Kolegiata w Tumie
jest najcenniejszym zabytkiem architektury romańskiej w Polsce. Stoi
ona na resztkach pierwotnego kościoła klasztornego pod wezwaniem św.
Marii (abbatia Sancte Marie in castello Lancicie, według pierwszej wzmianki z 1136 roku). Klasztor przeniesiono około AD 1140 do Mogilna, a na jego miejscu
pobudowano bazylikę, dodając do poprzedniego patronimu imię św. Aleksego
- ascety czczonego głównie w rusko-bizantyjskim obszarze kulturowym. Zachował się rękopis jednego ze starszych pomników języka polskiego, jakim jest XV-wieczny odpis wierszowanej Legendy o św. Aleksym. Jej treść, a może i właśnie ta sama starosłowiańska forma, musiała być znana w Polsce już w XII wieku, skoro bazylikę tumską obdarzono patronimem tego bizantyjskiego świętego. Jej pierwsze tłumaczenie z języka greckiego na język starocerkiewno-słowiański powstało na Rusi pod koniec XI wieku, a więc niewiele później niż najstarsze w języku narodowym (poza łaciną i greką) - francuskim, z około AD 1040. Za pośrednictwem wędrownych pielgrzymów ("kaliki perehozhie") szybko rozprzestrzeniło się po Rusi i to prawdopodobnie z tego kraju, skąd płynęły do Polski idee obrzędu słowiańskiego, treść legendy dotarła do nas na początku XII wieku. O kolegiacie tumskiej wspominam w artykule "Słowiańskie klasztory benedyktyńskie".
Źródłem legendy był żywot tego świętego, spisany po grecku na przełomie V/VI wieku, rozwinięty w tym samym języku w IX wieku przez przybyłych z Bizancjum do Rzymu greckich mnichów. Miało to prawdopodobnie miejsce około roku 868, wraz z dostarczeniem do Rzymu przez Cyryla i Metodego relikwii św. Klemensa, złożonych w bazylice św. Klemensa na Lateranie. Dopiero jednak po przybyciu do Rzymu w AD 972 Sergiusza, patriarchy Damaszku, któremu papież Benedykt VII, zwolennik monastycyzmu, powierzył zaniedbany dotąd kościół św. Bonifacego na Awentynie i pozwolił na zbudowanie przy nim klasztoru o rycie bizantyjskim i łacińskim, dopiero wtedy - a więc pod koniec X wieku, dodano temu kościołowi drugiego patrona św. Aleksego i przetłumaczono żywot św. Aleksego na łacinę, postać i weneracja św. Aleksego zaczęła być rozpowszechniana w Europie zachodniej. Do dziś zachowały się w tym kościele XI-wieczne freski z życia św. Aleksego, odzwierciedlające nie łacińską, kanoniczną wersję jego legendy, ale grecką, bizantyjską. Z klasztorem św. Aleksego na Awentynie mieli ścisłe kontakty św. Wojciech i św. Bruno z Kwerfurtu - jeden z nich mógł być założycielem benedyktyńskiego klasztoru św. Aleksego w Tumie.
W polskiej treści tej legendy autor wyraźnie nawiązuje do tradycji kościoła nie łacińskiego, ale wschodniego, prawosławnego, na przykład: "Rozdał swe rucho żebrakom, śrzebro, złoto popom, zakom". "Rucho" to w języku starocerkiewno-słowiańskim ubiór, własne rzeczy, manatki. Srebro i złoto rozdał popom i diakom (dziakom) - jak w kościele prawosławnym nazywa się kleryków. Zawiera ona wiele słów wspólnych dla języka staroruskiego i staropolskiego (pisane tutaj kursywą, z dodanym dzisiejszym polskim znaczeniem), na przykład: wieliki - wielki, rzecz - mowa, krasa - piękność, imieć - mieć, żenie - żonie, k niemu - do niego, k temu - do tego, niegdy - raz, bieży - przychodzi, księdza - księcia, dziejało - działo, ostał - został, mać - matka, uznać - dowiedzieć się, wiesioł - wesoły, luby - miły, wietr - wiatr, zwon - dzwon, najć - znaleźć, krasny - ozdobny. Także pewne formy gramatyczne mają tam starocerkiewno-słowiański rodowód: "oćca barzo lepszy", czyli "lepszy od ojca". Należy tutaj dodać, że polscy badacze gremialnie przypisują łacińskie, a nawet rzymskie korzenie polskiego tekstu legendy, jednocześnie lekceważąc fakt, że jej polskie ujęcie nie jest zgodne z żadną z oficjalnych, zatwierdzonych przez papieża wersji kanonicznych, a ma swój lokalny, ludowy koloryt, charakterystyczny dla licznych pieśni starorosyjskich - hymnów na cześć św. Aleksego.
To w kolegiacie w Tumie, obok Płocka, z okresu Polski wczesnośredniowiecznej, na sklepieniu półkopuły (konchy) apsydy zachodniej, zachował się (niestety, dość zniszczony, chociaż po częściowej konserwacji), XII-wieczny fresk z postacią Chrystusa Pantokratora w mandorli, w otoczeniu Marii Panny i Jana Chrzciciela, tworzących wspólnie klasyczny dla sztuki bizantyjskiej motyw ikonograficzny, zwany Deesis. Towarzyszą tym postaciom cztery tetramorfy - starotestamentowe symbole ewangelistów.
Źródłem legendy był żywot tego świętego, spisany po grecku na przełomie V/VI wieku, rozwinięty w tym samym języku w IX wieku przez przybyłych z Bizancjum do Rzymu greckich mnichów. Miało to prawdopodobnie miejsce około roku 868, wraz z dostarczeniem do Rzymu przez Cyryla i Metodego relikwii św. Klemensa, złożonych w bazylice św. Klemensa na Lateranie. Dopiero jednak po przybyciu do Rzymu w AD 972 Sergiusza, patriarchy Damaszku, któremu papież Benedykt VII, zwolennik monastycyzmu, powierzył zaniedbany dotąd kościół św. Bonifacego na Awentynie i pozwolił na zbudowanie przy nim klasztoru o rycie bizantyjskim i łacińskim, dopiero wtedy - a więc pod koniec X wieku, dodano temu kościołowi drugiego patrona św. Aleksego i przetłumaczono żywot św. Aleksego na łacinę, postać i weneracja św. Aleksego zaczęła być rozpowszechniana w Europie zachodniej. Do dziś zachowały się w tym kościele XI-wieczne freski z życia św. Aleksego, odzwierciedlające nie łacińską, kanoniczną wersję jego legendy, ale grecką, bizantyjską. Z klasztorem św. Aleksego na Awentynie mieli ścisłe kontakty św. Wojciech i św. Bruno z Kwerfurtu - jeden z nich mógł być założycielem benedyktyńskiego klasztoru św. Aleksego w Tumie.
W polskiej treści tej legendy autor wyraźnie nawiązuje do tradycji kościoła nie łacińskiego, ale wschodniego, prawosławnego, na przykład: "Rozdał swe rucho żebrakom, śrzebro, złoto popom, zakom". "Rucho" to w języku starocerkiewno-słowiańskim ubiór, własne rzeczy, manatki. Srebro i złoto rozdał popom i diakom (dziakom) - jak w kościele prawosławnym nazywa się kleryków. Zawiera ona wiele słów wspólnych dla języka staroruskiego i staropolskiego (pisane tutaj kursywą, z dodanym dzisiejszym polskim znaczeniem), na przykład: wieliki - wielki, rzecz - mowa, krasa - piękność, imieć - mieć, żenie - żonie, k niemu - do niego, k temu - do tego, niegdy - raz, bieży - przychodzi, księdza - księcia, dziejało - działo, ostał - został, mać - matka, uznać - dowiedzieć się, wiesioł - wesoły, luby - miły, wietr - wiatr, zwon - dzwon, najć - znaleźć, krasny - ozdobny. Także pewne formy gramatyczne mają tam starocerkiewno-słowiański rodowód: "oćca barzo lepszy", czyli "lepszy od ojca". Należy tutaj dodać, że polscy badacze gremialnie przypisują łacińskie, a nawet rzymskie korzenie polskiego tekstu legendy, jednocześnie lekceważąc fakt, że jej polskie ujęcie nie jest zgodne z żadną z oficjalnych, zatwierdzonych przez papieża wersji kanonicznych, a ma swój lokalny, ludowy koloryt, charakterystyczny dla licznych pieśni starorosyjskich - hymnów na cześć św. Aleksego.
To w kolegiacie w Tumie, obok Płocka, z okresu Polski wczesnośredniowiecznej, na sklepieniu półkopuły (konchy) apsydy zachodniej, zachował się (niestety, dość zniszczony, chociaż po częściowej konserwacji), XII-wieczny fresk z postacią Chrystusa Pantokratora w mandorli, w otoczeniu Marii Panny i Jana Chrzciciela, tworzących wspólnie klasyczny dla sztuki bizantyjskiej motyw ikonograficzny, zwany Deesis. Towarzyszą tym postaciom cztery tetramorfy - starotestamentowe symbole ewangelistów.
Deesis to zlatynizowana forma greckiego słowa δέησις - déisis, w bizantyjskiej tradycji znaczącego 'błagalną modlitwę'. Tradycja ta sięga co najmniej pierwszej połowy VII wieku, bo z tego okresu pochodzi Żywot św. Jana i św. Cyrusa, zapisany ręką Sofroniosa I, (Σωφρόνιος - Sofrónios) greckiego patriarchę Jerozolimy. U nas nawet greckie imię musi być "łacińskie', stąd nazywamy go Sofroniuszem.
To z jego dzieła znamy pierwszy opis obrazu z motywem deesis: "Widzieliśmy wspaniały i godny podziwu obraz, przedstawiający pośrodku naszego Pana Jezusa Chrystusa, a po lewej stronie Matkę Chrystusa, Matkę Bożą, zawsze Dziewicę Bogonośną Marię, a po prawej Poprzednika - Chrzciciela naszego Zbawiciela. Następnie przed obrazem zgromadził się chór proroków i apostołów oraz grupa męczenników, którzy z ugiętymi kolanami i pochylonymi głowami upadli przed jedynym Bogiem".
W przeprowadzonej w latach 1995-2008 konserwacji romańskich polichromii w kolegiacie tumskiej nie ustrzeżono się, moim zdaniem, istotnego, wiele mówiącego błędu. Pominięto mianowicie, przebijający się w aureoli Chrystusa krzyż grecki - tak charakterystyczny dla fresków bizantyjskich nimb krzyżowy wokół głowy Chrystusa. Motyw ten zwany jest również jako promieniująca aureola (gr. ακτινόφορο φωτοστέφανο - aktinóforo fotostéfano). Nawet w oparciu o powyższe, o niewielkiej rozdzielczości zdjęcie, przy zastosowaniu filtrów, można ślady oryginalnego nimbu krzyżowego dostrzec na powiększeniu o jeszcze niższej rozdzielczości, jak zaznaczono strzałkami poniżej.
W kontekście dominującej, nie tylko w Polsce, ale i w Europie zachodniej narracji, uznającej tradycje rzymskie i łacińskie jako niemal jedyne źródło cywilizacji europejskiej, marginalizującej przy tym rolę innych kultur i tradycji w rozwoju tej cywilizacji, pominięcie tego elementu greckiego może już nie całkiem dziwić.
Bezstronność ideologiczą i obiektywność naukową wykazał konserwator malarstwa Karol Dąbrowski (1907-1992), kiedy w 1952 roku nakreślił w ołówku wygląd tej polichromii, z wyraźnie zaznaczonym nimbem krzyżowym wokół głowy Chrystusa (K. Dąbrowski, 1952 - "Odkrycie romańskiej polichromii w Tumie pod Łęczycą", Ochrona Zabytków 1952, Nr 4/5).
Jednakże, gdy popatrzymy na późniejsze od tumskich, dzieła artystów zachodnioeuropejskich, bezpośrednio czerpiących z kultury bizantyjskiej jeszcze u progu XIV wieku, to zatarcie śladu bizantyjskiego w tumskim deesis, nadal musi wywoływać zdziwienie. Popatrzmy na mozaikę w katedrze w Pizie, wykonaną w 1302 roku przez Cimbaue, z nimbem krzyżowym, w klasycznym przedstawieniu deesis (zdjęcie poniżej).
Wyraźne jest podobieństwo kompozycyjne tumskiej postaci Chrystusa z jego wyobrażeniem
na późniejszym o ponad stulecie fresku w bazylice św. Franciszka z Asyżu, wykonanym także przez Cimbaue.
Artysta ten, prekursor florentyńskiego renesansu, w oparciu o tradycje
bizantyjskie zaczął wprowadzać w malarstwie elementy sztuki gotyckiej. XII-wieczne polichromie o bizantyjskich motywach znajdowane są w kościołach w Danii, m.in. w Kirke Hyllinge.
Niektórzy historycy sztuki zwracają uwagę na podobieństwo
architektoniczne portalu tumskiego z nieco starszym północnym portalem katedry w Lund,
a obydwa związane stylistycznie ze sztuką lombardzką, u
nas myląco nazywaną "włoską". Najstarszy w architekturze romańskiej styl
nazywany jest "pierwszym romańskim", albo "lombardzkim romańskim". Rzut
przyziemia, dolne części transeptu, krypta i apsyda katedry w Lund
wskazują na bezpośrednie wpływy architektury lombardzkiej - wzmiankę,
której próżno by poszukiwać w polskiej Wikipedii, w odróżnieniu na
przykład od Wiki angielskiej, francuskiej, czy niemieckiej.
Normańskiemu rycerzowi Rogerowi I (1031-1101) zawdzięczała bizantyjsko-chrześcijańska Sycylia i Kalabria wyzwolenie spod panowania arabskiego. Ten wikiński potomek i nowy władca Sycylii przejął od zamieszkujących tą wyspę ortodoksyjnych Greków utrwaloną tam kulturę i religię bizantyjską. Oto bita za jego czasów moneta (źródło: CoinArchives, Spink Auction 23050). Na awersie widnieje postać władcy na koniu i napis ROQERIVS COMES. Jeździec wyposażony w hełm, tarczę w kształcie migdałowym i lancę flagową. Rewers przedstawia siedzącą Matkę Bożą z Dzieciątkiem na rękach, z napisem w otoku - MARIA MATER DNI [DNI - skrót od DOMINI].
W połowie XII wieku al-Idrisi, arabski geograf na dworze normańskiego króla Sycylii Rogera II wymienił Łęczycę pod nazwą N(u)grada (Nowogród)
- taką samą, jak nazwa pierwszej wielkiej stolicy Waregów na Rusi.
Uzasadnienie dla pierwotnego nazwania Łęczycy Nowym Grodem jest jak
najbardziej logiczne, jeżeli przyjmiemy że zakładali ją dotychczasowi
mieszkańcy Tumu, analogicznie zresztą do Waregów, którzy wyprowadzając
się z Rurikowa Gorodiszcza do tuż obok założonego grodu, także nazwali
go Nowym Grodem.
Wnuk Rogera II, normandzki król Sycylii Wilhelm II, zwany Dobrym, kontynuował, pochodzącą z Hauteville-la-Guichard (Normandia) dynastię Hauteville, władającą Królestwem Sycylii. To normańskie państwo, które zamieszkiwały ludy italskie i greckie, a w mniejszej części arabskie, obejmowało Sycylię, Maltę i południowe Włochy, aż po Neapol włącznie.
Wilhelm II był fundatorem klasztoru i katedry w Monreale, pod "bizantyjskim" wezwaniem Matki Bożej. Architektura i wystrój wnętrza kościoła, zwłaszcza złocone mozaiki ścienne, oparte zostały na tradycjach bizantyjskich i normandzkich, z elementami sztuki arabskiej na zewnętrznej fasadzie.
Oto jedna z mozaik, w której wszystko jest bizantyjskie - plan ikonograficzny, stroje, postaci, napisy, kolorystyka, technika wykonania i idea - przesłanie obrazu. Przedstawiaja ona króla Wilhelma II, ofiarującego świątynię Bogurodzicy, z inskrypcjami w grece i łacinie (oba języki funkcjonowały w Bizancjum). Matka Boża odziana jest na głowie i ramionach w tak zwany maforion (gr. mαφόριον - mafórion) - rodzaj obszernego szala. To greckie odzienie jest charakterystyczne na wszystkich historycznych przedstawieniach (ikonach i rzeźbach) Matki Bożej.
A teraz powróćmy do tematu głównego, do czego zobowiązuje nas tytuł artykułu. Tak zwany kult maryjny, chociaż znany już był wśród pierwszych chrześcijan, został przez Kościół usankcjonowany w Bizancjum przez zwołany przez bizantyjskiego cesarza Teodozjusza II Sobór Efeski w AD 431, od kiedy zdefiniowano św. Marię jako Matkę Bożą (Theotokos).
Wtedy to i tamże wprowadzono dzień 15 sierpnia jako święto Zaśnięcia Matki Bożej, zatwierdzone jako obowiązujące w całym Bizancjum przez cesarza Maurycjusza pod koniec V wieku. Kościół rzymski "dogonił" kościół wschodni w przyjęciu tego święta dopiero na przełomie VIII/IX wieku, a później nawet "przegonił", uznając w 1950 roku Wniebowzięcie Marii Panny jako dogmat. W języku starocerkiewno-słowiańskim święto to miało nazwę Uspienie Presviatoj Bogoroditsi ("Uśpienie Przenajświętszej Bogurodzicy").
To Konstantynopol był pierwszym miastem, który przyjął Matkę Boską za patronkę, uznaną przez mieszkańców jako ich "przewodniczka" (hodegetria). Miano to pochodzi od legendarnej cudownej ikony Matki Bożej z Dzieciątkiem, umieszczonej w zbudowanym w I połowie V wieku monastyrze Hodegon, albo pod wezwaniem Panaghia Hodegetria ("Ta, która wskazuje drogę").
Oto poniżej zestawione są dwie ilustracje, wykonanych z kości słoniowej w Bizancjum, płaskorzeźb przedstawiających Marię - Hodegetrię. Z lewej strony to centralna część tryptyku ołtarzowego, datowana na lata 940-960, który znajduje się w zbiorach Rijksmuseum w Amsterdamie. Ilustracja z prawej strony to statuetka, będąca zapewne częścią płaskorzeźby, datowana na okres 1050-1150, a będąca na ekspozycji w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku (Galeria 303). Z uwagi na znaczną bliskość w wyrazie artystycznym obu dzieł sztuki można przypuszczać, że wykonawca młodszego, z tych dzieł inspirował się starszym, tym pierwszym.
Wyznawcy wyłącznie łacińskich korzeni polskiego chrześcijaństwa nie chcą zauważyć, że obchodzone 25 marca maryjne święto Zwiastowania Pańskiego ma swoje początki w Bizancjum już w V wieku, a najstarszy hymn liturgiczny (akatyst) na cześć Matki Boskiej, znany jest od AD 626, kiedy już wtedy śpiewany był w podzięce za uratowanie Konstantynopola w przed atakiem Awarów i Persów.
W kościele łacińskim kult maryjny pojawił się wraz z nadawaniem kościołom wezwania św. Marii dopiero w IX wieku, a po inspiracyjnych dziełach Bernarda z Clairvaux (1090-1153) począł rozwijać się tak naprawdę od XII wieku. Najbardziej emblematyczne europejskie kościoły przyjmujące wezwanie św. Marii konsekrowane były (po przebudowie wcześniejszych kościołów z innymi patronami) stosunkowo późno: Mariendom w Spirze 1061, Santa Maria w Trastavere (Rzym) 1143, Notre-Dame w Tournai 1171, Notre-Dame w Paryżu 1182, Notre-Dame w Laon 1235, Notre-Dame w Chartres 1260, Notre-Dame w Amiens 1269.
Powyższa ilustracja przedstawia odkryty w kościele w Måløv, na duńskiej Zelandii, datowany na około 1130 rok, bizantyjski fresk przedstawiający Hodegetrię (Ulla Haastrup i John Lind, 2016 - "Dronning Margrete Fredkulla. Politisk magthaver og mæcen for byzantiskkunst i danske kirker i 1100-tallets begyndelse"). Zapewne w tym już okresie nadawano kościołom w Skandynawii wezwanie Marii Panny.
Na trwający kult Matki Bożej w Skandynawii wskazuje napis runiczny na obwodzie dzwonu z AD 1228 w kościele św. Dionizego (papieża greckiego) w Saleby, Västergötland: "Gdy zostałem wykonany, minęło 1228 zim od narodzenia Boga. Święta Maria, łaski pełna. Niech Dionizy będzie błogosławiony". Papież Dionizy (gr. Dionysos) był pierwszym biskupem Rzymu, który zwołał w Rzymie w 260 roku synod biskupi (wcześniej odbywały się w Kartaginie). Kolejny synod w Rzymie zwołał dopiero w AD 314 cesarz bizantyjski Konstantyn I Wielki.
Kult maryjny od samego początku wprowadzenia chrześcijaństwa na Rusi
miał w tamtejszym kościele bardzo silne uznanie. Najstarsze na Rusi święto kościelne to święto Opieki Bogurodzicy (Покров Богородици - Pokrowa Bogurodzicy), obchodzone 14 października, na pamiątkę uchronienia Konstantynopola przed najazdem Arabów w 910 roku. Oto poniżej, nawiązująca do tego święta, średniowieczna polichromia z kościoła w Alskog, na Gotlandii, nazwana "Maria med skyddsmantel", czyli przedstawiająca Matkę Bożą z ochronną szatą (foto: Bernt Enderborg, Guteinfo).
Jednym z zabytków potwierdzających wczesne powstanie kultu maryjnego w Bizancjum jest poniższa miniatura, obrazująca uroczysty wjazd do Konstantynopola cesarza Jana I Tzimiskesa w AD 971. Cesarza w koronie, na białym koniu, poprzedza dwukonny pojazd z ikoną Matki Bożej z Dzieciątkiem. Iluminacja pochodzi z manuskryptu, zwanego Madrid Skylitzes lub Codex Græcus Matritensis Ioannis Skylitzes, autorstwa greckiego historyka Ioannisa Skylitzesa z XI wieku.
Ten sam cesarz wydał złotą monetę, której awers stanowiło popiersie Chrystusa w nimbie krzyżowym, z inskrypcją w otoku +IhS. X[R]IS. REX REGNANTIUM. Na rewersie widoczne jest popiersie cesarza Jana Tzimiskesa w koronie, trzymającego w lewej dłoni krzyż patriarchalny, którego błogosławi Matka Boża (powyżej litery ΜΘ) Nad głową cesarza widnieje symbol Ręki Boskiej (Manus Dei). W otoku napis +THEOTOK[E] BOHΘ[EI] IW[ANNH] T[W Δ]ΕS[POTI]ʹ (źródło: Wikipedia).
Oto kolejny przykład tego kultu
i jednocześnie mistrzowskiej sztuki złotniczej na Rusi na przełomie
XII/XIII wieku. Jest to pochodzący z Riazania, wysadzany kamieniami
szlachetnymi złoty naszyjnik z medalionami w emalii komórkowej, przedstawiającymi Matkę Boską, św. Irenę i św. Barbarę (źródło: "La Sainte Russie au Louvre", 2010).
Prekursorem uznania Matki Boskiej Częstochowskiej jako protektorki
Polski wydaje się być Grzegorz z Sambora (1523-1573), zwany z racji
swojego pochodzenia Wigilancjuszem Rusinem, który wydał w Krakowie w
1568 roku po łacinie poemat "Częstochowa", w którym wychwala patronkę
klasztoru na Jasnej Górze
i jej ruską ikonę: "Lecz pieśń ma wstecz się cofnąć i powiedzieć musi,
jak obraz w Jasnej Górze znalazł się aż z Rusi" (przekład Wincenty
Stroka, Kraków 1896).Czczenie Marii z Nazaretu jako Matki Bożej usankcjonował w kościele Cyryl z Aleksandrii, który na pierwszym soborze w Efezie w AD 431 zabiegał i uzyskał przyjęcie dla św. Marii tytułu Theotokos, co oznacza w języku starocerkiewnym Bogurodzicę (Bogorodica), a więc kogoś więcej niż tylko matkę Chrystusa, jak dotychczas przyjmowano. Już grecki historyk Kościoła, Euzebiusz z Cezarei (265-339), zachęcał do utrwalania na obrazach wizerunku Chrystusa, świętych i męczenników. Wyraz "ikona" pochodzi z języka greckiego, w którym εἰκών (czyt. eikón) oznacza obraz lub cenny przedmiot religijnego kultu.
Pochodzący z V wieku kościół Santa Maria Antiqua
w Rzymie, pod tym wezwaniem od AD 640, zawiera najstarszy fresk Matki
Boskiej jako królowej, namalowany w stylu bizantyjskim, tak jak figury
innych świętych na ścianach tego kościoła, zamurowanego na początku IX
wieku w czasach ikonoklazmu (AD 726-843) - zakazu czczenia świętych obrazów. Wówczas to, w okresie obrazoburstwa, niszczono w Bizancjum i tam, dokąd sięgały jego wpływy polityczne i religijne, ikony świętych z powodów teologicznych, nowej interpretacji Pisma Świętego według Starego Testamentu ("Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu ...", Księga Wyjścia 20,4). W związku z tym, w okresie VIII-IX wieku wielu bizantyjskich artystów opuściło swój kraj i osiedliło się w Europie zachodniej, gdzie ich sztuka mogła się dalej rozwijać.
Oto z tego okresu, przedstawiający Marię i św. Józefa w drodze do Betlejem, fresk greckich artystów w dawnym kościele św. Marii za Murami (Chiesa di Santa Maria foris portas) w Castelseprio, koło Mediolanu. Poniższa scena przedstawia epizod z następującego biblijnego wydarzenia. Kiedy król Herod dowiedział się, że Mędrcy, którzy pokłonili się nowonarodzonemu Zbawicielowi, udali się do ich ziemi, nie mówiąc mu o miejscu narodzin Dzieciątka, Herod wpadł w gniew i nakazał zabić wszystkie dzieci poniżej drugiego roku życia w Betlejem i okolicach. Ale anioł ukazał się Józefowi we śnie i powiedział mu, aby zabrał Dzieciątko Jezus i Najświętszą Bogurodzicę i uciekł do Egiptu. Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł. Kiedy król Herod umarł, anioł ponownie ukazał się Józefowi i kazał mu wrócić do Betlejem.
Te same
bizantyjskie impulsy, dla uczczenia zakończenia soboru, przyczyniły się
do rozpoczęcia w tym samym roku budowy bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie. Jej nawa podtrzymywana jest przez 36 kolumn z greckiego marmuru (z wyspy Paros),
podczas gdy wewnętrzny łuk tryumfalny przedstawia w bizantyjskim stylu
narodziny Chrystusa, a mozaika w apsydzie (z greckiego ἀψίς - apsis, czyli 'łuk') koronację Matki Boskiej.
Starszym od tych budowli jest zbudowany w IV wieku ortodoksyjny kościół św. Marii z Syjonu w etiopskim mieście Aksum,
który przyjął Matkę Boską za patronkę prawdopodobnie po 431 roku. Do
dziś we Włoszech i Albanii istnieje wyznanie katolicko-bizantyjskie,
sięgające tradycji z VI wieku.
Scenę Narodzenia Pańskiego przedstawia płytka z kości słoniowej na tylnej stronie wezgłowia w tronie bizantyjskiego arcybiskupa Maximina w Rawennie (zabytek wykonany w Bizancjum w VI wieku). Oto poniżej fragment tronu. Narodzenie Pańskie i Pokłon Trzech Króli podzielone są na dwie odrębne kompozycje – według Ewangelii św. Łukasza i św. Mateusza. W scenie Narodzenia, obok św. Józefa, pojawia się także położna Salomea, której wizerunek zaczerpnięty jest z apokryficznej Ewangelii Dzieciństwa. Za żłóbkiem z Dzieciątkiem stoją wół i osioł, w głębi Gwiazda Betlejemska. Na drugiej płycie – po lewej stronie Maryi – znajduje się postać Anioła jako opiekuna Matki i Dziecka.
Imię Bogurodzicy i tytuł Boga Rodzicy mają nie tylko swój źródłosłów w tradycji kościoła bizantyjskiego, ale - w odróżnieniu od kościoła katolickiego, znajdują swoje potwierdzenie w dogmacie wiary kościoła prawosławnego. Kościół ortodoksyjny przyjął bowiem dogmat o Bożym Macierzyństwie Bogurodzicy, zgodnie ze stanowiskiem soboru z 431 roku: "Ponieważ święta Dziewica urodziła cieleśnie Boga zjednoczonego hipostatycznie z ciałem, mówimy, że jest ona Bogarodzicą" (Trzeci list Cyryla z Aleksandrii do Nestoriusza z Konstantynopola).
Kościół rzymski nie podziela tego dogmatu, a zatem i nie utożsamia się z imieniem Bogurodzica, zastępując go dogmatem o Niepokalanym Poczęciu Marii Dziewicy. Jeszcze wspomniany wyżej Bernard z Clairvaux w XII wieku oraz Tomasz z Akwinu w XIII wieku, obaj tak zwani "doktorzy Kościoła", odrzucali twierdzenia o niepokalanym poczęciu, to w 1476 roku papież Sykstus IV wprowadził święto Niepokalanego Poczęcia, a jako dogmat zostało ono oficjalnie przyjęte przez papieża Piusa IX w 1854 roku.
W kościele prawosławnym, poza świętem Zaśnięcia Bogurodzicy z 15 sierpnia, któremu w kościele katolickim odpowiada święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, istnieje jeszcze jedno święto czczenia Matki Bożej, nieznane w kościele łacińskim, jakim jest, obchodzone 8 stycznia, tak zwane święto Soboru Bogurodzicy lub Soboru Przenajświętszej Bogurodzicy. Święto to poświęcone jest uwielbieniu Najświętszej Maryi Panny, która urodziła Jezusa Chrystusa. Wychwalając Najświętszą Theotokos, Kościół wspomina ucieczkę Świętej Rodziny do Egiptu.
Ustanowienie obchodów Soboru Theotokos sięga czasów starożytnych Kościoła chrześcijańskiego. Epifaniusz z Salaminy (zm. 403), św. Ambroży z Mediolanu (340-397) i Augustyn z Hippony (354-430), w nauczaniu o święcie Narodzenia Pańskiego łączyli uwielbienie narodzonego Chrystusa z uwielbienie Dziewicy Maryi, która go urodziła. Wzmiankę o obchodach święta Bogurodzicy zawiera kanon 79 III Soboru konstantynopolitańskiego, który odbył się w latach 680-681. Oto powyżej ikona obrazująca święto Soboru Bogurodzicy z XV wieku (źródło: Русская вера). Wezwanie Soboru Bogurodzicy nosiła, nieistniejąca już dzisiaj cerkiew w Lipiu, w Bieszczadach.
Na fotografii obok (foto: HEN-Magonza, 2014) mamy wspaniałą pamiątkę po nieistniejącej już pierwotnej, IV-wiecznej Bazylice św. Piotra
w Watykanie. Jest to bizantyjska mozaika o wysokości 260 cm,
przedstawiająca Matkę Boską (z dodaną prawdopodobnie w XVII wieku
barokową bordiurą z dwoma świętymi). Krótka historia tego dzieła spisana
została po łacinie na marmurowej płycie poniżej mozaiki: "Ten stary
obraz Matki Boskiej przechowywany w Bazylice Watykańskiej nad świętą
bramą oratorium, stworzony przez papieża Jana VII w roku zbawienia 703 i
do dzisiaj z wielkim pietyzmem religijnym czczony, został zabrany z
gruzów, kiedy to Bazylika dla uzyskania formy bardziej cesarskiej była w
trakcie burzenia, aby cześć wobec niego nie została w żaden sposób
pomniejszona, został przetransportowany z Rzymu na tutejszy ołtarz w AD
1609". Papież Jan VII,
greckiego pochodzenia, sprawował swój pontyfikat w latach 705-707, a
więc można sądzić że mozaikę ufundował w tym okresie. Umieszczona
została nad ołtarzem w dobudowanej specjalnie do bazyliki watykańskiej,
także dziś nie istniejącej, kaplicy pod wezwaniem św. Marii przy Żłóbku
(łac. Sancta Maria ad Praesepe). Była ona również pierwotną patronką wspomnianej wyżej bazyliki Matki Bożej Większej (wł. Santa Maria Maggiore) w Rzymie. Płytę z mozaiką Matki Boskiej przewieziono do Florencji faktycznie około roku 1596, gdzie w kościele św. Marka znajduje się do dziś.
Matka Boska, z otwartymi ramionami w geście modlitwy, ma na głowie bizantyjski diadem, ozdobiony rubinami i perłami, z którego na ramiona spływają sznury kamieni szlachetnych. Ubrana w tunikę do stóp i jasnoczerwone obuwie. Głowa otoczona jest złotym nimbem. Na szyji spoczywa kolia z dwoma rzędami białych i czerwonych brylantów. Oryginalna płyta (bez bordiury) nosi ślady przecięcia w połowie, zapewne koniecznego dla jej transportu z Rzymu do Florencji.
Matka Boska, z otwartymi ramionami w geście modlitwy, ma na głowie bizantyjski diadem, ozdobiony rubinami i perłami, z którego na ramiona spływają sznury kamieni szlachetnych. Ubrana w tunikę do stóp i jasnoczerwone obuwie. Głowa otoczona jest złotym nimbem. Na szyji spoczywa kolia z dwoma rzędami białych i czerwonych brylantów. Oryginalna płyta (bez bordiury) nosi ślady przecięcia w połowie, zapewne koniecznego dla jej transportu z Rzymu do Florencji.
Na poniższej
ilustracji zestawione są fragmenty VIII-wiecznej mozaiki z Bazyliki
Watykańskiej z wizerunkiem Matki Bożej (z lewej strony) oraz VI-wiecznej
mozaiki z na wskroś bizantyjskiej bazyliki San Vitale (św. Witalisa) w
Rawennie, z wyobrażeniem cesarzowej Teodory, małżonki cesarza Justyniana I Wielkiego (z prawej). Rawenna była w tamtych czasach stolicą terytoriów należących do Cesarstwa Bizantyjskiego w Italii.
Jeżeli uwzględnimy opinie o jej wcześniejszym aktorstwie i "lekkim" życiu, jakie na temat cesarzowej Teodory wyrażali współcześni jej Jan z Efezu i Prokop z Cezarei,
powyższa wizualizacja w nimbie świętości w kościele w
Rawennie wydać się może dla niektórych czytelników świętokradztwem. Fakt
ten jako jeden z wielu poświadcza siłę i zakres bizantyjskiego
dziedzictwa kulturowego nie tylko we wschodniej i środkowej, ale i w przyszłej karolińsko-ottońskiej Europie.
Podobne dwuznaczne wrażenie mają historycy sztuki w ocenie VI-wiecznego fresku w dolnej, starej części Bazyliki San Clemente w Rzymie. Przedstawia on, podobny do odzianej w strój cesarski Teodory, wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem.
W
ikonografii bizantyjskiej, w przeciwieństwie do zachodnioeuropejskiej,
nimb nie był zarezerwowany do przedstawiania w nim tylko Boga, proroków
czy innych osób świętych. Przedstawiano w nim również zoomorficzne
symbole świętych, a także wyróżniano nimbem współczesnych władców,
dostojników oraz postacie biblijne - te niekoniecznie o przymiotach
"świętych".
Także inna Teodora - św. Teodora, małżonka cesarza Teofila, Ormianka, jako już wdowa i regentka małoletniegoo syna Michała III, przyczyniła się do rozwoju ikonografii w kościele bizantyjskim, zwołując a AD 843 synod, na którym przywrócono kult obrazów świętych.
Oto poniżej XV-wieczna Ikona Triumfu Prawosławia, z wyobrażeniem drugiej cesarzowej o imieniu Teodora (810-867), z synem Michałem III, stojących przy, podtrzymywanej przez aniołów, ikonie Hodegetrii - Bogurodzicy z Dzieciątkiem. Po drugiej stronie obrazu, w górnym rzędzie, stoi patriarcha Metody, biskup Teodor i dwóch mnichów. Pod nimi znajduje się 11 świętych i męczenników. Tuż pod Hodegetrią znajdują się Teofanes Wyznawca i Teodor Studyta, wspólnie trzymający obraz Chrystusa. Zupełnie z lewej strony widnieje postać św. Teodozji, męczenniczki - pierwszej ofiary ikonoklazmu, w lewej dłoni z ikoną Chrystusa - Emanuela (młodzieńca), w prawej - z zapaloną świecą. Ubrana jest w tunikę, w płaszczu oraz w skepe (od greckiego słowa σκεπη - ochrona) na głowie - osłaniającym włosy, kanciastym nakryciu głowy, typowym dla mniszek bizantyjskich.
Ikona Triumfu Prawosławia (znana również jako Ikona Niedzieli Prawosławia) to ikona pierwszej niedzieli Wielkiego Postu - uroczystości upamiętniającej koniec ikonoklazmu bizantyjskiego i przywrócenie ikon do kościoła, który to dzień w prawosławiu pozostaje świętem kościelnym. Oryginał w zbiorach British Museum.
Jannic Durand,
główny konserwator dziedzictwa kulturowego we Francji, pisał tak:
"Starożytny rodowód Bizancjum, jego cywilizacja, bogactwo i splendor
jego sztuki fascynowały wyobraźnię średniowiecznego Zachodu. To nie
pozbawione zawiści zauroczenie widoczne jest w całym wczesnym
średniowieczu ..., czy w czasach renesansu karolińskiego, a zwłaszcza w
okresie X-XII wieku. Właśnie w Bizancjum poszukiwało źródeł swej
tożsamości imperium Karola Wielkiego, a po nim Święte Cesarstwo Rzymskie
Narodu Niemieckiego" ("Sztuka średniowiecza", 2007).
Historyk sztuki George Henderson z Uniwersytetu w Cambridge, w swoim zbiorze esejów ("Wczesne średniowiecze", 1984), zauważył: "Jeżeli Konstantynopol w XII wieku był wzorem doskonałości kulturowej, to w jaki sposób musiały się do niego odnosić we wczesnym średniowieczu barbarzyńskie narody zachodniej Europy, dla których był synonimem nieprzerwanej ciągłości Cesarstwa Rzymskiego? Ta chęć partycypowania w świetnej klasycznej kulturze chrześcijańskiej stanowi jedną z wielkich motywacji wczesnośredniowiecznego społeczeństwa na Zachodzie". Opinia, chociaż w pewnym stopniu subiektywna, ukazuje jednak zasadniczy kierunek przepływu kulturowego we wczesnym średniowieczu: od "mistrza" z Bizancjum do "ucznia" z Europy wschodniej i zachodniej.
Spójrzmy jeszcze na poniższy fragment z powstałego około AD 870 Sakramentarza Karola Łysego, uważanego na Zachodzie (tam też nie brakuje "łacińskich" megalomanów) za klasyczny przykład karolińskiej sztuki iluminacyjnej, jednakże powstałego "pod wpływami bizantyjskimi". W polskiej Wikipedii, czerpiącej z dorobku naukowego naszej historiografii, hasło "Sztuka karolińska" nie zawiera ani pół słowa wzmianki o wływie sztuki bizantyjskiej na tak zwany "renesans karoliński", ukrywając ten wpływ pod słowem "wczesnochrześcijański", w rozumieniu "łaciński". Powróćmy więc do rzeczonego sakramentarza, aby zauważyć bez trudu ten "niewidzialny" dla polskich historyków sztuki składnik bizantyjski.
Ta IX-wieczna miniatura, tak jak wcześniejsza z wizerunkiem tancerki Teodory w nimbie świętości, nie przedstawia żadnych świętych Kościoła, chociaż jest częścią księgi liturgicznej z modlitwami. Za wzorcami przybyłymi z Bizancjum "łacińscy" władcy w Europie skrzętnie przyjęli ideę o świętych źródłach władzy, aby ją potwierdzić w tej "karolińskiej" iluminacji. Przedstawia ona zachodniofrankijskiego króla Karola II Łysego, w otoczeniu arcybiskupów z Metz - Adwentiusa i Reims - Hincmara, wszystkich w nimbie świętości. Z niebios wynurza się ręka boska, wkładająca koronę (złoty diadem, wysadzany diamentami i perłami) na głowę władcy (koronowany był w wieku 25 lat). Brak jest w scenie koronacji Karola Łysego królewskiego symbolu władzy królewskiej państwa Franków, używanego już od Chlodwiga I, jakim był kwiat lilii, być może nieznany lub zlekceważony przez bizantyjskiego wykonawcę tej miniatury.
A więc nie tylko wyraźna jest bizantyjska forma obrazu
(ustawienie postaci, ich ubiory, inkrustowane księgi, kamienie
szlachetne w koronie, boska ręka w chmurach - tzw. Manus Dei,
złote nimby władców - tutaj świeckich i kościelnych, ale nie świętych
Kościoła), ale także jego ideowe przesłanie - boskie pochodzenie władzy.
O symbolice Manus Dei pisałem więcej w poprzednim artykule "Słowiańskie klasztory benedyktyńskie". Tutaj pozwolę sobie jeszcze przywołać interesujące zastosowanie tego chrześcijańskiego symbolu w pogańskiej z charakteru kaptordze, czyli małemu pojemnikowi na przechowywanie amuletów i substancji kultowych. Oto poniżej ilustracja kaptorgi, pochodzącej z X/XI-wiecznego, kobiecego grobu w Dziekanowicach, na brzegach Jeziora Lednickiego w Wielkopolsce (foto: F. Namiota).
Jak widać, wizerunek dłoni został umieszczony "do góry nogami", czyli palcami skierowanymi ku górze. Zachowano "rękę Boga", ale zatracono pełen sens symbolu, jakim jest wskazanie na obecność Boga w niebiosach, niewidocznego dla ludzi, którego tylko wystająca spoza chmur ręka skierowana jest ku ziemi, ku wiernym - w geście ostrzeżenia, polecenia czy też wsparcia. Można przypuszczać, że zabytek ten jest potwierdzeniem nakładającego się we wczesnym średniowieczu kultu pogańskiego i chrześcijańskiego, kiedy nowa religia nie była jeszcze w pełni zrozumiała i akceptowalna. Liczne zabytki ówczesnej kultury materialnej na terenach Europy środkowej, wschodniej i północnej świadczą o synkretyzmie religijnym wśród Słowian i Normanów.
Wróćmy do kultu maryjnego. Późniejszy o dwa wieki wizerunek Matki Boskiej z Bazyliki św. Piotra w Watykanie, jeżeli chodzi o sylwetkę i postawę oraz strój i ozdoby, w znaczącym stopniu uosabia cesarzową Teodorę z Bazyliki św. Witalisa w Rawennie, przedstawioną zresztą także w nimbie świętości. W podobnej konwencji przedstawione są również cesarzowe bizantyńskie Zoe oraz Irena Węgierska, córka króla węgierskiego św. Władysława i sama przyszła święta, obie na XI/XII-wiecznych mozaikach w bazylice Hagia Sophia w Konstantynopolu.
Oto poniżej z lewej strony, inspirowany ikonografią bizantyjską, wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem, według wspmnianej wyżej formy "Orantka", utrwalony w witrażach z Chartres z początków XIII wieku, od kiedy to romańskie freski na ścianach kościołów zaczęły być zastępowane obrazami na gotyckich witrażach. Przedstawia on Marię Pannę w koronie z aureolą, stylem zbliżonej do jej powyższego pierwowzoru z VIII-wiecznej mozaiki, trzymającej na kolanach młodego Chrystusa w aureoli krzyżowej.
O symbolice Manus Dei pisałem więcej w poprzednim artykule "Słowiańskie klasztory benedyktyńskie". Tutaj pozwolę sobie jeszcze przywołać interesujące zastosowanie tego chrześcijańskiego symbolu w pogańskiej z charakteru kaptordze, czyli małemu pojemnikowi na przechowywanie amuletów i substancji kultowych. Oto poniżej ilustracja kaptorgi, pochodzącej z X/XI-wiecznego, kobiecego grobu w Dziekanowicach, na brzegach Jeziora Lednickiego w Wielkopolsce (foto: F. Namiota).
Jak widać, wizerunek dłoni został umieszczony "do góry nogami", czyli palcami skierowanymi ku górze. Zachowano "rękę Boga", ale zatracono pełen sens symbolu, jakim jest wskazanie na obecność Boga w niebiosach, niewidocznego dla ludzi, którego tylko wystająca spoza chmur ręka skierowana jest ku ziemi, ku wiernym - w geście ostrzeżenia, polecenia czy też wsparcia. Można przypuszczać, że zabytek ten jest potwierdzeniem nakładającego się we wczesnym średniowieczu kultu pogańskiego i chrześcijańskiego, kiedy nowa religia nie była jeszcze w pełni zrozumiała i akceptowalna. Liczne zabytki ówczesnej kultury materialnej na terenach Europy środkowej, wschodniej i północnej świadczą o synkretyzmie religijnym wśród Słowian i Normanów.
Wróćmy do kultu maryjnego. Późniejszy o dwa wieki wizerunek Matki Boskiej z Bazyliki św. Piotra w Watykanie, jeżeli chodzi o sylwetkę i postawę oraz strój i ozdoby, w znaczącym stopniu uosabia cesarzową Teodorę z Bazyliki św. Witalisa w Rawennie, przedstawioną zresztą także w nimbie świętości. W podobnej konwencji przedstawione są również cesarzowe bizantyńskie Zoe oraz Irena Węgierska, córka króla węgierskiego św. Władysława i sama przyszła święta, obie na XI/XII-wiecznych mozaikach w bazylice Hagia Sophia w Konstantynopolu.
Oto poniżej z lewej strony, inspirowany ikonografią bizantyjską, wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem, według wspmnianej wyżej formy "Orantka", utrwalony w witrażach z Chartres z początków XIII wieku, od kiedy to romańskie freski na ścianach kościołów zaczęły być zastępowane obrazami na gotyckich witrażach. Przedstawia on Marię Pannę w koronie z aureolą, stylem zbliżonej do jej powyższego pierwowzoru z VIII-wiecznej mozaiki, trzymającej na kolanach młodego Chrystusa w aureoli krzyżowej.
Nad nimi unosi się zsyłający promienie gołąb - bizantyjski symbol
Ducha Świętego. Naczynie liturgiczne w kształcie gołębia, służące do
przechowywania eucharystii, tak zwane peristerium (gołębica
eucharystyczna), w ortodoksyjnych kościołach jeszcze dzisiaj bywa
zawieszane przy ołtarzu. Dwa takie naczynia, wykonane ze złota i
ozdobione perłami, ofiarował bazylice watykańskiej cesarz bizantyjski
Konstantyn I Wielki. W średniowieczu znane było także w obrządku
łacińskim, chociaż później w obydwu kościołach przeważały pojemniki o
innych kształtach (wieży kościelnej, czary, ozdobnego pudełka w
kształcie budowli, zwanego cyborium itd), dzisiaj w tzw. puszce.
Przy głowie Marii Panny widoczne są kołysane przez aniołów (już poza obrębem ilustracji) dwie kadzielnice. Ten rodzaj przyborów jest jednym z najstarszych w liturgii chrześcijańskiej, wywodzącym się jeszcze z tradycji pogańskiej (znane w Grecji od VII wieku p.n.e.).
Przy głowie Marii Panny widoczne są kołysane przez aniołów (już poza obrębem ilustracji) dwie kadzielnice. Ten rodzaj przyborów jest jednym z najstarszych w liturgii chrześcijańskiej, wywodzącym się jeszcze z tradycji pogańskiej (znane w Grecji od VII wieku p.n.e.).
Być może
najstarsze znane przedstawienie tego rodzaju akcesorium liturgicznego utrwalone zostało na VI-wiecznej
mozaice w ostrogockiej bazylice św. Witalisa w Rawennie. Przedstawia ona
cesarza bizantyjskiego Justyniana I Wielkiego ze swoim dworem i diakonem trzymającym kadzielnicę.
Można przypuszczać, że dla XIII-wiecznego artysty, który zaprojektował ten witraż w katedrze pod wezwaniem Matki Boskiej (Notre-Dame) w Chartres wzorem do naśladowania był oryginalny lub później zapewne wielokrotnie kopiowany motyw tronującej Marii Panny z Dzieciątkiem.
Można przypuszczać, że dla XIII-wiecznego artysty, który zaprojektował ten witraż w katedrze pod wezwaniem Matki Boskiej (Notre-Dame) w Chartres wzorem do naśladowania był oryginalny lub później zapewne wielokrotnie kopiowany motyw tronującej Marii Panny z Dzieciątkiem.
Jego pierwowzór pochodzi z końca VI wieku, w formie jej ikony "Orantka", w otoczeniu św. Teodora, św. Jerzego i aniołów, utrwalony na płycie ceramicznej pokrytej glazurą, zachowany w klasztorze św. Katarzyny u stóp Góry Synaj w Egipcie (ilustracja poniżej).
Zbudowany w II połowie VI wieku przez wspomnianego wyżej cesarza bizantyjskiego Justyniana I Wielkiego, oryginalnie pod wezwaniem Panny (Dziewicy), później dedykowany św. Katarzynie, a będący nadal w użytkowaniu, klasztor ten dysponuje najstarszą na świecie, bez przerwy czynną biblioteką. Termin "Panna" ("Dziewica") jest najstarszym określeniem, jakim chrześcijanie tytułowali Matkę Boską, użytym po raz pierwszy w Księdze Izajasza (7:14): "Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel" ("Biblia Tysiąclecia", wyd. Pallotinum). Trwa dyskusja wśród znawców, czy hebrajski termin "עַלְמָה" ("alma"), użyty w tekście Starego Testamentu oznacza pannę, młodą kobietę, czy też dosłownie dziewicę.
Prawdopodobnie z Synaju pochodzi kijowska ikona Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus, będąca pierwotnie w kolekcji XIX-wiecznego rosyjskiego bizantynisty Porfirusza Uspienskiego, nazwana przez niego "Bogurodzica z dzieciątkiem Chrystusem" (Богородица с младенцем Христом). Obecnie przechowywana jest w powstałym w 1919 roku Chanienko Muzeum w Kijowie.
Namalowane na desce techniką enkaustyczną i złocone dzieło, zdaniem badaczy nawiązuje do antycznej szkoły malarskiej z egipskiego Fajum. Namalowano tam do IV wieku zapewne ponad tysiąc (zachowało się około 900) portretów na desce, znanych dzisiaj jako Portrety fajumskie. O ile woskowa enkaustyka zdaniem Pliniusza Starszego ma źródła egipskie, o tyle same obrazy fajuńskie noszą widoczne rysy malarstwa hellenistycznego. Oto z boku bizantyjska ikona Bogurodzicy z Dzieciątkiem, namalowana na desce cyprysowej (wymiary 35×20, 5×0,3×0,8 cm), datowana na VI wiek.
Przybliżmy szczegóły tego obrazu (jego fragment poniżej), opisane przez rosyjską artystkę i konserwatora sztuki, Tatianę W. Chwostenko (1928-2005): "Ikona namalowana jest ciepłą farbą enkaustyczną na zagruntowanej desce, ściętej w narożnikach. Odwrotna strona jest ciosana. Zastosowano dwa rodzaje farb – gęstą i glazurową, którymi malowano twarze luźnymi pociągnięciami. Kolor jest ciepły, ciemnobrązowy z zielonkawym odcieniem. Ikona została dobrze przetopiona, powierzchnia posiada charakterystyczny równy połysk. Farba nie spaliła się i nie pękła. Technologia malowania przypomina najlepsze portrety Fajum; przestrzegane są podstawowe zasady starożytnej sztuki enkaustycznej. Aureole są złocone płatkowym złotem, ich warstwa jest bardzo cienka, kolor jest matowy i delikatny. Wykonano na nim ozdobę za pomocą ostrego, gorącego narzędzia, takiego jak cestrum [narzędzie grawerujące w malarstwie enkaustycznym - mój przypis]. Dziurki wypalone są w kształcie trójkątów i kółek, tworząc wspaniały geometryczny wzór, delikatny i ledwo zauważalny, przypominający tkaną koronkę. Fałdy ubioru oraz krzyż na nakryciu głowy pomalowane są sztucznym złotem. Takiego złocenia nie można znaleźć w innych ikonach bizantyjskich" (Татьяна В. Хвостенко, 1985 - "Энкаустика").
Powróćmy do wyobrażenia gołębicy jako symbolu Ducha Świętego. Duch Święty zstąpił „jako gołębica” podczas chrztu Chrystusa w rzece Jordan, więc na wielu chrześcijańskich zabytkach ikonograficznych, związanych a aktem chrztu Chrystusa, możemy zobaczyć gołębicę reprezentującą Ducha Świętego.
Wyobrażenie gołębicy w nimbie, zawarte jest również m.in. w przedstawieniach Zwiastowania Bogurodzicy, jak na poniższym fragmencie kapitelu z katedry św. Maurycego i św. Katarzyny w Magdeburgu, ufundowanej w 937 roku przez cesarza Ottona I, w której został w 973 roku pochowany (foto: Raymond Faure).
Wenecja i cała historyczna republika wenecka zawdzięcza rozwój swojej potęgi handlowej na zawartej z Bizancjum w 1082 roku umowie, które dawało miastu i jego obywatelom szczególne przywileje w Cesarstwie Bizantyjskim. Nie będziemy tutaj rozwijać tematu imponującego dziedzictwa kultury bizantyjskiej, jakie do dzisiaj przetrwało w zabytkach tego miasta, ale wymieńmy chociażby kilkanaście kościołów (aktualnych i byłych) w Wenecji pod wezwaniem Matki Bożej, której kult religijny przyniesiony został z Bizancjum, zaczynając długą listę od wzniesionej w AD 639 bazyliki Santa Maria Assunta di Torcello, a dalej: Santa Maria Formosa, Santa Maria Mater Domini, Casa di Maria Ausiliatrice, Santa Maria di Nazareth, Santa Maria dei Servi, Santa Maria Gloriosa dei Frari, Chiesa dei Santi Maria e Donato, Chiesa di Santa Maria del Carmelo, Santa Maria del Giglio, Santa Maria dei Carmini, Santa Maria dei Miracoli, Santa Maria delle Grazie, Santa Maria della Salute, Santa Maria del Rosario, Santa Maria dei Derelitti, Chiesa di Santa Maria Maggiore, Chiesa di Santa Maria della Visitazione.
Zauważmy, że zanim w AD 734 biskup Bonifacy zorganizował kościół w Bawarii - przez wielu naszych historyków przywoływanej jako źródło polskiego chrześcijaństwa, już około AD 540 Bizantyjczycy ustanowili chrześcijaństwo w królestwach Nobadów, położonych w historycznej prowincji Nubia (Kusz), o nazwach: Nobatia, Makuria i Alodia. To ostatnie państwo sięgało południowych granic dzisiejszej Etiopii.
Oto pochodzący z, odkrytej w latach 1960-tych przez polskich archeologów, katedry w Faras, Makuria, fragment polichromii z początków XI wieku, przedstawiający biskupa Marianosa (zm. 1036) i Matkę Boską z Dzieciątkiem (źródło: Wikipedia). Oryginalny fresk znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie. Marianos - przyjęte przez tego biskupa greckie imię, jest zgodne z głęboką tradycją kultu maryjnego we wschodnim Kościele.
Kult maryjny w Polsce znalazł swój najbardziej
uznany wyraz pieśni "Bogurodzica". Uznaje się zazwyczaj, że powstała ona prawdopodobnie na przełomie XIII/XIV wieku, Jednakże istnieją przesłanki, aby uwzględnić że jej ortodoksyjne źródła mogą być znacznie starsze.
"Bogurodzica" to stare, spolszczone słowo z języka starocerkiewno-słowiańskiego "Bogorodica" (Богородицa), czyli we wsółczesnym naszym języku - Matka Boża. Drugi człon w tym słowie - "rodica" wywodzi się z prasłowiańskiego słowa * rodъ (род) - ród, z dodaną końcówką żeńską -ica (-ицa), analogicznie jak do słowa Cyryl dodano końcówkę -ica, co dało nazwę pisma wymyślonego przez św. Cyryla - cyrylica.
Możliwe jest więc, że "Bogorodica" jest najstarszym w językach słowiańskich określeniem Matki Bożej, wprowadzonym w IX wieku przez Cyryla i Metodego w trakcie ich misji chrystianizacyjnej na Morawach i w Czechach. W języku czeskim pozostały do dzisiaj starosłowiańskie słowa "rod" - pol. "ród", "rodič" - pol. "rodzic". Pokrewnymi z nimi są m.in. słowa rosnąć i urodzaj.
W chrześcijaństwie wschodnim do dzisiaj zachował się bizantyjski hymn - modlitwa do Bogurodzicy, zwana Bogurodzico Dziewico, w języku cerkiewno-słowiańskim - Богородице Диево Радуйся (Bogorodice Dijewo Radujsja). Oto jej tekst cerkiewno-słowiański (lewa kolumna), zapewne bliski temu, w jakim wymawiali i śpiewali (prawa kolumna) tą modlitwę Polacy w czasach pierwszych Piastów:
Бце дв҃о, ра́дꙋйсѧ, Bogoródice Diéwo, rádujsa, бл҃года́тнаѧ мр҃і́е, гд҇ь съ тобо́ю: Błagodátnaja Marije, Gospódź s Tobóju, бл҃гослове́на ты̀ въ жена́хъ, błagosłowiéna Tý w żenách, и҆ бл҃гослове́нъ пло́дъ чре́ва твоегѡ̀, i błagosłowién płodź czréwa Twojegó, ꙗ҆́кѡ сп҃са родила̀ є҆сѝ дꙋ́шъ на́шихъ. jako Spása rodiłá esí dusz nászich.
Jej polskie tłumaczenie jest następujące: "Bądź pozdrowiona, Bogorodzico Dziewico, łaski pełna Maryjo, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony Owoc żywota Twego, albowiem zrodziłaś Zbawcę dusz naszych". Słowo "żywot" w tym tekście, tak w oryginalnym języku greckim (κοιλίας - koilías), jaki i cerkiewnosłowiańskim (чрева - czrewa) oznacza "łono". Łacińskim odpowiednikiem, jaki przyjął się w Polsce po separacji liturgii prawosławnej i katolickiej w końcu XI wieku, była pieśn - modlitwa Ave Maria, po polsku Zdrowaś Mario.
Oto obraz olejny na płótnie Jana Matejki, zatytułowany „Święci Cyryl i Metody”, znajdujący się od 1885 roku w klasztornej bazylice Wniebowzięcia NMP w Welehradzie, na Morawach.
Leszek Śliwa, na portalu Gość.pl (2015), tak opisał to dzieło: "Z lewej strony stoi Cyryl, trzymający otwartą księgę na pamiątkę wynalezionego przez siebie pisma. Z prawej widzimy Metodego z krzyżem symbolizującym jego misjonarską działalność. Na dole obrazu leży potłuczony posąg Światowida, pogańskiego bożka. A za plecami świętych widać ikonę Matki Bożej. Jan Matejko namalował obraz w tysięczną rocznicę śmierci św. Metodego i osobiście zaniósł go do bazyliki w Welehradzie na Morawach, idąc na czele pielgrzymki z Krakowa. Welehrad był stolicą Państwa Wielkomorawskiego i główną siedzibą Metodego. Dzieło Matejki wisi w trzeciej kaplicy w prawej nawie bazyliki, z podpisem w języku czeskim: „Dar Narodu Polskiego dla Bazyliki Welehradzkiej”.
Powróćmy do hymnu Bogurodzica. Zwróćmy uwagę na fakt, że najstarsze zachowane w dokumentach wzmianki o wykonywaniu w obrządku kościelnym tej pieśni w języku polskim są o około pół wieku starsze od pojawienia się pierwszego tekstu "Bogurodzicy" w Kcyni około 1407 roku. Są to trzy pieśni procesyjne, wykonywane w Płocku, których tytuły napomknięto w księdze liturgicznej "Stella chori plocensis" (Gwiazda chóru płockiego) z lat 1360-1370, chociaż ich tradycja zapewne jest jeszcze starsza: "Wstał z martwych król nasz", "Przez twe święte weskrznienie", "Krystus z martwych wstał je". Jak widać ze źródeł historycznych, w których zawarto większość najstarszych polskich zabytków językowych, ocalonych poza oficjalnym, wyłącznie łacińskim obiegiem kościelnym, treść tych pieśni nie miała prawa znaleźć się legalnie w księdze liturgicznej. Wspominam o tym przy okazji przypadku "Bogurodzicy" i "Kazań Świętokrzyskich" w artykule "Słowiańskie klasztory benedyktyńskie".
Dopiero w 1656 roku król Jan Kazimierz w słynnych ślubach lwowskich ogłosił Matkę Boską jako "Królową Korony Polskiej", uznaną do dziś za główną patronkę naszego kraju. W owym czasie, poza ikoną częstochowską były w Polsce jeszcze dwie inne "oficjalne" ikony Marii: Matka Boska Trocka i Matka Boska Kodeńska. Ten pierwszy obraz, prawdopodobnie podarowany w AD 1384 przez cesarza bizantyjskiego Manuela II z okazji wspomnianego wyżej chrztu księcia litewskiego Witolda w rycie prawosławnym, został w trakcie przebudowy kościoła gotyckiego w Trokach na styl barokowy, przemalowany. Witold cieszył się wielkim uznaniem w Bizancjum za podejmowane przez niego wypady wojenne na wspomnianą wyżej Złotą Ordę - islamskiego przeciwnika zagrażającego zarówno Litwie, jak i Bizancjum. Druga ikona została prawdopodobnie namalowana na początku XVII wieku w Hiszpanii, skąd miał przywieźć ją do Polski Mikołaj Sapieha.
Istnieje też przekaz, uznawany dzisiaj tylko za legendę, że ten ostatni obraz, zwany wcześniej Matką Boską z Gwadelupy, został przez Mikołaja Sapiehę skradziony w AD 1630 w Watykanie, z prywatnej kaplicy papieskiej, po jego audiencji u papieża Urbana VIII. Opisuje to Jan Fryderyk Sapieha w wydanej przez siebie w latach 1720-1721 dwutomowej książce "Monumenta Antiquitatum Marianarum". Czyny te, już w bardziej zawoalowany sposób, wychwalał jezuita Atanazy Kierśnicki (1678-1733), kaznodzieja królewski (dzisiejszy doradca i rzecznik prasowy w jednym, a więc "twarz" ówczesnego rządu i państwa), w swoim panegiryku na cześć rodu Sapiehów, zatwierdzonym do druku przez biskupa poznańskiego Jana Joachima Tarło i wydanym w AD 1727 "Wolnym głosie mów niedzielnych".
Pisał tam: "Słyszał niegdy świat polski i palemoński [ziemie rodu
Sapiehów, którego założycielem według tego autora miał być mityczny bóg
grecki Palemon - przypis mój] za Urbana ósmego Papieża ... głośno
brzmiące okrzyki: Non est inventus qui daret gloriam nisi alienigena [z Ewangelii św. Łukasza 17:18 "Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę, tylko ten cudzoziemiec" -
przypis ten i następne moje]. Przybył do Kodnia z obcych narodów Gość
Wielki ... Przybył z chwalebną łask ekstraordynaryjnych, niezwyczajnych
faworów, cudownych sukcesów kawalkadą: Venerunt omnia bona pariter cum illa [wszystkie dobra wraz z nim przybywają]...
nim ten gość pożądany, Gwadelupeńskiego Rytratu [rytu] istotny abrys
[zarys], w Siedmiogórnej Całego Chrześcijaństwa Metropolii [czyli Rzymu]
... Ten obraz, bohatyrskiemi cnotami wysłużony, dowcipną i odważną dzielnością z Transalpińskiego Kraju [Włoch] przeniesiony [podkreślenia
moje], otrzymawszy w Kodeńskim Hrabstwie indigenat [obywatelstwo], stał
się osobliwym Sapieżyńskich prerogatyw zaszczytem." Rycina Teodora
Strzelbickiego z XVIII wieku w opisie potwierdza to samo wydarzenie.
Po tej kradzieży papież miał go ekskomunikować, co nie przeszkodziło ludowi nadać magnatowi za tą "zasługę" przydomek "Pobożny". Opisane w książce, pełnej mitomaństwa, pustosłowia i niedorzeczności wydarzenia wskazują, że mogły one zostać zmyślone. Chełpienie się grabieżami, pieniactwem, zajazdami i rozbojami, a przy tym składanie nadętych, religijnych i patriotycznych deklaracji, cechowały upadek moralny szlachty i elit politycznych Polski w XVII-XVIII wieku. Autor zapewne oczekiwał - i chyba w jego chorej epoce się nie mylił, że ta zuchwała kradzież - zmyślona czy nie, z której "skorzystali" przecież wszyscy wierni w Polsce, zaimponuje rodakom i podniesie prestiż nie tylko wychwalanego rodu, ale i państwa polskiego. O rozkładzie moralnym i cywilizacyjnym w XVII wieku traktuje m.in. książka wojewody poznańskiego Krzysztofa Opalińskiego z 1652 roku - "Satyry albo przestrogi do naprawy rządu y obyczajów w Polszcze". Zapraszam do lektury na stronie Staropolska on-line.
Po tej kradzieży papież miał go ekskomunikować, co nie przeszkodziło ludowi nadać magnatowi za tą "zasługę" przydomek "Pobożny". Opisane w książce, pełnej mitomaństwa, pustosłowia i niedorzeczności wydarzenia wskazują, że mogły one zostać zmyślone. Chełpienie się grabieżami, pieniactwem, zajazdami i rozbojami, a przy tym składanie nadętych, religijnych i patriotycznych deklaracji, cechowały upadek moralny szlachty i elit politycznych Polski w XVII-XVIII wieku. Autor zapewne oczekiwał - i chyba w jego chorej epoce się nie mylił, że ta zuchwała kradzież - zmyślona czy nie, z której "skorzystali" przecież wszyscy wierni w Polsce, zaimponuje rodakom i podniesie prestiż nie tylko wychwalanego rodu, ale i państwa polskiego. O rozkładzie moralnym i cywilizacyjnym w XVII wieku traktuje m.in. książka wojewody poznańskiego Krzysztofa Opalińskiego z 1652 roku - "Satyry albo przestrogi do naprawy rządu y obyczajów w Polszcze". Zapraszam do lektury na stronie Staropolska on-line.
Na marginesie, aż do XIX wieku używano w języku polskim zwrotu "w Polszcze", który wywodził się ze słowiańskiego określenia Polska jako Polsza, podobnie jak we współczesnym białoruskim i ukraińskim Polska to "Polszcza", a w rosyjskim i bułgarskim "Polsza". W Polsce nadal zachowały się stare formy - polszczyna, spolszczyć.
Jakże pasuje do tych zdegenerowanych czasów w Polsce, z pewnością sowicie opłacone "kadzenie" księdza Kierśnickiego, skierowane do Jana Fryderyka Sapiehy: "Kto skompediowane w Tobie, Jaśnie Wielmożny Kasztelanie, od Boga i natury dary bez żadnej przywary, dowodniej ogłosi?" Ten polski mąż stanu i "patryota", ze skompediowanymi w nim bez żadnej przywary darami od Boga, w 1733 roku zdradził ojczyznę, kiedy najpierw podpisał elekcję wybranego przez sejm polskiego króla Stanisława Leszczyńskiego, aby zaraz zostać przekupionym przez Fryderyka Augusta II za obiecane stanowisko kanclerza litewskiego i przejść na jego stronę.
Ten książę
Saksonii, już jako August III, został
wybrany na króla Polski przez pozasejmowy, a więc prawnie nieważny, ale
wsparty siłą wojsk nieprzyjacielskich wiec. Inna sprawa, że i papież Klemens XII
wspierał kandydaturę tego protestanckiego księcia licząc (nadaremno,
jak się miało okazać), że po jego przechrzczeniu na katolicyzm cała
rządzona przez niego Saksonia porzuci protestantyzm. Pomimo braku wyboru
przez sejm elekcyjny ani zatwierdzenia przez sejm koronacyjny August
III Sas został koronowany na króla Polski w AD 1734 przez biskupa
krakowskiego Jana Aleksandra Lipskiego.
Zostawmy ten ciemny okres w historii chylącej się ku upadkowi ojczyzny,
niestety niedostatecznie samokrytycznie oceniony przez naszą
historiografię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz