Wiking pochodzący ze szwedzkiej części Skandynawii, albo z Rusi. W pobliżu Warlitów jest ruski toponim - Ruś Mała. Warlity - Waregalitten, leżą dokładnie w miejscu, gdzie rzekę
Pasłękę dzieli najkrótszy, kilkukilometrowy dystans do rzeki
Drwęcy. Przy istnieniu w Warkałach przewłoki, umożliwiałoby to żeglugę z głębi Prus, zarówno Pasłęką do Zalewu Wiślanego i Bałtyku, jak i Drwęcą do Wisły (na wysokości Torunia), a stamtąd na wschód (Bugiem) - w stronę Rusi oraz na południe - w stronę Czech. Pomiędzy Pasłęką a rzeką
Łyna, także połączoną z Zalewem Wiślanym poprzez rzekę
Pregołę, są jeszcze
Warkały, koło Olsztyna, których historyczna nazwa to
Warekallen - także nieodległa w brzmieniu od słowa Wareg.
Zaledwie 5 km od wspomnianych Warlitów, w pobliżu wsi Lubajny, został odkryty w 2017 roku jeden z największych na Warmii i Mazurach wczesnośredniowiecznych skarbów srebra. Skarb ten składa się z 620 sztuk monet, siekańcow monet i siekańców ozdób srebrnych. Najwięcej monet pochodzi z cesarstwa niemieckiego (X i XI wiek) i ze strefy arabskiej z IX wieku (dirhamy), ale także są w nim monety anglo-saksońskie, skandynawskie, węgierskie i czeskie oraz jedna z Polski - srebrny denar (siekaniec) Bolesława Chrobrego, typu
PRINCES POLONIE. Oto powyżej fragment tego skarbu (foto: Robert Lesiński).
Srebrny skarb z Lubajn, tak jak i największy w Polsce skarb 131 srebrnych monet karolińskich, z Biskupca na Mazurach, datowany na IX wiek, odkryty w 2021 roku, moim zdaniem jest depozytem wikińskim i może pochodzić nie tylko z handlu (dirhamy arabskie), ale i z łupów Wikingów, zdobywanych w Cesarstwie Karolińskim (denary). Podobne pochodzenia ma jeszcze jeden skarb w tym regionie - 155 sztuk srebrnych monet i siekańców (oraz 138 paciorków szklanych i bursztynowych) z Olbrachtówka, koło Susza, w tym 129 denarów niemieckich (XI wiek), a reszta to dirhamy (IX wiek).
Zagadkowa jest przynależność etnokulturowa (Prusowie, Skandynawowie, Słowianie?), oddalonego kilka kilometrów od Lubajn, grodziska w Ornowie -
Lesiaku Ostródzkim, datowanego na X-XI wiek. Lokalizacja grodu wskazuje na duże znaczenie strategiczne w kontroli komunikacji drogami wodnymi Drwęcy i Pasłęki.
Zwróćmy uwagę na słowiańskie pochodzenie takich mazurskich toponimów, jak Lubajny (niem.
Lubainen) czy Lubawa (w AD 1216
terra Lubavia) - od prasłowiańskiego *
liubiti, później starocerkiewno-słowiańskiego
любити - lubić. Podobny źródłosłów mają m.in.: Liubice, czyli Stara Lubeka (dzisiaj Lübeck, Niemcy), Lubusz (w AD 1018
Libusua, niem. Lebus), Lubnjow (Łużyce, niem. Lübbenau), Lubmin (koło Greifswaldu, Niemcy), Ljubljana (Słowenia), Lubecz - Любеч (koło Czernichowa na Ukrainie), Liubotyn - Люботин (koło Charkowa na Ukrainie), Liubka - Любка (koło Połtawy na Ukrainie), Lubowice - Любо́вичи (koło Żytomierza na Ukrainie), Wielki Lubień - Вели́кий Любе́нь (koło Lwowa na Ukrainie); Lublin, Lubaczów i Lubycza (Lubelskie), Lubin (Śląsk, Pomorze); Lubná, Luběnice, Lubnice, Lubník, Luboměř (na Morawach), Lubná (Czechy); Lubietová, Lubotice, Stará Lubovňa (Słowacja), Lubiercy - Люберцы (koło Moskwy, Rosja). Część z tych nazw może wywodzić się od imion męskich lub żenskich, takich jak Lubomir (Liubomir), Lubin (Liubin), Luba (Liuba), Lubik (Liubik), Lub - Liub (król Wilców -
Liubi regis Wilzorum; "Królewskie Roczniki Frankońskie") lub podobnych.
Pozwolę sobie tutaj zaznaczyć na mapie fizycznej województwa warmińsko-mazurskiego wyżej wymienione miejsca geograficzne i zaproponować tezę, że w IX-XI wieku były one, za sprawą Wikingów, powiązane ze sobą gospodarczo i kulturowo. Podkreśliłem bieg rzek Drwęca i Pasłęka na odcinkach, gdzie tworzyły, wiodącą przez tereny Prus, drogę wodną z Zalewu Wiślanego do Wisły na wysokości Kujaw. Zaznaczone połączenie wodne grodu Lesiak i osady Warlity z emporium w Truso, jeżeli w ogóle istniało, przebiegało w sposób bardziej skomplikowany, częściowo drogą lądową, z wykorzystaniem rzek wpadających do jeziora
Drużno - Brzeźnica lub Wąska.
Powróćmy jeszcze do etnonimu Wareg. We francuskiej Normandii zachowały się nazwy miejscowości Varengeville-sur-Mer (w źródłach z 1035 roku zwanej
Waringiwilla, w XII wieku
Warengervilla), Saint-Pierre-de-Varengeville (Warengiervillam w XII wieku), gdzie odkryto dwa młotki Thora (tzw.
mjölnir) z X wieku oraz gmina Varenquebec, należąca kiedyś do
Raoula de Gacé, piastuna młodego Williama Zdobywcy - przyszłego księcia Normandii i króla Anglii.
W historycznej Flandrii (dziś we Francji) jest miejscowość nadmorska Waringzelle, oznaczająca kiedyś "żagiel Waregów", a także ziemia oznaczona w dokumencie z AD 1121 jako
Tumbellam Warini. Jeszcze dzisiaj w Normandii i na
Wyspach Normandzkich zachowały się ślady dialektu normandzkiego, który wyróżnia się pośród innych dialektów północnej Francji (gallo-angewiński, orleański, pikardyjski).
Na ziemi obotryckiej zachowała się do dzisiaj nazwa miasta Warin. W północnej Norwegii, na granicy z Rosją znajduje się półwysep Varangerhalvøya (Półwysep Wareski) i zatoka Varangerfjord, w której leży miejscowość Varangerbotn i gmina Sør-Varanger.
Półwysep Wareski w epoce Wikingów był miejscem prowadzonego handlu futrami i skórami pomiędzy odwiedzającymi półwysep norweskimi Wikingami a lokalnymi plemionami
Saamów (Lapończyków).
W istocie Wikingowie zapuszczali się jeszcze dalej na północny wschód, eksplorując nie tylko akweny
Morza Białego i
Morza Barentsa, ale poza archipelag
Nowa Ziemia - aż po wybrzeża
półwyspu Gydańskiego, położonego nad
Morzem Karskim, pomiędzy ujściami rzek syberyjskich
Ob i
Jenisej. W 1979 roku archeolodzy odkryli tam, a dokładniej - pomiędzy jeziorem Parisento i górnym biegiem nad rzeki Juribej, fragment wczesnośredniowiecznej misy z brązu, pochodzącej ... z Persji. Datowana jest ona jest na X-XI wiek. Wikingowie sprowadzali z północnych wybrzeży zachodniej Syberii między innymi kły morsa i futra.
Niespotykana wśród innych ludów europejskich ruchliwość
Wikingów sprzyjała za ich pośrednictwem przenikaniu nowych idei między tymi
ludami. Wykonany w Anglii, a zlecony przez Wikingów z Normandii Gobelin z
Bayeux (ilustracja obok) jest przykładem, jak wymiana idei między różnymi
plemionami i narodami sprzyjała rozwojowi kultury. Trudno uwierzyć, że ten
piękny fragment gobelinu, z niemal dzisiejszą, współczesną kompozycją linii,
liczy już sobie prawie tysiąc lat.
Wszystkie miejsca związane z nazwą Waregów geograficznie leżą w obrębie
terytoriów zamieszkałych lub penetrowanych przez Wikingów i są jeszcze
jednym dowodem na wspólne znaczenie określeń Warega, Wikinga i Normana
jako synonimów Skandynawa z epoki Wikingów. Bizantyjczycy nazywali Wikingów
varang, a Arabowie
warank. X-wieczny lombardzki biskup i
historyk
Liutprand z Kremony jednoznacznie stwierdził, że "Rusowie nazywani byli również Normanami" (
Roussios, quos alio nomine Nordmannos vocamus). Wspomniany wyżej cesarz bizantyjski Konstantyn VII, opisując około 950 roku przewłoki łodzi wikińskich na
Porohach Dniepru, podał poszczególne nazwy tych progów skalnych "w języku ruskim" oraz "w języku słowiańskim". Na przykład jeden z porohów nosił słowiańską nazwę "
Ne sǔpi", a "ruską", czyli wikińską: "
Sof eigi", w obydwu językach oznaczających "Nie śpij".
Przewłoka to w języku staropolskim "wołoka" - pas ziemi między dwoma rzekami, przez który przeciągano statki, a także sama czynność przeciągania. Pochodzące od słowa "wołoka" toponimy zachowały się do dzisiaj w nazwach kilkunastu miejscowości na Ukrainie, Białorusi i Litwie. Badacze uważają, że pomiędzy dużymi rzekami statki przetaczano po ziemi za pomocą podkładanych pod kadłub bali, jak na poniższej ilustracji (źródło: Prologue ©Anonymous).
Nawet w językach kaukaskich lingwiści i etnografowie (R. Khaskhanov 2014 - "Variagi - Vikingi na Kavkazie") odkrywają ślady wikińskiej obecności, od kiedy tereny te (obecnie Kraj Krasnodarski w Rosji) podbił w AD 965 książę ruski
Światosław I (Sveinald Ingvarsson).
Oto poniżej fragment mapy
Filipa Clüvera, z zaznaczonymi starogermańskimi plemionami południowo-bałtyckimi, opublikowanej po raz pierwszy w AD 1616 w jego dziele "
Germaniæ Antiqvæ libri tres", sporządzonej w oparciu o doniesienia antycznych historyków, głównie
Pliniusza Starszego i
Tacyta z I wieku n.e. oraz
Ptolemeusza z II wieku n.e. Jednym z nich jest plemię położone w dorzeczu Warnowy, zwane
Varini (Warini, Warynowie), (źródło: raremaps.com). Niektórzy historycy nazwę germańskiego plemienia
Warini kojarzą z zamieszkującymi później te tereny Słowianami połabskimi, których określili jako
Warnowie. Wydaje się, że Warnowie, czyli post-Warini, byli raczej germańsko-słowiańską mieszanką etniczno-kulturową i dla odróżnienia od pierwotnych, germańskich Warnowów, winni być zwani jako Warnowianie.
Pamiętajmy, że przemieszczania się plemion po Europie po upadku Cesarstwa Rzymskiego następowały w różnych, czasami przeciwstawnych kierunkach, stąd nieuniknione były międzyplemienne kontakty nie tylko w obrębie jednych grup językowych, ale pomiędzy Słowianami i Germanami. O powrocie plemienia Herulów znad środkowego Dunaju, gdzie w 512 roku zostali pobici przez Gepidów, do swojej praojczyzny w Skandynawii, opowiada wspomniany wyżej bizantyjski historyk Prokopiusz z Cezarei w VI rozdziale swojego traktatu "O wojnie gockiej" (De bello Gothico). Ta ich długa wędrówka do domu prowadziła, jak wspomina historyk, "przez wszystkie ludy Sklawinów", przez Połabie, gdzie nad Bałtykiem zamieszkiwali jeszcze germańscy Warnowie, i dalej do rodzinnej Danii.
Sąsiadującym z Warynami plemieniem byli Anglowie. Kronikarz Nestor w swojej "
Powieści minionych lat" odnotował, że Waregami bywali nie tylko Rusini, ale i Anglowie, Normanowie, Szwedzi i Goci.
Przyjmuje się, że nazwa Waregowie, w języku staroruskim - v
aryagi (od staronordyckiego
vaeryng, væringjar) oznaczała członków gildii kupieckiej. Słowem źródłowym było staronordyckie "
vara" czyli towar. Tak jak
kolbyagi (od
kylfingr) - młodszych członków cechu kupieckiego, a
buryagi (od staronordyckiego
byringe) - pomocników w transporcie. Nazwa Buryagi - prawdopodobnie pozostałość po tak zwanych przez polskich historyków "
wsiach służebnych"
istnieje do dzisiaj w niektórych miejscowościach w okolicach Nowogrodu,
Pskowa, Smoleńska i Mińska, a w Polsce - gdyby ograniczyć się tylko do
Kujaw: np. Korabniki pod Włocławkiem (budowa łodzi i okrętów),
Chmielniki nad Jeziorem Jezuickim (warzenie piwa), Rybitwy nad Notecią
(połów ryb), Niewody (Niewodniki - wieś dziś już nieistniejąca) nad
Jeziorem Gopło (wyrób sieci).
Przy okazji omawiania możliwych nordyckich wpływów językowych na wschodnie języki słowiańskie godzi się zwrócić uwagę na wyraźną różnicę w pisowni i wymowie słowa "jeden" pomiędzy językami wschodniosłowiańskimi a pozostałymi językami słowiańskimi (zachodnimi i południowymi). W tej pierwszej grupie nastąpiło odejście od staro-cerkiewno-słowiańskiej formy tego słowa: *
edinъ (wym.
jediń)
i *
edьnъ (wym.
jedź
ń), do staroruskiej *
odinъ (
odín) i do współczesnych
odín (rosyjski),
odýn (ukraiński) i
adzín (białoruski)
. Język staropolski utrzymał starosłowiański rdzeń "jed-" w słowach "jedzin" i "jedzien", obecnie "jeden", tak jak i pozostałe języki zachodnio- i południowosłowiańskie, za wyjątkiem słoweńskiego: "
jeden" (polski, czeski, słowacki, macedoński), "
jedan" (bośniacki, chorwacki, serbski), "
jedin" (bułgarski), "
eno" (słoweński). Czy wschodnio-słowiańskie przekształcenie tego słowa na "
odín"
nie mogło nastąpić w wyniku kulturowego oddziaływania Waregów i pochodzić od najważniejszego imienia w mitologii nordyckiej, jakim było dla nich, przed przyjęciem chrześcijaństwa, słowo Odyn (
Óðinn) - ten najpotężniejszy, a więc pierwszy, jeden i jedyny taki bóg?
Innym, możliwym pochodzeniem słowa "Waregowie" jest jego źródłosłów od słowa "
var (vær)", mającego w języku staronordyckim oznaczać "związek przez obietnicę", używanego przez grupę mężczyzn na określenie zawartej między nimi pod przysięgą umowy o określonych wzajemnych zobowiązaniach, o wzajemnej obronie i wspieraniu się w dobrej wierze, oraz o wspólnym dzieleniu się uzyskanym dochodem, majątkiem. Taka może też być etymologia słowa "
væringjar" - jako członków gildii kupieckiej.
Istnieje również pogląd, że "Wareg" (
variag) pochodzi od słowa "warzyć" (ros.
варить, czes.
vařit),
na przykład warzyć piwo, sól - obydwa towary będące przedmiotem
wikińskiego produkcji i handlu. Wytwarzanie piwa jęczmiennego i miodu pitnego jest starą nordycką, potwierdzoną w mitologii ("
Edda starsza", "
Edda młodsza"), tradycją. Mitologiczna koza
Heidrun zamiast mleka dostarczała miód pitny, którym Normanie czcili poległych w bitwie wojowników.
Ostatnim, znanym w Rosji zabytkiem
językowym słowa
variag jest pochodzący z XIII wieku z Nowogrodu dokument
spisany po starosłowiańsku na korze brzozowej (tzw.
gramota) z imieniem
Osip Varege, czyli Józef Wareg. Do dziś przetrwało w języku rosyjskim słowo "
wareżka", oznaczające wykonaną z dzianiny rękawiczkę jednopalcową. A dla osiedlonych wokół Morza Białego
Pomorców - stanowiących lokalną grupę etniczną pochodzenia zarówno słowiańskiego, jak i ugrofińskiego, "Wariaża" oznacza daleki, obcy kraj, a także cudzoziemca przybywającego zza morza.
Do Jeziora Ilmen, w pobliżu którego Waregowie założyli najpierw
Rurykowo (Holmgård), później Nowogród, wpada rzeka
Weriaża (Wariaża), której pierwotna nazwa, zdaniem etnografa i geografa Aleksandra F. Orłowa ("Происхождение названий русских и некоторых западно-европейских рек, городов, племен и местностей", Welsk 1907), brzmiała Wariaga lub Warenga, ale z biegiem wieków litera "g" została zmiękczona na "ż". U ujścia tej rzeki jest grodzisko
Georgij (Jerzy), w którym odkryto wiele zabytków wskazujących na obecność w nim Waregów, m.in. datowaną na II połowę VII wieku
sasanidzką drachmę,
umajjadzki dirham z AD 713/714 i
abbasydzki dirham z przełomu VIII/IX wieku. Oto sasanidzka srebrna drachma z AD 612, z wizerunkiem króla perskiego
Chosrowa II, pochodząca z Bornholmu (źródło: Nationalmuseet, Kopenhaga).
Dotychczas zgromadzona, ale niestety zasadniczo przemilczana, wiedza historyczna i archeologiczna pozwala stwierdzić dość jednoznacznie, że w obrębie Morza Bałtyckiego Wikingowie przeniknęli do ludów słowiańskich i wschodniobałtyckich, nie tylko ze swoją kulturą materialną, ale fizycznie, poprzez osadnictwo i wymieszanie się etniczne z nimi. Te nowe, ukształtowane po kilku wiekach współżycia, nordycko-słowiańsko-bałtyjskie grupy etniczne zdołały opanować sztukę handlu i żeglugi morskiej oraz dojrzeć do siły militarnej, która pozwalała im najeżdżać z Pomorza,
Kurlandii i Estonii na wybrzeża Danii, Szwecji i Gotlandii, co z pewnym respektem opisują sagi nordyckie.
W poemacie historycznym "
Grażyna"
Adam Mickiewicz pisze o "bagnach Warega", jako o ziemiach przez Prusów "na nieprzyjacielu zdobytych", tłumacząc w przypisach ten zwrot następująco: "
Okolice przylegle morzu Wariagskiemu, czyli Normandzkiemu, dzisiejszemu Bałtykowi". Sama tytułowa bohaterka, jak wyjaśnia poeta, wywodzi się z tradycji i etnicznych korzeni prusko-litewsko-nordyckich.
W literaturze polskiej znane jest słowo "
witeź" (wiciądz), pochodne od starosłowiańskiego
witiaź, a te powstałe w VIII-IX wieku na oznaczenie dzielnego rycerza, wojownika na koniu, ale także rycerza-rabusia, uznawane przez część lingwistów jako pochodzące od słowa Wiking, podobnie jak w zaginionym języku pruskim słowo "
vitingas", a w litewskim "
vytis". Zafascynowany rosyjskim folklorem
Wassily Kandinsky tak oto w obrazie "Pieśń Wołgi" utrwalił w 1906 roku ślady kultury wareskiej na wołżańskich łodziach.
Jedna z jego kolekcji drzeworytów z 1903 roku, zatytułowana "Wiersze bez słów", znajduje się obecnie w zbiorach nowojorskiego
Museum of Modern Art, opisana przez to muzeum w sposób następujący: "
W portfolio „Stichy
bez slow” Wassily Kandinsky opuszcza współczesny świat z całym jego szaleństwem
i płynie statkiem Wikingów po Renie do bajkowego świata pełnego dzielnych
jeźdźców, eleganckich dam, pogodnych krajobrazów i kościelnych kopuł. Rozczarowany
rezultatami swoich prób pisania poezji w języku niemieckim Kandinsky opowiadał
drzeworytem o swojej nostalgii za Rosją".
Interesujące jest podkreślanie przez naszych historyków typowo
słowiańskiej instytucji osad służebnych, nieznanych we wczesnym
średniowieczu w Europie zachodniej. Fakt ten daje do myślenia, jak silny
musiał być w Polsce, Czechach, na Pomorzu, Połabiu (zwanymi tamże
kieczami, a w XIII wieku przez Niemców Kietzesiedlung) i na Rusi
system władzy w porównaniu z Europą karolińską, który wymuszał
świadczenie dla władcy poszczególnych rodzajów usług przez ludzi przez
niego i pod jego bokiem zgrupowanych, zwanych służebnikami.
Różnili się
oni od zachodnioeuropejskich rzemieślników tym, że ci ostatni wykonywali
swój zawód na warunkach uzgodnionych w sposób wolny z klientem, albo
też uzyskiwali specjalny przywilej sprzedaży usług lub towarów dla
lokalnego władcy. Mogli przy tym swobodnie przemieszczać się po kraju w
poszukiwaniu zbytu, podczas gdy słowiańscy służebnicy przypisani byli do
określonego miejsca i świadczeniem pracy dla określonego suwerena. Czyż
w owym czasie w Europie nad ludem lokalnym panowali silniejsi władcy
niż Wikingowie? Dlaczego na Połabiu, Pomorzu, w Polsce i w Czechach - na
obszarach według naszych historyków od zarania ich państwowości
włączonych w "krąg cywilizacji łacińskiej" powstały wsie służebne, znane
na Rusi, ale nie w Europie zachodniej? Oto mapa plemion środkowej Rusi w IX-X wieku (źródło: za A. Mongait - "Archaeology in the USSR", 1959; B. Rybakow - "Kievan Rus", 1984; Christobel & Peter’s
Homepage).
Ciekawa jest też etymologia słowiańskiego słowa "władca"
(starosłowiańskie "władyka"), pochodząca od starosłowiańskiego
czasownika "ładzić, uładzać", czyli doprowadzać do porządku, uspokajać,
łagodzić. O to został poproszony w AD 862 Rurik przez skłócone plemiona
Czudów, Słowian, Krywiczów i Wesów (
Kronika Nestora):
"Wygnali [Słowianie, Krywicze i inne plemiona] Waregów za morze i nie dali im danin, i poczęli sami władać sobą. I nie było u nich sprawiedliwości, i powstał ród przeciw rodowi, i były u nich zwady, i poczęli wojować sami ze sobą. I rzekli sobie: „Poszukamy sobie kniazia, który będzie władał nami i sądził wedle prawa". I poszli za morze ku Waregom [...] Ziemia nasza wielka jest i obfita, a ładu w niej nie ma. Przychodźcie więc rządzić i władać nami". Być może etymologiczną pozostałością takiego źródłosłowu jest imię Władysław w języku białoruskim "Уладзіслаў" (czytaj: Uładzisłał), a w języku łacińskim Ladislaus.
Ale już w AD 882, jak odnotowano w Kronice Nestora, "
Waregów, Słowian i innych, którzy jemu [Olegowi] towarzyszyli, nazywano Rusami. Oleg zaczął budować miasta otoczone palisadami i nałożył daninę na Słowian, Krywiczów i Meriów [plemię ugro-fińskie w dorzeczu górnej Wołgi]
. Ustanowił, by dawać dań Waregom z Nowogrodu grzywien trzysta co roku, dla zachowania pokoju. I płacono ją Waregom, aż do śmierci Jarosława".
Problem słabości organizacji ponadplemiennej nie dotyczył u zarania średniowiecza tylko Słowian, ale i innych grup etnicznych środkowej i wschodniej Europy. Plemiona bałtyjskie, a zwłaszcza pruskie, rozdrobnione i niedostatecznie współpracujące w obrębie własnego etnonimu, były szczególnie opóźnione w tworzeniu związków ponadplemiennych, aby oprzeć się zewnętrznym napadom zbrojnym, zwłaszcza od czasów wprowdzenia na ich tereny od strony Mazowsza zakonu krzyżackiego..
Oto powyżej mapa Prus, nakreślona przez
Caspara Hennebergera ("
Kurtze und warhafftige Beschreibung des Landes in Preussen", Królewiec 1584).
Polski historyk, dziwnie nieznany w polskiej Wikipedii,
Marcin Murinius, w "Kronice mistrzów pruskich" z 1582 roku, pisał o legendarnym wodzu Prusów, który na zebraniu lokalnych plemion tak przekonywał o potrzebie ustanowienia wspólnego przywództwa: "
Gdybyście Borusowie nad pszczoły wasze głupszymi nie byli, te różnice między wami łatwie by się uspokoiły, bo widzicie iż pszczoły króla mają, któremu posłuszni są. On ich sprawy rozradza, każdej z nich pewną robotę daje, tenże niepożytecznych wygnaniem z ulów karze ... on niech swary między wami porównywa, złość karze, niewinności broni, to mu zupełną moc oddajcie".
Powyższa mapa (źródło: Wikipedia) wskazuje potwierdzony archeologicznie obszar osadnictwa Normanów wśród plemion pruskich (położenie Truso oznaczono niezbyt dokładnie). Osiedlający się w Prusach conajmniej od przełomu antyku i średniowiecza grupy ludów skandynawskich, o czym donosił w VI wieku wspomniany już kronikarz Jordanes, nie zdołali uzyskać wśród plemion pruskich władzy w tak wielkim stopniu, jak na Rusi, pozwalającym na zjednoczenie tych plemion i skuteczną obronę przed agresorami zewnętrznymi. Wspomniany wyżej, XII-wieczny kronikarz Helmod, tak pisał o Prusach: "Ludzie tam mają niebieskie oczy, cerę czerwoną, włosy długie. Prócz tego niedostępni z powodu błot, nie cierpią pośród siebie żadnego pana" (Homines hii cerulei, facie rubea et criniti. Preterea inaccessi paludibus, nullum inter se dominum pati volunt).
Murinius w swojej kronice także nawiązał do tego okresu, pisząc: "Obywatele ziemi tej oni starzy Prusowie, ludzie byli prości (jako w pogaństwie), dzicy, jednakże przychodniom litościwi i uczynni. Do tych w pustyni potem Cymbrowie, Getae albo Gepidowie, już długimi wojnami, które we Włoszech wiedli, spracowani, przyszli ze wszystkim sprzętem i dobytkiem, a z nimi się zbraciwszy, osadzać się jęli ...".
Zauważmy, że instytucja "
wiecu" jako organu władzy wśród Słowian upowszechniła się na przełomie X/XI wieku, podczas gdy odpowiednik wiecu u Normanów, czyli "
thing" istnieje w dokumentach źródłowych już od VII wieku. Zbliżona jest etymologia tych słów w obydwu grupach etniczno-językowych. U Słowian "wiec" pochodzi od starocerkiewno-słowiańskiego słowa
вѣшть (czytaj: weszt
) - rzecz, powiązanego znaczeniowo i fonetycznie z gockim 𐍅𐌰𐌹𐌷𐍄𐍃 (czytaj: waíhts) - również 'rzecz'. U Normanów pragermańskie słowo
*þingą, początkowo oznaczało "zgromadzenie", a później już w ciągu wczesnego średniowiecza - "rzecz", czyli konkretny powód, jako przedmiot zwoływanego zgromadzenia. W rosyjskim pozostało słowo
вещь (czytaj: wieszcz), oznaczające 'rzecz', a w polskim słowo wieszczyć - 'ogłaszać', 'wróżyć', tak jak polskie słowo 'wieszcz' oznacza kogoś, kto przepowiada przyszłość.
Czy to przypadek, że zebranie-wiec i zebranie-thing oznaczały to samo wydarzenie, ale w innej formie? To tak, jakby dla Słowian spotykanie na wiecu było dla "pogadania" lub "wróżenia", podczas gdy dla Normanów - dla załatwienia konkretnej "rzeczy". Czyż to nie dlatego we wspomnianej wyżej legendzie o Ruryku kronikarz Nestor pisał, że skłócone plemiona wschodnio-słowiańskie nie umiały zawierać skutecznych sojuszy, trwale i pokojowo sobą rządzić i zaprosili ponownie Waregów o władanie nimi. Z kroniki wynika, że już wcześniej, przed 862 rokiem, plemiona te miały możliwość przekonania się, zapewne przez dostatecznie długi okres, o sprawności władania i "wedle prawa" (по ряду и по закону) przez Normanów. Stąd ich prośba do Normanów: "Przychodźcie więc rządzić i władać nami" (Приходите княжить и владеть нами).
Chociaż, jak pokazuje historia władania Normanów w wielu krajach Europy, ich prawo i jego stosowanie było sprawne i skuteczne, to nie należy jednak wyciągać z tego wniosku, że było szczególnie demokratyczne. „Głosowanie” na
thingach odbywało się przez aklamację (jak zresztą u Celtów), więc nie było prawdziwego liczenia głosów. W rzeczywistości decydowały relacje klanowe, rodzinne i zawiązywane "w kuluarach" sojusze. Charyzmatyczni przywódcy otaczali się wojownikami, którzy wiernie wspierali go na
thingach i podążali za nim, w zamian za obiecany (i realizowany) awans społeczny i bogactwo. Nawet w zasiedlonej przez Wikingów Islandii, utworzone tam w 930 roku ludowe zgromadzenie pod nazwą
Althing, było od początku pod kontrolą władcy i jego doradców, co zauważa francuski historyk prawa Gilduin Davy: "W pierwszych wiekach historii Islandii wodzowie (
goðar) i prawnicy (
lögmen) stanowili niewielką elitę, która zmonopolizowała zarówno praktykę władzy, jak i kulturę prawa" (
Au cours des premiers siècles de l’histoire islandaise, chefs (goðar) et juristes (lögmen) forment une petite élite qui monopolise tout à la fois la pratique du pouvoir et la culture du droit). Oto wizualizacja wikińskiego Thingu (źródło:
Realm of History).
To z zewnątrz, spoza swojego języka, Słowianie przejęli pojęcie "król" - od imienia Karola Wielkiego i, za pośrednictwem bizantyjskim, "cesarz" (car) - od imienia Juliusza Cezara. Polskie słowo „król”, podobnie jak w języku rosyjskim король (czytaj: karol, stąd w języku polskim imię Karol), czeski král, serbski кра̑љ (kral), macedoński kрал (krał), starosłowiański kраль (kral), pochodzi od prasłowiańskiego *korlјь. W starosłowiańskim przyjęło się określenie *cěsarь, później цьсарь (ćsar) i obecnie w języku rosyjskim, ukraińskim, białoruskim, bułgarskim, macedońskim i serbskim царь (car).
Staronordyckie imię Karl oznaczało człowieka wolnego, także wolnego rolnika. Najstarszym skandynawskim pisemnym świadectwem tego imienia jest inskrypcja runiczna z XI wieku, wyryta przez wareskich żeglarzy w kamieniu wapiennym, na wyspie Berezań u ujścia Dniepru do Morza Czarnego: "
Grane wykonał tę kamienną trumnę na cześć Karla, swego kompana" (foto poniżej:
Riksantikvarieämbetet), porównaj:
Kamień runiczny z Berezania.
Na kontynencie przyjęła się zlatynizowana forma tego nordyckiego imienia - Carolus. Stąd imię Karola Wielkiego po łacinie brzmi Carolus Magnus, w języku francuskim Charlemagne. Współczesnym odpowiednikiem francuskim i angielskim jest Charles.
Tytułem władyki, w rozumieniu
przywódcy duchowego, obdarzano także biskupów słowiańskiego kościoła
prawosławnego. W
Latopisie Nowogrodzkim Pierwszym odnotowano: "W roku 6616 (AD 1108) zmarł arcybiskup nowogrodzki Nikitas, w miesiącu styczniu 30 [dnia], a wiosną rozpoczęto zdobić malowidłami Świętą Sofię, ze środków świętego władyki". Na marginesie, wspomniany biskup Nikitas przyjął greckie, a więc bizantyjskie imię, pochodzące od słowa
νῑκᾰ́ω - nīkáō, oznaczające „wygrać, zwyciężyć”.
Marcin Kromer w swoim dziele z 1578 roku "Polska czyli o położeniu obyczajach urzędach Rzeczypospolitej Królestwa Polskiego ksiąg dwie" (wydawnictwo "
Pojezierze" 1984) podaje; "... jest jeszcze na Rusi [w obrębie Królestwa Polskiego - przypis mój] trzech biskupów obrządku ruskiego i greckiego, których sami Rusini nazywają władykami, mianowicie: biskup lwowski, przemyski i chełmski. Ci razem ze swoimi wiernymi i pozostałymi ruskimi biskupami, którzy są w Księstwie Litewskim, podporządkowani są w sprawach dotyczących wiary i święceń metropolicie kijowskiemu i patriarsze Konstantynopola". W późniejszym średniowieczu synonimem władyki był rycerz, pan.
Wspomniany
Prokopiusz z Cezarei pisał o Słowianach w 545 roku: „Nie rządzi nimi
człowiek, ale żyją od czasów starożytnych w demokracji, w której o
wszystkim, co dotyczy ich życia, czy to dobrego, czy złego, decydują
zgromadzeni ludzie." Była to więc bardzo demokratyczny ustrój plemienny,
ale - jak się okazało, zbyt demokratyczny dla zbudowania własnego
państwa.
Pierwsze państwo słowiańskie, a być może - z uwagi na jego krótkie trwanie, tylko związek plemienny, tak zwane
Państwo Samona, (łac.
Regnum Samoni) powstało i trwało 3-4 dekady w ciągu VII wieku, tylko w trakcie życia jego władcy. Samon, w świetle
współczesnej jego czasom Kroniki Fredegara (IV, 48) wymieniony jest jako "człowiek o imieniu Samo, pochodzący z Frankonii, z okręgu "Senonago"" (homo nomen Samo, natione Francos, de pago Senonago). Jednak zdanie to można przetłumaczyć i zinterpretować na różne sposoby. Dziś częściowo zakłada się, że "Senonago" odpowiada dzisiejszemu francuskiemu miastu Sens, na południowy wschód od Paryża. Jednak według innych badaczy "Senonago" to Soignies lub - co bardziej prawdopodobne, Sennegau (Hennegau, Hainaut), obydwa miejsca w dzisiejszej Belgii. W źródłach z VII wieku mieszkańcy Królestwa Franków określani byli ogólnie jako „natione Francos”.
Tak, jak kiedyś przeżyła się demokracja ateńska i cywilizacja
grecka, rzymska, bizantyjska, tak dzisiaj zdaje się chylić ku upadkowi
cywilizacja europejska - w formie forsowanej przez współczesne elity
polityczne. Społeczeństwa
starej, zachodniej Europy odchodzą od chrześcijańskich zasad
społecznych i moralnych, ulegając zbarbaryzowanej, zwulgaryzowanej
"kulturze globalnej". Wydaje się, że Europę mogą uratować narody jej
wschodniej, głównie słowiańskiej części, które po epoce komunistycznej
nie zatraciły ducha oporu przeciw wszelkim formom totalitarnego
rządzenia, a taką jest współczesny globalizm. Dla tych, którzy sądzą, że
dzisiaj Słowianie nadal nie umieją sobą rządzić, polecam
refleksję świadomego obywatela starej Europy, jaką niedawno przeczytałem
na francuskiej stronie internetowej (jeszcze nie ocenzurowanej): „Kiedy
Słowianie się przebudzą, globaliści, masoni i inne elity banksterów ...
zadrżą” (Quand les Slaves s’éveilleront, les élites mondialistes, franc maçonnes et autre bankster ..trembleront).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz